- Dobry pomysł. Chodźmy! - odpowiedziałam z entuzjazmem, po czym udałyśmy się obie na boisku.
Kiedy już byłyśmy na miejscu wzięłam piłkę, by jak zwykle spróbować przejść Nadiyę, gdy nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Nadiya? - zapytałam odrobinę niepewnie w pełni świadoma, że poruszam drażliwy temat.
- Tak? - zapytała dziewczyna.
- A może stanęłabym na bramce, a ty byś mi postrzelała? - zaproponowałam.
Dziewczyna spojrzała na mnie pełnymi niedowierzania oczami, więc szybko zaczęłam się tłumaczyć.
- Chodzi po prostu o to, że może jak stanę tak twarzą w twarz z atakiem, to uda mi się wywołać awatara. Poza tym nie proszę żebyś używała technik, tylko byś mi po prostu postrzelała.
Nadiya popatrzyła na mnie niepewnie, ale w końcu tylko potrząsnęła głową i odpowiedziała:
- Możemy potrenować jak zwykle? Wolałabym unikać przejścia na atak, chyba że byłoby to już absolutnie konieczne.
Skinęłam głową. Wiedziałam, że nie należy się kłócić. Wiedziałam jak to jest, mieć problemy, dlatego mimo ciekawości, co też się Nadiyi przydarzyło, milczałam, starając się uszanować jej prywatne sprawy.
Zaczęłyśmy trenować. Biegałam z piłką w tę i z powrotem, próbując przejść Nadiyę. Niestety nie zawsze mi się to udawało i zawodniczka odbierała mi piłkę, po czym trenowałyśmy dalej. W pewnym momencie, nagle na boisku pojawiły się linie. Hah... Jak miło. Zauważyłam, że biegnę właśnie jedną z nich, a Nadiya na kolejnej. Ze zdziwieniem dostrzegłam, że obie linie krzyżują się w pewnym miejscu. Czyżbyśmy to tam miały się spotkać? Zaintrygowana pobiegłam wzdłuż świetlistego pasa. Zgodnie z moimi przewidywaniami Nadiya poruszyła się dokładnie wzdłuż tej linii. Byłam na to przygotowana i odpowiednio przekręciłam stopy, by nie stracić kontaktu z piłką. Kiedy przeszłam Nadiyę uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Te linie to całkiem przydatna rzecz. Jeśli nauczę się przywoływać je na zawołanie, to może się przydać.
Trenowałyśmy tak bardzo długo, ale nie pojawił się ani awatar, ani nie skontaktowała się ze mną Nemezis. Jak widać musiałam się jeszcze trochę postarać. Po skończonym treningu udałyśmy się z Nadiyą do ośrodka na obiad. Ech... Nasz ostatni dzień na obozie miał się dzisiaj zakończyć, a ja wciąż nie zrobiłam postępów. Ale byłam pewna, że uda mi się wywołać awatara. Może jeszcze nie teraz, ale na pewno tego dokonam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz