Zmarszczyłam zdziwiona brwi. "Twój awatar będzie moim..." powtórzyłam w myślach. No i Meduza. No i są jeszcze te liczby. To wszystko przypominało mi moją, odrobinę zawiłą sprawę z klątwą, która ciążyła na mojej rodzinie. Z tym haczykiem, że ja widziałam linie, co swoją drogą nadal się zdarza, a Teklę nawiedzały liczby. I to w dodatku związane z Lucy! No i jeszcze ta cała sprawa z awatarem.
Podałam Tekli rękę i pomogłam jej wstać. Coś nagle wpadło mi do głowy, więc powiedziałam:
- Myślę, że powinnaś nauczyć się w jakiś sposób kontrolować te liczby. Jedną z rzeczy, której się ostatnio nauczyłam, jest fakt, że każdy z nas ma jakiś talent i przy pracy nad nim, można wiele osiągnąć. Te liczby mogą cię wspomóc w grze, mogą też się przekształcić w technikę hissatsu. nie wiem, ale powinnaś je opanować.
- Tak myślisz?
- Mhm... Ponadto powinnaś się więcej dowiedzieć o przeszłości swojej i Lucy. To może ci pomóc wszystko zrozumieć. No i oczywiście skoro Lucy twierdzi, że jej awatar będzie twoim, to osobiście uważam, że powinnaś spróbować go z siebie wydobyć. Jeślibyś potrzebowała pomocy, to jestem do dyspozycji - powiedziałam z uśmiechem - Sama niedawno przechodziłam coś podobnego, więc wiem, że to może być trudne. Zastanów się nad tym, ok? I jakby co, daj mi znać. A na razie wracajmy do treningu. Już i tak zaraz będziemy kończyć, więc lepiej się przyłożyć na tej końcówce. Dasz radę grać?
- Mhm...
- Ok - odpowiedziałam z uśmiechem, po czym klepnęłam dziewczynę po ramieniu i powiedziałam - Zastanów się nad tym, co ci powiedziałam, dobra?
Tekla skinęła głową na znak zgody i wpatrywała się we mnie jednocześnie w zdumieniu. Zaśmiałam się.
- Tak wiem, trochę się rozgadałam. Ale teraz już na prawdę wracajmy do treningu.
Po tych słowach wróciłam na swoja pozycję i wznowiliśmy grę. Przez cały czas oglądałam się jednak na siostrę Lucy i zastanawiałam się, nad czym właśnie rozmyśla.
Tekla?
czwartek, 30 kwietnia 2015
Shadow - c.d. "Awatar"
Rozpoczęliśmy trening. Piłka latała w tę i z powrotem po całym boisku, a ja i tak byłam w stanie nadążyć za wszystkimi wydarzeniami, które rozgrywały się na boisku. Linie wskazywały mi zarówno położenie pozostałych zawodników, jak również ruchy piłki, a co najlepsze, wyprzedzały wszystkich o co najmniej jeden ruch. Zafascynowana wspaniałością linii, odbierałam piłki i podawałam dalej, do pozostałych. Oczywiście wyostrzony słuch również się przydawał. Dzięki temu byłam jeszcze lepsza.
Po kolejnym dobrym podaniu, Mizukawa krzyknęła z ławki trenerskiej, że robimy zmianę. Podzieliliśmy się na dwie niewielkie drużyny, po czym ponownie rozpoczęliśmy grę. Tym razem stałam na bramce. Mimo, że nie widziałam piłki, linie wskazywały mi tor jej ruchu, a swoim wyczulonym słuchem, byłam w stanie usłyszeć powietrze przez które przechodziła piłka, dzięki czemu byłam w stanie określić odleglość piłki od bramki, jej szybkość oraz siłę z jaką została kopnięta. Nie przepuściłam żadnej bramki. Usłyszałam cichy gwizd podziwu, po czym dobiegł mnie głos Arcadego:
- Jak widać ta twoja choroba wyszła ci na dobre.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak trzymaj! - krzyknął jeszcze Arcady, po czym ruszył przed siebie.
Po kolejnym zatrzymanym ataku usłyszałam w głowie znajomy głos.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś przestała wreszcie grać?
- Powtarzaj to ile chcesz. Ja i tak, dalej będę to robić.
- Rany, dziewucho! Tobie chce się wciąż walczyć?
- Tak Nemezis, chce mi się walczyć. I będę to robić do końca swojego życia. Twoja klątwa niczego nie zmieni. Nie odbierzesz mi tego co kocham.
- Shadow! Czy ty nie masz za grosz oleju w głowie!?
- Nie - odparłam szczerze.
Nemezis na chwilę zamilkła, ale wciąż wyczuwałam jej obecność w sobie i postanowiłam zacieśnić pułapkę, którą zaczęłam supłać nad boginią. Teraz musiałam ją już tylko zagadać.
- Nemezis, ja się nigdy nie poddam. Nigdy mnie do tego nie zmusisz. Więc czy ta walka ma sens?
- Oczywiście, że ma - warknęła kobieta, na co tylko pokręciłam z żalem głową.
- Nie Nemezis. Ta walka nie ma sensu. I obie doskonale o tym wiemy.
- Mylisz się!
- Mam rację. Nie zaprzeczaj. Znasz prawdę. Wiec powiedz mi, po co mamy dalej walczyć?
- A niby co mam zrobić? Poddać się? - zapytała bogini z kpiną, na co tylko potrząsnęłam głową.
Potem upewniłam się, że pułapka jest już gotowa i kobieta się nie wydostanie, więc złożyłam wcześniej przemyślaną ofertę.
- Nie chcę żebyś się poddawała. Walcz dalej. Ale walcz ze mną. Powiedziałaś, że Fortuna nie dostała zadośćuczynienia, za dar, który dała mojemu przodkowi. A ty masz przypilnować, żeby dług został spłacony. I mogę ten dług spłacić. Za twoim pośrednictwem.
- Co masz namyśli? - zapytała zdezorientowana bogini, na co odpowiedziałam.
- Zostań moim awatarem.
- Chyba śnisz dziewczyno. Ja? Awatarem? I to w dodatku twoim? - zapytała, po czym roześmiała się sztucznie. A ja już dosłyszałam w głosie bogini nutę ciekawości i swego rodzaju ekscytacji.
- Nie kłam Nemezis. Wiem, że moja oferta ci się spodobała. Wbrew wszystkiemu, lubisz mnie, a mój upór ci imponuje. Przypominam ci, ciebie samą, prawda?
Zaległo milczenie, więc kontynuowałam.
- Oddaj mi wzrok. Zostaniesz moim awatarem i będziemy mogły walczyć wspólnie. Nie będziesz już musiała robić tego sama. Będziemy się wspierać nawzajem.
- Najpierw twój ruch dziewczyno.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam, po czym zacisnęłam sieć na Nemezis.
Bogini krzyknęła zdumiona, a ja poczułam, jak nasze siły się jednoczą. Ale pozaziemska istota próbowała się wyrwać. Wiedziałam, że muszę ją uwolnić w awatarze. Jeśli mi się nie uda, wszystko przepadnie.
- Alex! - krzyknęłam - Strzel na moją bramką Pele!
- Co!? - zapytała zdumiona dziewczyna.
- Błagam! Zrób to!
Przez chwilę nic nie słyszałam, nic nie widziałam i nic nie czułam. Całą energię skupiłam na tym, by powstrzymać energię Nemezis przed ucieczką. Skrzywiłam się z bólu, ale czekałam, błagając w myślach, by tylko Alex się pospieszyła.
Najpierw usłyszałam dźwięk, potem dostrzegłam wyznaczaną przez linie trajektorię piłki, a na końcu, zebrałam w sobie całą energię, swoją i Nemezis, po czym uwolniłam ją i skierowałam przeciw piłce, która już po chwili naparła na moje palce. Właśnie wtedy odzyskałam czucie i zdałam sobie sprawę z dwóch żeczy. Pierwszą z nich, była przejmująca siła ataku Alex, a drugą fakt, że powstrzymywałam tą siłę, swoją własną. Czułam, jak stoi nade mną Nemezis i wspiera mnie swoją siłą. Wiedziałam, że teraz nie mogę przerwać. Wiedziałam, że muszę walczyć do końca.
W czasie tego zmagania z piłką usłyszałam ciche okrzyki zaskoczenia pozostałych zawodników. Domyśliłam się, że widok awatara Nemezis musiał zrobić na nich spore wrażenie. Nie dziwiłam im się. Awatary zawsze wprawiają w zaskoczenie.
Miałam wrażenie, jakby próba zatrzymania siły ataku Pele trwała kilka godzin, choć w rzeczywistości było to zaledwie parę sekund, po których piłka przestała się obracać i zamarła w moich rękach. W tej samej chwili usłyszałam w głowie zadowolony głos Nemezis:
- Długa spłacony, klątwa zdjęta. Gdy znów będę potrzebna, wezwij mnie.
Po tych słowach odeszła, a ja poczułam nagły ból głowy. Upadłam na ziemię.
- Shadow! - usłyszałam krzyki wszystkich zawodników, od czego tylko skrzywiłam się z bólu, który jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
Zamrugałam zdezorientowana i nagle zdałam sobie sprawę, że odzyskałam wzrok. Uśmiechnęłam się szeroko. Nemezis dotrzymała danego mi słowa. Po chwili zdałam sobie sprawę, że teraz jestem z niż związana, bo jest moim awatarem. Roześmiałam się głośno zdając sobie z tego sprawę. MAM AWATARA!
Koniec
Po kolejnym dobrym podaniu, Mizukawa krzyknęła z ławki trenerskiej, że robimy zmianę. Podzieliliśmy się na dwie niewielkie drużyny, po czym ponownie rozpoczęliśmy grę. Tym razem stałam na bramce. Mimo, że nie widziałam piłki, linie wskazywały mi tor jej ruchu, a swoim wyczulonym słuchem, byłam w stanie usłyszeć powietrze przez które przechodziła piłka, dzięki czemu byłam w stanie określić odleglość piłki od bramki, jej szybkość oraz siłę z jaką została kopnięta. Nie przepuściłam żadnej bramki. Usłyszałam cichy gwizd podziwu, po czym dobiegł mnie głos Arcadego:
- Jak widać ta twoja choroba wyszła ci na dobre.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak trzymaj! - krzyknął jeszcze Arcady, po czym ruszył przed siebie.
Po kolejnym zatrzymanym ataku usłyszałam w głowie znajomy głos.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś przestała wreszcie grać?
- Powtarzaj to ile chcesz. Ja i tak, dalej będę to robić.
- Rany, dziewucho! Tobie chce się wciąż walczyć?
- Tak Nemezis, chce mi się walczyć. I będę to robić do końca swojego życia. Twoja klątwa niczego nie zmieni. Nie odbierzesz mi tego co kocham.
- Shadow! Czy ty nie masz za grosz oleju w głowie!?
- Nie - odparłam szczerze.
Nemezis na chwilę zamilkła, ale wciąż wyczuwałam jej obecność w sobie i postanowiłam zacieśnić pułapkę, którą zaczęłam supłać nad boginią. Teraz musiałam ją już tylko zagadać.
- Nemezis, ja się nigdy nie poddam. Nigdy mnie do tego nie zmusisz. Więc czy ta walka ma sens?
- Oczywiście, że ma - warknęła kobieta, na co tylko pokręciłam z żalem głową.
- Nie Nemezis. Ta walka nie ma sensu. I obie doskonale o tym wiemy.
- Mylisz się!
- Mam rację. Nie zaprzeczaj. Znasz prawdę. Wiec powiedz mi, po co mamy dalej walczyć?
- A niby co mam zrobić? Poddać się? - zapytała bogini z kpiną, na co tylko potrząsnęłam głową.
Potem upewniłam się, że pułapka jest już gotowa i kobieta się nie wydostanie, więc złożyłam wcześniej przemyślaną ofertę.
- Nie chcę żebyś się poddawała. Walcz dalej. Ale walcz ze mną. Powiedziałaś, że Fortuna nie dostała zadośćuczynienia, za dar, który dała mojemu przodkowi. A ty masz przypilnować, żeby dług został spłacony. I mogę ten dług spłacić. Za twoim pośrednictwem.
- Co masz namyśli? - zapytała zdezorientowana bogini, na co odpowiedziałam.
- Zostań moim awatarem.
- Chyba śnisz dziewczyno. Ja? Awatarem? I to w dodatku twoim? - zapytała, po czym roześmiała się sztucznie. A ja już dosłyszałam w głosie bogini nutę ciekawości i swego rodzaju ekscytacji.
- Nie kłam Nemezis. Wiem, że moja oferta ci się spodobała. Wbrew wszystkiemu, lubisz mnie, a mój upór ci imponuje. Przypominam ci, ciebie samą, prawda?
Zaległo milczenie, więc kontynuowałam.
- Oddaj mi wzrok. Zostaniesz moim awatarem i będziemy mogły walczyć wspólnie. Nie będziesz już musiała robić tego sama. Będziemy się wspierać nawzajem.
- Najpierw twój ruch dziewczyno.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam, po czym zacisnęłam sieć na Nemezis.
Bogini krzyknęła zdumiona, a ja poczułam, jak nasze siły się jednoczą. Ale pozaziemska istota próbowała się wyrwać. Wiedziałam, że muszę ją uwolnić w awatarze. Jeśli mi się nie uda, wszystko przepadnie.
- Alex! - krzyknęłam - Strzel na moją bramką Pele!
- Co!? - zapytała zdumiona dziewczyna.
- Błagam! Zrób to!
Przez chwilę nic nie słyszałam, nic nie widziałam i nic nie czułam. Całą energię skupiłam na tym, by powstrzymać energię Nemezis przed ucieczką. Skrzywiłam się z bólu, ale czekałam, błagając w myślach, by tylko Alex się pospieszyła.
Najpierw usłyszałam dźwięk, potem dostrzegłam wyznaczaną przez linie trajektorię piłki, a na końcu, zebrałam w sobie całą energię, swoją i Nemezis, po czym uwolniłam ją i skierowałam przeciw piłce, która już po chwili naparła na moje palce. Właśnie wtedy odzyskałam czucie i zdałam sobie sprawę z dwóch żeczy. Pierwszą z nich, była przejmująca siła ataku Alex, a drugą fakt, że powstrzymywałam tą siłę, swoją własną. Czułam, jak stoi nade mną Nemezis i wspiera mnie swoją siłą. Wiedziałam, że teraz nie mogę przerwać. Wiedziałam, że muszę walczyć do końca.
W czasie tego zmagania z piłką usłyszałam ciche okrzyki zaskoczenia pozostałych zawodników. Domyśliłam się, że widok awatara Nemezis musiał zrobić na nich spore wrażenie. Nie dziwiłam im się. Awatary zawsze wprawiają w zaskoczenie.
Miałam wrażenie, jakby próba zatrzymania siły ataku Pele trwała kilka godzin, choć w rzeczywistości było to zaledwie parę sekund, po których piłka przestała się obracać i zamarła w moich rękach. W tej samej chwili usłyszałam w głowie zadowolony głos Nemezis:
- Długa spłacony, klątwa zdjęta. Gdy znów będę potrzebna, wezwij mnie.
Po tych słowach odeszła, a ja poczułam nagły ból głowy. Upadłam na ziemię.
- Shadow! - usłyszałam krzyki wszystkich zawodników, od czego tylko skrzywiłam się z bólu, który jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
Zamrugałam zdezorientowana i nagle zdałam sobie sprawę, że odzyskałam wzrok. Uśmiechnęłam się szeroko. Nemezis dotrzymała danego mi słowa. Po chwili zdałam sobie sprawę, że teraz jestem z niż związana, bo jest moim awatarem. Roześmiałam się głośno zdając sobie z tego sprawę. MAM AWATARA!
Koniec
środa, 29 kwietnia 2015
Od Tekli-Cd od Shadow
Po rozgrzewce zaczęliśmy trening, ćwiczyliśmy nad naszymi słabościami. Dawałam sobie radę, ale te liczby nie dawały mi spokoju. Nagle znowu zobaczyłam moje i Lucy osiągnięcia, liczby znowu się zjednoczyły ale utworzyły pewien obraz, Meduzy.
-Mój awatar będzie twoim.-powiedziała Lucy po czym jej duch znowu stanął na przeciwko mnie po czym zniknęła. To miał być jej awatar? Upadłam na kolana, zobaczyłam jak przede mną stanęła Shadow.
-Znowu liczby?-spytała blondynka.
-Tak ale one pokazały mi wizerunek Meduzy.
-Meduzy!-wykrzyknęła Shadow.
-To miał być awatar Lucy. Powiedziała "mój awatar będzie twoim.-powiedziałam cytując słowa Lucy.
Shadow? Wybacz że krótki.
-Mój awatar będzie twoim.-powiedziała Lucy po czym jej duch znowu stanął na przeciwko mnie po czym zniknęła. To miał być jej awatar? Upadłam na kolana, zobaczyłam jak przede mną stanęła Shadow.
-Znowu liczby?-spytała blondynka.
-Tak ale one pokazały mi wizerunek Meduzy.
-Meduzy!-wykrzyknęła Shadow.
-To miał być awatar Lucy. Powiedziała "mój awatar będzie twoim.-powiedziałam cytując słowa Lucy.
Shadow? Wybacz że krótki.
Od Shadow - CD od Tekli
- Tekla co się stało? - zapytałam.
- Lucy pokazała mi prawdę. To moja zaginiona siostra.
- CO? - wykrzyknęliśmy wszyscy zdumieni wpatrując się z niedowierzaniem w dziewczynę.
- Jak to możliwe? - zapytał zdumiony Arcady.
- Ja... Lucy jako mała dziewczynka została zabrana mojej matce.
- Ale... Może to jednak nie jest twoje siostra? - zapytałam niepewnie.
- To na pewno jest ona - odparła Tekla z przekonaniem.
- A co z tymi obliczeniami? - zapytała nagle Blue.
- Nie wiem - odparła Tekla - Po prostu czasem coś takiego się zdarza.
- Ale co to oznacza? - zapytał Arcady, ale nikt nie odezwał się słowem.
Przez chwile wszystcy staliśmy w milczeniu, które jako pierwsza przerwałam.
- Wiecie, co? Nie ma się co nad tym głowić. Nikt z nas i tak nie wie, co to jest, więc stojanie tu i myślenie nic nam nie da. Proponuję więc iść na boisko i urządzić sobie trening. Tekla, jeślibyś znowu widziała obliczenia, to daj nam znać, a spróbujemy pomóc jeśli będziemy mogli. Ale teraz najlepiej iść trenować, bo w końcu niedługo mecz, więc powinniśmy się wzmocnić, prawda?
Usłyszałam ciche pomruki zgody, więc uśmiechnęłam się u ruszyłam na boisko, a za mną pobiegła reszta dróżyny. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę, po czym zaczęliśmy grać.
Tekla?
Znów przepraszam, że tak krótko :\
- Lucy pokazała mi prawdę. To moja zaginiona siostra.
- CO? - wykrzyknęliśmy wszyscy zdumieni wpatrując się z niedowierzaniem w dziewczynę.
- Jak to możliwe? - zapytał zdumiony Arcady.
- Ja... Lucy jako mała dziewczynka została zabrana mojej matce.
- Ale... Może to jednak nie jest twoje siostra? - zapytałam niepewnie.
- To na pewno jest ona - odparła Tekla z przekonaniem.
- A co z tymi obliczeniami? - zapytała nagle Blue.
- Nie wiem - odparła Tekla - Po prostu czasem coś takiego się zdarza.
- Ale co to oznacza? - zapytał Arcady, ale nikt nie odezwał się słowem.
Przez chwile wszystcy staliśmy w milczeniu, które jako pierwsza przerwałam.
- Wiecie, co? Nie ma się co nad tym głowić. Nikt z nas i tak nie wie, co to jest, więc stojanie tu i myślenie nic nam nie da. Proponuję więc iść na boisko i urządzić sobie trening. Tekla, jeślibyś znowu widziała obliczenia, to daj nam znać, a spróbujemy pomóc jeśli będziemy mogli. Ale teraz najlepiej iść trenować, bo w końcu niedługo mecz, więc powinniśmy się wzmocnić, prawda?
Usłyszałam ciche pomruki zgody, więc uśmiechnęłam się u ruszyłam na boisko, a za mną pobiegła reszta dróżyny. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę, po czym zaczęliśmy grać.
Tekla?
Znów przepraszam, że tak krótko :\
Od Vincenta
Nie, nie. To tylko od Blue ;)
Nadyia wyjechała na wakacje. Następny powód do zmartwień. Zasłużyła sobię na wolne, jednak teraz nasza drużyna znów się zmniejszyła. Siedziałam właśnie na zagraconym boisku, pełnym puszek po piwie. Odbijałam piłkę między nogami, a skupiałam się na naszym meczu. Nagle usłyszałąm za sobą kroki. Odwróciłam się gwałtownie, po czym westchnęłam:
-Musisz przestać na mnie wpadać, Dave.
Dave odwzajemnił mój uśmiech.
-Ja tylko trenuję!
Znów zaczęliśmy grać. Dzisiaj, starałam się przełamać hissatsu Dave'a. Chłopak miał podobne zamiary. Kiedy był przy piłcę, wykonałam "Pole pioruna". Jednak chłopak zręcznie odbił pędzące na niego pioruny. Otworzyłam szeroko oczy.
-Jesteś naprawde dobry!- Krzyknęłam zdziwiona. Dave uśmiechnął się nieznacznie. Ćwiczyliśmy jeszcze ponad godzinę.
-Robi się ciemno.- Westchnęłam.- Wracamy?
-Ja tu muszę jeszcze zostać.- Uśmiechnął się słabo.
-Jak to!?- Zdziwiłam się.- Będziesz ćwiczył o tak późnej porze!?
-Tak. Niedługo mamy mecz, a chociaż słyszeliśmy, że przeciwnicy nie są mocni, nadal się trochę boję.
-Słabi przeciwnicy?- Zaśmiałam się.- Wątpię w istnienie słabych przeciwników. Powinieneś na nich uważać.
* * *
Następnego dnia, pisaliśmy test z historii. Myślę, że nie poszło mi najgorzej, ale sama nie wiem. Pod koniec lekcji, pobiegłam z Regg'iem do pokoju klubowego. Kiedy weszliśmy, pozostali członkowie mięli ponure miny.
-Co się stało?- Spytał Regg.
-Dyrektor powiedział mi, że dzisiaj odwiedzą nas uczniowie Occult.- Szepnął Arcady.
-CO?!- Krzyknęłam.
-Nie wiadomo kiedy, ale chyba podczas treningu.- Mruknęła Alex.
-No to chyba nie mamy wyjścia.- Powiedziałam.- Musimy podmienić nasze pozycje!
-A w czym to pomoże?- Spytała zainteresowana Mizukawa.
-Jeśli zobatrzą naszą grę, będą mogli się przygotować! Ale jeśli nasze pozycje będą zmienione, to ich przygotowania pójdą na marne!
-To jest myśl.- Uśmiechnął się Patric. Poszliśmy zatem na boisko. W połowie treningu, na nasze boisko wkroczyła grupa podejrzanych gimnazjalistów.
-To oni.- Szepnęła Tekla.
-Witajcie.- Zaczął Arcady niepewnie.
-Tak, tak.- Przewrócił oczami kapitan Occult.- Chcięliśmy życzyć wam szczęścia.
-Co!?- Zdziwiła się Misuzu.
-Będzie wam potrzebne.- Zaśmiał się jeden z nich, poczym wszyscy zaczęli się bezszczelnie śmiać. Jednak jeden z nich powiedział ze znudzeniem:
-Naprawde śmiejecie się z własnych żartów?
Ja chyba znam ten głos. Niestety chłopak (słychać po głosie) stał w tyle, więc nie widzieliśmy jego twarzy. Od razu po jego stwierdzeniu, drużyna Occult rozstąpiła się. Nareszcie zauwarzyłam twarz chłopaka. Byłam przerażona.
-Blue?- Spytał on, a po jego szafirowych oczach błądził strach.
-Dave?- Wyjąkałam.
-Znacie się!?- Krzyknął Arcady, jednak go zignorowałam.
-Jak to możliwe...?-Powiedziałam zawiedziona.
-A więc to jest szkoła, do jakiej się chcesz przenieść!- Rozbawiony kapitan krzyknął do Dave'a.- I co to do cholery ma być!? Myślałem, że nie znosisz gdy nazywamy cię Dave!
Myśli wirowały w mojej głowie. Jeśli Dave jest w ich zespole...Zna moje hissatsu...Motrafi je złamać...Ma przewagę. Popatrzyłam na Arcady'ego. Kapitan był zbyt zdziwiony, by coś powiedzieć. Musiałam tą sprawę wziąść w swoje ręce.
-Tak, znamy się. Ale wnikanie w życie prywatne nie jest powodem, dla którego tu przyszliście, prawda?
* * *
Wracałam do domu. Byłam strasznie przybita. Nagle, kiedy przechodziłam przez las, ktoś mnie powalił na ziemię. Odruchowo zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, krzyknęłam:
-Zabiję cię!- W tym momęcie rozłorzyłam "tego kogoś" na łopatki. Jednak on wyrwał się i mnie przytulił.
-Shade.- Wyjąkałam z łzami w oczach. Jak on się tu znalazł?
-Musiałem wrócić. Policja odkryła, że mój ojciec jest narkomanem (Sensei dziękować Izumi za wspaniały pomysł).
-Wracasz do drużyny?- Spytałam.
-Nie. Teraz zapisuję się do kółka ortograficznego.- Powiedział ironicznie.
-Shade.- Zaczęłam.- Pomożesz mi wydobyć awatara?
-Czyli wspólny trening? Wchodzę!
C.D.N
wtorek, 28 kwietnia 2015
Od Tekli
-Jestem.-powiedziałam.
-Chodzi o to że Lucy grała w naszym zespole.-zaczął Arcady.
-Co z nią teraz jest?-spytałam.
-Nie żyje, została zastrzelona.-powiedziała Shadow.
-Tak jak Arcady mówił, grała w naszej drużynie. Ona nienawidziła Alex, przez Maxa zginęła jej siostra a przez twoją kuzynkę prawie by jej nie amputowali nogi. Chciała zemsty, ale sama ona zginęła.-powiedziała Mizukawa.
-To dlaczego moje i jej obliczenia co do wyników gry się zjednoczyły?-spytałam. Wszyscy spojrzeli na mnie z szokiem.
-A jeśli to jakieś hissatsu.-powiedziała Blue.
-Możliwe, ale ja czuję że ona chcę mi coś przekazać. Jak by była między nami jakaś siła która próbuje nas złączyć w jedno.
-Co to może oznaczać?-spytał Patric.
-Niewiem, może ona ma ci coś przekazać.-wtrąciła Misuzu. Nagle zobaczyłam jak duch Lucy stoj na środku domku klubowego.
-Poznaj prawdę.-powiedział duch po czym jej oczy zaświeciły czerwonym światłem. Zobaczyłam siebie jako malutką dziewczynkę, moją siostrę i rodziców. Mama trzymała na rękach dziecko o białych włosach i czerwonych oczach. Nagle do domu wszedł pewien mężczyzna po czym wyrwał dziecko mojej matce.-To byłam ja.-powiedziała Lucy. Ona jest moją siostrą! Upadłam na kolana, niemożliwe.
-Tekla co się dzieje?-spytała Shadow.
-Lucy mi pokazała prawdę, to moja zaginiona siostra.-powiedziałam.
-Ona.
Shadow?
-Chodzi o to że Lucy grała w naszym zespole.-zaczął Arcady.
-Co z nią teraz jest?-spytałam.
-Nie żyje, została zastrzelona.-powiedziała Shadow.
-Tak jak Arcady mówił, grała w naszej drużynie. Ona nienawidziła Alex, przez Maxa zginęła jej siostra a przez twoją kuzynkę prawie by jej nie amputowali nogi. Chciała zemsty, ale sama ona zginęła.-powiedziała Mizukawa.
-To dlaczego moje i jej obliczenia co do wyników gry się zjednoczyły?-spytałam. Wszyscy spojrzeli na mnie z szokiem.
-A jeśli to jakieś hissatsu.-powiedziała Blue.
-Możliwe, ale ja czuję że ona chcę mi coś przekazać. Jak by była między nami jakaś siła która próbuje nas złączyć w jedno.
-Co to może oznaczać?-spytał Patric.
-Niewiem, może ona ma ci coś przekazać.-wtrąciła Misuzu. Nagle zobaczyłam jak duch Lucy stoj na środku domku klubowego.
-Poznaj prawdę.-powiedział duch po czym jej oczy zaświeciły czerwonym światłem. Zobaczyłam siebie jako malutką dziewczynkę, moją siostrę i rodziców. Mama trzymała na rękach dziecko o białych włosach i czerwonych oczach. Nagle do domu wszedł pewien mężczyzna po czym wyrwał dziecko mojej matce.-To byłam ja.-powiedziała Lucy. Ona jest moją siostrą! Upadłam na kolana, niemożliwe.
-Tekla co się dzieje?-spytała Shadow.
-Lucy mi pokazała prawdę, to moja zaginiona siostra.-powiedziałam.
-Ona.
Shadow?
Od Shadow - CD od Tekli
Zdumiona wpatrywałam się w miejsce, w którym stała Tekla.
- Co się dzieje? - zapytałam zdziwiona.
- No bo ja właśnie... No bo ja... Widziałaś to?
- Nie - odpowiedziałam przepraszająco - A co widziałaś? - zapytałam.
- Dziewczynę z białymi włosami i czerwonymi oczami. No i miała na sobie nasz klubowy strój, z numerem 11. Ale... Ona nie wyglądała normalnie. Wyglądała jak... Jak... Jak duch - wykrztusiła wreszcie z siebie.
Zamarłam przerażona. To... To przecież niemożliwe...
- To... To była Lucy prawda? - zapytała mnie niepewnie Tekla.
Zagryzłam wargi, a potem złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą.
- Co ty robisz? - zapytała mnie zdezorientowana Tekla - Gdzie idziemy?
- Do domku klubowego - odpowiedziałam, po czym przeszłam do truchtu.
Po kilku minutach byłyśmy już we dwie w pomieszczeniu. Wyjęłam komórkę i wysłałam wszystkim członkom drużyny i Mizukawie sms-a, żeby jak najszybciej pojawili się w domku klubowym. Nie minęło 10 minut, a wszyscy byli już na miejscu.
- O co chodzi? - zapytał Arcady - Po co wezwałaś nas tu wszystkich?
- Tekla widziała ducha Lucy - oznajmiłam prosto z mostu.
- CO!? - wszyscy wykrzyknęli zdumieni.
- Musimy jej powiedzieć - zakomunikowałam reszcie - To już się zrobiło zbyt poważne. Ona musi wiedzieć.
Po tych słowach odwróciłam się do Tekli i zapytałam jej łagodnie:
- Jesteś gotowa, aby wysłuchać tej historii?
- Ja... Ja myślę, że...
- Co się dzieje? - zapytałam zdziwiona.
- No bo ja właśnie... No bo ja... Widziałaś to?
- Nie - odpowiedziałam przepraszająco - A co widziałaś? - zapytałam.
- Dziewczynę z białymi włosami i czerwonymi oczami. No i miała na sobie nasz klubowy strój, z numerem 11. Ale... Ona nie wyglądała normalnie. Wyglądała jak... Jak... Jak duch - wykrztusiła wreszcie z siebie.
Zamarłam przerażona. To... To przecież niemożliwe...
- To... To była Lucy prawda? - zapytała mnie niepewnie Tekla.
Zagryzłam wargi, a potem złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą.
- Co ty robisz? - zapytała mnie zdezorientowana Tekla - Gdzie idziemy?
- Do domku klubowego - odpowiedziałam, po czym przeszłam do truchtu.
Po kilku minutach byłyśmy już we dwie w pomieszczeniu. Wyjęłam komórkę i wysłałam wszystkim członkom drużyny i Mizukawie sms-a, żeby jak najszybciej pojawili się w domku klubowym. Nie minęło 10 minut, a wszyscy byli już na miejscu.
- O co chodzi? - zapytał Arcady - Po co wezwałaś nas tu wszystkich?
- Tekla widziała ducha Lucy - oznajmiłam prosto z mostu.
- CO!? - wszyscy wykrzyknęli zdumieni.
- Musimy jej powiedzieć - zakomunikowałam reszcie - To już się zrobiło zbyt poważne. Ona musi wiedzieć.
Po tych słowach odwróciłam się do Tekli i zapytałam jej łagodnie:
- Jesteś gotowa, aby wysłuchać tej historii?
- Ja... Ja myślę, że...
Tekla? Przepraszam, że tak krótko :\
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Od Tekli
Jeden wielki koszmar, rodzice nie żyją a Alex jest w szpitalu. Czy to mogła być Lucy? Ale kim wogóle ona jest?! Boje się o Alex, jest dla mnie jak siostra. Dziśaj mieliśmy na historii kolejny test, świetnie. Po tym jeszcze test z Geografii i Chemii. Po prostu super. A co najgorsze, nauczyciel z matmy zrobil nam karną kartkówkę. Wiem głupio się złożyło. Akurat przechodził Arcady. Zeskoczyłam z parapetu tuz przed nim.
-O Tekla hej.-powiedzial kapitan witając się ze mną.
-Hej Arcady, mam pytanię. Kim jest ta Lucy o której mówiła Alex. Od niej niczego się niedowiem. Aureli też.-chłopak podrapał się po głowie.
-Wiesz Tekla, spóżnie się na wf więc narazie.-powiedział uciekając.
-Czekaj Arcady!-krzyknełam ale za póżno. Nagle zobaczyłam jak po korytarzy chodzi pewna dziewczyna o białych kucykach i czerwonych oczach. Miała na sobie strój naszej szkolnej drużyny piłkarskiej! Wyglądała ona jak duch. Uśmiechnęła się w moja strone po czym zniknęła.
-Hej Tekla wszystko dobrze?-spytała mnie Shadow która tędy przechodziła.
-Nic nie jest dobrze. Shadow prosze powiec mi kto u nas gra z numerem 11. I kim jest w końcu ta Lucy?-dziewczyna paczyła na mnie przez chwile.
-Ta osoba z jedynastką i dziewczynę o która ci chodzi to ta jedna osoba.
-Co?
Shadow?
-O Tekla hej.-powiedzial kapitan witając się ze mną.
-Hej Arcady, mam pytanię. Kim jest ta Lucy o której mówiła Alex. Od niej niczego się niedowiem. Aureli też.-chłopak podrapał się po głowie.
-Wiesz Tekla, spóżnie się na wf więc narazie.-powiedział uciekając.
-Czekaj Arcady!-krzyknełam ale za póżno. Nagle zobaczyłam jak po korytarzy chodzi pewna dziewczyna o białych kucykach i czerwonych oczach. Miała na sobie strój naszej szkolnej drużyny piłkarskiej! Wyglądała ona jak duch. Uśmiechnęła się w moja strone po czym zniknęła.
-Hej Tekla wszystko dobrze?-spytała mnie Shadow która tędy przechodziła.
-Nic nie jest dobrze. Shadow prosze powiec mi kto u nas gra z numerem 11. I kim jest w końcu ta Lucy?-dziewczyna paczyła na mnie przez chwile.
-Ta osoba z jedynastką i dziewczynę o która ci chodzi to ta jedna osoba.
-Co?
Shadow?
wtorek, 21 kwietnia 2015
Od Misuzu cd od Arcadiego
No cóż przez tą kolejkę u lekarza spóźniłam się z Arcadim na trening. Raz się żyje. U progu szkoły przyszedł mi do głowy fantastyczny pomysł.
-Arcady?-zrobiłam bezbronną minę
-Tak?
-Boli mnie noga...weźmiesz mnie na barana?-zapytałam się
-Nie jesteś przypadkiem na to za stara?-zapytał się
-Co to za pytanie!? Pewnie że nie!-powiedziałam oburzona-Arcady...Proszę-Arcady posłuchał mojego błagania i wziął mnie na barana
-Aleś ty ciężka...-odrzekł
-Głuptas!-uderzyłam go w głowę-Kierunek, sala gimnastyczna!
Arcady szedł spokojnie i na wszelki wypadek rozglądał się czy aby na pewno ktoś nas nie widzi. Kiedy weszliśmy na salę wszyscy na nas patrzyli.
-Ekchem...teraz już chyba zejdź-powiedział
-Ok...-zsunęłam się z Arcadiego, a po chwili wszyscy się na mnie rzucili. Upadłam na podłogę.
-Gdzie ty byłaś?-mówiła Shadow
-Długo cię nie widziałam.-powiedziała Blue. Podała mi rękę i pomogła wstać.-Co to za pomysł żeby wsiąść na Arcadiego? Wiem że jesteście parą ale tego się nie spodziewałam.
-No cóż...to był czysty spontan-powiedziałam-Na jakiś czas będę siedzieć i wam dopingować, bo moja noga jeszcze nie doszła całkiem do zdrowia.
-Pompony są w schowku. Może chcesz?-zapytała się Alex
-Pewnie że tak!-ucieszyłam się
Cały trening był dla mnie jakiś inny niż zawsze. Siedzenie i dopingowanie to co innego niż granie. No ale i tak było zabawnie. Hm...przydałoby się kupić karmę dla Shiro. Po szkole pójdę do sklepu i mu kupię. Kiedy Arcady skończył swój trening poszliśmy do domu. Mojego domu. Do naszego małego Shiro. Pewnie już miauczy z tęsknoty. Tak jak myślałam tak było. Kiedy weszliśmy do domu kot leżał zwinięty w kłębek pod kanapą. Miauczał i nalegał żeby go pogłaskać. Z radości, a przynajmniej tak mi się zdawało, skoczył na Arcusia. Arcady od razu upadł na podłogę i począł ściągać kota z twarzy.
-BŁAHAHAH-wybuchłam śmiechem
-Nie śmiej się! To nie śmieszne...-powiedział
-Jak dla mnie jest-odrzekłam-zapomniałam o karmie dla Shiro! Jutro mu kupię..,jak znowu nie zapomnę..-mruczałam pod nosem
-Coś mówiłaś?
-Nie nic.
Tak skończyło się nasze miłe popołudnie,
The End
PS.Arcuś ^^ chcesz przyjść do Miss na dzień horroru? Zapraszam wszystkich!-Misuzu
Izumi- CHCE, CHCE, CHCE!!!!
-Arcady?-zrobiłam bezbronną minę
-Tak?
-Boli mnie noga...weźmiesz mnie na barana?-zapytałam się
-Nie jesteś przypadkiem na to za stara?-zapytał się
-Co to za pytanie!? Pewnie że nie!-powiedziałam oburzona-Arcady...Proszę-Arcady posłuchał mojego błagania i wziął mnie na barana
-Aleś ty ciężka...-odrzekł
-Głuptas!-uderzyłam go w głowę-Kierunek, sala gimnastyczna!
Arcady szedł spokojnie i na wszelki wypadek rozglądał się czy aby na pewno ktoś nas nie widzi. Kiedy weszliśmy na salę wszyscy na nas patrzyli.
-Ekchem...teraz już chyba zejdź-powiedział
-Ok...-zsunęłam się z Arcadiego, a po chwili wszyscy się na mnie rzucili. Upadłam na podłogę.
-Gdzie ty byłaś?-mówiła Shadow
-Długo cię nie widziałam.-powiedziała Blue. Podała mi rękę i pomogła wstać.-Co to za pomysł żeby wsiąść na Arcadiego? Wiem że jesteście parą ale tego się nie spodziewałam.
-No cóż...to był czysty spontan-powiedziałam-Na jakiś czas będę siedzieć i wam dopingować, bo moja noga jeszcze nie doszła całkiem do zdrowia.
-Pompony są w schowku. Może chcesz?-zapytała się Alex
-Pewnie że tak!-ucieszyłam się
Cały trening był dla mnie jakiś inny niż zawsze. Siedzenie i dopingowanie to co innego niż granie. No ale i tak było zabawnie. Hm...przydałoby się kupić karmę dla Shiro. Po szkole pójdę do sklepu i mu kupię. Kiedy Arcady skończył swój trening poszliśmy do domu. Mojego domu. Do naszego małego Shiro. Pewnie już miauczy z tęsknoty. Tak jak myślałam tak było. Kiedy weszliśmy do domu kot leżał zwinięty w kłębek pod kanapą. Miauczał i nalegał żeby go pogłaskać. Z radości, a przynajmniej tak mi się zdawało, skoczył na Arcusia. Arcady od razu upadł na podłogę i począł ściągać kota z twarzy.
-BŁAHAHAH-wybuchłam śmiechem
-Nie śmiej się! To nie śmieszne...-powiedział
-Jak dla mnie jest-odrzekłam-zapomniałam o karmie dla Shiro! Jutro mu kupię..,jak znowu nie zapomnę..-mruczałam pod nosem
-Coś mówiłaś?
-Nie nic.
Tak skończyło się nasze miłe popołudnie,
The End
PS.Arcuś ^^ chcesz przyjść do Miss na dzień horroru? Zapraszam wszystkich!-Misuzu
Izumi- CHCE, CHCE, CHCE!!!!
Mała nowość
Wprowadzam klasy. Nie jest to jakaś znacząca zmiana, ale w sumie dość ważna do opowiadań, kiedy opisujemy jakąś lekcję. Od teraz do formularza dopisujemy także klasę, do której chodzimy, a lub b.
Od Arcady'ego-CD Od Misuzu
Znowu zaspałem, znowu prawie spóźniłem się do szkoły i znowu nie wziąłem śniadania. Poszedłem po Mis, poszliśmy do szkoły. Oczywiście spóźniłem się, ale jakoś doszliśmy. Pierwszą lekcją był wf, na którym poszliśmy biegać na długie dystanse. Mis nie musiała, bo miała jeszcze nogę w gipsie. Za to ja razem z resztą mojej klasy i klasą II zaliczaliśmy okrążenia. Dziewczyny na 900 m, a my na 1500 m. Po szkole pojechaliśmy z Mis do lekarza i ściągnęli jej gips. Pojechaliśmy trochę wcześniej, gdyż, ponieważ przepadły nam dwie ostatnie lekcje. Zeszło nam dość długo, bo była kolejka i prawie spóźniliśmy się na trening.
Miss? <3 ^^
Krótkie, ale czego się po mnie spodziewaliście, skoro nadal cierpię na brak weny? Już chyba trochę mi lepiej, ale nadal nie wystarczająco, żeby zaskoczyć was pięknym, długim opowiadankiem.
Miss? <3 ^^
Krótkie, ale czego się po mnie spodziewaliście, skoro nadal cierpię na brak weny? Już chyba trochę mi lepiej, ale nadal nie wystarczająco, żeby zaskoczyć was pięknym, długim opowiadankiem.
środa, 15 kwietnia 2015
Mam pytanko ;)
Chcę wymyślić śmieszne przezwisko dla Arcadiego...Ktoś ma jakiś pomysł jak Misuzu może go nazywać? Wszystkie pomysły są dozwolone np. kalafior. O i jak on mógłby mnie nazywać xD
-Misuzu
PS. Piszcie w komentarzach xD
Od Misuzu cd Od Arcadiego
Kiedy z Arcadim postanowiliśmy przygarnąć kota, myślałam gdzie go schować, a przynajmniej jak przenieść do domu. Nagle coś mi zaświtało.
-Arcady! A może zabierzemy go do mnie!?-krzyknęłam pełna ekscytacji.
-Ok.-powiedział Arcady który już taki podekscytowany nie był.-Idziemy!
-U mnie w domu nikogo nie ma więc Shiro będzie miał spokój.-stwierdziłam.
-Gdzie dokładnie mieszkasz?-zapytał się.
-Niedaleko z tąd.-powiedziałam uśmiechając się szeroko-Przepraszam że ostatnio nie odbierałam od ciebie telefonu. Po prostu ostatnio nie miałam siły nawet rozmawiać...
-Czy coś się stało?-wyglądał na zaniepokojonego
-Nie...znaczy miałam wypadek. Mój ojczym był pijany i gdy jechał ze mną trafił w drzewo. Stąd ta złamana noga.-próbowałam się uśmiechać.
-Rozumiem...
Przez chwilę milczeliśmy. Przeszliśmy jeszcze parę przecznic i trafiliśmy do mojego domu. Postanowiłam że wpuszczę Shiro do domu. Sama za rękę pociągnęłam Arcadiego do ogrodu w którym rosły wielkie wiśnie. Pod nimi stała ławka. Usiadłam na niej razem z Arcadim?
-Arcady...?-powiedziałam onieśmielona
-Tak?
-Obiecuj mi coś. Już nigdy mnie nie opuścisz i...-nie dał mi dokończyć
-I...będziesz odbierać-zaśmiał się
-No dobrze już dobrze...-też się śmiałam
Potem zawiał lekki wiatr. Słońce już prawie zaszło za horyzontem. Nagle popatrzyliśmy sobie w oczy i... się pocałowaliśmy. Cieszyłam się że widzę Arcadiego. Nie chciałam mówić mu całej prawdy o tym nie odbieraniu. Nie teraz. Na razie byłam szczęśliwa że go mam. To mi wystarczało. Kolejny mój ojciec zginął w wypadku. Może nie lubiłam mojego ojczyma, ale spodziewałam się że na nim się skończy...że mama już nikogo nie musi szukać. Mniejsza...Wtuliłam się mocno w Arcadiego.
-Arcady, nie wiesz może która jest godzina?-zapytałam się jak gdyby nigdy nic.
-Emm...poczekaj...jest 18.-powiedział
-Aaaa...ok.-odparłam-Jutro jadę zdjąć opatrunek. A raczej idę bo nie mam jak jechać...Nie wiesz kto ma prawa jazdy i może mnie zawieść?
-Hmmm....może Mike? Skontaktuję się z nim i jutro rano do ciebie zadzwonię.-powiedział
-Dobrze. Wiesz co robi się ciemno. Jeśli chcesz trafić do domu to lepiej idź teraz.-uśmiechnęłam się
-Spoko...Mizu?
-Tak?
-Może jutro razem pójdziemy do szkoły?-zapytał się
-Ok! To pa! Bądź pod moim domem około 7.20!-krzyknęłam
-Dobra-pomachał mi na pożegnanie i odszedł.
Ja ziewając udałam się do mojego łóżka i ciepłej pościeli.
Arcady?
-Arcady! A może zabierzemy go do mnie!?-krzyknęłam pełna ekscytacji.
-Ok.-powiedział Arcady który już taki podekscytowany nie był.-Idziemy!
-U mnie w domu nikogo nie ma więc Shiro będzie miał spokój.-stwierdziłam.
-Gdzie dokładnie mieszkasz?-zapytał się.
-Niedaleko z tąd.-powiedziałam uśmiechając się szeroko-Przepraszam że ostatnio nie odbierałam od ciebie telefonu. Po prostu ostatnio nie miałam siły nawet rozmawiać...
-Czy coś się stało?-wyglądał na zaniepokojonego
-Nie...znaczy miałam wypadek. Mój ojczym był pijany i gdy jechał ze mną trafił w drzewo. Stąd ta złamana noga.-próbowałam się uśmiechać.
-Rozumiem...
Przez chwilę milczeliśmy. Przeszliśmy jeszcze parę przecznic i trafiliśmy do mojego domu. Postanowiłam że wpuszczę Shiro do domu. Sama za rękę pociągnęłam Arcadiego do ogrodu w którym rosły wielkie wiśnie. Pod nimi stała ławka. Usiadłam na niej razem z Arcadim?
-Arcady...?-powiedziałam onieśmielona
-Tak?
-Obiecuj mi coś. Już nigdy mnie nie opuścisz i...-nie dał mi dokończyć
-I...będziesz odbierać-zaśmiał się
-No dobrze już dobrze...-też się śmiałam
Potem zawiał lekki wiatr. Słońce już prawie zaszło za horyzontem. Nagle popatrzyliśmy sobie w oczy i... się pocałowaliśmy. Cieszyłam się że widzę Arcadiego. Nie chciałam mówić mu całej prawdy o tym nie odbieraniu. Nie teraz. Na razie byłam szczęśliwa że go mam. To mi wystarczało. Kolejny mój ojciec zginął w wypadku. Może nie lubiłam mojego ojczyma, ale spodziewałam się że na nim się skończy...że mama już nikogo nie musi szukać. Mniejsza...Wtuliłam się mocno w Arcadiego.
-Arcady, nie wiesz może która jest godzina?-zapytałam się jak gdyby nigdy nic.
-Emm...poczekaj...jest 18.-powiedział
-Aaaa...ok.-odparłam-Jutro jadę zdjąć opatrunek. A raczej idę bo nie mam jak jechać...Nie wiesz kto ma prawa jazdy i może mnie zawieść?
-Hmmm....może Mike? Skontaktuję się z nim i jutro rano do ciebie zadzwonię.-powiedział
-Dobrze. Wiesz co robi się ciemno. Jeśli chcesz trafić do domu to lepiej idź teraz.-uśmiechnęłam się
-Spoko...Mizu?
-Tak?
-Może jutro razem pójdziemy do szkoły?-zapytał się
-Ok! To pa! Bądź pod moim domem około 7.20!-krzyknęłam
-Dobra-pomachał mi na pożegnanie i odszedł.
Ja ziewając udałam się do mojego łóżka i ciepłej pościeli.
Arcady?
wtorek, 14 kwietnia 2015
Od Alex i Tekli-Cd od Arcady'ego
-Arcady czy to ty?-spytałam niepewnie.
-Tak a co?-spytał niepewnie kapitan.
-Bo pierwszy raz powiedziałeś coś mądrego. Zaczynam się trochę o ciebie bać.
-No wiesz co Alex. No to jak grasz na pozycji Shadow?
-Zgoda.-powiedziałam po czym poszliśmy na trening. Kapitan podszedł do Mizukawy po czym jej coś powiedział. Ona tylko przytaknęła. Rozpoczęliśmy rozgrzewkę, jak zwykle na bieganiu. Wszyscy stanęliśmy przed menadżerką. Wszystkim powiedziała nad czym mają pracować, nad naszymi słabościami. W moim przypadku to drybling. Po treningu.
Następnego dnia lekcje zleciały szybko. Arcady powiedział mi że planuje przetestować Alex jako rozgrywającego. A więc o tym rozmawiał z Mizukawą po treningu. Kiedy weszłam do domku klubowego szybko się przebrałam po czym wyszłam na boisko. Kiedy byli wszyscy rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Po tym staliśmy przed menadżerką i kapitanem.
-Postanowiliśmy przetestować Alex jako rozgrywającego.-zaczęła Mizukawa. W oczach mojej kuzynki można było dostrzec obawę. Nie dziwię się, po tym meczu na którym zawiodła, drużyna tak się na niej wypięła że doznała problemów psychicznych. Broniłam ją ale to nieskudowego, rodzice przepisali ją do innej szkoły. Alex zajęła miejsce na boisku. Ja nie chciałam na to paczeć więc zaczęłam rozmawiać z Arianą. Rozmowę przerwałam dopiero w tedy gdy usłyszałam krzyk, to Alex. Coś próbowało rozerwać ją od środka, a przynajmniej tak się wydawało ze względu na jej krzyk. Runęła o ziemię, wszyscy do niej podbiegli. Nagle znowu pojawiły się te liczby, ale tym razem pokazały mi jak moja kuzynka dzięki swoim zdolnością rozgrywającego radziła dobie przed chwilą a po chwili coś nie pozwoliło się jej ruszyć. Po tym wydobyła z siebie krzyk po czym upadła. Spojrzałam na Arcady'ego, nikt nie wiedział co się dzieje.
Arcady?
-Tak a co?-spytał niepewnie kapitan.
-Bo pierwszy raz powiedziałeś coś mądrego. Zaczynam się trochę o ciebie bać.
-No wiesz co Alex. No to jak grasz na pozycji Shadow?
-Zgoda.-powiedziałam po czym poszliśmy na trening. Kapitan podszedł do Mizukawy po czym jej coś powiedział. Ona tylko przytaknęła. Rozpoczęliśmy rozgrzewkę, jak zwykle na bieganiu. Wszyscy stanęliśmy przed menadżerką. Wszystkim powiedziała nad czym mają pracować, nad naszymi słabościami. W moim przypadku to drybling. Po treningu.
Następnego dnia lekcje zleciały szybko. Arcady powiedział mi że planuje przetestować Alex jako rozgrywającego. A więc o tym rozmawiał z Mizukawą po treningu. Kiedy weszłam do domku klubowego szybko się przebrałam po czym wyszłam na boisko. Kiedy byli wszyscy rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Po tym staliśmy przed menadżerką i kapitanem.
-Postanowiliśmy przetestować Alex jako rozgrywającego.-zaczęła Mizukawa. W oczach mojej kuzynki można było dostrzec obawę. Nie dziwię się, po tym meczu na którym zawiodła, drużyna tak się na niej wypięła że doznała problemów psychicznych. Broniłam ją ale to nieskudowego, rodzice przepisali ją do innej szkoły. Alex zajęła miejsce na boisku. Ja nie chciałam na to paczeć więc zaczęłam rozmawiać z Arianą. Rozmowę przerwałam dopiero w tedy gdy usłyszałam krzyk, to Alex. Coś próbowało rozerwać ją od środka, a przynajmniej tak się wydawało ze względu na jej krzyk. Runęła o ziemię, wszyscy do niej podbiegli. Nagle znowu pojawiły się te liczby, ale tym razem pokazały mi jak moja kuzynka dzięki swoim zdolnością rozgrywającego radziła dobie przed chwilą a po chwili coś nie pozwoliło się jej ruszyć. Po tym wydobyła z siebie krzyk po czym upadła. Spojrzałam na Arcady'ego, nikt nie wiedział co się dzieje.
Arcady?
Od Arcady'ego-CD Od Misuzu
Usłyszałem znajomy dźwięk dzwonka Misuzu dochodzący z pobliskich krzaków. Że co? Wstałem i ruszyłem w tamtym kierunku. Misuzu praktycznie od razu rozłączyła się. W krzakach zaczęło coś szeleścić. Podszedłem tam i zobaczyłem Misuzu. Miała prawą nogę w gipsie, a na jej twarzy malowało się zmieszanie.
-Misuzu!-powiedziałem i przytuliłem się do niej (tzn. bardziej rzuciłem się na nią).
-E... Co ty robisz?-zapytała.
-Stęskniłem się. Tylko czemu ty się ukrywasz przede mną? -odpowiedziałem.
-Nie chciałam, żebyś zobaczył mnie w takim stanie...-wyszeptała.
-Nie wiem o co ci chodzi...-mruknąłem.
-Nie mogę grać w piłkę nożną przez miesiąc-powiedziała.
-No i co z tego? A tak w ogóle czemu nie odbierasz telefonów ode mnie?
-No bo...
Nagle usłyszeliśmy ciche miauknięcie. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy kota.

Był cały biały, miał zielone oczy i różowiutki nosek.
-Jaki śliczny!-Misuzu wyrwała się z mojego uścisku, podeszła do kota i zaczęła go głaskać. On otarł się o nią (omal jej nie przewracając). Też podszedłem, ale kot ode mnie uciekł.
-Wystraszyłeś go, idioto!-skarciła mnie Misuzu.
-Ale ja nic nie zrobiłem...-mruknąłem cicho.
Kucnąłem i kot łaskawie do mnie podszedł. Pogłaskałem go. Miał puszyste futro i mruczał.
-Już wiem! Przygarnijmy go!
-C-Co...?
-Przygarnijmy go!
-Ale... On nie jest czyjś?
-E... Nie jest!
-A skąd wiesz?
-Bo wiem!
Kot wskoczył jej na głowę, tym razem naprawdę ją przewracając. Bardzo z siebie zadowolony, nadal mruczał, łasząc się.
-No to jak chcesz go nazwać?
-Mruczek!
-Nie...Nie...
-No to jak? Jest taki puszysty i biały.
-Może Shiro*?
-Ok!
Misuzu?
*shiro-jap. biały
-Misuzu!-powiedziałem i przytuliłem się do niej (tzn. bardziej rzuciłem się na nią).
-E... Co ty robisz?-zapytała.
-Stęskniłem się. Tylko czemu ty się ukrywasz przede mną? -odpowiedziałem.
-Nie chciałam, żebyś zobaczył mnie w takim stanie...-wyszeptała.
-Nie wiem o co ci chodzi...-mruknąłem.
-Nie mogę grać w piłkę nożną przez miesiąc-powiedziała.
-No i co z tego? A tak w ogóle czemu nie odbierasz telefonów ode mnie?
-No bo...
Nagle usłyszeliśmy ciche miauknięcie. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy kota.

Był cały biały, miał zielone oczy i różowiutki nosek.
-Jaki śliczny!-Misuzu wyrwała się z mojego uścisku, podeszła do kota i zaczęła go głaskać. On otarł się o nią (omal jej nie przewracając). Też podszedłem, ale kot ode mnie uciekł.
-Wystraszyłeś go, idioto!-skarciła mnie Misuzu.
-Ale ja nic nie zrobiłem...-mruknąłem cicho.
Kucnąłem i kot łaskawie do mnie podszedł. Pogłaskałem go. Miał puszyste futro i mruczał.
-Już wiem! Przygarnijmy go!
-C-Co...?
-Przygarnijmy go!
-Ale... On nie jest czyjś?
-E... Nie jest!
-A skąd wiesz?
-Bo wiem!
Kot wskoczył jej na głowę, tym razem naprawdę ją przewracając. Bardzo z siebie zadowolony, nadal mruczał, łasząc się.
-No to jak chcesz go nazwać?
-Mruczek!
-Nie...Nie...
-No to jak? Jest taki puszysty i biały.
-Może Shiro*?
-Ok!
Misuzu?
*shiro-jap. biały
Od Shadow - c.d.
Z samego rana wybiegłam z domu i ruszyłam w kierunku szkoły. O rany! Tak dawno mnie tam nie było. Zaczęłam już nawet tęsknić. Na tę myśl zaśmiałam się radośnie. Czego jak czego, ale nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę tęsknić za szkołą.
Linie przed oczami wskazywały mi odpowiedni kierunek. Doskonale widziałam, jak mam iść i cieszyłam się jak małe dziecko, że mogę już w miarę normalnie funkcjonować.
W końcu dobiegłam do szkoły i ruszyłam do klasy. Lekcje upłynęły mi niezwykle szybko. miałam nieco problemów z przepisywaniem różnych faktów z tablicy, ale w końcu jakoś sobie z tym poradziłam. Po południu z radością pobiegłam do domku klubowego. Miałam właśnie wpaść przez drzwi, gdy nagle ktoś pojawił się tuż przede mną. Widziałam to dzięki liniom. Wiedziałam, że zderzenie jest nieuniknione, ale właśnie wtedy dostrzegłam, że srebrzyste linie ukazują mi pewne rozwiązanie, z którego prędko skorzystałam.
Nawet nie pomyślałam, kiedy wyskoczyłam w górę i odbiłam się od ramion osoby naprzeciw mnie, po czym w przyklęku wylądowałam na dachu domku klubowego, jak wywnioskowałam. Tak w sumie, to nie wiem, skąd wiedziałam, że on tam jest, ale to mi chyba po prostu podpowiedział instynkt.
- Auć - usłyszałam niezadowolony, dobrze mi znany głos.
- Sorki Arcady - odpowiedziałam siadając na dachu ze spuszczonymi nogami.
- Shadow? - zapytał zdumiony.
- A kogo się spodziewałeś? - zapytałam ze śmiechem.
- Przecież... Nadiya mówiła, że masz zapalenie spojówek.
Ooo... To była genialna wymówka. Jak spotkam Nadiyę to będę jej musiała podziękować.
- Faktycznie - odpowiedziałam szybko. - Ale już mi lepiej. Mimo wszystko muszę wciąż uważać na oczy, więc nie mogę zdejmować okularów - odpowiedziałam wskazując na ciemne okulary w białej oprawie, które trzymały mi się na nosie.
Zanim Arcady zdążył cokolwiek na to odpowiedzieć, z wnętrza domku dobiegł mnie inny głos:
- Co tam się dzieje?
- Cześć Mizukawa - odpowiedziałam patrząc w miejsce, w którym jak mi się wydawało stała nasza menadżerka.
- Shadow!? Co ty tu robisz!? Miałaś się przecież kurować! I złaź z tego dachu! Jeszcze tego brakuje, żebyś poza zapaleniem spojówek, złamała sobie nogę.
- Też się cieszę że cię widzę - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach zeskakując na ziemię.
- Shadow - dobiegły mnie znajome głosy, po czym otoczyła mnie cała drużyna.
Pytali jak się czuję, czy już wyzdrowiałam i czy mogę już grać. Kiedy już się uspokoiliśmy odezwała się Mizukawa:
- No dobrze... Skoro już wszyscy są, to pora żebyśmy zaczęli trening.
Ruszyliśmy więc w kierunku boiska. Miałam ochotę wybiec na nie jako pierwsza, ale powstrzymał mnie lekki dotyk dłoni na ramieniu i znajomy głos:
- Shadow. Odzyskałaś wzrok?
Spojrzałam w miejsce, gdzie powinna być twarz Nadiyi, a przez moją twarz przemknął cień smutku, jednak już po chwili się pozbierałam i lekko zsunęłam okulary, bo pokazać koleżance swoje oczy, równocześnie mówiąc:
- Jeszcze nie.
Potem z powrotem założyłam okulary, a Nadiya zapytała mnie szeptem:
- Więc jak jesteś w stanie poruszać się tak... Normalnie?
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Udało mi się przywołać linie. I tak jak mówiłam, wróciłam do normalności.
- Ale Shadow... Ty wciąż nic nie widzisz... Jesteś pewna, że możesz grać?
- No jasne - odpowiedziałam. - Teraz przyszła pora na trening i wydobycie awatara - odpowiedziałam, po czym ruszyłam biegiem w kierunku boiska.
Linie przed oczami wskazywały mi odpowiedni kierunek. Doskonale widziałam, jak mam iść i cieszyłam się jak małe dziecko, że mogę już w miarę normalnie funkcjonować.
W końcu dobiegłam do szkoły i ruszyłam do klasy. Lekcje upłynęły mi niezwykle szybko. miałam nieco problemów z przepisywaniem różnych faktów z tablicy, ale w końcu jakoś sobie z tym poradziłam. Po południu z radością pobiegłam do domku klubowego. Miałam właśnie wpaść przez drzwi, gdy nagle ktoś pojawił się tuż przede mną. Widziałam to dzięki liniom. Wiedziałam, że zderzenie jest nieuniknione, ale właśnie wtedy dostrzegłam, że srebrzyste linie ukazują mi pewne rozwiązanie, z którego prędko skorzystałam.
Nawet nie pomyślałam, kiedy wyskoczyłam w górę i odbiłam się od ramion osoby naprzeciw mnie, po czym w przyklęku wylądowałam na dachu domku klubowego, jak wywnioskowałam. Tak w sumie, to nie wiem, skąd wiedziałam, że on tam jest, ale to mi chyba po prostu podpowiedział instynkt.
- Auć - usłyszałam niezadowolony, dobrze mi znany głos.
- Sorki Arcady - odpowiedziałam siadając na dachu ze spuszczonymi nogami.
- Shadow? - zapytał zdumiony.
- A kogo się spodziewałeś? - zapytałam ze śmiechem.
- Przecież... Nadiya mówiła, że masz zapalenie spojówek.
Ooo... To była genialna wymówka. Jak spotkam Nadiyę to będę jej musiała podziękować.
- Faktycznie - odpowiedziałam szybko. - Ale już mi lepiej. Mimo wszystko muszę wciąż uważać na oczy, więc nie mogę zdejmować okularów - odpowiedziałam wskazując na ciemne okulary w białej oprawie, które trzymały mi się na nosie.
Zanim Arcady zdążył cokolwiek na to odpowiedzieć, z wnętrza domku dobiegł mnie inny głos:
- Co tam się dzieje?
- Cześć Mizukawa - odpowiedziałam patrząc w miejsce, w którym jak mi się wydawało stała nasza menadżerka.
- Shadow!? Co ty tu robisz!? Miałaś się przecież kurować! I złaź z tego dachu! Jeszcze tego brakuje, żebyś poza zapaleniem spojówek, złamała sobie nogę.
- Też się cieszę że cię widzę - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach zeskakując na ziemię.
- Shadow - dobiegły mnie znajome głosy, po czym otoczyła mnie cała drużyna.
Pytali jak się czuję, czy już wyzdrowiałam i czy mogę już grać. Kiedy już się uspokoiliśmy odezwała się Mizukawa:
- No dobrze... Skoro już wszyscy są, to pora żebyśmy zaczęli trening.
Ruszyliśmy więc w kierunku boiska. Miałam ochotę wybiec na nie jako pierwsza, ale powstrzymał mnie lekki dotyk dłoni na ramieniu i znajomy głos:
- Shadow. Odzyskałaś wzrok?
Spojrzałam w miejsce, gdzie powinna być twarz Nadiyi, a przez moją twarz przemknął cień smutku, jednak już po chwili się pozbierałam i lekko zsunęłam okulary, bo pokazać koleżance swoje oczy, równocześnie mówiąc:
- Jeszcze nie.
Potem z powrotem założyłam okulary, a Nadiya zapytała mnie szeptem:
- Więc jak jesteś w stanie poruszać się tak... Normalnie?
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Udało mi się przywołać linie. I tak jak mówiłam, wróciłam do normalności.
- Ale Shadow... Ty wciąż nic nie widzisz... Jesteś pewna, że możesz grać?
- No jasne - odpowiedziałam. - Teraz przyszła pora na trening i wydobycie awatara - odpowiedziałam, po czym ruszyłam biegiem w kierunku boiska.
C.D.N
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Misuzu-Wielki powrót!
Dziś rano kiedy obudziłam się było jeszcze całkiem ciemno. Spojrzałam na zegarek leżący na mojej lampce nocnej. Wskazywał godzinę pierwszą w nocy. Przeciągając się postanowiłam że wyjdę na balkon. Wyciągnęłam rękę żeby sięgnąć po kule (chodzi o te drążki) oparte o moje łóżko. Nagle przewróciłam się i upadłam na podłogę. Wydałam z siebie dziwny przyciszony krzyk. Drżącymi rękoma wciągnęłam się na łóżko. Ostatnio z obozu piłki nożnej zabrał mnie mój ojczym. Kiedy wracaliśmy przysnął przy kierownicy i mieliśmy wypadek. Wjechaliśmy w drzewo. Przez wiele tygodni nie mogłam chodzić. Poruszałam się na wózku inwalidzkim. Dopiero teraz doktor pozwolił mi chodzić o kulach. Przyznam że czuję się w nich skrępowana. Jestem wściekła na mojego ojczyma! Nie dość że pije to jeszcze ten wypadek! Nie wiem co mama w nim widzi...Odsuwając od siebie te myśli wstałam i z drążkiem pod pachą ruszyłam wolno ku balkonowi. Otworzyłam drzwi. Na dworze wiał lekki wiatr. Nie wiem dlaczego ale spoglądając na ten piękny księżyc w pełni i rozgwieżdżone niebo, przypomniał mi się Arcady...Jego brązowe włosy...Nie! Muszę o nim zapomnieć...Piłka nożna i w ogóle... Przecież on mnie już z nie lubi. To już nie to co kiedyś...Mam skręconą nogę...Nie mogę grać...Co jak się o tym dowie? Pewnie pomyśli że jestem bez silna i będzie mi próbował w jakiś sposób pomóc. Przecież dam radę! Nie takie rzeczy się robiło, co? Nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Kto jest taki głupi żeby dzwonić do mnie o tej godzinie. Spojrzałam na komórkę. Widniał na niej napis: "Arcady Smith". Jak zwykle odłożyłam słuchawkę. Na liczniku miałam już 60 takich odłożeń. Ach,,,Arcady-powiedziałam do siebie-gdybyś wiedział...Postanowiłam że znów zasnę i z prawie zamkniętymi oczami udałam się do łóżka. Chwilę leżałam i zasnęłam. Snu nie miałam, jak zawsze. Obudziłam się. Wyszłam z pokoju i schodami w dół udałam się do kuchni. Co dziś zrobić, hm...?-pomyślałam-płatki z mlekiem mi chyba wystarczą. Po czym podeszłam do lodówki aby sięgnąć po mleko. Niestety w lodówce...NICZEGO NIE BYŁO. Czyja to sprawka!? Ach no tak. Ostatnio był u mnie mój starszy brat i wszystko mi wyjadł. Co za cham...Kiedyś się mu odpłacę. No to co zrobić? Chyba zjem na mieście. Poszłam na górę się przebrać. Zabrałam torbę i komórkę w razie czego. Wyszłam z domu. Skręciłam w lewo do mojej ulubionej chińskiej restauracji. Idąc miałam wielką nadzieję że nie spotkam tam kogoś z drużyny. Co by ktoś sobie o mnie pomyślał gdyby zauważył mnie w TAKIM stanie...Po dotarciu na miejsce otwierając drzwi kogoś zauważyłam, a mianowicie pięknookiego Arcadiego. Jak zawsze luzacko ubrany siedział sam czytając gazetę i popijając herbatę. Za nim mnie zauważył schowałam się za krzakiem który rósł w restauracji. Nagle wyciągnął komórkę z kieszeni. Kątem oka spostrzegłam że wybiera mój numer. O nieeee. Moja komórka zadzwoniła. On już wiedział gdzie jestem. Mogłam wyciszyć tą komórkę....ehh
Arcady wróciłam! A teraz mnie znajdź wśród tych krzaków! Uda ci się? Hammm? :3
Arcady wróciłam! A teraz mnie znajdź wśród tych krzaków! Uda ci się? Hammm? :3
Od Arcady'ego-CD Od Alex i Tekli
-Alex-powiedziałem.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie.
-No bo...-zacząłem się jąkać, nie wiedząc co powiedzieć. Wziąłem głęboki oddech, podczas gdy one obie wpatrywały się we mnie.-Alex, nie wiem, co dokładnie przytrafiło ci się w przeszłości, ale sądzę, że nie powinnaś marnować takich zdolności. Każdy popełnia błędy i najgorzej, kiedy ktoś bierze je sobie do serca, nawet jeżeli są poważne. Tutaj też nikt nie jet doskonały. Nikt nie będzie na ciebie zły, jeżeli zrobisz coś źle. Na rozgrywającym spoczywa duża odpowiedzialność i każdy to rozumie. Dlatego proszę, spróbuj chociaż.
Obie wpatrywały się we mnie z jeszcze większą intensywnością i zdziwieniem.
Alex/Tekla?
Tia... Arcady wreszcie powiedział coś mądrego... Ktoś go chyba nam podmienił :/
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie.
-No bo...-zacząłem się jąkać, nie wiedząc co powiedzieć. Wziąłem głęboki oddech, podczas gdy one obie wpatrywały się we mnie.-Alex, nie wiem, co dokładnie przytrafiło ci się w przeszłości, ale sądzę, że nie powinnaś marnować takich zdolności. Każdy popełnia błędy i najgorzej, kiedy ktoś bierze je sobie do serca, nawet jeżeli są poważne. Tutaj też nikt nie jet doskonały. Nikt nie będzie na ciebie zły, jeżeli zrobisz coś źle. Na rozgrywającym spoczywa duża odpowiedzialność i każdy to rozumie. Dlatego proszę, spróbuj chociaż.
Obie wpatrywały się we mnie z jeszcze większą intensywnością i zdziwieniem.
Alex/Tekla?
Tia... Arcady wreszcie powiedział coś mądrego... Ktoś go chyba nam podmienił :/
Od Alex i Tekli-Cd od Arcady'ego
Wyszłam z łazienki, wzrok wszystkich spoczął na mnie. Niewiem czy dam rade. Nagle zobaczyłam milion liczb co do osiągnieć Lucy i Tekli, nagle liczby połączyły się. Co to było?
-Hej Alex, grasz na pozycji Shadow?-spytała Mizukawa wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ja sama niewiem. Nie jestem na tyle dobra by grać na pozycji Shadow.-powiedziałam. Niewiem dlaczego ale ostatnio wątpię w swoje możliwości z powodu że zbliża się kolejna rocznica finału strefy footballu w którym jako rozgrywający zawiodłam.
-Oszalałaś! Posiadasz awatara, byłaś niesamowitym rozgrywającym, napastniczką i kapitanem Equalo. Jesteś lepsza niż kiedy kolwiek.-krzyknęła Tekla.
-Byłaś rozgrywającym?-spytał kapitan.
-Tak.
-Jej, to dlaczego dalej nim nie jesteś?-spytała Blue.
-Bo nie potrafię!-wykrzyknęłam po czym wybiegłam z domku klubowego. Jak Tekla mogła o tym powiedzieć?!
Po co ja to mówiłam! Alex nienawidzi i tym wspominać. Przez to miała problemy w szkole. W dodatku ten mecz był finałowy. Wszyscy paczyli się na mnie.
-Ona nielubi o tym wspominać. Raz w finale zawiodła drużynę, wypieli się na niej.-wytłumaczyłam.
-I po tym dołączyła do Nebuli?-spytał Arcady.
-Tak. Pójdę ją poszukać.-powiedziałam po czym wyszłam z domku klubowego. Po chwili znalazłam Alex, siedziała na górce, przed bieżnią do biegania. Podeszłam do niej.
-Jak mogłaś to powiedzieć?-spytała ze wściekłością.
-Wymsknęło mi się.-wytłumaczyłam.
-Wiesz jak mnie to boli. Obiecałaś że nie powiesz tego w towarzystwie zespołu!-wykrzyknęła.
-Alex musisz to pokonać. Z tego co mi mówili czasem twoje rady są skuteczne.-powiedziałam. Nagle zobaczyłam Arcady'ego który stał przed nami.
Arcady?
-Hej Alex, grasz na pozycji Shadow?-spytała Mizukawa wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ja sama niewiem. Nie jestem na tyle dobra by grać na pozycji Shadow.-powiedziałam. Niewiem dlaczego ale ostatnio wątpię w swoje możliwości z powodu że zbliża się kolejna rocznica finału strefy footballu w którym jako rozgrywający zawiodłam.
-Oszalałaś! Posiadasz awatara, byłaś niesamowitym rozgrywającym, napastniczką i kapitanem Equalo. Jesteś lepsza niż kiedy kolwiek.-krzyknęła Tekla.
-Byłaś rozgrywającym?-spytał kapitan.
-Tak.
-Jej, to dlaczego dalej nim nie jesteś?-spytała Blue.
-Bo nie potrafię!-wykrzyknęłam po czym wybiegłam z domku klubowego. Jak Tekla mogła o tym powiedzieć?!
Po co ja to mówiłam! Alex nienawidzi i tym wspominać. Przez to miała problemy w szkole. W dodatku ten mecz był finałowy. Wszyscy paczyli się na mnie.
-Ona nielubi o tym wspominać. Raz w finale zawiodła drużynę, wypieli się na niej.-wytłumaczyłam.
-I po tym dołączyła do Nebuli?-spytał Arcady.
-Tak. Pójdę ją poszukać.-powiedziałam po czym wyszłam z domku klubowego. Po chwili znalazłam Alex, siedziała na górce, przed bieżnią do biegania. Podeszłam do niej.
-Jak mogłaś to powiedzieć?-spytała ze wściekłością.
-Wymsknęło mi się.-wytłumaczyłam.
-Wiesz jak mnie to boli. Obiecałaś że nie powiesz tego w towarzystwie zespołu!-wykrzyknęła.
-Alex musisz to pokonać. Z tego co mi mówili czasem twoje rady są skuteczne.-powiedziałam. Nagle zobaczyłam Arcady'ego który stał przed nami.
Arcady?
niedziela, 12 kwietnia 2015
Opowiadania za marzec (tak, teraz!)
Tia... znowu zapomniałam... więc robię to teraz...w (prawie) połowie kwietnia :D
I miejsce Shade, Alex, Shadow |4|
II miejsce Noya, Lucy Blue |3|
III miejsce Nadiya, Tekla |2|
IV miejsce Arcady |1|
I miejsce Akira |9|
II miejsce Deba |7|
III miejsce Tigra |4|
IV miejsce Starunna |3|
V miejsce Mizu |2|
VI miejsce Izumi |1|
I miejsce Shade, Alex, Shadow |4|
II miejsce Noya, Lucy Blue |3|
III miejsce Nadiya, Tekla |2|
IV miejsce Arcady |1|
I miejsce Akira |9|
II miejsce Deba |7|
III miejsce Tigra |4|
IV miejsce Starunna |3|
V miejsce Mizu |2|
VI miejsce Izumi |1|
Od Arcady'ego
Jak zwykle zaspałem do szkoły. Znowu zapomniałem śniadania (choć w sumie i tak nie miałem czasu je sobie zrobić) i jak zwykle spóźniłem się na trening (tym razem tylko o 5 minut, więc ok). Jak zwykle dostałem za to niezły ochrzan od Mizukawy. Ech, jest nas teraz tylko 11, bez Shadow 10.
-To co? Przemyśleliście to, co wczoraj powiedziałam? Patric? Alex?-spytała Mizukawa.
Wszyscy popatrzyli na Patric'a.
-Zgoda-mruknął.
Zacząłem szukać wzorkiem Alex, ale nigdzie nie mogłem jej dostrzec.
-Gdzie Alex?-spytałem.
-Poszła do łazienki-wyjaśniła Tekla.
Poczekaliśmy chwilę aż wróciła.
Alex?
Tak, w końcu łaskawie coś napisałam ^^
-To co? Przemyśleliście to, co wczoraj powiedziałam? Patric? Alex?-spytała Mizukawa.
Wszyscy popatrzyli na Patric'a.
-Zgoda-mruknął.
Zacząłem szukać wzorkiem Alex, ale nigdzie nie mogłem jej dostrzec.
-Gdzie Alex?-spytałem.
-Poszła do łazienki-wyjaśniła Tekla.
Poczekaliśmy chwilę aż wróciła.
Alex?
Tak, w końcu łaskawie coś napisałam ^^
Od Shadow
Od czasu, kiedy Nemezis odebrała mi wzrok, minął już tydzień, a ja wciąż nic nie widziałam, ani nie byłam w szkole. Papa bardzo się zaniepokoił i nawet zastanawiał się, czy nie wysłać mnie do lekarza, ale udało mi się odwieść go od tego pomysłu. Przez jakiś czas rozważałam nawet propozycję Nadiyi, żeby zamieszkać u niej na parę dni, ale nie znałam jej domu i byłabym tam całkowicie zdana na cudzą łaskę, a tak, mogłam się chociaż swobodnie poruszać po domu.
Nie znosiłam bycia uzależnioną od innych i może dlatego zaczyanałam się ostatnio irytować. Byłam w końcu zdana na łakę i nie łaskę Nemezis. Poza tym, czułam się w domu zamknięta, czego nie mogłam przeżyć. Faktycznie miałam trochę ruchu, ale potrzebowałam wyjść na świerze powietrze, pobiegać i nacieszyć się wolnością. Nie mogłam jednak tego zrobić, gdyż mogłabym zrobić sobie, albo komuś krzywdę. Przygryzłam wargi, mocno zirytowana.
Siedziałam właśnie w swoim pokoju i zażywałam medytacji. To bylo coś nowego, czego nigdy wcześniej nie robiłam, ale zdałam sobie sprawę z tego, że aby przywołać linie, co jeszcze mi się nie udało, muszę spróbować się skupić w stu procentach.
Właśnie dlatego siedziałam teraz jak głupia na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. To było idiotyczne. W końcu jednak wzięłam się w garść i spróbowałam się skupić na wszystkich dźwiękach które mnie otaczały. Ku własnemu zdziwieniu, zauważyłam, że wychwytuję każdy, najmniejszy szelest. Byłam tym bardzo zdumiona, ale w końcu przyjęłam to do wiadomości i ponownie wsłuchałam się w otaczajace mnie dźwięki.
Przekonałam się, że było to bardzo odprężające i mnie wyciszyło. Odetchnęłam raz, a potem drugi i przywołałam linie. Wyobraziłam sobie, jak przez moje ciało przepływa moc, która formuje się przed moimi oczami w postaci świetlistych linii.
Nagle poczułam przenikliwy ból glowy, a potem pieczenie oczu. Skrzywiłam się z bólu, który jednak szybko zniknął. Byłam tym nieco zdziwiona i zdezorientowana, ale potem otworzyłam oczy i zamróałam kilkakrotnie, po czym zaśmiałam się z radością.
Co prawda nie odzyskałam wzroku, jednak widziałam linie. Wiedziałam, że teraz może być już tylko lepiej. Zdawałam sobie sprawę z tego, że teraz mogę już normalnie funkcjonować i dzięki temu mogłam spróbować wydobyć z siebie awatara. Pisnęłam radośnie i jak małe dziecko wskoczyłam na materac i zaczęłam po nim skakać. Kiedy już się tym zmęczyłam, przestałam i położyłam się w łóżku, ciesząc się, że już jutro będę mogła wyjść z domu.
Nie znosiłam bycia uzależnioną od innych i może dlatego zaczyanałam się ostatnio irytować. Byłam w końcu zdana na łakę i nie łaskę Nemezis. Poza tym, czułam się w domu zamknięta, czego nie mogłam przeżyć. Faktycznie miałam trochę ruchu, ale potrzebowałam wyjść na świerze powietrze, pobiegać i nacieszyć się wolnością. Nie mogłam jednak tego zrobić, gdyż mogłabym zrobić sobie, albo komuś krzywdę. Przygryzłam wargi, mocno zirytowana.
Siedziałam właśnie w swoim pokoju i zażywałam medytacji. To bylo coś nowego, czego nigdy wcześniej nie robiłam, ale zdałam sobie sprawę z tego, że aby przywołać linie, co jeszcze mi się nie udało, muszę spróbować się skupić w stu procentach.
Właśnie dlatego siedziałam teraz jak głupia na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. To było idiotyczne. W końcu jednak wzięłam się w garść i spróbowałam się skupić na wszystkich dźwiękach które mnie otaczały. Ku własnemu zdziwieniu, zauważyłam, że wychwytuję każdy, najmniejszy szelest. Byłam tym bardzo zdumiona, ale w końcu przyjęłam to do wiadomości i ponownie wsłuchałam się w otaczajace mnie dźwięki.
Przekonałam się, że było to bardzo odprężające i mnie wyciszyło. Odetchnęłam raz, a potem drugi i przywołałam linie. Wyobraziłam sobie, jak przez moje ciało przepływa moc, która formuje się przed moimi oczami w postaci świetlistych linii.
Nagle poczułam przenikliwy ból glowy, a potem pieczenie oczu. Skrzywiłam się z bólu, który jednak szybko zniknął. Byłam tym nieco zdziwiona i zdezorientowana, ale potem otworzyłam oczy i zamróałam kilkakrotnie, po czym zaśmiałam się z radością.
Co prawda nie odzyskałam wzroku, jednak widziałam linie. Wiedziałam, że teraz może być już tylko lepiej. Zdawałam sobie sprawę z tego, że teraz mogę już normalnie funkcjonować i dzięki temu mogłam spróbować wydobyć z siebie awatara. Pisnęłam radośnie i jak małe dziecko wskoczyłam na materac i zaczęłam po nim skakać. Kiedy już się tym zmęczyłam, przestałam i położyłam się w łóżku, ciesząc się, że już jutro będę mogła wyjść z domu.
c.d.n.
sobota, 11 kwietnia 2015
Od Tekli-Cd od Alex
Ja i Alex byłyśmy w drodze do szkoły, troche ochłonęłam po wiadomości o śmierci rodziców. Lekcję szybko zleciały, kiedy zadzwonił dzwonek szybko wybiegłam z klasy. Kiedy byłam w domku klubowym, szybko się przebrałam. Czekałam na resztę drużyny. Nagle zobaczyłam jak milion licz przelatuje mi przed oczami. Były to obliczenia co do osiągnięć pewnej białowłosej i moje. W jednej chwili liczby zjednoczyły się, nie wiedziałam co to jest. Dzisiaj ćwiczymy obronę, w pewnej chwili Arcady podał mi piłkę. Podałam do Alex, ale coś jest nie tak. Jej włosy są białe! Kopnęła piłkę z całej siły,wyminęła ona Blue po czym wleciała do bramki. Podeszłam do kuzynki, jej włosy znowu były czarne.
-Blue ona wróciła.-powiedziała Alex.
-Kto?
-Lucy, zło ją opuściło.
-Kim jest Lucy?-spytałam. Wszyscy nagle zamilkli, nie wiedziałam o co chodzi.
Blue? Kto kolwiek?
-Blue ona wróciła.-powiedziała Alex.
-Kto?
-Lucy, zło ją opuściło.
-Kim jest Lucy?-spytałam. Wszyscy nagle zamilkli, nie wiedziałam o co chodzi.
Blue? Kto kolwiek?
piątek, 10 kwietnia 2015
Od Shadow
Następnego dnia tak jak zapowiedziałam Nadiyi nie poszłam do szkoły. Z samego rana zajrzał do mnie papa i zapytał czemu nie zbieram się do wyjścia, więc skłamałam, że boli mnie brzuch i chciałabym zostać na jeden dzień w domu. Oczywiście papa, jak zwykle troskliwy zapytał, czy ma wziąć wolne i ze mną zostać, jednak szybko zaprzeczyłam. Nie chciałam przecież by dowiedział się, co się ze mną dzieje.
Kiedy w końcu zostałam sama, wstałam z łóżka i poszłam do kuchni by zrobić sobie na śniadanie kanapki. Nalałam jeszcze soku do szklanki, po czym wróciłam do pokoju. Kiedy już się pożywiłam, zastanawiałam się, co ze sobą zrobić. Nie chciałam wychodzić z domu, szczególnie, że chodziłabym wciąż po omacku. Najpierw musiałam zrozumieć, jak wrócić do normalności, tak, żebym znów mogła chodzić.
Jednak myślenie nie jest moją mocną stroną. Musiałam się poruszać. Miałam ochotę pobiegać, ale nie mogłam tego zrobić, więc w końcu postanowiłam pójść do sali treningowej.
Szybko się przebrałam, po czym weszłam do pokoju i postawiłam stopy na macie, a po chwili zaczęłam się rozciągać.
Ale wciąż kipiała we mnie niespożyta energia. Wręcz czułam jak ze mnie wypływa. Wiedziałam co muszę zrobić. Wróciłam do pokoju i zaczęłam po omacku szukać piłki. Kiedy w końcu ją znalazłam krzyknęłam zadowolona i wróciłam do pokoju treningowego, po czym zaczęłam trenować drybling. To nie było łatwe. Nic nie widziałam i nie miałam najmniejszego pojęcia, gdzie jest piłka, ale w końcu zaczęłam dochodzić do wprawy. Wyczulony słuch, pomagał mi w zlokalizowaniu piłki.
Nagle znów poczułam tę przepełniającą mnie energię, ale kiedy spróbowałam ją z siebie wydobyć, poczułam ból w czaszce i upadłam z krzykiem.
Po chwili dotarł do mnie zimny głos:
- Co ty wyrabiasz dziewczyno!? - warknęła na mnie Nemezis.
- Trenuję - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Przecież nic nie widzisz!
- Może i odebrałaś mi wzrok, ale nie możesz zrobić nic, bym przestała grać w piłkę.
- Już nie możesz grać.
- Nieprawda! Zostałam obdarzona darem i mimo, że mnie przeklęłaś, nie jesteś w stanie mi go odebrać. To jest we mnie. I wydobędę z siebie wszystkie siły i wygram z tobą.
- Zobaczymy jak długo będziesz walczyła - wycedziła Nemezis, ale ku swojemu zdziwieniu wyłapałam w głosie bogini pewien podziw.
Po chwili wszystko ustało. Głos Nemezis zniknął, czaszka przestała mnie boleć i wszystko wróciło do normy. No wszystko, może poza moim wzrokiem i resztkami bólu łupiącego mnie w czaszce.
Wiedziałam, że teraz muszę dać z siebie wszystko. Miałam zamiar przywołać linie. Jeśli to zrobię, będę się mogła normalnie poruszać. A potem... Wydobędę z siebie awatara i Nemezis mi w tym nie przeszkodzi.
Kiedy w końcu zostałam sama, wstałam z łóżka i poszłam do kuchni by zrobić sobie na śniadanie kanapki. Nalałam jeszcze soku do szklanki, po czym wróciłam do pokoju. Kiedy już się pożywiłam, zastanawiałam się, co ze sobą zrobić. Nie chciałam wychodzić z domu, szczególnie, że chodziłabym wciąż po omacku. Najpierw musiałam zrozumieć, jak wrócić do normalności, tak, żebym znów mogła chodzić.
Jednak myślenie nie jest moją mocną stroną. Musiałam się poruszać. Miałam ochotę pobiegać, ale nie mogłam tego zrobić, więc w końcu postanowiłam pójść do sali treningowej.
Szybko się przebrałam, po czym weszłam do pokoju i postawiłam stopy na macie, a po chwili zaczęłam się rozciągać.
Ale wciąż kipiała we mnie niespożyta energia. Wręcz czułam jak ze mnie wypływa. Wiedziałam co muszę zrobić. Wróciłam do pokoju i zaczęłam po omacku szukać piłki. Kiedy w końcu ją znalazłam krzyknęłam zadowolona i wróciłam do pokoju treningowego, po czym zaczęłam trenować drybling. To nie było łatwe. Nic nie widziałam i nie miałam najmniejszego pojęcia, gdzie jest piłka, ale w końcu zaczęłam dochodzić do wprawy. Wyczulony słuch, pomagał mi w zlokalizowaniu piłki.
Nagle znów poczułam tę przepełniającą mnie energię, ale kiedy spróbowałam ją z siebie wydobyć, poczułam ból w czaszce i upadłam z krzykiem.
Po chwili dotarł do mnie zimny głos:
- Co ty wyrabiasz dziewczyno!? - warknęła na mnie Nemezis.
- Trenuję - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Przecież nic nie widzisz!
- Może i odebrałaś mi wzrok, ale nie możesz zrobić nic, bym przestała grać w piłkę.
- Już nie możesz grać.
- Nieprawda! Zostałam obdarzona darem i mimo, że mnie przeklęłaś, nie jesteś w stanie mi go odebrać. To jest we mnie. I wydobędę z siebie wszystkie siły i wygram z tobą.
- Zobaczymy jak długo będziesz walczyła - wycedziła Nemezis, ale ku swojemu zdziwieniu wyłapałam w głosie bogini pewien podziw.
Po chwili wszystko ustało. Głos Nemezis zniknął, czaszka przestała mnie boleć i wszystko wróciło do normy. No wszystko, może poza moim wzrokiem i resztkami bólu łupiącego mnie w czaszce.
Wiedziałam, że teraz muszę dać z siebie wszystko. Miałam zamiar przywołać linie. Jeśli to zrobię, będę się mogła normalnie poruszać. A potem... Wydobędę z siebie awatara i Nemezis mi w tym nie przeszkodzi.
Od Noyi cd od Nadiyi
- Noya - usłyszałem znajomy głos.
- Co jest? - zapytałem.
- No bo chciałam potrenować nad ulepszeniem swoich technik hissatsu i no wiesz... - zaczęła plątać słowa, aż wreszcie powiedziała - potrenujesz ze mną?
Jej słowa mnie zaskoczyły. Po ostatnich wydarzeniach nasza drużyna... jakby była w rozsypce. Lily, ja, Lucy, Shade, a teraz Shadow...
- Jesne. Nie ma sprawy - odparłem, z lekkim wymuszonym uśmiechem.
Zdawałem sobie sprawę, że od czasu kiedy wyszedłem ze szpitala moje zachowanie, mój nastrój drastycznie uległ zmianie... Noya to już nie ten sam Noya...
- Jeśli będę mógł ci pomóc. Od kiedy chcesz zacząć? - zapytałem, odrywając się od myśli.
Nadiya?
;)
- Co jest? - zapytałem.
- No bo chciałam potrenować nad ulepszeniem swoich technik hissatsu i no wiesz... - zaczęła plątać słowa, aż wreszcie powiedziała - potrenujesz ze mną?
Jej słowa mnie zaskoczyły. Po ostatnich wydarzeniach nasza drużyna... jakby była w rozsypce. Lily, ja, Lucy, Shade, a teraz Shadow...
- Jesne. Nie ma sprawy - odparłem, z lekkim wymuszonym uśmiechem.
Zdawałem sobie sprawę, że od czasu kiedy wyszedłem ze szpitala moje zachowanie, mój nastrój drastycznie uległ zmianie... Noya to już nie ten sam Noya...
- Jeśli będę mógł ci pomóc. Od kiedy chcesz zacząć? - zapytałem, odrywając się od myśli.
Nadiya?
;)
Od Nadiyi - cd od Shadow
Popatrzyłam na Shadow i głośno westchnęłam. No co miałam zrobić?
Oczywiście zgodziłam się, niechętnie, ale zgodziłam. W sumie miałam w
tym pewien udział, bo gdybym nie trenowałam z nią nad wyzwoleniem
awatara to nic by się nie stało.
-Myślisz, że twój ojciec się nie zorientuje?- zapytałam
-Nie, wymyślę coś
-Jeśli chcesz..- zaczęłam- to możesz...- nadal nie byłam do końca pewna czy chcę to powiedzieć- możesz powiedzieć ojcu, że jedziemy na jakiś inny obóz i przez ten czas pobyć u mnie- wydusiłam w końcu
-Zastanowię się- odparła z uśmiechem- dziękuję
-To ja już spadam- odparłam- Do zobaczenia, to znaczy do następnego razu- poprawiłam się, gdy dotarło jaką głupotę palnęłam
Następnego dnia czekała nas inna niespodzianka. Tekla, która była kuzynką Alex do nas dołączyła. Jednak Shade wyjechał do USA. Drużyna miała coraz więcej problemów. Jeszcze cała ta sytuacja z Shadow. Najpierw sprzedałam innym bajkę, że Shadow źle się czuje jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to może nie wystarczyć. Na następnym treningu oznajmiłam wszystkim, że ma zapalenie spojówek i nieprędko pojawi się w szkole. Mizukawa dostała szału, który wyładowała na biednym Arcady'm.
-Szlag by to!- krzyknęła uderzając pięścią w ścianę nad głową wystraszonego na śmierć kapitana
Ariana starała się jakoś załagodzić sytuację, jednak nie było to łatwe zadanie.
Wszyscy znajdowaliśmy się w pomieszczeniu klubowym.
-Nieważne- odparła menadżerka, gdy się już odrobinę uspokoiła- mam parę spraw do omówienia. Skoro Shadow jest niezdolna do gry muszę ją wykluczyć na jakiś czas ze składu, dopóki nie wyzdrowieje. Po dość długich rozmyślaniach postanowiłam, że rolę rozgrywającego powinna otrzymać Alex. A na stanowisko Asa usadowić Patrica. Co wy na to? Na podjęcie decyzji macie dzień, jutro chcę znać waszą odpowiedź- i wyszła tym samym kończąc trening.
Gdy już wszyscy powoli rozchodzili się do domów postanowiłam, że nie mogę bezczynnie siedzieć i nic nie robić podczas gdy cała reszta ciężko trenuje. Strefa futbolu zbliżała się wielkimi krokami.
-Noya- zaczęłam jednocześnie podchodząc do chłopaka, który pakował swoje rzeczy do torby
-Co jest?- zapytał
-No bo chciałam potrenować nad ulepszeniem swoich technik hissatsu i no wiesz....- zaczęłam się plątać w tym co mówię- potrenujesz ze mną?
Shadow? / Alex? / Patric? / Noya? / KTOKOLWIEK? xd
-Myślisz, że twój ojciec się nie zorientuje?- zapytałam
-Nie, wymyślę coś
-Jeśli chcesz..- zaczęłam- to możesz...- nadal nie byłam do końca pewna czy chcę to powiedzieć- możesz powiedzieć ojcu, że jedziemy na jakiś inny obóz i przez ten czas pobyć u mnie- wydusiłam w końcu
-Zastanowię się- odparła z uśmiechem- dziękuję
-To ja już spadam- odparłam- Do zobaczenia, to znaczy do następnego razu- poprawiłam się, gdy dotarło jaką głupotę palnęłam
Następnego dnia czekała nas inna niespodzianka. Tekla, która była kuzynką Alex do nas dołączyła. Jednak Shade wyjechał do USA. Drużyna miała coraz więcej problemów. Jeszcze cała ta sytuacja z Shadow. Najpierw sprzedałam innym bajkę, że Shadow źle się czuje jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to może nie wystarczyć. Na następnym treningu oznajmiłam wszystkim, że ma zapalenie spojówek i nieprędko pojawi się w szkole. Mizukawa dostała szału, który wyładowała na biednym Arcady'm.
-Szlag by to!- krzyknęła uderzając pięścią w ścianę nad głową wystraszonego na śmierć kapitana
Ariana starała się jakoś załagodzić sytuację, jednak nie było to łatwe zadanie.
Wszyscy znajdowaliśmy się w pomieszczeniu klubowym.
-Nieważne- odparła menadżerka, gdy się już odrobinę uspokoiła- mam parę spraw do omówienia. Skoro Shadow jest niezdolna do gry muszę ją wykluczyć na jakiś czas ze składu, dopóki nie wyzdrowieje. Po dość długich rozmyślaniach postanowiłam, że rolę rozgrywającego powinna otrzymać Alex. A na stanowisko Asa usadowić Patrica. Co wy na to? Na podjęcie decyzji macie dzień, jutro chcę znać waszą odpowiedź- i wyszła tym samym kończąc trening.
Gdy już wszyscy powoli rozchodzili się do domów postanowiłam, że nie mogę bezczynnie siedzieć i nic nie robić podczas gdy cała reszta ciężko trenuje. Strefa futbolu zbliżała się wielkimi krokami.
-Noya- zaczęłam jednocześnie podchodząc do chłopaka, który pakował swoje rzeczy do torby
-Co jest?- zapytał
-No bo chciałam potrenować nad ulepszeniem swoich technik hissatsu i no wiesz....- zaczęłam się plątać w tym co mówię- potrenujesz ze mną?
Shadow? / Alex? / Patric? / Noya? / KTOKOLWIEK? xd
czwartek, 9 kwietnia 2015
Nowa postać!

Imię: Hitomi
Nazwisko: Kaza
Wiek: 14 lat
Funkcja: Dziennikarka
Charakter: Jest żywiołową i energiczną dziewczyną. Nie potrafi odpuścić, jeżeli nie odpowie się na jej pytanie. Lubi ludzi z poczuciem humoru. Jest zawzięta, czasami wredna i złośliwa, ale to rzadkość. Mimo żywiołowej natury, zachowuje stoicki spokój. Jest doskonałym przykładem, że pozory mylą. Zawzięta i ciekawska, jednak ma swoje zasady, przestrzega je i nie przekracza "granicy złośliwości" w kontaktach z ludźmi. Jednak naprawdę potrafi dogryźć. Nie skąpi pomocy, kiedy ktoś jej potrzebuje, służy dobrą radą. Kocha sport, jednak nie umie się z tym pogodzić.
Kieruje: patiszon2679@gmail.com (Starunna)
środa, 8 kwietnia 2015
UWAGA! NA KONKURS
Jeśli ktoś jeszcze nie zamieścił swoich prac, proszę zrobić to teraz, zamieszczając je w poście "Na konkurs-ETAP 2".
sobota, 4 kwietnia 2015
イースター、おめでとう Tsuta, omedeto!*
No hej... Mamy święta... I ten tego...Wesołych Świąt!
lub:
Happy Easter
Frohe Ostern
Joyeux Paques
Buona Pasgua
イースター、おめでとう
...
Już wesoło słonko świeci
i malują jaja dzieci,
wiosna się na świecie mości,
świąt już pora i radości,
więc życzymy najlepszego
no i jaja wesołego!
Wiosno, wiosno, jak to robisz,
że świat cały przyozdobisz?
Tak pięknymi barwami,
że nie sposób opisać słowami!
*jp. Wesołych Świąt Wielkanocy, Happy Easter...
No i ogólnie podsumowując życzę wam kochani smacznego jajka, mokrego dyngusa, ładnej pogody, żebyście nie przejedli się ciastem/żurkiem/jajkami (niepotrzebne skreślić), żebyście mi tu uważali na drodze i byli grzeczni.
~Izumi
Aha! I jak przechodzicie przez ulicę, podnoście prawą rękę do góry.
No to chyba wszystko, co chciałam przekazać...
~Izumi
Ech, no i piszcie opowiadanka (mówi ta, co pisze najwięcej...).
Jak będziecie grzeczni, dostaniecie czekoladę! (jeżeli znajdziecie sposób na spożycie jej przez internet to proszę bardzo!)
~Izumi
A tak w ogóle dziwny jakiś ten podpis...
~Izumi
No, tak lepij...
~Izumi
Upss... Literówka! *lepiej
~Izumi
lub:
Happy Easter
Frohe Ostern
Joyeux Paques
Buona Pasgua
イースター、おめでとう
...
Już wesoło słonko świeci
i malują jaja dzieci,
wiosna się na świecie mości,
świąt już pora i radości,
więc życzymy najlepszego
no i jaja wesołego!
Wiosno, wiosno, jak to robisz,
że świat cały przyozdobisz?
Tak pięknymi barwami,
że nie sposób opisać słowami!
*jp. Wesołych Świąt Wielkanocy, Happy Easter...
No i ogólnie podsumowując życzę wam kochani smacznego jajka, mokrego dyngusa, ładnej pogody, żebyście nie przejedli się ciastem/żurkiem/jajkami (niepotrzebne skreślić), żebyście mi tu uważali na drodze i byli grzeczni.
~Izumi
Aha! I jak przechodzicie przez ulicę, podnoście prawą rękę do góry.
No to chyba wszystko, co chciałam przekazać...
~Izumi
Ech, no i piszcie opowiadanka (mówi ta, co pisze najwięcej...).
Jak będziecie grzeczni, dostaniecie czekoladę! (jeżeli znajdziecie sposób na spożycie jej przez internet to proszę bardzo!)
~Izumi
A tak w ogóle dziwny jakiś ten podpis...
~Izumi
No, tak lepij...
~Izumi
Upss... Literówka! *lepiej
~Izumi
No i co mi się z tych życzeń zrobiło... :(
środa, 1 kwietnia 2015
Odejście Lucy
(Troche z opuźnieniem, przepraszam)
Imię: Lucy
Nazwisko: Carter
Wiek: 14 lat
Pozycja: napastnik
Numer: 11
Techniki hissatsu: Aura Oceani (strzał poziom 2)
Avatar: - (18 grudnia)
Charakter: Jest bardzo energiczna i przyjazna. Zawsze dotrzumuje słowa. Zawsze broni swojich przyjaciół z zespołu. Zawodników słabszych od jej zespołu traktuje z pogardą. Chwilami jest strasznie zazdrosna.
Kieruje: emmasue385@gmail.com (Akira Vashee)
Odeszła z powodu śmierci dnia 21/03/3015
Od Blue
Dzisiejszy dzień w szkole był... nie najlepszy. Brak Shade'a dawał mi się w kości.Po niekończących się lekcjach, skierowałam się do domku klubowego. Nikt nic nie mówił. Brakowało mi ich radosnych rozmów.
-Zaczynamy?- Powiedziałam pogodnie. Wszyscy pokiwali głowami, więc wyszliśmy na boisko. Dzisiejszy trening... Nie był najgorszy. Tekla szybko się zadomowiła, więc nie mamy kolejnego zmartwienia. Choć jest ich już tylę...
-Blue!-Wrzasnął Arcady, w momęcie, gdy ktoś posłał mi piłkę. Szybko ją złapałam, poczym rozejrzałam się w około. Następnie posłałam piłkę do Misuzu. Ale zaraz...Co Misuzu robiła koło naszej bramki? Kiedy dostała piłkę, uśmiechnęła się, poczym podała z powrotem do mnie.
-Zaczynamy?- Powiedziałam pogodnie. Wszyscy pokiwali głowami, więc wyszliśmy na boisko. Dzisiejszy trening... Nie był najgorszy. Tekla szybko się zadomowiła, więc nie mamy kolejnego zmartwienia. Choć jest ich już tylę...
-Blue!-Wrzasnął Arcady, w momęcie, gdy ktoś posłał mi piłkę. Szybko ją złapałam, poczym rozejrzałam się w około. Następnie posłałam piłkę do Misuzu. Ale zaraz...Co Misuzu robiła koło naszej bramki? Kiedy dostała piłkę, uśmiechnęła się, poczym podała z powrotem do mnie.
-Misuzu! Co ty tu robisz?- Krzyknęłam, by dziewcyna mnie usłyszała.
- A! No tak!- Krzyknęła, poczym wróciła na swoją pozycję. Po tym zajściu, graliśmy jeszczę trochę, aż w końcu Mizukawa zawołała:
-Koniec treningu!
* * *
Kiedy wróciłam do domu, zastałam Mike'a w garniturze.
-Idę na spotkanie, więc możesz iść na podwórko i bawić się w piaskownicy. W szafie mam foremki i łopatę.
-Nie dzięki!- Krzyknęłam, wybiegając z piłką od Shade'a w ręku. Wywołam go. Awatara. Dla Shade'a. Pobiegłam na boisko koło opuszczonej fabryki. Tam przynajmniej zawsze jest pusto, chociaż często walają się tam puszki (skutki "poprawnego" recyklingu). Zaczęłam trening, przez drybling. Niestety po kilku minutach, potknęłam się, a piłka została wypchana w krzaki. Już miałam wstać, ale nagle ktoś oddał mi piłkę, Piłka uderzyła mnie w głowę.
-Ała!- Krzyknęłam zaskoczona. Nagle z za krzaków wybiegł...
-Dave!- Zawołałam zdziwiona-Blue.- Powiedział promiennie.-Co ty tu robisz?
-Trenuję.- Wzruszyłam ramionami.- A ty?
-Ja też.- Powiedział, wskazując na czarną piłkę, którą czymał pod ręką.
-Chcesz razem potrenować?- Spytałam radośnie.
-Czemu nie.- Przytaknął.
-Na jakiej pozycji grasz?- Spytałam.
-Obrona i pomocnik.- Powiedział mętnie.- A ty?
-Obrona.- Uśmiechnęłam się. Następnie zaczęliśmy trening. Graliśmy piłką Dave'a. Pierwszy raz grałam piłką, która nie była biała. To trochę dziwne uczucie. W momęcie, w którym odebrałam Dave'owi piłkę, chłopak krzyknął "Iluzja Jockera". Nagle otoczyła mnie pustka. Czarna dziura. Sekundę później, z ziemi wyrósł wielki duch Jockera. Wzniósł się w niebo, poczym gwałtownie poleciał w moją stronę, otwierając paszczę pełną ostrych kłów. Krzyknęłam ze strachu, a kiedy chciałam uciec, potknęłam się, nawiązując kontakt z podłogą. Nagle jocker zniknął, a Dave pobiegł w moją stronę.
-Wszytko dobrze?- Spytał przestraszony.
-Jasne.- Przytaknęłam.- Fajne hissatsu.
-Dziękuję.- Powiedział, jednak nadal był zmartwiony. W tym momęcie, podięłam próbę odbioru jego piłki. Jednak Dave w porę zrobił unik. Wtedy zastosowałam Pole Pioruna. Dwa wijące się po ziemi pioruny wypchały Dave'a i piłkę w powietrze. W tym momęcie skoczyłam w górę, by złapać piłkę. Dave z oszołomienia upadł na ziemie. Pomogłam mu wstać, ale w tym momęcie trafiła we mnie metalowa puszka. Rzucił ją we mnie jakiś pijak. Stał przed nami wraz ze swojim gangiem. W tym momęcie, Dave i ja rzuciliśmy się biegiem, w stronę miasta. Kiedy byliśmy pewni, że gang nas zgubił, zatrzymaliśmy się. Nagle Dave dostał ataku śmiechu. Z początku nie rozumiałam, jednak po kilku sekundach, oboje zwijaliśmy się ze śmiechu. Kiedy przestaliśmy, spojrzałam na zegarek.
-Późno już.- Krzyknęłam nagle. Następnie porzegnaliśmy się.
-Do zobatrzenia.-Krzyknęłam z daleka, widząc jak Dave znika za rogiem.
- A! No tak!- Krzyknęła, poczym wróciła na swoją pozycję. Po tym zajściu, graliśmy jeszczę trochę, aż w końcu Mizukawa zawołała:
-Koniec treningu!
* * *
Kiedy wróciłam do domu, zastałam Mike'a w garniturze.
-Idę na spotkanie, więc możesz iść na podwórko i bawić się w piaskownicy. W szafie mam foremki i łopatę.
-Nie dzięki!- Krzyknęłam, wybiegając z piłką od Shade'a w ręku. Wywołam go. Awatara. Dla Shade'a. Pobiegłam na boisko koło opuszczonej fabryki. Tam przynajmniej zawsze jest pusto, chociaż często walają się tam puszki (skutki "poprawnego" recyklingu). Zaczęłam trening, przez drybling. Niestety po kilku minutach, potknęłam się, a piłka została wypchana w krzaki. Już miałam wstać, ale nagle ktoś oddał mi piłkę, Piłka uderzyła mnie w głowę.
-Ała!- Krzyknęłam zaskoczona. Nagle z za krzaków wybiegł...
-Dave!- Zawołałam zdziwiona-Blue.- Powiedział promiennie.-Co ty tu robisz?
-Trenuję.- Wzruszyłam ramionami.- A ty?
-Ja też.- Powiedział, wskazując na czarną piłkę, którą czymał pod ręką.
-Chcesz razem potrenować?- Spytałam radośnie.
-Czemu nie.- Przytaknął.
-Na jakiej pozycji grasz?- Spytałam.
-Obrona i pomocnik.- Powiedział mętnie.- A ty?
-Obrona.- Uśmiechnęłam się. Następnie zaczęliśmy trening. Graliśmy piłką Dave'a. Pierwszy raz grałam piłką, która nie była biała. To trochę dziwne uczucie. W momęcie, w którym odebrałam Dave'owi piłkę, chłopak krzyknął "Iluzja Jockera". Nagle otoczyła mnie pustka. Czarna dziura. Sekundę później, z ziemi wyrósł wielki duch Jockera. Wzniósł się w niebo, poczym gwałtownie poleciał w moją stronę, otwierając paszczę pełną ostrych kłów. Krzyknęłam ze strachu, a kiedy chciałam uciec, potknęłam się, nawiązując kontakt z podłogą. Nagle jocker zniknął, a Dave pobiegł w moją stronę.
-Wszytko dobrze?- Spytał przestraszony.
-Jasne.- Przytaknęłam.- Fajne hissatsu.
-Dziękuję.- Powiedział, jednak nadal był zmartwiony. W tym momęcie, podięłam próbę odbioru jego piłki. Jednak Dave w porę zrobił unik. Wtedy zastosowałam Pole Pioruna. Dwa wijące się po ziemi pioruny wypchały Dave'a i piłkę w powietrze. W tym momęcie skoczyłam w górę, by złapać piłkę. Dave z oszołomienia upadł na ziemie. Pomogłam mu wstać, ale w tym momęcie trafiła we mnie metalowa puszka. Rzucił ją we mnie jakiś pijak. Stał przed nami wraz ze swojim gangiem. W tym momęcie, Dave i ja rzuciliśmy się biegiem, w stronę miasta. Kiedy byliśmy pewni, że gang nas zgubił, zatrzymaliśmy się. Nagle Dave dostał ataku śmiechu. Z początku nie rozumiałam, jednak po kilku sekundach, oboje zwijaliśmy się ze śmiechu. Kiedy przestaliśmy, spojrzałam na zegarek.
-Późno już.- Krzyknęłam nagle. Następnie porzegnaliśmy się.
-Do zobatrzenia.-Krzyknęłam z daleka, widząc jak Dave znika za rogiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)