poniedziałek, 30 marca 2015

Od Blue- CD od Tekli

Źle. Nowa przejęła moją piłkę. Ale z drugiej strony, wydawała się dość przyjazna, więc to nic takiego.
-Zaraz, zaraz!- Krzyknęłam radośnie.- Pole pioruna!
Następnie, dwa pioruny wijące się po ziemi, uderzyły w piłkę, wybijając ją do góry. Podskoczyłam w górę, by odebrać piłkę, jednak Tekla również wykonała skok. Przez chwilę odbierałyśmy sobię nawzajem piłkę, jednak przerwał nam głos Arcady'ego:
-Koniec zabawy dziewczynki!
Prychnęłam, poczym skończyłyśmy rozgrywkę.
-Jestem Blue!- Powiedziałam radośnie, podając rękę dziewczynie.
-Tekla.- Pokiwała głową dziewczyna, poczym uścisnęła moją dłoń. Dołączyliśmy do reszty. Dzisiejszy trening był owocny, jednak brak Shadow dawał się we znaki. Po treningu, wszyscy rozeszli się w swoje strony, jednak ja i Shade zostaliśmy na boisku.
-Planujesz wydobyć awatara?- Spytałam, gdyż Shade zwykle wolał wracać do domu odrazu po treningu.
-A ty nie?- Zaśmiał się.
-Może...-Zastanowiłam się, poczym zaczęliśmy trening. Pracowaliśmy bardzo ciężko. Przy okazji, próbowaliśmy ulepszyć nasze hissatsu. Pod koniec treningu, gdy wracaliśmy do domu, w połowie drogi napotkaliśmy zdyszanego Mike'a.
-Shade! Przyszli do ciebie z armii!
* * *
Ja i Mike czekaliśmy w kuchni, sącząc gorące herbaty. Minęły dwie godziny. Shade nadal rozmawiał z ''tymi z armii''. Mike chlipał pod nosem od kilku minut, więc spytałam go:
-Co ci się stało?
-Nic!-Powiedział szybko.-Nic takiego.
-Jesteś pewien? Ostatnio widziałam cię w takim stanie, gdy zniszczyłeś swój kij golfowy, bo chciałeś wykopać dół w salonie.
-Naprawdę?- Mike zmusił się do uśmiechu. W tym momęcie otwarły sie drzwi od salonu, z których wyszedł Shade.
-Mój ojciec...On...- Nagle w oku Shade'a zakręciła się łza. Natychmiast go przytuliłam.
-Nie może być aż tak źle, co?- Uśmiechnęłam się gorzko.
-On każe mi pojechać do Ameryki!
* * *
Właśnie pakowałam walizkę Shade'e. Łzy w moich oczach sprawiały, że nie widziałam wszystkiego dokładnie. Shade siedział na łóżku. Był zbyt zszokowany, by cokolwiek powiedzieć. Właśnie pakowałam bluzę i zapasowy strój naszej drużyny.
-Weź go.- Zachęcił mnie.- W końcu mam zapasowy.
Odłożyłam strój naszej drużyny na szafce. W końcu skończyłam pakowanie.
-Za godzinę przyjedzie tu samochód, który zabierze mnie na lotnisko.- Powiedział ponuro. Nagle złapałam go za rękę, poczym wybiegłam z mieszkania. Cały las przebiegliśmy w milczeniu, lecz kiedy znaleźliśmy się na terenie zabudowanym, powiedziałam:
-Musisz się porzegnać z wszystkimi.
Shade przytaknął. Po chwili obdzwoniłam całą drużynę. Kilka minut później, prawie wszyscy z drużyny stali przed nami. Shadow została w domu, a jak wytłumaczyła Nadiya, blondynka nie czuła się dobrze.
-To co takiego się stało?- Spytał zdziwiony Noya.
-Mój ojciec zmusił mnie był wyjechał do Ameryki.- Powiedział Shade. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
-Kiedy?- Spytała cicho Mizukawa.
-Za godzine przyjedzie samochód, który zabiera mnie na lotnisko.- Odparł Shade.
-Będziemy utrzymywać kontakt.- Zapewnił go Arcady.
-Tak.- Mruknął wdzięcznie Shade.
-Będzie ci tam dobrze.- Powiedziała Alex.- Nie będziesz tam sam.
- Nie zapomnimy o tobie.- Uśmeichnął się Patric.
-Dzięki.
-A przyjedziesz na wakacje?- Spytała Misuzu.
-Raczej tak.- Uśmiechnął się gorzko Shade.
* * *
Pożegnania. Nigdy nie byłam w nich dobra. Postanowiłam pojechać z Shade'm. Kiedy wyjechaliśmy do miasta, zauwarzyliśmy Arcady'ego, który postanowił, że jedzie z nami. Rozmawialiśmy o wszystkim. O wspomnieniach, obozie, meczach. W końcu dojechaliśmy na lotnisko. Towarzyszyliśmy Shade'owi przez prawie cały proces. Kiedy widziałam, jak Shade, wsiadał do samolotu, wybuchnęłam gorzkim płaczem. Arcady próbował mnie pocieszyć, jednak sam się nie czuł się lepiej.
-Ja już muszę iść.- Powiedział Arcady.- Idziemy?
-Idź.- Powiedziałam.- Ja tu trochę poczekam.
-Jesteś pewna?- Spytał zmartwiony.
-Jestem.- Kiwnęłam głową.
* * *
Siedziałam w poczekalni. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Ja w ręku czymałam piłkę z podpisem Shade'a. Wszyscy taką dostali, na pamiątkę. Lubię się łudzić. Tym razem, wyobraziłam sobie Shade'a, czymającego piłki z naszymi imionami, które nawiasem mówiąc, daliśmy mu. Poczekalnia robiła się pusta. W końcu zostałam tam prawie sama, ale to nie zmieniło niczego. Nagle z krzesła na drugim końcu sali, podniósł się jakiś chłopak. Jego kroki odbijały się od pustych ścian. Nagle zatrzymał się, stojąc przy moim krześle. Podniosłam wzrok, a wtedy zobatrzyłam chłopaka z opaską na oku.
- Robi się ciemno. Na dworze jest niebezpiecznie. Nie powinnaś wracać?- Spytał. Wytrzeszczyłam oczy. Czy on chciał mnie pocieszyć?
-Wolę tu zostać.- Powiedziałam. Chłopak usiadł na krześle obok mnie.
-Twój kolega. Jechał do Ameryki?- Spytał. Nagle przebiegły po mnie dreszcze. Z kąd on może to wiedzieć? Czy to szpieg?
-Nie śledzę ciebie. Po prostu osoba której towarzyszyłem też wsiadła na ten sam samolot. Widziałem cię wcześniej.
-Rozumiem.- Pokiwałam głową.- Z kim tu przyszłeś.
-Z przyjaciółką.- Powiedział niezręcznie.- Musiała nagle opuścić Japonię. Dołączy do armii, tak samo jak wszyscy inni na pokładzie tego samolotu.
Spojrzałam na niego ze strachem.
-Skąd wiesz? Przecież nie wszyscy byli tam pełnoletni!
-Teraz, gdy panuje bitwa pomiędzy dwoma zakonami, brakuje żołnierzy. Właściwie, zastanawiam się, dlaczego nie wzięli i ciebie.
-Kontuzja.- Powiedziałam wrogo.
-Rozumiem.-Pokiwał głową chłopak w czarnej opasce.- Grasz w nogę?- Tu wskazał na moją piłkę od Shade'a.
-Tak. A ty?
-Właściwie w tym roku zostaliśmy przyjęci do strefu Football'u.- Mruknął.
-Tak?- Zdziwiłam się.- My też.
-Ale chyba odchodzę z mojej drużyny...-Przewrócił oczami.
-Naprawdę?- Zdziwiłam się. Dlaczego miałby odejść. Czy nie wie, że to może złamać serce jego przyjaciół.
-Ale...-Zaczęłam.- Zostawisz przyjaciół?
-Nie mam tam przyjaciół.- Zaśmiał się gorzko.- Najdłuszą rozmową, którą prowadziłem, jest ta z tobą.
-Miło mi.- Uśmiechnęłam się.- Ale chyba powinniśmy iść! O zmroku na dworze kręcą się dziwne typy.
-Racja.- Przytaknął chłopak, poczym wstaliśmy, kierując się do wyjścia. Po drodze rozmawialiśmy o piłce nożnej. W końcu przyszedł czas, gdy nasze drogi się rozdwoiły.
-Jestem Blue!- Krzyknęłam z daleka, oriętując się, że zapomniałam się przedstawić.
-Dave!
-Do zobatrzenia!- Krzyknęłam, ale chłopak zniknął za rogiem, więc nie byłam pewna, czy usłyszał.


C.D.N


2 komentarze:

  1. Eh, myślałam, że ojciec Shade'a zginął, umarł, został zamordowany, popełnił samobójstwo, zachorował na nowotwór, przedawkował narkotyki, podpalił własny dom...(...), zawiodłam się!
    He, he, Blue ma fajnego nowego kolegę BUHAHA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z opaską na oku...Domyślasz się, kto to <3
      Jeśli nie, to zobatrz przeciwników Occult, a i przy okazji stwórz nowych przeciwników! Nie uciekniesz od Debowego sądu! (I Debowych zapisków, ale to już inna historia)
      Apropo Debowych zapisków- Ojciec Shade'a żyje (Tak wiem, to musi być dla Ciebie szok)

      Usuń