Wracałam z treningu do domu, miałam dziwne przeczucie że ktoś mnie obserwuje. Nagle czyjaś renka pociągneła mnie za nadgarstek i po chwili byłam w ciemnej ślepej uliczce. Poza mną był tam pewien białowłosy chłopaj o niebieskich oczach. Niewierzyłam że to on, teraz moge się obawiać o swoje życie. To jeden ze szpiegów mojego szefa.
-Zawiodłaś Lucy.-zaczoł białowłosy.
-Niezawsze wszystko idze zgodnie z planem.-usprawiedlwiłam się ale i tak to mi nie pomorze.
-Podobno Niszczyciel Nebuli miał ją zabić. Mogłaś przecież mu rozkazać aby zabił Alex w tedy kiedy opatrywał jej rany.
-Niemiałam przy sobie piłki. Niestety jest ona silniejsza, ma awatara.
-Jak to?-spytał zdziwiony chłopak.
-Taka prawda, uwolniła Pele.
-Szef wydał rozkaz 55LC.-odpowiedział białowłosy po czym wyciągnoł pistolet. Niewierzyłam w to, chce mnie zabić! Nacisnoł spust po czym kula trafiła mi w brzuch po czym runełam na ziemie. Krew wypływała z mojej rany, on zniknoł zostawiając mnie tu samą. Zobaczyłam jak pewna kobieta biegnie w moim kierynku.
Obudziłam się w szpitalu, obok mnie siedział mój brat. Był zmartwiony z mojego powodu, jak zwykle.
-Hej bracie, co mówili lekarze o moim stanie?-spytałam uśmiechając się od ucha do ucha. Widziałam w nim strach i obawe.
-Mówili mi że jesteś bliska śmierci.-rzekł z bólem. Zaczełam powoli słabnąć.
-Bracie, przekaż wiadomości o moim stanie Alex Lennox. Prosze cię.-ostatnie słowo wymamrotałam. Prosiłam siebie w duchu by Alex mi kiedyś wybaczyła. Moje oczy się zamkneły, odchodze z tego świata do innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz