Rozpoczęliśmy trening. Piłka latała w tę i z powrotem po całym boisku, a ja i tak byłam w stanie nadążyć za wszystkimi wydarzeniami, które rozgrywały się na boisku. Linie wskazywały mi zarówno położenie pozostałych zawodników, jak również ruchy piłki, a co najlepsze, wyprzedzały wszystkich o co najmniej jeden ruch. Zafascynowana wspaniałością linii, odbierałam piłki i podawałam dalej, do pozostałych. Oczywiście wyostrzony słuch również się przydawał. Dzięki temu byłam jeszcze lepsza.
Po kolejnym dobrym podaniu, Mizukawa krzyknęła z ławki trenerskiej, że robimy zmianę. Podzieliliśmy się na dwie niewielkie drużyny, po czym ponownie rozpoczęliśmy grę. Tym razem stałam na bramce. Mimo, że nie widziałam piłki, linie wskazywały mi tor jej ruchu, a swoim wyczulonym słuchem, byłam w stanie usłyszeć powietrze przez które przechodziła piłka, dzięki czemu byłam w stanie określić odleglość piłki od bramki, jej szybkość oraz siłę z jaką została kopnięta. Nie przepuściłam żadnej bramki. Usłyszałam cichy gwizd podziwu, po czym dobiegł mnie głos Arcadego:
- Jak widać ta twoja choroba wyszła ci na dobre.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak trzymaj! - krzyknął jeszcze Arcady, po czym ruszył przed siebie.
Po kolejnym zatrzymanym ataku usłyszałam w głowie znajomy głos.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś przestała wreszcie grać?
- Powtarzaj to ile chcesz. Ja i tak, dalej będę to robić.
- Rany, dziewucho! Tobie chce się wciąż walczyć?
- Tak Nemezis, chce mi się walczyć. I będę to robić do końca swojego życia. Twoja klątwa niczego nie zmieni. Nie odbierzesz mi tego co kocham.
- Shadow! Czy ty nie masz za grosz oleju w głowie!?
- Nie - odparłam szczerze.
Nemezis na chwilę zamilkła, ale wciąż wyczuwałam jej obecność w sobie i postanowiłam zacieśnić pułapkę, którą zaczęłam supłać nad boginią. Teraz musiałam ją już tylko zagadać.
- Nemezis, ja się nigdy nie poddam. Nigdy mnie do tego nie zmusisz. Więc czy ta walka ma sens?
- Oczywiście, że ma - warknęła kobieta, na co tylko pokręciłam z żalem głową.
- Nie Nemezis. Ta walka nie ma sensu. I obie doskonale o tym wiemy.
- Mylisz się!
- Mam rację. Nie zaprzeczaj. Znasz prawdę. Wiec powiedz mi, po co mamy dalej walczyć?
- A niby co mam zrobić? Poddać się? - zapytała bogini z kpiną, na co tylko potrząsnęłam głową.
Potem upewniłam się, że pułapka jest już gotowa i kobieta się nie wydostanie, więc złożyłam wcześniej przemyślaną ofertę.
- Nie chcę żebyś się poddawała. Walcz dalej. Ale walcz ze mną. Powiedziałaś, że Fortuna nie dostała zadośćuczynienia, za dar, który dała mojemu przodkowi. A ty masz przypilnować, żeby dług został spłacony. I mogę ten dług spłacić. Za twoim pośrednictwem.
- Co masz namyśli? - zapytała zdezorientowana bogini, na co odpowiedziałam.
- Zostań moim awatarem.
- Chyba śnisz dziewczyno. Ja? Awatarem? I to w dodatku twoim? - zapytała, po czym roześmiała się sztucznie. A ja już dosłyszałam w głosie bogini nutę ciekawości i swego rodzaju ekscytacji.
- Nie kłam Nemezis. Wiem, że moja oferta ci się spodobała. Wbrew wszystkiemu, lubisz mnie, a mój upór ci imponuje. Przypominam ci, ciebie samą, prawda?
Zaległo milczenie, więc kontynuowałam.
- Oddaj mi wzrok. Zostaniesz moim awatarem i będziemy mogły walczyć wspólnie. Nie będziesz już musiała robić tego sama. Będziemy się wspierać nawzajem.
- Najpierw twój ruch dziewczyno.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam, po czym zacisnęłam sieć na Nemezis.
Bogini krzyknęła zdumiona, a ja poczułam, jak nasze siły się jednoczą. Ale pozaziemska istota próbowała się wyrwać. Wiedziałam, że muszę ją uwolnić w awatarze. Jeśli mi się nie uda, wszystko przepadnie.
- Alex! - krzyknęłam - Strzel na moją bramką Pele!
- Co!? - zapytała zdumiona dziewczyna.
- Błagam! Zrób to!
Przez chwilę nic nie słyszałam, nic nie widziałam i nic nie czułam. Całą energię skupiłam na tym, by powstrzymać energię Nemezis przed ucieczką. Skrzywiłam się z bólu, ale czekałam, błagając w myślach, by tylko Alex się pospieszyła.
Najpierw usłyszałam dźwięk, potem dostrzegłam wyznaczaną przez linie trajektorię piłki, a na końcu, zebrałam w sobie całą energię, swoją i Nemezis, po czym uwolniłam ją i skierowałam przeciw piłce, która już po chwili naparła na moje palce. Właśnie wtedy odzyskałam czucie i zdałam sobie sprawę z dwóch żeczy. Pierwszą z nich, była przejmująca siła ataku Alex, a drugą fakt, że powstrzymywałam tą siłę, swoją własną. Czułam, jak stoi nade mną Nemezis i wspiera mnie swoją siłą. Wiedziałam, że teraz nie mogę przerwać. Wiedziałam, że muszę walczyć do końca.
W czasie tego zmagania z piłką usłyszałam ciche okrzyki zaskoczenia pozostałych zawodników. Domyśliłam się, że widok awatara Nemezis musiał zrobić na nich spore wrażenie. Nie dziwiłam im się. Awatary zawsze wprawiają w zaskoczenie.
Miałam wrażenie, jakby próba zatrzymania siły ataku Pele trwała kilka godzin, choć w rzeczywistości było to zaledwie parę sekund, po których piłka przestała się obracać i zamarła w moich rękach. W tej samej chwili usłyszałam w głowie zadowolony głos Nemezis:
- Długa spłacony, klątwa zdjęta. Gdy znów będę potrzebna, wezwij mnie.
Po tych słowach odeszła, a ja poczułam nagły ból głowy. Upadłam na ziemię.
- Shadow! - usłyszałam krzyki wszystkich zawodników, od czego tylko skrzywiłam się z bólu, który jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
Zamrugałam zdezorientowana i nagle zdałam sobie sprawę, że odzyskałam wzrok. Uśmiechnęłam się szeroko. Nemezis dotrzymała danego mi słowa. Po chwili zdałam sobie sprawę, że teraz jestem z niż związana, bo jest moim awatarem. Roześmiałam się głośno zdając sobie z tego sprawę. MAM AWATARA!
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz