wtorek, 31 marca 2015

Konkurs!

Ogłaszamy konkurs! (Choć pewnie się już zoriętowaliście ^^) Oczywiście nie jest on obowiązkowy, jednak wasze uczestnictwo jest bardzo mile widziane! Konkurs ten dzieli się na dwa etapy. A więc, przechodząc do zasad:

ETAP 1:

ETAP 1 ROZPOCZYNA SIĘ 31/03/2015 (TERAZ)

-Każdy uczestnik rysuje wybraną postać (bądź postacie- im więcej tym lepiej) z dowolnej Anime/ Mangi. Jeśli uczestnik planuje narysować więcej niż jedną posatać, postacie nie muszą być z tego samego Anime/ tej samej Mangi
- Proszę nie zdradzać imion postaci, bądź nazwy Anime/Mangi z których pochodzą!
ETAP 1 KOŃCZY SIĘ 5/04/2015

ETAP 2:

ETAP 2 ROZPOCZYNA SIĘ 5/04/2015

-Kiedy wszystkie rysunki będą skończone, zostaną wystawione w jednym poście. Przy każdym rysunku będzie numer i login osoby która wykonała rysunek
-Uczestnik musi zgadnąć jak najwięcej postaci i nazw, aby zdobyć punkty. Jednak uczestnik zgaduje tylko postaci i nazwy z rysunków pozostałych uczestników, nawet jeśli zna nazwę Anime/Mangi lub nazwę swojej (ich) postaci. 

ETAP 2 KOŃCZY SIĘ 11/04/2015

PUNKTACJA

Poprawna nazwa Anime/ Mangi - 1 punkt
Poprawna nazwa postaci- 2 punkty

ABY ZGŁOSIĆ SWOJE ARCYDZIEŁO, PROSZĘ WYSŁAĆ JE DO IZUMI LUB DEBY 


NAGRODY

Nagrodami będą punkty, jak i dobra zabawa!


W konkursie udział mogą brać wszyscy! 

Jeśli nie jesteście czegoś pewni, bądź czegoś nie zrozumieliście, proszę pytać w komentarzach. Jeśli chcecie się zapisać do konkursu, również piszcie w komentarzach!

Od Telki i Alex

Siedziałam w jednym z pokoji domu mojego ojca chrzestnego. Tak, tata Alex nim jest. On bardziej się mną zajmuje niż rodzice, na nim moge polegać. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam połączenie.
-Hallo tu Tekla kto mówi?
-Tekla Lennox przykro mi powiadomić panią o zaistniałej sytuacji ale pani rodzice zgineli w katastrofie samolotu. Przykro mi.-kiedy to usłyszałam myślałam że serce mi pęknie. Zostałam osierocona, niewierze w to. To niemożliwe, oni żyją.
-Ale jak to?
-To była awaria. Czy jest ktoś dorosły w domu z kim można było by to omówić?
-Tak za chwile dam go do telefonu.-rzekłam po czym zeszłam na dół i dałam wujkowi telefon. Ja tylko płakałam, Alex i Aurelia zeszły do mnie na dół.

Niewiedziałam co się dzieje z Teklą, była rozpaczona. Kiedy tata przestał rozmawiać przez telefon, usiadł na fotelu. Wraz z Aurelią usiadłyśmy między Teklą.
-Tekla to co mówił ten pan to prawda. Przykro mi.-rzekł mój ojciec. Odrazu zrozumiałam o co chodzi. Przytuliłam wraz z moją siostrą zapłakaną Tekle. Była w rozpaczy, płakała i niepotrafiła tego powstrzymać. Ostatni raz widziałam ją w takim stanie kiedy zagineła Rieta. Jej siostra bliźniaczka.
-Tato co z nią będzie?-spytałam z obawą, niechce by zabrali ją do innej rodziny która może jej wywołać krzywde. Niech tylko opieka społeczna spróbuje czegoś takiego a ich udusze.
-Porozmawiam z opiekom. Przysługuje mi prawo do opieki nad Teklą.-powiedział po czym wyszedł z domu.

Wszystko runeło, dlaczego teraz. Straciłam siostre a teraz rodziców. To dla mnie zbyt wiele, niewiem jak sobie poradze. Boli mnie to, a jak tata Alex niebędzie mógł mnie wychowywać? W tedy chyba oszaleje. Po kilku godzinach wrócił mój ojciec chrzestny. -I jak?-spytała Aurelia.
-Udało się, trafi do naszej rodziny.-na te słowa byłam szczęśliwa. Alex poszła ze mną do pokoju, tam zaczełyśmy rozmawiać.
-Tekla, wiem że ci trudno ale....
-Odebrano mi ich.-przerwałam kuzynce przez łzy które płyneły nieubłaganie.
-Może lepiej będzie jak jutro niepójdziesz do szkoły.
-Nie, pójde.-sprzeciwiłam się kuzynce.
-Niebędziesz potrafiła się na niczym skupić. Powiem Mizukawie jak by co. Lepiej byś na ten jeden dzień została.

poniedziałek, 30 marca 2015

Odejście

Wygląd: Biaława skóra i doskonale kontrastujące czarne włosy. Wysoki i szczupły.
Imię: Shade
Nazwisko: Daley
Wiek: 15
Pozycja: Pomocnik
Numer: 6
Techniki hissatsu: Czarna Mgła(przechwyt), Rozdwojona osobowość (unik).
Charakter: Cichy, szlachetny, tajemniczy, skryty
Kieruje: debbie.20026@gmail.com Deba



Przyczyna: Nagły wyjazd do Ameryki
Opuścił: 30/03/2015

Od Blue- CD od Tekli

Źle. Nowa przejęła moją piłkę. Ale z drugiej strony, wydawała się dość przyjazna, więc to nic takiego.
-Zaraz, zaraz!- Krzyknęłam radośnie.- Pole pioruna!
Następnie, dwa pioruny wijące się po ziemi, uderzyły w piłkę, wybijając ją do góry. Podskoczyłam w górę, by odebrać piłkę, jednak Tekla również wykonała skok. Przez chwilę odbierałyśmy sobię nawzajem piłkę, jednak przerwał nam głos Arcady'ego:
-Koniec zabawy dziewczynki!
Prychnęłam, poczym skończyłyśmy rozgrywkę.
-Jestem Blue!- Powiedziałam radośnie, podając rękę dziewczynie.
-Tekla.- Pokiwała głową dziewczyna, poczym uścisnęła moją dłoń. Dołączyliśmy do reszty. Dzisiejszy trening był owocny, jednak brak Shadow dawał się we znaki. Po treningu, wszyscy rozeszli się w swoje strony, jednak ja i Shade zostaliśmy na boisku.
-Planujesz wydobyć awatara?- Spytałam, gdyż Shade zwykle wolał wracać do domu odrazu po treningu.
-A ty nie?- Zaśmiał się.
-Może...-Zastanowiłam się, poczym zaczęliśmy trening. Pracowaliśmy bardzo ciężko. Przy okazji, próbowaliśmy ulepszyć nasze hissatsu. Pod koniec treningu, gdy wracaliśmy do domu, w połowie drogi napotkaliśmy zdyszanego Mike'a.
-Shade! Przyszli do ciebie z armii!
* * *
Ja i Mike czekaliśmy w kuchni, sącząc gorące herbaty. Minęły dwie godziny. Shade nadal rozmawiał z ''tymi z armii''. Mike chlipał pod nosem od kilku minut, więc spytałam go:
-Co ci się stało?
-Nic!-Powiedział szybko.-Nic takiego.
-Jesteś pewien? Ostatnio widziałam cię w takim stanie, gdy zniszczyłeś swój kij golfowy, bo chciałeś wykopać dół w salonie.
-Naprawdę?- Mike zmusił się do uśmiechu. W tym momęcie otwarły sie drzwi od salonu, z których wyszedł Shade.
-Mój ojciec...On...- Nagle w oku Shade'a zakręciła się łza. Natychmiast go przytuliłam.
-Nie może być aż tak źle, co?- Uśmiechnęłam się gorzko.
-On każe mi pojechać do Ameryki!
* * *
Właśnie pakowałam walizkę Shade'e. Łzy w moich oczach sprawiały, że nie widziałam wszystkiego dokładnie. Shade siedział na łóżku. Był zbyt zszokowany, by cokolwiek powiedzieć. Właśnie pakowałam bluzę i zapasowy strój naszej drużyny.
-Weź go.- Zachęcił mnie.- W końcu mam zapasowy.
Odłożyłam strój naszej drużyny na szafce. W końcu skończyłam pakowanie.
-Za godzinę przyjedzie tu samochód, który zabierze mnie na lotnisko.- Powiedział ponuro. Nagle złapałam go za rękę, poczym wybiegłam z mieszkania. Cały las przebiegliśmy w milczeniu, lecz kiedy znaleźliśmy się na terenie zabudowanym, powiedziałam:
-Musisz się porzegnać z wszystkimi.
Shade przytaknął. Po chwili obdzwoniłam całą drużynę. Kilka minut później, prawie wszyscy z drużyny stali przed nami. Shadow została w domu, a jak wytłumaczyła Nadiya, blondynka nie czuła się dobrze.
-To co takiego się stało?- Spytał zdziwiony Noya.
-Mój ojciec zmusił mnie był wyjechał do Ameryki.- Powiedział Shade. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
-Kiedy?- Spytała cicho Mizukawa.
-Za godzine przyjedzie samochód, który zabiera mnie na lotnisko.- Odparł Shade.
-Będziemy utrzymywać kontakt.- Zapewnił go Arcady.
-Tak.- Mruknął wdzięcznie Shade.
-Będzie ci tam dobrze.- Powiedziała Alex.- Nie będziesz tam sam.
- Nie zapomnimy o tobie.- Uśmeichnął się Patric.
-Dzięki.
-A przyjedziesz na wakacje?- Spytała Misuzu.
-Raczej tak.- Uśmiechnął się gorzko Shade.
* * *
Pożegnania. Nigdy nie byłam w nich dobra. Postanowiłam pojechać z Shade'm. Kiedy wyjechaliśmy do miasta, zauwarzyliśmy Arcady'ego, który postanowił, że jedzie z nami. Rozmawialiśmy o wszystkim. O wspomnieniach, obozie, meczach. W końcu dojechaliśmy na lotnisko. Towarzyszyliśmy Shade'owi przez prawie cały proces. Kiedy widziałam, jak Shade, wsiadał do samolotu, wybuchnęłam gorzkim płaczem. Arcady próbował mnie pocieszyć, jednak sam się nie czuł się lepiej.
-Ja już muszę iść.- Powiedział Arcady.- Idziemy?
-Idź.- Powiedziałam.- Ja tu trochę poczekam.
-Jesteś pewna?- Spytał zmartwiony.
-Jestem.- Kiwnęłam głową.
* * *
Siedziałam w poczekalni. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Ja w ręku czymałam piłkę z podpisem Shade'a. Wszyscy taką dostali, na pamiątkę. Lubię się łudzić. Tym razem, wyobraziłam sobie Shade'a, czymającego piłki z naszymi imionami, które nawiasem mówiąc, daliśmy mu. Poczekalnia robiła się pusta. W końcu zostałam tam prawie sama, ale to nie zmieniło niczego. Nagle z krzesła na drugim końcu sali, podniósł się jakiś chłopak. Jego kroki odbijały się od pustych ścian. Nagle zatrzymał się, stojąc przy moim krześle. Podniosłam wzrok, a wtedy zobatrzyłam chłopaka z opaską na oku.
- Robi się ciemno. Na dworze jest niebezpiecznie. Nie powinnaś wracać?- Spytał. Wytrzeszczyłam oczy. Czy on chciał mnie pocieszyć?
-Wolę tu zostać.- Powiedziałam. Chłopak usiadł na krześle obok mnie.
-Twój kolega. Jechał do Ameryki?- Spytał. Nagle przebiegły po mnie dreszcze. Z kąd on może to wiedzieć? Czy to szpieg?
-Nie śledzę ciebie. Po prostu osoba której towarzyszyłem też wsiadła na ten sam samolot. Widziałem cię wcześniej.
-Rozumiem.- Pokiwałam głową.- Z kim tu przyszłeś.
-Z przyjaciółką.- Powiedział niezręcznie.- Musiała nagle opuścić Japonię. Dołączy do armii, tak samo jak wszyscy inni na pokładzie tego samolotu.
Spojrzałam na niego ze strachem.
-Skąd wiesz? Przecież nie wszyscy byli tam pełnoletni!
-Teraz, gdy panuje bitwa pomiędzy dwoma zakonami, brakuje żołnierzy. Właściwie, zastanawiam się, dlaczego nie wzięli i ciebie.
-Kontuzja.- Powiedziałam wrogo.
-Rozumiem.-Pokiwał głową chłopak w czarnej opasce.- Grasz w nogę?- Tu wskazał na moją piłkę od Shade'a.
-Tak. A ty?
-Właściwie w tym roku zostaliśmy przyjęci do strefu Football'u.- Mruknął.
-Tak?- Zdziwiłam się.- My też.
-Ale chyba odchodzę z mojej drużyny...-Przewrócił oczami.
-Naprawdę?- Zdziwiłam się. Dlaczego miałby odejść. Czy nie wie, że to może złamać serce jego przyjaciół.
-Ale...-Zaczęłam.- Zostawisz przyjaciół?
-Nie mam tam przyjaciół.- Zaśmiał się gorzko.- Najdłuszą rozmową, którą prowadziłem, jest ta z tobą.
-Miło mi.- Uśmiechnęłam się.- Ale chyba powinniśmy iść! O zmroku na dworze kręcą się dziwne typy.
-Racja.- Przytaknął chłopak, poczym wstaliśmy, kierując się do wyjścia. Po drodze rozmawialiśmy o piłce nożnej. W końcu przyszedł czas, gdy nasze drogi się rozdwoiły.
-Jestem Blue!- Krzyknęłam z daleka, oriętując się, że zapomniałam się przedstawić.
-Dave!
-Do zobatrzenia!- Krzyknęłam, ale chłopak zniknął za rogiem, więc nie byłam pewna, czy usłyszał.


C.D.N


sobota, 28 marca 2015

Od Tekli

Nastał kolejny dzień, leniwie wstałam z łóżka po czym szybko się umyłam, przebrałam i zeszłam na dół zabierając torbe. Na stole była kartka od ojca. Wziełam ją do rąk po czym zaczełam czytać.

Tekla wrócimy za tydzień, jesteśmy w delegacji. Po lekcjach ić do swojrgo ojca chrzestnego.

Jak zwykle rodzice w delegacji, mam powoli tego dosyć. Zrobiłam sobie kanapki do szkoły po czym do niej poszłam. Podobno ktoś z mojej rodziny chodzi do mojej nowej szkoły, wcześniej chodziłam do Teikoku. Zanim się spostrzegłam przekroczyłam brame szkoły, miałam mieć teraz chemie. Poszłam w strone sali do której weszłam równo z dzwonkiem. Wielu uczniów się na mnie gapiło, niedziwie im się. Usiadłam na wolnym miejscu po czym się wypakowałam. Lekcje zleciały mi dości szybko, no może poza lekcją wf-u. Dostałam głową w piłke od pewnej różowowłosej. Po lekcjach udałam się na boisko. Moją uwage zwróciła pewna czarnowłosa, niewierze to Alex! Podeszłam do pewnej dziewczyny która przeglondała pewne dane. Podniosła na mnie wzrok mierząc mnie nim od góry do dołu.
-Cześć nazywam się Tekla Lennox, czy mogła bym dołączyć do klubu piłkarskiego?-spytałam entuzjastycznie.
-Pewnie. Im więcej członków to lepiej.
-Hej Mizukawa coś....-zaczeła czarnowłosa ale przerwała na mój widok. Odrazu wszyscy spostrzegli się że tu jestem.
-Hej Alex.
-Kuzynka ty tutaj.-powiedziała zdziwiona Alex.
-Tak, gramy w tej samej drużynie. Znowu.
-Choć damy ci struj.-powiedziała pewna rudowłosa po czym poszliśmy do domku klubowego. Pewien brunet szukał stroju. Po chwili znalazł go przekazukąc mi. Rozwinełam bluzke, mam numer 14. Spojrzałam na Alex, wiem że powracają jej wspomnienia z przed Nebuli. Jest niesamowitym rozgrywającym, ale raz zawiodła. Drużyna się na niej wypieła, broniłam jej ale niestety oni się uparli. Po tym jak się przebrałam poszliśmy na boisko.
-Na jakiej pozycji grasz?-spytał kapitan.
-Pomocnik i napastnik.
-Mamy dla ciebie zadanie. Przejdz Blue.- dziewczyna o fiołkowym kolorze włosów staneła na obronie. Stanełam na środku boiska, ruszyłam. Blue była bardzo blisko. Nagle za mnie wystrzeliły nuty które otoczyły moje i Blue otoczenie. Machnełam renką po czym klucz wiolinkwy ruszył przedemną a piłka przemieniła się w nuty. Zrobiłam gwiazde w powietrzu nad Blue po czym wylondowałam, nuty znikneły a piłka była obok mojej lewej nogi
-Rytm Nut

Blue?

Nowy członek

Imie: Tekla
Nazwisko: Lennox
Pozycja: pomocnik, napastnik
Wiek: 13 lat, pierwsza gimnazjum
Numer: 14
Techniki hissatsu: Rytm Nut (drybling, poziom 1), Pochodnia(strzał, poziom 2), Agesywny Bicz( przejęcie, poziom 1)
Charakter: Wesoła, odważna, nieokiełznana dusza. Gotowa poświęcić się dla przyjaciół. Potrafi być niemiła dla swoich wrogów. Nigdy nie wątpi w swoje ani innych umiejętności. Nie chce zawiesić drużyny.
Kieruje: Akira Vashee




piątek, 27 marca 2015

Info

Nasz następny mecz rozegramy z Gimnazjum Occult, Magicznymi. Tak jak wcześniej sami tworzyliśmy postacie, teraz proszę was o zebranie informacji o zawodnikach i wpisaniu ich w formularz (tak, ten sam, co wcześniej).

czwartek, 26 marca 2015

Od Shadow - CD od Nadiyi

To było dziwne. Chodzenie na ślepo po schodach. W ogóle chodzenie na ślepaka było całkiem dziwaczne. Choć na swój sposób całkiem interesujące. A może jednak bardziej przerażające? Eee tam... Sama nie wiem.
W każdym razie szłam właśnie w kierunku swojego pokoju i starałam się nie wywalić, ani o nic nie potknąć. Na swoje szczęście, mimo iż mieszkałam tu stosunkowo niedługo, zdołałam się dobrze zapoznać z domem, dzięki czemu nie byłam aż tak całkowicie ślepa. Kiedy już stanęłam na piętrze ruszyłam w kierunku pokoju, a za sobą słyszałam kroki Nadiyi. Otworzyłam drzwi, po czym weszłam do pokoju. Zaraz za mną, podążyła Nadiya. Usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi i jej kroki cichnął.
- Rozgość się - powiedziałam, a po chwili usłyszałam jej kroki i ciche skrzypienie łóżka.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy też nie usiąść, ale chyba byłam za bardzo zdenerwowana, więc odruchowo zaczęłam krążyć po pokoju. Nagle sobie o czymś przypomniałam i zapytałam.
- Jak wyglądają moje oczy? - zapytałam patrząc się w miejsce, w którym jak sądziłam musiała się znajdować moja koleżanka.
- Są puste - odpowiedziała dziewczyna, a w jej głosie dosłyszałam współczujący ton.
Szybko ruszyłam ku biurku i na ślepo zaczęłam przeszukiwać szuflady.
- Pomóc ci? - zapytała Nadiya.
- Nie trzeba. Już mam - odpowiedziałam, po czym założyłam na nos wyjęte z szuflady okulary, po czym się odwróciłam.
- Cały czas to widać?
- Już nie - odpowiedziała. - Ale po co ci te okulary.
- Muszę ukryć swój stan przed ojcem. Zabije mnie kiedy się dowie. Po powrocie z obozu ustaliliśmy, że nie będziemy poruszać tematu klątwy, bo podobno jestem wystarczająco dorosła, by samej zrozumieć zagrożenie. Tiak... Akurat - odpowiedziałam prychając.
- Ok. A w czym byłam ci potrzebna? - zapytała mnie koleżanka.
- Musisz mnie kryć - odpowiedziałam siadając na krześle przed biurkiem.
- To znaczy?
- Jutro nie pójdę do szkoły. Muszę to wszystko zrozumieć i spróbować jakoś się pozbierać i zacząć normalnie funkcjonować.
- Normalne? - zapytała mnie dziewczyna z powątpiewaniem.
- Owszem, normalnie - odpowiedziałam. - Pamiętasz, jak Namezis odebrała mi wzrok za pierwszym razem? Wtedy prowadziły mnie linie. Dzisiaj na treningu je przywołałam i wydaje mi się, że to jest właśnie mój dar. To że je widzę. Wskazują mi odpowiednią ścieżkę. Jednak zaraz po tym jak Nemezis mnie dzisiaj oślepiła, spanikowałam i straciłam nad nimi kontrolę i nie mogę ich przywołać.
- Myślisz, że Nemezis ci to odebrała? - zapytała wyraźnie zszokowana Nadiya.
- Wątpię. To w końcu dar od Fortuny i myślę, że raczej Nemezis nie może mi go odebrać. Popracuję jutro nad tym by je przywołać i może wrócę do normalności.
- Normalności? Shadow! W twoim stanie nie ma czegoś takiego jak normalność!
- Tak, wiem. Ale muszę spróbować, prawda?
Usłyszałam ciche westchnięcie Nadiyi, która po chwili zapytała.
- Ok. A jaka jest w tym moja rola?
- Potrzebuję, żebyś mnie kryła w szkole i na treningach. Zrobisz to?

Nadiya?

Od Nadiyi - cd od Shadow

Nie wierzę, gorzej być nie mogło. Mało mieliśmy problemów?! Jednak widząc spanikowaną Shadow postanowiłam jej pomóc, nie mogłam postąpić inaczej. Przytaknęłam, mimo, że blondynka nie miała jak tego zobaczyć.
-Wszystko dobrze, Shadow złapał skurcz- poinformowałam pozostałych i chwyciłam dziewczynę pod rękę- Zaprowadzę ją do pomieszczenia klubowego, może przejdzie- Byłam z siebie zadowolona, skurcz to doskonała wymówka, tłumaczył dziwne zachowanie Shadow, to, że idąc podpierała się mnie i jednocześnie pozwalało nam szybko opuścić boisko, by nikt nie nabrał podejrzeń.
-Możecie iść już do domu- poinformowała nas Mizukawa- i tak już kończymy
-Super!- ucieszył się Arcady
-Ale nie wy!- wydarła się na niego, nie zdążyłam usłyszeć dalszych wrzasków chłopaka bo znalazłyśmy się w szatni.
-Uważaj- odparłam prowadząc niewidomą blondynkę i pomagając jej usiąść na krześle- Spakuję nas, jaki jest twój kod szafki?- zapytałam, gdy dziewczyna podała mi kod wyciągnęłam jej mundurek i rzeczy po czym spakowałam je szybko do jej plecaka. Ze swoimi zrobiłam dokładnie to samo. Przerzuciłam torbę przez ramię i pomogłam wyjść Shadow z pomieszczenia klubowego.
-Mów jak dojść do ciebie- mruknęłam na tyle cicho by nikt z przechodzących obok uczniów nie mógł nas usłyszeć. Ostrożności nigdy za wiele. Jednak nasz widok i tak budził spore zainteresowanie. Obie miałyśmy na sobie stroje piłkarskie, Shadow wyglądała jakby dopiero co nauczyła się chodzić i nie puszczała mojej ręki, a fakt, że byłam od niej prawie o głowę niższa sprawiał, że wyglądałyśmy jak skrajne otaku, które na siłę próbują być kawaii
-Musisz kierować się na Park Wschodni- odparła
Po około dziesięciu minutach dotarłyśmy pod dom blondynki, oczywiście upewniałam się z co najmniej trzy razy, że to na pewno ten dom. Gdy weszłyśmy do środka dziewczyna błyskawicznie zrzuciła ze stóp buty i zaczęła krążyć po domu bez jakiejkolwiek stłuczki z komodą czy innymi meblami.
-Chcesz soku?- zawołała do mnie z kuchni- Jestem taka spragniona
W pierwszej chwili pomyślałam, że Nemezis cofnęła swoją klątwę, jednak gdy spojrzałam w jej oczy zobaczyłam pustkę. Więc wniosek nasunął się sam Shadow znała swój dom tak doskonale, że wiedziała co dokładnie gdzie się znajduje.
-Chodź do mojego pokoju, jest na górze. Jesteś mi do czegoś potrzebna- zaczęła prowadzić, tym razem dla odmiany ona nie ja.

Shadow? 

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Shadow

Wróciliśmy już z obozu treningowego. Arcady kilka dni temu powiedział nam o Strefie Footballu i wszyscy wzmogli wysiłki na treningach. Na nasze nieszczęście wszystko szło nie po naszej myśli. Najpierw Noya miał wypadek i wciąż nie odzyskał pełni sił. Lucy, dopiero co zginęła od postrzału, a ja wciąż nie przywołałam awatara i byłam tym coraz bardzie sfrustrowana. Szczególnie, że nawet nie byłam tego bliska. No i jeszcze zbliżały się te wszystkie egzaminy, przez co mieliśmy strasznie mało czasu na trening. Jednak każdą wolną chwilę starałam się wykożystać na przywołanie awatara, co niestety nie było takie łatwe. No i niedługo pierwszy mecz Strefy Footballu. Chciałam wydobyć awatara jeszcze przed tą rozgrywką, by móc go później wykożystać.
Jedyne co mi się do tej pory udało, to kontrola linii. Teraz już się nie pojawiały kiedy im się chciało, ale kiedy je wzywałam i musiałam przyznać, że była to całkiem przydatna umiejętność. Tak... W takich chwilach cieszyłam się z daru od Fortuny, choć niusł on za mną również piętno Nemezis, ale o tym starałam się raczej nie myśleć. Po co zawracać sobie głowę takimi błachostkami?
Mieliśmy właśnie trening i akurat miałam piłkę. Biegłam w kierunku bramki i chciałam ją podać naszym napastnikom, gdy nagle zorientowałam się, że nie mam komu podać. Zarówno Alex, Misuzu, jak i Patrick, byli kolejno kryci przez Blue, Nadiyę i Shade'a. Na mojej drodze nikt nie stał i nie było sensu podawać piłki komuś innemu, żeby któryś z obronców ją przejął, więc pobiegłam na bramkę i przywołałam do siebie linie. Kiedy się pojawiły, ukazały mi kilka możliwych trajektori strzału, włącznie z tą najbardziej kożystną. Skorzystałam z tego i kopnęłam odpowiednio piłkę, a ta nagle pomknęła z wielką mocą w kierunku bramki. Zupełnie jak wtedy, kiedyś podczas jednego z treningów. Noya był tak zaskoczony mocą strzału, że nie zareagował odpowiednio i piłka po chwili wirowała w siatce. Chłopak wwpatrywał się w nią przez chwilę, po czym wyciągnął ją z siatki i spojrzał na mnie z podziwem.
- Niezły strzał.
- Dzięki - odparłam wyszczerzając się do niego, po czym wróciłam biegiem na swoją pozycję.
Znów przypuściliśmy atak na bramkę. My czyli wszyscy napastnicy i pomocnicy w dróżynie, natomiast obrońcy i bramkarz mieli nas zatrzymać. Zwyczajny, ciut nudny, lecz jednak potrzebny trening.
Nagle usłyszałam w głowie znany mi już głos:
- Co robisz!?
- Miło znów cię slyszeć Nemezis - odpowiedziałam.
- Przestań!
- Nie ma mowy! Nie zaniecham gry w piłkę nożną, tylko z powodu twojego głupiego widzimisię.
- Dobrze wiesz, że to nie żadne głupie widzimisię, tylko zapłata.
- Tak, tak. Już mi to mówiłaś. A skoro się pojawiłaś, to znaczy, że jestem blisko. Mogę wywołać awatara! - stwierdziłam jednocześnie z zaskoczeniem i radością.
- Przestań!
- NIE!
- Trudno. I nie mów, że cię nie ostrzegałam.
Właśnie w tej chwili poczułam nagłe zawroty głowy. Zachwiałam i potarłam ręką czoło, po czym zamrógałam dwukrotnie i zamarłam przerażona. A więc jednak to zrobiła. Nic nie widziałam. Oczywiście poza liniami, ale to już jest inna bajka.
- Shadow! Twoja! - usłyszałam głos Arcadego.
Byłam jednak zbyt oszołomiona, by cokolwiek zrobić i tylko usłyszałam jak piłka mknie w moim kierunku i upada zaledwie metr przed mną.
- Ej, Shadow! Co to było!? - krzyknął w moim kierunku oburzony Arcady.
Nie odpowiedziałam. Nagle usłyszłam ciche kroki, które zamarły zaledwie metr ode mnie.
- Wszystko ok? - zapytała mnie Nadiya.
Spojrzałam na nią, a dokładniej w miejsce gdzie stała, po czym odpowiedziałam spanikowana:
- Nadiya. Zrobiła to. Nemezis odebrała mi wzrok.
Uszłyszałam, jak dziewczyna ze zdumienia nabiera głęboko powietrza w płóca. Przez chwilę milczała, jednak już po sekundzie złapała mnie za łokieć i powiedziała:
- Chodź. Musimy powiedzieć Mizukawie.
- Nie! - zaprzeczyłam szybko. - Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Dlaczego?
- Hej, dziewczyny! Wszystko ok?! - usłyszałam krzyk Blue.
- Błagam - zwróciłam się do Nadiyi ściszonym głosem - Nie mów im. Nie mów nikomu. W szczególności mojemu ojciu. Nie może się dowiedzieć. Proszę. Muszę teraz wrócić do domu i to wszystko przemyśleć. Błagam. Potrzebuję twojej pomocy.

Nadiya?

sobota, 21 marca 2015

Od Alex

Wracałam z treningu. Nagle na mojej drodze stanoł pewien męszczyzna o białych włosach i czerwonych oczach.
-Ty jesteś Alex Lennox?-spytał spokojnie, kiwnełam głową twierdząco.
-Lucy prosiła bym przekazał ci informacje o jej stanie zdrowia. Ona nieżyje.
-Jak to?-zapytałam, byłam w szoku. Jak do tego doszło?
-Ktoś ją zastrzelił.-powiedział po czym zniknoł.

Nastempnego dnia w szkole panowały nudy. Czas płynoł bardzo wolno, a nawet zbyt wolno. Ciągle jest mi trudno uwierzyć że Lucy nieżyje. Po lekcjach poszłam do domku klubowego. Szybko się przebrałam po czym usiadłam na krześle. Dopiero teraz dostrzegłam że za godzine mamy trening. Wziełam jedną z piłek po czym poszłam na boisko. Strzelałam na bramke, ćwiczyłam drybling i wykonywałam wiele innych ćwiczeń podczas kiedy inni z mojej drużyny mieli lekcje. Po lekcji przyszli wszyscy poza Lucy. Weszłam do domku klubowego po czym powiedziałam:
-Mam dla was przytłaczającą wiadomości.
-Co się stało?-spytała Ariana.
-Lucy nieżyje.-powiedziałam spuszczając głowe w dół.
-Kto ci to powiedział?-spytał Arcasy wstając z krzesła.
-Jej brat mi to powiedział. Została zastrzelona.

Arcady?

Od Shadow - CD od Nadiyi

- Dobry pomysł. Chodźmy! - odpowiedziałam z entuzjazmem, po czym udałyśmy się obie na boisku.
Kiedy już byłyśmy na miejscu wzięłam piłkę, by jak zwykle spróbować przejść Nadiyę, gdy nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Nadiya? - zapytałam odrobinę niepewnie w pełni świadoma, że poruszam drażliwy temat.
- Tak? - zapytała dziewczyna.
- A może stanęłabym na bramce, a ty byś mi postrzelała? - zaproponowałam.
Dziewczyna spojrzała na mnie pełnymi niedowierzania oczami, więc szybko zaczęłam się tłumaczyć.
- Chodzi po prostu o to, że może jak stanę tak twarzą w twarz z atakiem, to uda mi się wywołać awatara. Poza tym nie proszę żebyś używała technik, tylko byś mi po prostu postrzelała.
Nadiya popatrzyła na mnie niepewnie, ale w końcu tylko potrząsnęła głową i odpowiedziała:
- Możemy potrenować jak zwykle? Wolałabym unikać przejścia na atak, chyba że byłoby to już absolutnie konieczne.
Skinęłam głową. Wiedziałam, że nie należy się kłócić. Wiedziałam jak to jest, mieć problemy, dlatego mimo ciekawości, co też się Nadiyi przydarzyło, milczałam, starając się uszanować jej prywatne sprawy.
Zaczęłyśmy trenować. Biegałam z piłką w tę i z powrotem, próbując przejść Nadiyę. Niestety nie zawsze mi się to udawało i zawodniczka odbierała mi piłkę, po czym trenowałyśmy dalej. W pewnym momencie, nagle na boisku pojawiły się linie. Hah... Jak miło. Zauważyłam, że biegnę właśnie jedną z nich, a Nadiya na kolejnej. Ze zdziwieniem dostrzegłam, że obie linie krzyżują się w pewnym miejscu. Czyżbyśmy to tam miały się spotkać? Zaintrygowana pobiegłam wzdłuż świetlistego pasa. Zgodnie z moimi przewidywaniami Nadiya poruszyła się dokładnie wzdłuż tej linii. Byłam na to przygotowana i odpowiednio przekręciłam stopy, by nie stracić kontaktu z piłką. Kiedy przeszłam Nadiyę uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Te linie to całkiem przydatna rzecz. Jeśli nauczę się przywoływać je na zawołanie, to może się przydać.
Trenowałyśmy tak bardzo długo, ale nie pojawił się ani awatar, ani nie skontaktowała się ze mną Nemezis. Jak widać musiałam się jeszcze trochę postarać. Po skończonym treningu udałyśmy się z Nadiyą do ośrodka na obiad. Ech... Nasz ostatni dzień na obozie miał się dzisiaj zakończyć, a ja wciąż nie zrobiłam postępów. Ale byłam pewna, że uda mi się wywołać awatara. Może jeszcze nie teraz, ale na pewno tego dokonam...

Od Lucy-ostatni dzień

Wracałam z treningu do domu, miałam dziwne przeczucie że ktoś mnie obserwuje. Nagle czyjaś renka pociągneła mnie za nadgarstek i po chwili byłam w ciemnej ślepej uliczce. Poza mną był tam pewien białowłosy chłopaj o niebieskich oczach. Niewierzyłam że to on, teraz moge się obawiać o swoje życie. To jeden ze szpiegów mojego szefa.
-Zawiodłaś Lucy.-zaczoł białowłosy.
-Niezawsze wszystko idze zgodnie z planem.-usprawiedlwiłam się ale i tak to mi nie pomorze.
-Podobno Niszczyciel Nebuli miał ją zabić. Mogłaś przecież mu rozkazać aby zabił Alex w tedy kiedy opatrywał jej rany.
-Niemiałam przy sobie piłki. Niestety jest ona silniejsza, ma awatara.
-Jak to?-spytał zdziwiony chłopak.
-Taka prawda, uwolniła Pele.
-Szef wydał rozkaz 55LC.-odpowiedział białowłosy po czym wyciągnoł pistolet. Niewierzyłam w to, chce mnie zabić! Nacisnoł spust po czym kula trafiła mi w brzuch po czym runełam na ziemie. Krew wypływała z mojej rany, on zniknoł zostawiając mnie tu samą. Zobaczyłam jak pewna kobieta biegnie w moim kierynku.

Obudziłam się w szpitalu, obok mnie siedział mój brat. Był zmartwiony z mojego powodu, jak zwykle.
-Hej bracie, co mówili lekarze o moim stanie?-spytałam uśmiechając się od ucha do ucha. Widziałam w nim strach i obawe.
-Mówili mi że jesteś bliska śmierci.-rzekł z bólem. Zaczełam powoli słabnąć.
-Bracie, przekaż wiadomości o moim stanie Alex Lennox. Prosze cię.-ostatnie słowo wymamrotałam. Prosiłam siebie w duchu by Alex mi kiedyś wybaczyła. Moje oczy się zamkneły, odchodze z tego świata do innego.

Od Shade'a- CD od Arcady'ego

Arcady oczekiwał z naiwnością na krzyki radości, czy coś w tym stylu.
-Nie cieszycie się?- Spytał zawiedziony, gdyż nie mógł dłużej wytrzymać panującej na boisku ciszy.
-Świetnie.- Powiedziała ironicznie Blue.- Nasz bramkarz dopiero co wyszedł ze szpitala. Nadchodzą egzaminy, więc nie mamy czasu na dłuższe treningi. Nasza drużyna nie jest do końca zgrana (Tu Blue spojrzała z ukosa na Lucy). Ale co tam! Załóżmy na twarze radosne uśmiechy i cieszmy się chwilą!
Odpowiedź Blue wstrząsnęła Arcadym. Reszta drużyny spuściła głowy. Nawet Mizukawa nic nie mówiła.
-A to moja wina!?- Zezłościł się Arcady.
-Nie, nie sądze.- Powiedziała ponuro Blue.- Wybatcz nam kapitanie!-Tu Blue przewróciła oczami.-Po prostu jesteśmy zmęczeni. To co, wracamy do treningu?
-Mhm.- Mruknął Arcady, więc wszyscy ustawili się na pozycje. Dzisiejszy trening był... dość nieciekawy. Wszyscy mięli ponure nastroje. Po treningu, dołączyłem do Arcady'ego.
-Nie przejmuj się, po prostu jest nam trochę ciężko.
-Taaaaa.-Westchnął Arcady.- Pewnie masz racje.
-Ale w końcu nie omówiliśmy naszego wroga. Pamiętasz, jak śledziliśmy Enigumę?-Powiedziałem to, aby rozweselić Arcady'ego.
-Planujesz coś?- Zdziwił się kapitan, widocznie nie zrozumiał, o co mi chodziło.
-Nie, raczej nie. Gdyby Mizukawa się dowiedziała...-Zacząłem mówić, ale nagle ktoś nam przerwał.
-O czym mam się nei dowiedzieć?
-Mizukawa!- Krzyknęliśmy przestraszeni.
-My tylko wybijaliśmy z głów jakieś głupoty.- Usprawiedliwił się Arcady.
-Mam taką nadzieję.- Mruknęła menadżerka, poczym oddaliła się od nas.
-Ale wiesz... Chyba mam pomysł...-Zamyślił się Arcady.

Arcady, jaki masz pomysł?^^

piątek, 20 marca 2015

Od Arcady'ego

Szedłem do klubu, kiedy zatrzymał mnie jeden z nauczycieli. Domyśliłem się, że jak zwykle powie mi z kim gramy następny mecz. W sumie niedługo FF. Podszedłem do niego.
-Smith, właśnie dostałem zestawienie drużyn na tegoroczną Strefę Futbolu-powiedział, pokazując mi kartkę z wypisanymi drużynami.


Pierwszy mecz gramy z... Occult... Gimnazjum Czarnej Magii, Magiczni...
Przyglądałem się przez chwilę kartce. Po chwili podziękowałem nauczycielowi i chciałem już iść do klubu.
-Poczekaj, jest jeszcze coś, co muszę ci powiedzieć.
Wróciłem się, a sensei powiedział o co chodzi.
-Naprawdę?-ucieszyłem się.-Bardzo panu dziękujemy.
Szybko pobiegłem do klubu, bo i tak byłem już spóźniony.
-Arcady, masz 10 i pół minutowe spóźnienie!-zganiła mnie Blue.
-A dokładniej spóźniłeś się 10 minut i 36 sekund. A musisz się jeszcze przebrać, więc się pośpiesz.
-Rozmawiałem z nauczycielem!-usprawiedliwiłem się.
-Coś znowu zrobił?-spytała Blue z ironicznym uśmiechem.
Przewróciłem tylko oczami i poszedłem się przebrać. Po kilku minutach wróciłem na boisko, gdzie reszta już powoli zaczynała trening pod okiem Mizukawy. Chciałem pobiec, żeby jak najszybciej znaleźć się na boisku, ale w międzyczasie but mi się rozwiązał, więc musiałem stanąć. Eh, trudno, kilka sekund człowieka nie zbawi... Podszedłem do Mizukawy i pokazałem jej kartkę z zestawieniem. Zwołaliśmy zbiórkę i po chwili wszyscy zgromadzili się wokół nas.
-Mamy zestawienie drużyn na strefę Futbolu-powiedziałem. Zespół okazał zdziwienie i zaciekawienie.-Pierwszy mecz gramy z Gimnazjum Occult.

Ktoś? ;p

czwartek, 19 marca 2015

Info

Naprawdę bardzo was przepraszam, że przez tak długi czas nic nie pisałam i w ogóle jakby mnie nie było, ale moja wena inazumowa spadła do 0, a może i niżej... Tak czy inaczej już jestem i postaram się to nadrobić... Jesteście poczciwe ludzie i mi wybaczycie, nie?

Zaraz wszystko odświeżam i uzupełniam!


środa, 18 marca 2015

Od Nadiyi - cd od Shadow

Poranny trening był po prostu nudny. Znów trenowaliśmy podzieleni na dwie drużyny. Oczywiście bez bramkarzy, bo Shadow spała, a Noya był jeszcze w szpitalu. Mizukawa zauważyła, że nasze zmagania nie mają sensu i zakończyła ćwiczenia o godzinę szybciej niż powinna. Wszyscy zadowoleni udaliśmy się do swoich pokoi by poleniuchować. Jednak nasza menadżerka zatrzymała Patrica i zmusiła go do pomocy przy obiedzie (w ramach kary za zrzucenie Shadow z drzewa). Z braku jakichkolwiek ważniejszych rzeczy postanowiłam pójść nad jezioro niedaleko naszego obozu. Zabrałam jeszcze książkę, którą "czytałam" w autokarze gdy tu jechaliśmy. Gdy wychodziłam usłyszałam krzyki Mizukawy dobiegające z kuchni. W pierwszej chwili myślałam, że poucza Patrica jak przyprawia się mięso lub coś w tym stylu. Jednak po wsłuchaniu się w jej wrzaski okazało się, że Mike nie chciał im pozwolić na zrobieniu obiadu. Znowu.
Już po paru minutach znajdowałam się nad brzegiem jeziora. Usiadłam pod dość dużym, starym drzewem i zajęłam się czytaniem lektury. Zdążyłam jednak przeczytać tylko kilka kartek i odpłynęłam w krainę Morfeusza. Nie pamiętam wiele ze swojego snu. Widziałam piękną kobietę o ciemnych długich włosach, ubraną w delikatną białą suknię. Siedziała w jakiejś jaskini, a u jej nóg leżał gryf. Kobieta głaskała go po głowie, a on mruczał zadowolony. W tej chwili kobieta na mnie spojrzała i uśmiechnęła życzliwie.
W pewnym momencie poczułam, że ktoś trzęsie mną za ramię. Leniwie podniosłam powieki wciąż mając przed oczyma uśmiech kobiety. Zamrugałam parokrotnie i ujrzałam klęczącą przy mnie Shadow.
-Zdaje się, że to ja miałam cię obudzić, a nie ty mnie- powiedziałam jeszcze zachrypniętym po drzemce głosem 
-Wyspałam się wcześniej niż myślałam- odparła blondynka- co czytasz?- zapytała spoglądając na książkę, leżącą na moich nogach
-To o greckich bogach- zaczęłam- Chciałam się czegoś dowiedzieć o tej twojej prześladowczyni Nemezis, jednak nie napisali tu niczego, czego już nie wiemy. Może potrenujemy?- zapytałam- Do obiadu mamy jeszcze sporo czasu- dodałam spoglądając na zegarek

Shadow? Przepraszam, że tak długo to trwało... 

wtorek, 17 marca 2015

Od Noyi

Po dwóch tygodniach od odzyskania przytomności, opuściłem szpital. Nikt o tym nie wiedział. Czułem się już z dnia na dzień coraz lepiej. Czasem jeszcze zakręciło mi się w głowie, miałem coraz mniejsze problemy z koncentracją.
Szedłem przez park, z torbą na ramieniu i z tysiącami myśli w głowie. Czułem się obserwowany...
Nogi same mnie niosły. Po kilkunastu minutach moim oczom ukazało się boisko, a na nim - jedenastka zawodników, z radością goniących za piłką. Ciężko westchnałem.
"Czemu nie mogę tak cieszyć się razem z nimi tą grą?" - pomyślałem z żalem i ze złością.
Powoli ruszyłem w ich kierunku. Pewnie Mizukawa nie pozwoli mi grać przez minimalnie tydzień. Ja też mam zahamowania, co do szybkiego powrotu do gry...
- ...Noya?! - usłyszałem.
- To ja - zmusiłem się na słaby uśmiech, wkroczyłem na murawę - Dobrze was widzieć.




Ktoś dokończy???  ^-^

Od Lucy-Cd od Blue

Ocknełam się w pokoju dziewczyn, byli tam Mike, Shade, Blue, głupia Alex, Arcady, Mizukawa i pewna kobieta której nieznam. Wstałam na nogi i nagle przedemną pojawiła się piłka Iluzji. Wszyscy stali już na nogach, machnełam renką nad żółtym guzikiem. Oczy Mike'a stały się żółte.
-Zniszcz Alex!-krzyknełam wydając rozkaz. Niestety Blue potraktowała go z paralizatora.
-To ty zahipnotyzowałaś Mike'a!-krzyknoł Shade który chyba szykował się do walki. Machnełam renką nad zielonym guzikiem ale niestety Blue potraktowała mnie paralizatorem. Upadłam na ziemie, ale oni niewiedzieli że widze kamerą piłki i słysze kamerą.
-Katana co to jest ta nielegalna broń?-spytała Blue.

Blue, Shade kto z was?

Od Blue-CD od Alex

-Tak myślałem.-Powiedział Mike, wychodząc z pod mojego łóżka.
-Co ty tu robisz?!-Zdziwił się Patric.
-Przechodziłem przez korytarz, gdy nagle z ręki wypadł mi mój koralik i potoczył się pod łóżko Blue.- Powiedział Mike uradowany.- Ale już go znalazłem!
-Nie chcę wiedzieć nic więcej.-Westchnął Patric.
-Mniejsza o koralika.-Zauwarzył Arcady.- Choć muszę przyznać, jest bardzo ciekawy. No co?- Spytał, bo popaczyłam się na niego śmiertelnym spojrzeniem.
-Lucy teraz jest nieprzytomna, więc mamy szansę ją zniszczyć.- Powiedziała z nienawiścią Alex.
-Nie, nie powinniśmy.- Powiedział Mike.- Na początku, powinniśmy się dowiedzieć o jej zamiarach.
-Jak planujesz się dowiedzieć?- Spytał Patric.
-Nie wiem.- Uśmiechnął się Mike.
-Mam pomysł!- Zawołał Shade.- Poprosimy o pomoc Takanę!
Twarz Mike'a stężała.
-Nie!- Wrzasnął przestraszony.- Wszystko tylko nie ona!
-Nie lubisz jej?- Zdziwił się Arcady.
-On się jej boi.- Westchnął Shade.- Bo widzisz...-Dokończył, ale w połowie zdania otworzyły się drzwi.
-Witam moi drodzy!- Zawołała, wchodząca Takana.
-Szybko przybyliście.-Zawołał rozradowany Patric.
-Bo dostaliśmy raport z którego wynika, że użyto tu zakazanego przedmiotu. Tylko że, niewiadomo....-Takana przerwała w połowie zdania, gdyż dopiero teraz zwróciła uwagę na Mike'a, ukrywającego się za mną.
-Co ty robisz, Daley!? Powinieneś prać przykład ze swojego, tu podkreślę, MŁODSZEGO brata!
Mike wyglądał tak, jakby strzelił w niego piorun.
-Chodzi ci o to, że nie umiem się tak dobrze turlać!?- Wrzasnął zdenerwowany. -Dla twojej wiadomości umiem!- W tym momęcie Mike połorzył się na podłodze, poczym zaczął się turlać.
-Widzisz?-Zawołał rozradowany, ale w tym momęcie popchnął Arcady'ego, który zaczął machać rękami, przy czym stłukł żarówkę. Następnie Arcady i Shade pobiegli po stołek i zapasową żarówkę, a gdy po chwili wrócili, Arcady stanął na stołku, a Shade go obkręcał. Takana potknęła się i spadła na łóżko, jednak jako że za Takaną stał Patric i ja, upadliśmy wraz z nią. Alex pobiegła na pomoc, jednak zaczepiła nogą o turlającego się Mike'a, ale gdy upadała, złapała się firanki, która spadła na podłogę wraz z karniszem. Nagle do pokoju weszła Mizukawa. Popatrzyła ze zdziwieniem. No tak, przecież Alex leżała zawinięta w firanki, Patric, Takana i ja leżęliśmy na łóżku, Shade obkręcał stołek z Arcady'm po środku, Lucy leżała obezwładniona na podłodze, po której z zawzięciem turlał się Mike.


Czy ktoś pragnie dokończyć?

piątek, 13 marca 2015

Od Alex-Cd Od Lucy

Kiedy szliśmy przez korytarz usłyszeliśmy cichy głos. Dobiegał z drugiego pokoju dziewczyn. Odrazu wiedziałam kto jest właścićelem głosu.
-Zrobiłam to co miałam.-rzekła cicho Lucy. Byłam przed dzwiami jej pokoju. Cicho uchyliłam dzwi po czym nasłuchiwałam wraz z kapitanem, Blue, Patric'em i Shade'em.
-Ona niewylonodwała w szpitalu. Ma zginąć, niech jej kuzyn pocierpi z utraty kuzynki. Zabił twoją siostre, zabił mi syna a ona prawie cię pozbawiła nogi.
-Oczywiście.-to było jej ostatnie słowo. Wyciągneła czerwone kułko które podrzuciła, przemieniło się ono w Fire Ball! Wparowałam do pokoju po czym się na nią rzuciłam. Prubowałam wyrwać jej Fire Ball.
-Ty złodzejko!-krzyknełam na nią.
-Ty demonie!-krzykneła na mnie po czym kopneła mnie i uwaliłam plecami w ścianie. Strasznie mnie zabolało.
-Fire Ball obezwładnienie.-rozkazałam piłce która potraktowała ją prondem tak jak paralizator. Ja skuliłam się z bólu.
-Alex wszystko dobrze?-spytała Blue która pomogła mi wraz z Shade'em wstać.
-Ta złodzejka chciała posiąści Fire Ball. Dobrze że niewzieła Aqua Ball i Star Ball. Ona mnie chce zabić.

Blue?

czwartek, 12 marca 2015

Od Shade'a- CD od Lucy

Na początku, pragnę przeprosić za to, że tak późno piszę ciąg dalszy, ale dopiero je przeczytałam.

Popatrzyłem na Blue. Ta pokiwała głową. Ja złapałem przestraszoną Alex, a Blue potraktowała Mike'a paralizatorem, poczym wyciągnęła mu z rąk noże.
-Alex.-Zacząłem tłumaczyć dziewczynę.- Mike jest w porządku. Nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
Alex, której łzy w oczach świeciły jak kryształy, pokiwała tylko głową. Blue podeszła do niej, poczym ją przytuliła.
-To nie był Mike.-Westchnęła.
-Skąd to wiesz?-Zdziwiła się Alex.
-Mike używa jedynie firmowe noże.- Przytaknął Shade.
-Ale...Kto to był? Przecież widziałam, że to Mike -Powiedziała przestraszona Alex.
-Ciało istotnie należy do Mike'a, ale dusza...-Zastanowił się Shade. W tym momęcie ciało Mike'a się poruszyło. Powoli otworzył oczy, pacząc na nas zagadkowo.
-Co tu robimy?-Spytał.
-Chyba wrócił do siebie.-Westchnęła Alex. Mike spojrzał na noże, które teraz trzymała Blue.
-Nie bawcie się nożami.-Mruknął, poczym wstał.-Choćmy na obiad!

Od Blue- CD od Alex

Jedyne co widziałam, to Alex, spadającą na ziemie. Wszystko działo się w zwolnionym tępie. Alex upadła. Po twarzy Lucy przebiegł uśmiech. Piłka poturlała się w krzaki. Wszyscy zaczęli biec w kierunku Alex. Ja i Arcady zostaliśmy w tyle, pacząc po sobie. Następnie spojrzeliśmy na Lucy, która właśnie opuściła boisko.
-Zostaw ją.-Szepnął Arcady, właśnie w momęcie, gdy miałam za nią podążyć. Przytaknęłam, poczym pobiegłyśmy do Alex. Po chwili przybiegł Mike, zabierając Alex do środka. Kiedy mieliśmy zamiar wejść do jadalni, ten powiedział:
-Zostawcie to Senpai'owi!
-O ile się nie mylę, nie znasz się na medycynie.-Prychnęła Mizukawa.
-Znam się!- Powiedział zadowolony z siebie.
-Jak możesz znać się na medycynie, skoro nie umiesz zrobić kanapki.-Zauwarzyła Shadow.
-Do zobatrzenia.- Mike szybko znamknął drzwi, ale Arcady wszedł do środka, na wypadek gdyby Mike próbował uleczyć Alex własnymi potrawami. Po godzinie, drzwi otworzyły się z głośnym hukiem, a w nich stanęła Alex.
-Wszystko dobrze?- Wyszeptała Mizusu z troską.
-Tak.- Powiedziała zdecydowanie Alex.- A gdzie ona jest?
Wszyscy odpowiedzieli zgodnym milczeniem. Alex ruszyła do pokoju, w poszukiwaniu Lucy.
-Teraz się zaczyna.-Szepnął Shade. Patric, Arcady i ja pokiwaliśmy głowami.
-Musimy mieć na nich oko.-Westchnął Patric. Wszyscy spuściliśmy głowy w dół, idąc za Alex. Kiedy byliśmy na korytarzu, usłyszeliśmy rozmowę. Uciszyliśmy się, poczym zaczęliśmy nasłuchiwać.


Alex, Lucy... Co mogliśmy usłyszeć?

sobota, 7 marca 2015

Od Alex-zemsta za przeszłości

Mieliśmy połydniowy trening. Jak zwykle podczas biegania zachciało mi się wyprzedzać. Tak się w to wkręciłam że wpadłam w trans i biegłam dalej a inni przestali. W końcu się zatrzymałam. Rozgrywaliśmy minimeczyk bez brankarzy. Shade podał do Misuzu która kopneła to do Lucy.
-Arcady bierz z północy, Patric ty ze wschodu, Ariana ty z zachodu. Ja z południa.-krzyknełam. Lucy była w potrzasku. Zaczeliśmy biec przeciwko ruchu wskazówek zegara. Nagle wytworzyliśmy pewnego rodzaju zapore. Lucy kopneła piłke która się odbiła. Szybko to przejełam po czym podałam do Patric'a. Wymienialiśmy między sobą podania. Nagle mojej drodze stanoł Shade.
-Bogini ognia, Pele.-powiedziałam uwalniając Avatara. Kopnełam piłke a jej dłoń ją tylko pchneła. Strzeliłam na bramke. Przeciwnicy ruszyli do ataku. Szybko ruszyłam na pozycje. Wraz z kapitanem odebrałam piłke Misuzu ale nagle straciliśmy ją przez Rega. Ariana i Patric to przejeli, tak jak się spodziewałam. Wymineliśmy wszystkich. Ariana strzelała z powietrza ale obrońcy to odpierali. Wykonałam salto w powietrzu i już chciałam kopnąci piłke gdy nagle Lucy uderzyła hissatsu w plecy. Udadłam na ziemie, niebyłam bardzo wyskoko ale też i nie nisko. Zobaczyłam twarz kilku osub z mojej drużyny po czym straciłam przytomności.

/Spokojnie jak by co Alex żyje/
Kto chce dokończyć?

Od Shadow

Rano obudziło mnie wołanie Alex. Przeciągnęłam się, ziewnęłam, po czym w końcu zwlekłam się z łóżka. Szybko się ubrałam, po czym wyszłam za dziewczynami na stołówkę. Pół przytomna zjadłam śniadanie. chyba byłam mocno nieobecna, bo dopiero po kilku minutach zarejestrowałam, że ktoś puka mnie w stopę.
- Tak? - zapytałam zdezorientowana.
- Co ci jest? - zapytała mnie Blue.
- Eee... To nic - odpowiedziałam. - Po prostu się nie wyspałam.
- To do której wczoraj siedziałaś?
- Bo ja wiem... Chyba do jakieś drugiej, czy trzeciej.
Widziałam, że Nadiya uważnie przysłuchuje się tej rozmowie. Wczoraj trochę razem potrenowałyśmy, ale wieczorem, po ciszy nocnej, wymknęłam się, żeby potrenować jeszcze trochę samej. I niestety zapomniałam zegarka.
- Nie dziwię się, że jesteś w takim stanie - stwierdziła Misuzu patrząc na mnie ze współczuciem. - Może nie powinnaś iść dzisiaj na trening, co? Powinnaś się przespać, bo nam na treningu zaśniesz oparta o bramkę.
- Mizukawa się strasznie wkurzy, że mnie nie będzie.
- Będzie jeszcze bardziej zdenerwowana, gdy przyjdziesz na trening w takim stanie.
Westchnęłam z rezygnacją. Dziewczyny miały rację. Powinnam się przespać. Gdybym się tak zdrzemnęła do obiadu, wstałabym już ogarnięta i wyspana. Doszłam do wniosku, że to nie głupi pomysł i skinęłam dziewczynom głową na znak zgody.
Gdy wszyscy wychodzili ze stołówki, zatrzymałam jeszcze Nadiyę.
- Potrenujemy razem po obiedzie?
Dziewczyna skinęła głową, po czym pożegnałam się z nią i udałam do pokoju. Zwaliłam się na łóżko i już po chwili spałam kamiennym snem.

Nadiya? Obudzisz mnie i idziemy trenować?

środa, 4 marca 2015

Od Noyi - CD od Shade'a

Shade i Blue uratowali mi życie! Po części... Jestem im ogromnie wdzięczny.
Bardzo chciałbym nie zawieść drużyny i zagrać w następnym meczu.
Sugawara usiadł na brzegu łóżka.
- Słyszałeś? - zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, niż pytanie.
Suga kiwnał lekko głową.
- Nie zrezygnuję z piłki nożnej. Nie zawiodę drużyny... znowu...
- Ale Noya... Ty... Ty... No... Jak...? A poza tym, zagrasz, jesli cię wpuszczą na boisko, i wyjdziesz ze szpitala... - zakończył Suga z dziwną miną.
****
Odwiedziny Shade'a i Blue bardzo mnie podbudowały. Nie mogę poddać się bez walki. Bez znaczenia, co mówi Sugawara, czy ktoś inny, nie przestanę grać.
Obiecałem sobie w duchu, że nie pozwolę żeby ktoś doprowadził do tego, że się poddam.
...
I wygramy Strefę Footballu.




Arigato za odwiedziny! :D

Od Shade'a- CD od Noyi

Po porannym treningu, gdy wszyscy snuli się po kątach, wpadłem na ciekawy pomysł. Poszłem do Blue, poczym przedstawiłem jej plan. Równo o dwunastej, wzięliśmy prowiant, poczym skierowaliśmy się do szpitala. Po długiej rozmowie z recepcionistką, przydzielono do nas pielęgniarza. Czekaliśmy kilka minut, aż nagle zza korytarza wyłonił się Mike.
-Co ty tu robisz!?-Wrzasnęła Blue.
-Mam praktykę.- Oświadczył z dumą Mike.-Bo widzisz, chcę być pielęgniarzem w naszym wojsku!
-I w tym celu narasz życia niewinnych pacjętów?-Blue spytała z powątpiewaniem.
-Dokładnie.- Uśmiechnął się pogodnie Mike, poczym zaprowadził nas do sali, gdzie leżał Noya.
-Noya, widzę że juz lepiej się czujesz!- Powitałem bramkarza, który siedział na łóżku, czytając lekture.
-Nie wiedziałam, że lubisz poezję!- Zaśmiała się Blue.
-Nie lubię.- Powiedział szczerze Noya.- To lektura.
-Przynieśliśmy ci jedzenie!- Oświadczyłem radośnie.
-Ratujecie mi życie!- Westchnął wdzięcznie Noya.- Karmią mnie tu gorzkim puree i mięsem, którego się nie da pokroić.
-Spoko!-Zaśmiałem się.- Wiesz, wszyscy za tobą tęsknią. Od kąd wyjechałeś, atmosfera jest dość ponura.
-Naprawdę?-Zdziwił się Noya.
-Tak.-Potwierdziła Blue.- Na dodatek boimy się, czy zagrasz na następnym meczu. Co prawda Shadow jest dobrym bramkarzem, ale bez niej jako pomocnik, nasza drużyna mogłaby ucierpieć.
-Tak...-Westchnął cicho Noya.
-Oczywiście nie chcemy wywrzeć na tobie presji.-Powiedzieliśmy szybko.
-Jasne.- Uśmiechną się Noya, zaglądając do reklamówek z jedzeniem.- Naprawdę dziękuję za waszą wizytę. Strasznie mi się nudzi. Wiecie, że tu nie ma internetu!?
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a za nimi stał Suga.
-Cześć!- Przywitała się Blue.
-Hej.- Przytaknął Suga.
-Noya, chyba musimy już iść.-Powiedziałem.- Obiecaliśmy pielęgniarce, że to będzie trwało pięć minut.
-Rozumiem.-Uśmiechnął się Noya. Porzegnaliśmy się, poczym wyszliśmy.


Noya, czy masz ochotę dokończyć to opowiadanie? 

Od Lucy-hipnoza

Byłam w swoim pokoju, zastanawiałam się nad całą sytuacją. Moje czerwone kułko zabrzęczało. Niesprawdzałam go do dawna. Wyciągnełam je po czym sprawdziłam czy zobaczyłam że Mizukawa już od dawna wie o tym co jej zrobiłam z pamięcią. Nie no musze pozyskać czyjeś zaufanie. A może gdyby kogoś zahipnotyzować. Ale kto by był na tyle głupi. A może Mike? Wyszłam z pokoju po czym zaczełam szukać Mike'a. Był on w kuchni. Podeszłam do niego spokojnie kryjąc za plecami kółko.
-Hej Mike.-powiedziałam, opiekun spojrzał na mnie. Podrzuciłam kułko które przemieniło się w piłke. Machnełam dłońą nad zółtym guzikiem po czym piłka wysłała małą fale. Jego oczy stały się piwne, piłka zaczeła działanie.-Teraz jesteś na moje rozkazy.
-Teraz jestem na twoje rozakzy.-powiedział zahipnotyziwany. Jak ja uwielbiam tą piłke.
-Zniszczysz Alex Lennox w tedy kiedy dam ci taki rozakz. A teraz bądz sobą.-rzekłam po czym pstryknełam palcami. Jego oczy nabrały naturalnego koloru a piłka przemieniła się w kółko. Niebędzie wiedział kto go zahipnotyzował ani nic z tym związane. Poszłam do swojego pokoju po czym zaczełam czytać książke.

*Godzine później*
Alex właśnie wróciła z zakupów. Wydałam rozkaz zabicia Alex. Dziewczyna uciekała przed "opiekunem" który trzymał w dłoniach noże. Nagle na drodze Alex staneli Blue i Shade.
-Blue Shade ratujcie Mike to psychopata!-krzykneła na całe gardło.

Shade, Blue pomorzecie, stawka jest wielka.

poniedziałek, 2 marca 2015

Od Noyi

Kilka dni minęło, odkąd się obudziłem. Czułem się strasznie przygnębiony i stłamszony przez ograniczenie do szpitalnego łóżka. Z ogromnym oporem pozwalano mi wstawać. I na dodatek ciągle szprycowali mnie lekami, to przeciwbólowymi to jakimiś innymi... Chociaż te pierwszy pomagały w uśmierzaniu bólu nosa.
Miałem czas na przemyślenia. Chociaż na ostatniej Strefie Footballu tyle się wydarzyło, chciałbym zagrać na niej jeszcze raz.
Co do wypadku, chciałem sobie cokolwiek z niego przypomnieć... Nic. Jakby ktoś wyciął akurat ten fragment wsponień...
"Myślisz, że on wrócił?" - takie pytanie kiedyś zadał mi Sugawara...
"Nie wiem..." - ale nie pozwolił mi dkończyć
"Chcesz ciągle grać?! Zwariowałeś? Przecież sam... mogłeś się przekonać, że on nie będzie się z tobą patyczkować..."
" Skąd mamy pewność, że to nie przypadkiem zwykły wypadek? Każdemu się czasem zdarzy..."
"Że wyląduje w szpitalu... Ale chyba masz rację..."
"Właśnie. Musimy poczekać, rozeznać się w sytuacji..." - kilka minut później, Suga wyszedł...
- Ale nie zamierzam rzucić piłki... - powiedziałem do siebie.
Chcę wyjść z tego piekielnego szpitala i wrócić do gry. O ile Mizukawa mi pozwoli... Nagle rozległo się pukanie, a po chwili usłyszałem głos:
- Noya, widzę że lepiej się już czujesz...


Ktoś odwiedzi biednego Noyę??? 

niedziela, 1 marca 2015

Uwaga!

Jak wam zapewne wiadomo, życie hodowcy gołębi nie jest usłane różami. Codzienne zmaganie się z chmarą skrzydlatych przyjaciół potrafi być bardzo męczące. Jeśli więc zginie wam gołąb pocztowy, lub znajdziecie przybłąkanego gołębia pocztowego, uczyńcie swoją powinność, poprzez wypełnianie formularza zamieszczonego na tej oto stronie:

Mam nadzieję, że przyda wam się ta informacja w dalszym życiu. Jeśli nie, proszę nie wachać się w reklamowaniu tej oto strony waszym bliskim!


Od Shade'a

Siedziałem w pokoju, rozwiązując sudoku, gdy nagle podszedł do mnie Arcady. Stanął przede mną, wyraźnie oczekując mojej reakcji.
-Co się stało mazgaju?- Spytałem, zmęczony.- Czyżbyś stukł następną żarówke?-To był żart, ale właściwie w tym momęcie strach wypełnił mój umysł. Przecież to nie było by nic nieoczekiwanego!
-Nie.- Powiedział Arcady pewnie.
-To możesz już iść.- Zaproponowałem, wpaczony w rządki liczb.
-Zniszczyłem krzesło.- Powiedział Arcady nieoczekiwanie. Zmarszczając czoło, poczym wstałem.
-Zwalimy winę na Mike'a, ale będziemy musieli sprawić, że w to uwierzy!
-Widzę, że masz jakiś plan.- Powiedział z uznaniem Arcady.
-Nie mam!- Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Właściwie...-Zawachał się Aracdy.-Chyba mam pewien pomysł.
-Jaki pomysł?- Spytała Shadow, wchodząc do naszego pokoju. Popaczyliśmy się po sobie, poczym Arcady postanowił wybrnąć z sytuacji poprzez swoją głupotę.
-Na układ taneczny. No wiesz...-Zaczął tłumaczyć z zapałem.-Niedługo będzie ta impreza, co?
-Ale ty nie umiesz tańczyć.- Powiedziała Shadow. Arcady udając oburzonego, krzyknął:
-Skąd możesz wiedzieć!?
-Bo kiedy tańczyłeś kalinke, źle stawiałeś nogi.- Uśmiechnęła się Shadow.
-C'est pas vrai!*- Zawołał rozpaczliwie Arcady. W tym momęcie do pokoju weszły Alex i Blue.
-Arcady, nie wiedziałam, że uczysz się francuskiego!- Powiedziała z podziwem się Alex. Nagle do pokoju wpadł Mike.
-Mówicie po francusku?! Abyście wynieśli coś z tego obozu, zrobię wam dyktando!
-Wynieśliśmy.- Oznajmiłem z uznaniem.- Nauczyliśmy się, że każde danie może zostać pozbawione normalnego smaku. 
-To nie było miłe.- Zauwarzył Mike.- Zapłacisz za to!
Blue zbladła, poczym pobiegła do kuchni. Kiedy wróciła, wyciągnęła z plecaka wszystkie kuchenne noże.
-Na wszelki wypadek.- Wytłumaczyła. W końcu wszyscy się rozeszli, a ja i Arcady poszliśmy do jadalni, by zbadać stan zniszczonego krzesła.
-To co robimy?- Spytałem zdezoriętowany.

Arcady,proszę o dokończenie tego opowiadania. Nie ma za co ^^