wtorek, 17 marca 2015

Od Noyi

Po dwóch tygodniach od odzyskania przytomności, opuściłem szpital. Nikt o tym nie wiedział. Czułem się już z dnia na dzień coraz lepiej. Czasem jeszcze zakręciło mi się w głowie, miałem coraz mniejsze problemy z koncentracją.
Szedłem przez park, z torbą na ramieniu i z tysiącami myśli w głowie. Czułem się obserwowany...
Nogi same mnie niosły. Po kilkunastu minutach moim oczom ukazało się boisko, a na nim - jedenastka zawodników, z radością goniących za piłką. Ciężko westchnałem.
"Czemu nie mogę tak cieszyć się razem z nimi tą grą?" - pomyślałem z żalem i ze złością.
Powoli ruszyłem w ich kierunku. Pewnie Mizukawa nie pozwoli mi grać przez minimalnie tydzień. Ja też mam zahamowania, co do szybkiego powrotu do gry...
- ...Noya?! - usłyszałem.
- To ja - zmusiłem się na słaby uśmiech, wkroczyłem na murawę - Dobrze was widzieć.




Ktoś dokończy???  ^-^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz