Nie, nie. To tylko od Blue ;)
Nadyia wyjechała na wakacje. Następny powód do zmartwień. Zasłużyła sobię na wolne, jednak teraz nasza drużyna znów się zmniejszyła. Siedziałam właśnie na zagraconym boisku, pełnym puszek po piwie. Odbijałam piłkę między nogami, a skupiałam się na naszym meczu. Nagle usłyszałąm za sobą kroki. Odwróciłam się gwałtownie, po czym westchnęłam:
-Musisz przestać na mnie wpadać, Dave.
Dave odwzajemnił mój uśmiech.
-Ja tylko trenuję!
Znów zaczęliśmy grać. Dzisiaj, starałam się przełamać hissatsu Dave'a. Chłopak miał podobne zamiary. Kiedy był przy piłcę, wykonałam "Pole pioruna". Jednak chłopak zręcznie odbił pędzące na niego pioruny. Otworzyłam szeroko oczy.
-Jesteś naprawde dobry!- Krzyknęłam zdziwiona. Dave uśmiechnął się nieznacznie. Ćwiczyliśmy jeszcze ponad godzinę.
-Robi się ciemno.- Westchnęłam.- Wracamy?
-Ja tu muszę jeszcze zostać.- Uśmiechnął się słabo.
-Jak to!?- Zdziwiłam się.- Będziesz ćwiczył o tak późnej porze!?
-Tak. Niedługo mamy mecz, a chociaż słyszeliśmy, że przeciwnicy nie są mocni, nadal się trochę boję.
-Słabi przeciwnicy?- Zaśmiałam się.- Wątpię w istnienie słabych przeciwników. Powinieneś na nich uważać.
* * *
Następnego dnia, pisaliśmy test z historii. Myślę, że nie poszło mi najgorzej, ale sama nie wiem. Pod koniec lekcji, pobiegłam z Regg'iem do pokoju klubowego. Kiedy weszliśmy, pozostali członkowie mięli ponure miny.
-Co się stało?- Spytał Regg.
-Dyrektor powiedział mi, że dzisiaj odwiedzą nas uczniowie Occult.- Szepnął Arcady.
-CO?!- Krzyknęłam.
-Nie wiadomo kiedy, ale chyba podczas treningu.- Mruknęła Alex.
-No to chyba nie mamy wyjścia.- Powiedziałam.- Musimy podmienić nasze pozycje!
-A w czym to pomoże?- Spytała zainteresowana Mizukawa.
-Jeśli zobatrzą naszą grę, będą mogli się przygotować! Ale jeśli nasze pozycje będą zmienione, to ich przygotowania pójdą na marne!
-To jest myśl.- Uśmiechnął się Patric. Poszliśmy zatem na boisko. W połowie treningu, na nasze boisko wkroczyła grupa podejrzanych gimnazjalistów.
-To oni.- Szepnęła Tekla.
-Witajcie.- Zaczął Arcady niepewnie.
-Tak, tak.- Przewrócił oczami kapitan Occult.- Chcięliśmy życzyć wam szczęścia.
-Co!?- Zdziwiła się Misuzu.
-Będzie wam potrzebne.- Zaśmiał się jeden z nich, poczym wszyscy zaczęli się bezszczelnie śmiać. Jednak jeden z nich powiedział ze znudzeniem:
-Naprawde śmiejecie się z własnych żartów?
Ja chyba znam ten głos. Niestety chłopak (słychać po głosie) stał w tyle, więc nie widzieliśmy jego twarzy. Od razu po jego stwierdzeniu, drużyna Occult rozstąpiła się. Nareszcie zauwarzyłam twarz chłopaka. Byłam przerażona.
-Blue?- Spytał on, a po jego szafirowych oczach błądził strach.
-Dave?- Wyjąkałam.
-Znacie się!?- Krzyknął Arcady, jednak go zignorowałam.
-Jak to możliwe...?-Powiedziałam zawiedziona.
-A więc to jest szkoła, do jakiej się chcesz przenieść!- Rozbawiony kapitan krzyknął do Dave'a.- I co to do cholery ma być!? Myślałem, że nie znosisz gdy nazywamy cię Dave!
Myśli wirowały w mojej głowie. Jeśli Dave jest w ich zespole...Zna moje hissatsu...Motrafi je złamać...Ma przewagę. Popatrzyłam na Arcady'ego. Kapitan był zbyt zdziwiony, by coś powiedzieć. Musiałam tą sprawę wziąść w swoje ręce.
-Tak, znamy się. Ale wnikanie w życie prywatne nie jest powodem, dla którego tu przyszliście, prawda?
* * *
Wracałam do domu. Byłam strasznie przybita. Nagle, kiedy przechodziłam przez las, ktoś mnie powalił na ziemię. Odruchowo zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, krzyknęłam:
-Zabiję cię!- W tym momęcie rozłorzyłam "tego kogoś" na łopatki. Jednak on wyrwał się i mnie przytulił.
-Shade.- Wyjąkałam z łzami w oczach. Jak on się tu znalazł?
-Musiałem wrócić. Policja odkryła, że mój ojciec jest narkomanem (Sensei dziękować Izumi za wspaniały pomysł).
-Wracasz do drużyny?- Spytałam.
-Nie. Teraz zapisuję się do kółka ortograficznego.- Powiedział ironicznie.
-Shade.- Zaczęłam.- Pomożesz mi wydobyć awatara?
-Czyli wspólny trening? Wchodzę!
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz