niedziela, 29 listopada 2015

Od Alex

Ostatnio wiele się zmieniło. Odejście Shadow zabolało mnie, lecz nic na to nie poradzę. Chwilami zastanawiam się nad tym co się z nią dzieję. Jak się czuje w nowym miejscu. Przez te zamyślenia jeszcze w słup wejdę. O mały włos. Teraz przez sieć elektryzującą leżę na chodniku. Widzę jak tylko kilku kolesi do mnie podchodzi. Słyszę jak podjeżdża jakieś auto. Szarpie się próbuję się uwolnić, lecz na nic. Zapakowali mnie do auta które odjechało po chwili. Obok mnie siedzi....nie no myślałam że tego gościa już tu spotkam.To Rick Enigma! Należy do drużyny Eniguma. Nagle prze zemnie przeszła fala prądu. Teraz tylko widzę mrok przed oczami.


*kilka godzin później*

Gdzie ja jestem? Ta cela skądś ją znam. Chwila to tutaj mnie Eniguma uwięzili przed moim pierwszym meczem w nowej drużynie!! Jeśli to znowu oni to ich uduszę a resztę powystrzelam. Nie będą mnie kolejny raz więzić! Chwila a co tu robi Max. Nie on jedyny tu jest. Są jeszcze Rick, Leo, Nick, Tora, Daniel, Erika, Cleo i Daniel. Oni wszyscy grali przeciwko mnie. Max od razu usiadł obok mnie. Dobrze że przynajmniej jego widzę.
-Ciebie też stary trener porwał.-chwila o czym on mówi. Nie tylko nie to tylko nie trener Horii.
-Na to wychodzi. Dlaczego on to zrobił?
-Po to by wydobyć z nas potencjał po czym przekazać po czym zmienić nasze myślenie. Przez to będziemy jemu podlegać.-chwila Cleo zachowuję się inaczej niż zwykle. Czyż by zaczęła być człowiekiem? Skoro zbuntowała się trenerowi to na prawdę robi się ciekawie. Teraz musimy na sobie polegać jeśli chcemy z tąd uciec. Mam nadzieję że się uda a jeśli nie to co się stanie. Znowu będę taka jak kiedyś.




Minął rok od założenia bloga. Nikt go już tu niema poza mną piszę to właśnie z okazji urodzin. Do zobaczenia wasza dawna Kemari.

czwartek, 9 lipca 2015

Od Shadow

       Koniec roku nadchodził wielkimi krokami. Egzaminy końcowe, ciągła nauka, masa lekcji do odrobienia... No i jeszcze oczywiście treningi. W pewnym momencie już mnie głowa od tego bolała. Aż tu nagle... Wszystko po prostu się skończyło. Rozpoczęły się wakacje. Wolność, zero nauki, odpoczynek i leniuchowanie. No i oczywiście tak zwane "róbta co chceta". Nie miałam w sumie żadnych planów na wakacje. Zamierzałam po prostu iść na żywioł. Jednak... Mój papa miał nieco inne zdanie na ten temat. Drugiego dnia wakacji, z samego ranka przyszedł do mojego pokoju i spojrzał na mnie z wyrazem skruchy na twarzy. Wiedziałam już, że nie zapowiadało to nic dobrego... I miałam rację...
       Dwa dni później byłam już spakowana i gotowa do wyjazdu. Ale bynajmniej nie jechaliśmy na wakacje... Znów się przeprowadzaliśmy. Poinformowałam o tym całą drużynę, nikt się nie cieszył, wszyscy żegnali mnie ze smutkiem.
       Właśnie wsiadam do samochodu i po chwili auto rusza z podjazdu. Kiedy przejeżdżamy obok szkoły, patrzę na budynek, dziedziniec, boisko i domek klubowy, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Przeżyłam tutaj tyle wspaniałych chwil, poznałam wielu niesamowitych ludzi, wiele się nauczyłam. Opanowałam awatara, dowiedziałam się o swojej rodzinnej klątwie, przeżyłam cierpienia i męki, które zesłała na mnie Nemezis. Ale się nie poddałam. Dzięki drużynie. Dla drużyny. Przed oczami, pojawiły mi się twarze moich przyjaciół. Uśmiecham się jeszcze szerzej. Wiele im zawdzięczam.
       Po raz ostatni odwracam się i spoglądam na oddalające się miasto, po czym z szerokim uśmiechem na twarzy, szepczę:
- Jeszcze tu wrócę.
       To jest obietnica. Nie zamierzam jej złamać...


Tak, to jest pożegnanie z tym blogiem. Piszę ostatnio sporo blogów a przestaję mieć czas, a także chęć i ochotę, gdy widzę ile rozdziałów na różne blogi muszę napisać. Właśnie dlatego odchodzę. Zresztą... Ostatnio nikt się tutaj nie udziela, więc nie jestem nawet pewna, czy ktoś zauważy wogóle, że odeszłam. Jednak jak zauważyliście już zapewne, Shadow nie umarła, tylko wyjechała. Już na początku wspominałam, że dziewczyna nie wie, jak długo zostanie, więc... To na swój sposób nie powinno być zaskoczeniem. Chcę jednak jeszcze dodać, że...

JEŚLI BLOG "WZNOWI" DZIAŁALNOŚĆ, TO POWRÓCĘ, TYLKO ŁADNIE PROSZĘ, POINFORMUJCIE MNIE O TYM ;)

Tak więc, żegnam się z wami na razie i życzę miłych wakacji :D
Tigra/Shadow

poniedziałek, 25 maja 2015

Od Tekli

Meduza, jak tylko o niej pomyśle to mam gęsią skórkę, to ma być mój awatar! Nie, to awatar Lucy, ale dlaczego ona mi go dała. Nagle znowu zobaczyłam te liczby, ale one wskazywały na siłę Pele i Alex. Już chyba wiem dlaczego Alex tak zareagowała. Pele zabrała z niej troche siły, dopiero teraz scaliły się ich umiejętności. Alex miała cały czas umiejętności Pele a teraz Pele ma też troche i jej. Nagle do mojego pokoju wparowała Alex. Jak jej powiedzieć o tym że jestem siostrą Lucy? Dosyć wale prosto z mostu.
-Alex, chodzi o to że Lucy została porwana jako małe dziecko. To moja siostra. Jej awatar będzie moim.-powiedziałam prosto z mostu.
-Co! Ale jak to, ona!-wydusiła z siebie dziewczyna.
-A i znam powód bólu który wywołany został w tobie na treningu. Nie byłaś w pełni zjednoczona z Pele.-wtrąciłam, kuzynka paczy na mnie z szokiem. Nie dziwię jej się.
-Ona od dawna przestała być na mnie zła, zrozumiałam to na treningu.-odpowiedziała Alex. Czyli akceptuję to kim tak naprawdę jestem?! Świetnie.

czwartek, 30 kwietnia 2015

Shadow - CD od Tekli

Zmarszczyłam zdziwiona brwi. "Twój awatar będzie moim..." powtórzyłam w myślach. No i Meduza. No i są jeszcze te liczby. To wszystko przypominało mi moją, odrobinę zawiłą sprawę z klątwą, która ciążyła na mojej rodzinie. Z tym haczykiem, że ja widziałam linie, co swoją drogą nadal się zdarza, a Teklę nawiedzały liczby. I to w dodatku związane z Lucy! No i jeszcze ta cała sprawa z awatarem.
Podałam Tekli rękę i pomogłam jej wstać. Coś nagle wpadło mi do głowy, więc powiedziałam:
- Myślę, że powinnaś nauczyć się w jakiś sposób kontrolować te liczby. Jedną z rzeczy, której się ostatnio nauczyłam, jest fakt, że każdy z nas ma jakiś talent i przy pracy nad nim, można wiele osiągnąć. Te liczby mogą cię wspomóc w grze, mogą też się przekształcić w technikę hissatsu. nie wiem, ale powinnaś je opanować.
- Tak myślisz?
- Mhm... Ponadto powinnaś się więcej dowiedzieć o przeszłości swojej i Lucy. To może ci pomóc wszystko zrozumieć. No i oczywiście skoro Lucy twierdzi, że jej awatar będzie twoim, to osobiście uważam, że powinnaś spróbować go z siebie wydobyć. Jeślibyś potrzebowała pomocy, to jestem do dyspozycji - powiedziałam z uśmiechem - Sama niedawno przechodziłam coś podobnego, więc wiem, że to może być trudne. Zastanów się nad tym, ok? I jakby co, daj mi znać. A na razie wracajmy do treningu. Już i tak zaraz będziemy kończyć, więc lepiej się przyłożyć na tej końcówce. Dasz radę grać?
- Mhm...
- Ok - odpowiedziałam z uśmiechem, po czym klepnęłam dziewczynę po ramieniu i powiedziałam - Zastanów się nad tym, co ci powiedziałam, dobra?
Tekla skinęła głową na znak zgody i wpatrywała się we mnie jednocześnie w zdumieniu. Zaśmiałam się.
- Tak wiem, trochę się rozgadałam. Ale teraz już na prawdę wracajmy do treningu.
Po tych słowach wróciłam na swoja pozycję i wznowiliśmy grę. Przez cały czas oglądałam się jednak na siostrę Lucy i zastanawiałam się, nad czym właśnie rozmyśla.

Tekla?

Shadow - c.d. "Awatar"

Rozpoczęliśmy trening. Piłka latała w tę i z powrotem po całym boisku, a ja i tak byłam w stanie nadążyć za wszystkimi wydarzeniami, które rozgrywały się na boisku. Linie wskazywały mi zarówno położenie pozostałych zawodników, jak również ruchy piłki, a co najlepsze, wyprzedzały wszystkich o co najmniej jeden ruch. Zafascynowana wspaniałością linii, odbierałam piłki i podawałam dalej, do pozostałych. Oczywiście wyostrzony słuch również się przydawał. Dzięki temu byłam jeszcze lepsza.
Po kolejnym dobrym podaniu, Mizukawa krzyknęła z ławki trenerskiej, że robimy zmianę. Podzieliliśmy się na dwie niewielkie drużyny, po czym ponownie rozpoczęliśmy grę. Tym razem stałam na bramce. Mimo, że nie widziałam piłki, linie wskazywały mi tor jej ruchu, a swoim wyczulonym słuchem, byłam w stanie usłyszeć powietrze przez które przechodziła piłka, dzięki czemu byłam w stanie określić odleglość piłki od bramki, jej szybkość oraz siłę z jaką została kopnięta. Nie przepuściłam żadnej bramki. Usłyszałam cichy gwizd podziwu, po czym dobiegł mnie głos Arcadego:
- Jak widać ta twoja choroba wyszła ci na dobre.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak trzymaj! - krzyknął jeszcze Arcady, po czym ruszył przed siebie.
Po kolejnym zatrzymanym ataku usłyszałam w głowie znajomy głos.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś przestała wreszcie grać?
- Powtarzaj to ile chcesz. Ja i tak, dalej będę to robić.
- Rany, dziewucho! Tobie chce się wciąż walczyć?
- Tak Nemezis, chce mi się walczyć. I będę to robić do końca swojego życia. Twoja klątwa niczego nie zmieni. Nie odbierzesz mi tego co kocham.
- Shadow! Czy ty nie masz za grosz oleju w głowie!?
- Nie - odparłam szczerze.
Nemezis na chwilę zamilkła, ale wciąż wyczuwałam jej obecność w sobie i postanowiłam zacieśnić pułapkę, którą zaczęłam supłać nad boginią. Teraz musiałam ją już tylko zagadać.
- Nemezis, ja się nigdy nie poddam. Nigdy mnie do tego nie zmusisz. Więc czy ta walka ma sens?
- Oczywiście, że ma - warknęła kobieta, na co tylko pokręciłam z żalem głową.
- Nie Nemezis. Ta walka nie ma sensu. I obie doskonale o tym wiemy.
- Mylisz się!
- Mam rację. Nie zaprzeczaj. Znasz prawdę. Wiec powiedz mi, po co mamy dalej walczyć?
- A niby co mam zrobić? Poddać się? - zapytała bogini z kpiną, na co tylko potrząsnęłam głową.
Potem upewniłam się, że pułapka jest już gotowa i kobieta się nie wydostanie, więc złożyłam wcześniej przemyślaną ofertę.
- Nie chcę żebyś się poddawała. Walcz dalej. Ale walcz ze mną. Powiedziałaś, że Fortuna nie dostała zadośćuczynienia, za dar, który dała mojemu przodkowi. A ty masz przypilnować, żeby dług został spłacony. I mogę ten dług spłacić. Za twoim pośrednictwem.
- Co masz namyśli? - zapytała zdezorientowana bogini, na co odpowiedziałam.
- Zostań moim awatarem.
- Chyba śnisz dziewczyno. Ja? Awatarem? I to w dodatku twoim? - zapytała, po czym roześmiała się sztucznie. A ja już dosłyszałam w głosie bogini nutę ciekawości i swego rodzaju ekscytacji.
- Nie kłam Nemezis. Wiem, że moja oferta ci się spodobała. Wbrew wszystkiemu, lubisz mnie, a mój upór ci imponuje. Przypominam ci, ciebie samą, prawda?
Zaległo milczenie, więc kontynuowałam.
- Oddaj mi wzrok. Zostaniesz moim awatarem i będziemy mogły walczyć wspólnie. Nie będziesz już musiała robić tego sama. Będziemy się wspierać nawzajem.
- Najpierw twój ruch dziewczyno.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam, po czym zacisnęłam sieć na Nemezis.
Bogini krzyknęła zdumiona, a ja poczułam, jak nasze siły się jednoczą. Ale pozaziemska istota próbowała się wyrwać. Wiedziałam, że muszę ją uwolnić w awatarze. Jeśli mi się nie uda, wszystko przepadnie.
- Alex! - krzyknęłam - Strzel na moją bramką Pele!
- Co!? - zapytała zdumiona dziewczyna.
- Błagam! Zrób to!
Przez chwilę nic nie słyszałam, nic nie widziałam i nic nie czułam. Całą energię skupiłam na tym, by powstrzymać energię Nemezis przed ucieczką. Skrzywiłam się z bólu, ale czekałam, błagając w myślach, by tylko Alex się pospieszyła.
Najpierw usłyszałam dźwięk, potem dostrzegłam wyznaczaną przez linie trajektorię piłki, a na końcu, zebrałam w sobie całą energię, swoją i Nemezis, po czym uwolniłam ją i skierowałam przeciw piłce, która już po chwili naparła na moje palce. Właśnie wtedy odzyskałam czucie i zdałam sobie sprawę z dwóch żeczy. Pierwszą z nich, była przejmująca siła ataku Alex, a drugą fakt, że powstrzymywałam tą siłę, swoją własną. Czułam, jak stoi nade mną Nemezis i wspiera mnie swoją siłą. Wiedziałam, że teraz nie mogę przerwać. Wiedziałam, że muszę walczyć do końca.
W czasie tego zmagania z piłką usłyszałam ciche okrzyki zaskoczenia pozostałych zawodników. Domyśliłam się, że widok awatara Nemezis musiał zrobić na nich spore wrażenie. Nie dziwiłam im się. Awatary zawsze wprawiają w zaskoczenie.
Miałam wrażenie, jakby próba zatrzymania siły ataku Pele trwała kilka godzin, choć w rzeczywistości było to zaledwie parę sekund, po których piłka przestała się obracać i zamarła w moich rękach. W tej samej chwili usłyszałam w głowie zadowolony głos Nemezis:
- Długa spłacony, klątwa zdjęta. Gdy znów będę potrzebna, wezwij mnie.
Po tych słowach odeszła, a ja poczułam nagły ból głowy. Upadłam na ziemię.
- Shadow! - usłyszałam krzyki wszystkich zawodników, od czego tylko skrzywiłam się z bólu, który jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
Zamrugałam zdezorientowana i nagle zdałam sobie sprawę, że odzyskałam wzrok. Uśmiechnęłam się szeroko. Nemezis dotrzymała danego mi słowa. Po chwili zdałam sobie sprawę, że teraz jestem z niż związana, bo jest moim awatarem. Roześmiałam się głośno zdając sobie z tego sprawę. MAM AWATARA!

Koniec

środa, 29 kwietnia 2015

Od Tekli-Cd od Shadow

Po rozgrzewce zaczęliśmy trening, ćwiczyliśmy nad naszymi słabościami. Dawałam sobie radę, ale te liczby nie dawały mi spokoju. Nagle znowu zobaczyłam moje i Lucy osiągnięcia, liczby znowu się zjednoczyły ale utworzyły pewien obraz, Meduzy.
-Mój awatar będzie twoim.-powiedziała Lucy po czym jej duch znowu stanął na przeciwko mnie po czym zniknęła. To miał być jej awatar? Upadłam na kolana, zobaczyłam jak przede mną stanęła Shadow.
-Znowu liczby?-spytała blondynka.
-Tak ale one pokazały mi wizerunek Meduzy.
-Meduzy!-wykrzyknęła Shadow.
-To miał być awatar Lucy. Powiedziała "mój awatar będzie twoim.-powiedziałam cytując słowa Lucy.


Shadow? Wybacz że krótki.

Od Shadow - CD od Tekli

- Tekla co się stało? - zapytałam.
- Lucy pokazała mi prawdę. To moja zaginiona siostra.
- CO? - wykrzyknęliśmy wszyscy zdumieni wpatrując się z niedowierzaniem w dziewczynę.
- Jak to możliwe? - zapytał zdumiony Arcady.
- Ja... Lucy jako mała dziewczynka została zabrana mojej matce.
- Ale... Może to  jednak nie jest twoje siostra? - zapytałam niepewnie.
- To na pewno jest ona - odparła Tekla z przekonaniem.
- A co z tymi obliczeniami? - zapytała nagle Blue.
- Nie wiem - odparła Tekla - Po prostu czasem coś takiego się zdarza.
- Ale co to oznacza? - zapytał Arcady, ale nikt nie odezwał się słowem.
       Przez chwile wszystcy staliśmy w milczeniu, które jako pierwsza przerwałam.
- Wiecie, co? Nie ma się co nad tym głowić. Nikt z nas i tak nie wie, co to jest, więc stojanie tu i myślenie nic nam nie da. Proponuję więc iść na boisko i urządzić sobie trening. Tekla, jeślibyś znowu widziała obliczenia, to daj nam znać, a spróbujemy pomóc jeśli będziemy mogli. Ale teraz najlepiej iść trenować, bo w końcu niedługo mecz, więc powinniśmy się wzmocnić, prawda?
       Usłyszałam ciche pomruki zgody, więc uśmiechnęłam się u ruszyłam na boisko, a za mną pobiegła reszta dróżyny. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę, po czym zaczęliśmy grać.

Tekla?
Znów przepraszam, że tak krótko :\

Od Vincenta

Nie, nie. To tylko od Blue ;)


Nadyia wyjechała na wakacje. Następny powód do zmartwień. Zasłużyła sobię na wolne, jednak teraz nasza drużyna znów się zmniejszyła. Siedziałam właśnie na zagraconym boisku, pełnym puszek po piwie. Odbijałam piłkę między nogami, a skupiałam się na naszym meczu. Nagle usłyszałąm za sobą kroki. Odwróciłam się gwałtownie, po czym westchnęłam:
-Musisz przestać na mnie wpadać, Dave.
Dave odwzajemnił mój uśmiech.
-Ja tylko trenuję!
Znów zaczęliśmy grać. Dzisiaj, starałam się przełamać hissatsu Dave'a. Chłopak miał podobne zamiary. Kiedy był przy piłcę, wykonałam "Pole pioruna". Jednak chłopak zręcznie odbił pędzące na niego pioruny. Otworzyłam szeroko oczy.
-Jesteś naprawde dobry!- Krzyknęłam zdziwiona. Dave uśmiechnął się nieznacznie. Ćwiczyliśmy jeszcze ponad godzinę.
-Robi się ciemno.- Westchnęłam.- Wracamy?
-Ja tu muszę jeszcze zostać.- Uśmiechnął się słabo.
-Jak to!?- Zdziwiłam się.- Będziesz ćwiczył o tak późnej porze!?
-Tak. Niedługo mamy mecz, a chociaż słyszeliśmy, że przeciwnicy nie są mocni, nadal się trochę boję.
-Słabi przeciwnicy?- Zaśmiałam się.- Wątpię w istnienie słabych przeciwników. Powinieneś na nich uważać.

* * *
Następnego dnia, pisaliśmy test z historii. Myślę, że nie poszło mi najgorzej, ale sama nie wiem. Pod koniec lekcji, pobiegłam z Regg'iem do pokoju klubowego. Kiedy weszliśmy, pozostali członkowie mięli ponure miny.
-Co się stało?- Spytał Regg.
-Dyrektor powiedział mi, że dzisiaj odwiedzą nas uczniowie Occult.- Szepnął Arcady.
-CO?!- Krzyknęłam.
-Nie wiadomo kiedy, ale chyba podczas treningu.- Mruknęła Alex.
-No to chyba nie mamy wyjścia.- Powiedziałam.- Musimy podmienić nasze pozycje!
-A w czym to pomoże?- Spytała zainteresowana Mizukawa.
-Jeśli zobatrzą naszą grę, będą mogli się przygotować! Ale jeśli nasze pozycje będą zmienione, to ich przygotowania pójdą na marne!
-To jest myśl.- Uśmiechnął się Patric. Poszliśmy zatem na boisko. W połowie treningu, na nasze boisko wkroczyła grupa podejrzanych gimnazjalistów.
-To oni.- Szepnęła Tekla.
-Witajcie.- Zaczął Arcady niepewnie.
-Tak, tak.- Przewrócił oczami kapitan Occult.- Chcięliśmy życzyć wam szczęścia.
-Co!?- Zdziwiła się Misuzu.
-Będzie wam potrzebne.- Zaśmiał się jeden z nich, poczym wszyscy zaczęli się bezszczelnie śmiać. Jednak jeden z nich powiedział ze znudzeniem:
-Naprawde śmiejecie się z własnych żartów?
Ja chyba znam ten głos. Niestety chłopak (słychać po głosie) stał w tyle, więc nie widzieliśmy jego twarzy. Od razu po jego stwierdzeniu, drużyna Occult rozstąpiła się. Nareszcie zauwarzyłam twarz chłopaka. Byłam przerażona.
-Blue?- Spytał on, a po jego szafirowych oczach błądził strach.
-Dave?- Wyjąkałam.
-Znacie się!?- Krzyknął Arcady, jednak go zignorowałam.
-Jak to możliwe...?-Powiedziałam zawiedziona.
-A więc to jest szkoła, do jakiej się chcesz przenieść!- Rozbawiony kapitan krzyknął do Dave'a.- I co to do cholery ma być!? Myślałem, że nie znosisz gdy nazywamy cię Dave!
Myśli wirowały w mojej głowie. Jeśli Dave jest w ich zespole...Zna moje hissatsu...Motrafi je złamać...Ma przewagę. Popatrzyłam na Arcady'ego. Kapitan był zbyt zdziwiony, by coś powiedzieć. Musiałam tą sprawę  wziąść w swoje ręce.
-Tak, znamy się. Ale wnikanie w życie prywatne nie jest powodem, dla którego tu przyszliście, prawda?
* * *
Wracałam do domu. Byłam strasznie przybita. Nagle, kiedy przechodziłam przez las, ktoś mnie powalił na ziemię. Odruchowo zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, krzyknęłam:
-Zabiję cię!- W tym momęcie rozłorzyłam "tego kogoś" na łopatki. Jednak on wyrwał się i mnie przytulił.
-Shade.- Wyjąkałam z łzami w oczach. Jak on się tu znalazł?
-Musiałem wrócić. Policja odkryła, że mój ojciec jest narkomanem (Sensei dziękować Izumi za wspaniały pomysł).
-Wracasz do drużyny?- Spytałam.
-Nie. Teraz zapisuję się do kółka ortograficznego.- Powiedział ironicznie.
-Shade.- Zaczęłam.- Pomożesz mi wydobyć awatara?
-Czyli wspólny trening? Wchodzę!

C.D.N

wtorek, 28 kwietnia 2015

Od Tekli

-Jestem.-powiedziałam.
-Chodzi o to że Lucy grała w naszym zespole.-zaczął Arcady.
-Co z nią teraz jest?-spytałam.
-Nie żyje, została zastrzelona.-powiedziała Shadow.
-Tak jak Arcady mówił, grała w naszej drużynie. Ona nienawidziła Alex, przez Maxa zginęła jej siostra a przez twoją kuzynkę prawie by jej nie amputowali nogi. Chciała zemsty, ale sama ona zginęła.-powiedziała Mizukawa.
-To dlaczego moje i jej obliczenia co do wyników gry się zjednoczyły?-spytałam. Wszyscy spojrzeli na mnie z szokiem.
-A jeśli to jakieś hissatsu.-powiedziała Blue.
-Możliwe, ale ja czuję że ona chcę mi coś przekazać. Jak by była między nami jakaś siła która próbuje nas złączyć w jedno.
-Co to może oznaczać?-spytał Patric.
-Niewiem, może ona ma ci coś przekazać.-wtrąciła Misuzu. Nagle zobaczyłam jak duch Lucy stoj na środku domku klubowego.
-Poznaj prawdę.-powiedział duch po czym jej oczy zaświeciły czerwonym światłem. Zobaczyłam siebie jako malutką dziewczynkę, moją siostrę i rodziców. Mama trzymała na rękach dziecko o białych włosach i czerwonych oczach. Nagle do domu wszedł pewien mężczyzna po czym wyrwał dziecko mojej matce.-To byłam ja.-powiedziała Lucy. Ona jest moją siostrą! Upadłam na kolana, niemożliwe.
-Tekla co się dzieje?-spytała Shadow.
-Lucy mi pokazała prawdę, to moja zaginiona siostra.-powiedziałam.
-Ona.


Shadow?

Od Shadow - CD od Tekli

Zdumiona wpatrywałam się w miejsce, w którym stała Tekla.
- Co się dzieje? - zapytałam zdziwiona.
- No bo ja właśnie... No bo ja... Widziałaś to?
- Nie - odpowiedziałam przepraszająco - A co widziałaś? - zapytałam.
- Dziewczynę z białymi włosami i czerwonymi oczami. No i miała na sobie nasz klubowy strój, z numerem 11. Ale... Ona nie wyglądała normalnie. Wyglądała jak... Jak... Jak duch - wykrztusiła wreszcie z siebie.
Zamarłam przerażona. To... To przecież niemożliwe...
- To... To była Lucy prawda? - zapytała mnie niepewnie Tekla.
Zagryzłam wargi, a potem złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą.
- Co ty robisz? - zapytała mnie zdezorientowana Tekla - Gdzie idziemy?
- Do domku klubowego - odpowiedziałam, po czym przeszłam do truchtu.
Po kilku minutach byłyśmy już we dwie w pomieszczeniu. Wyjęłam komórkę i wysłałam wszystkim członkom drużyny i Mizukawie sms-a, żeby jak najszybciej pojawili się w domku klubowym. Nie minęło 10 minut, a wszyscy byli już na miejscu.
- O co chodzi? - zapytał Arcady - Po co wezwałaś nas tu wszystkich?
- Tekla widziała ducha Lucy - oznajmiłam prosto z mostu.
- CO!? - wszyscy wykrzyknęli zdumieni.
- Musimy jej powiedzieć - zakomunikowałam reszcie - To już się zrobiło zbyt poważne. Ona musi wiedzieć.
Po tych słowach odwróciłam się do Tekli i zapytałam jej łagodnie:
- Jesteś gotowa, aby wysłuchać tej historii?
- Ja... Ja myślę, że...

Tekla? Przepraszam, że tak krótko :\

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Od Tekli

Jeden wielki koszmar, rodzice nie żyją a Alex jest w szpitalu. Czy to mogła być Lucy? Ale kim wogóle ona jest?! Boje się o Alex, jest dla mnie jak siostra. Dziśaj mieliśmy na historii kolejny test, świetnie. Po tym jeszcze test z Geografii i Chemii. Po prostu super. A co najgorsze, nauczyciel z matmy zrobil nam karną kartkówkę. Wiem głupio się złożyło. Akurat przechodził Arcady. Zeskoczyłam z parapetu tuz przed nim.
-O Tekla hej.-powiedzial kapitan witając się ze mną.
-Hej Arcady, mam pytanię. Kim jest ta Lucy o której mówiła Alex. Od niej niczego się niedowiem. Aureli też.-chłopak podrapał się po głowie.
-Wiesz Tekla, spóżnie się na wf więc narazie.-powiedział uciekając.
-Czekaj Arcady!-krzyknełam ale za póżno. Nagle zobaczyłam jak po korytarzy chodzi pewna dziewczyna o białych kucykach i czerwonych oczach. Miała na sobie strój naszej szkolnej drużyny piłkarskiej! Wyglądała ona jak duch. Uśmiechnęła się w moja strone po czym zniknęła.
-Hej Tekla wszystko dobrze?-spytała mnie Shadow która tędy przechodziła.
-Nic nie jest dobrze. Shadow prosze powiec mi kto u nas gra z numerem 11. I kim jest w końcu ta Lucy?-dziewczyna paczyła na mnie przez chwile.
-Ta osoba z jedynastką i dziewczynę o która ci chodzi to ta jedna osoba.
-Co?

Shadow?

wtorek, 21 kwietnia 2015

Od Misuzu cd od Arcadiego

No cóż przez tą kolejkę u lekarza spóźniłam się z Arcadim na trening. Raz się żyje. U progu szkoły przyszedł mi do głowy fantastyczny pomysł.
-Arcady?-zrobiłam bezbronną minę
-Tak?
-Boli mnie noga...weźmiesz mnie na barana?-zapytałam się
-Nie jesteś przypadkiem na to za stara?-zapytał się
-Co to za pytanie!? Pewnie że nie!-powiedziałam oburzona-Arcady...Proszę-Arcady posłuchał mojego błagania i wziął mnie na barana
-Aleś ty ciężka...-odrzekł
-Głuptas!-uderzyłam go w głowę-Kierunek, sala gimnastyczna!
Arcady szedł spokojnie i na wszelki wypadek rozglądał się czy aby na pewno ktoś nas nie widzi. Kiedy weszliśmy na salę wszyscy na nas patrzyli.
-Ekchem...teraz już chyba zejdź-powiedział
-Ok...-zsunęłam się z Arcadiego, a po chwili wszyscy się na mnie rzucili. Upadłam na podłogę.
-Gdzie ty byłaś?-mówiła Shadow
-Długo cię nie widziałam.-powiedziała Blue. Podała mi rękę i pomogła wstać.-Co to za pomysł żeby wsiąść na Arcadiego? Wiem że jesteście parą ale tego się nie spodziewałam.
-No cóż...to był czysty spontan-powiedziałam-Na jakiś czas będę siedzieć i wam dopingować, bo moja noga jeszcze nie doszła całkiem do zdrowia.
-Pompony są w schowku. Może chcesz?-zapytała się Alex
-Pewnie że tak!-ucieszyłam się
Cały trening był dla mnie jakiś inny niż zawsze. Siedzenie i dopingowanie to co innego niż granie. No ale i tak było zabawnie. Hm...przydałoby się kupić karmę dla Shiro. Po szkole pójdę do sklepu i mu kupię. Kiedy Arcady skończył swój trening poszliśmy do domu. Mojego domu. Do naszego małego Shiro. Pewnie już miauczy z tęsknoty. Tak jak myślałam tak było. Kiedy weszliśmy do domu kot leżał zwinięty w kłębek pod kanapą. Miauczał i nalegał żeby go pogłaskać. Z radości, a przynajmniej tak mi się zdawało, skoczył na Arcusia. Arcady od razu upadł na podłogę i począł ściągać kota z twarzy.
-BŁAHAHAH-wybuchłam śmiechem
-Nie śmiej się! To nie śmieszne...-powiedział
-Jak dla mnie jest-odrzekłam-zapomniałam o karmie dla Shiro! Jutro mu kupię..,jak znowu nie zapomnę..-mruczałam pod nosem
-Coś mówiłaś?
-Nie nic.
Tak skończyło się nasze miłe popołudnie,


The End

PS.Arcuś ^^ chcesz przyjść do Miss na dzień horroru? Zapraszam wszystkich!-Misuzu

Izumi- CHCE, CHCE, CHCE!!!!

Mała nowość

Wprowadzam klasy. Nie jest to jakaś znacząca zmiana, ale w sumie dość ważna do opowiadań, kiedy opisujemy jakąś lekcję. Od teraz do formularza dopisujemy także klasę, do której chodzimy, a lub b.

Od Arcady'ego-CD Od Misuzu

Znowu zaspałem, znowu prawie spóźniłem się do szkoły i znowu nie wziąłem śniadania. Poszedłem po Mis, poszliśmy do szkoły. Oczywiście spóźniłem się, ale jakoś doszliśmy. Pierwszą lekcją był wf, na którym poszliśmy biegać na długie dystanse. Mis nie musiała, bo miała jeszcze nogę w gipsie. Za to ja razem z resztą mojej klasy i klasą II zaliczaliśmy okrążenia. Dziewczyny na 900 m, a my na 1500 m. Po szkole pojechaliśmy z Mis do lekarza i ściągnęli jej gips. Pojechaliśmy trochę wcześniej, gdyż, ponieważ przepadły nam dwie ostatnie lekcje. Zeszło nam dość długo, bo była kolejka i prawie spóźniliśmy się na trening.


Miss? <3 ^^
Krótkie, ale czego się po mnie spodziewaliście, skoro nadal cierpię na brak weny? Już chyba trochę mi lepiej, ale nadal nie wystarczająco, żeby zaskoczyć was pięknym, długim opowiadankiem.

środa, 15 kwietnia 2015

Mam pytanko ;)

Chcę wymyślić śmieszne przezwisko dla Arcadiego...Ktoś ma jakiś pomysł jak Misuzu może go nazywać? Wszystkie pomysły są dozwolone np. kalafior. O i jak on mógłby mnie nazywać xD
-Misuzu

PS. Piszcie w komentarzach xD

Od Misuzu cd Od Arcadiego

Kiedy z Arcadim postanowiliśmy przygarnąć kota, myślałam gdzie go schować, a przynajmniej jak przenieść do domu. Nagle coś mi zaświtało.
-Arcady! A może zabierzemy go do mnie!?-krzyknęłam pełna ekscytacji.
-Ok.-powiedział Arcady który już taki podekscytowany nie był.-Idziemy!
-U mnie w domu nikogo nie ma więc Shiro będzie miał spokój.-stwierdziłam.
-Gdzie dokładnie mieszkasz?-zapytał się.
-Niedaleko z tąd.-powiedziałam uśmiechając się szeroko-Przepraszam że ostatnio nie odbierałam od ciebie telefonu. Po prostu ostatnio nie miałam siły nawet rozmawiać...
-Czy coś się stało?-wyglądał na zaniepokojonego
-Nie...znaczy miałam wypadek. Mój ojczym był pijany i gdy jechał ze mną trafił w drzewo. Stąd ta złamana noga.-próbowałam się uśmiechać.
-Rozumiem...
Przez chwilę milczeliśmy. Przeszliśmy jeszcze parę przecznic i trafiliśmy do mojego domu. Postanowiłam że wpuszczę Shiro do domu. Sama za rękę pociągnęłam Arcadiego do ogrodu w którym rosły wielkie wiśnie. Pod nimi stała ławka. Usiadłam na niej razem z Arcadim?
-Arcady...?-powiedziałam onieśmielona
-Tak?
-Obiecuj mi coś. Już nigdy mnie nie opuścisz i...-nie dał mi dokończyć
-I...będziesz odbierać-zaśmiał się
-No dobrze już dobrze...-też się śmiałam
Potem zawiał lekki wiatr. Słońce już prawie zaszło za horyzontem. Nagle popatrzyliśmy sobie w oczy i... się pocałowaliśmy. Cieszyłam się że widzę Arcadiego. Nie chciałam mówić mu całej prawdy o tym nie odbieraniu. Nie teraz. Na razie byłam szczęśliwa że go mam. To mi wystarczało. Kolejny mój ojciec zginął w wypadku. Może nie lubiłam mojego ojczyma, ale spodziewałam się że na nim się skończy...że mama już nikogo nie musi szukać. Mniejsza...Wtuliłam się mocno w Arcadiego.
-Arcady, nie wiesz może która jest godzina?-zapytałam się jak gdyby nigdy nic.
-Emm...poczekaj...jest 18.-powiedział
-Aaaa...ok.-odparłam-Jutro jadę zdjąć opatrunek. A raczej idę bo nie mam jak jechać...Nie wiesz kto ma prawa jazdy i może mnie zawieść?
-Hmmm....może Mike? Skontaktuję się z nim i jutro rano do ciebie zadzwonię.-powiedział
-Dobrze. Wiesz co robi się ciemno. Jeśli chcesz trafić do domu to lepiej idź teraz.-uśmiechnęłam się
-Spoko...Mizu?
-Tak?
-Może jutro razem pójdziemy do szkoły?-zapytał się
-Ok! To pa! Bądź pod moim domem około 7.20!-krzyknęłam
-Dobra-pomachał mi na pożegnanie i odszedł.
Ja ziewając udałam się do mojego łóżka i ciepłej pościeli.

Arcady?

wtorek, 14 kwietnia 2015

Od Alex i Tekli-Cd od Arcady'ego

-Arcady czy to ty?-spytałam niepewnie.
-Tak a co?-spytał niepewnie kapitan.
-Bo pierwszy raz powiedziałeś coś mądrego. Zaczynam się trochę o ciebie bać.
-No wiesz co Alex. No to jak grasz na pozycji Shadow?
-Zgoda.-powiedziałam po czym poszliśmy na trening. Kapitan podszedł do Mizukawy po czym jej coś powiedział. Ona tylko przytaknęła. Rozpoczęliśmy rozgrzewkę, jak zwykle na bieganiu. Wszyscy stanęliśmy przed menadżerką. Wszystkim powiedziała nad czym mają pracować, nad naszymi słabościami. W moim przypadku to drybling. Po treningu.


Następnego dnia lekcje zleciały szybko. Arcady powiedział mi że planuje przetestować Alex jako rozgrywającego. A więc o tym rozmawiał z Mizukawą po treningu. Kiedy weszłam do domku klubowego szybko się przebrałam po czym wyszłam na boisko. Kiedy byli wszyscy rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Po tym staliśmy przed menadżerką i kapitanem.
-Postanowiliśmy przetestować Alex jako rozgrywającego.-zaczęła Mizukawa. W oczach mojej kuzynki można było dostrzec obawę. Nie dziwię się, po tym meczu na którym zawiodła, drużyna tak się na niej wypięła że doznała problemów psychicznych. Broniłam ją ale to nieskudowego, rodzice przepisali ją do innej szkoły. Alex zajęła miejsce na boisku. Ja nie chciałam na to paczeć więc zaczęłam rozmawiać z Arianą. Rozmowę przerwałam dopiero w tedy gdy usłyszałam krzyk, to Alex. Coś próbowało rozerwać ją od środka, a przynajmniej tak się wydawało ze względu na jej krzyk. Runęła o ziemię, wszyscy do niej podbiegli. Nagle znowu pojawiły się te liczby, ale tym razem pokazały mi jak moja kuzynka dzięki swoim zdolnością rozgrywającego radziła dobie przed chwilą a po chwili coś nie pozwoliło się jej ruszyć. Po tym wydobyła z siebie krzyk po czym upadła. Spojrzałam na Arcady'ego, nikt nie wiedział co się dzieje.


Arcady?


Od Arcady'ego-CD Od Misuzu

Usłyszałem znajomy dźwięk dzwonka Misuzu dochodzący z pobliskich krzaków. Że co? Wstałem i ruszyłem w tamtym kierunku. Misuzu praktycznie od razu rozłączyła się. W krzakach zaczęło coś szeleścić. Podszedłem tam i zobaczyłem Misuzu. Miała prawą nogę w gipsie, a na jej twarzy malowało się zmieszanie.
-Misuzu!-powiedziałem i przytuliłem się do niej (tzn. bardziej rzuciłem się na nią).
-E... Co ty robisz?-zapytała.
-Stęskniłem się. Tylko czemu ty się ukrywasz przede mną? -odpowiedziałem.
-Nie chciałam, żebyś zobaczył mnie w takim stanie...-wyszeptała.
-Nie wiem o co ci chodzi...-mruknąłem.
-Nie mogę grać w piłkę nożną przez miesiąc-powiedziała.
-No i co z tego? A tak w ogóle czemu nie odbierasz telefonów ode mnie?
-No bo...
Nagle usłyszeliśmy ciche miauknięcie. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy kota.

Był cały biały, miał zielone oczy i różowiutki nosek.
-Jaki śliczny!-Misuzu wyrwała się z mojego uścisku, podeszła do kota i zaczęła go głaskać. On otarł się o nią (omal jej nie przewracając). Też podszedłem, ale kot ode mnie uciekł.
-Wystraszyłeś go, idioto!-skarciła mnie Misuzu.
-Ale ja nic nie zrobiłem...-mruknąłem cicho.
Kucnąłem i kot łaskawie do mnie podszedł. Pogłaskałem go. Miał puszyste futro i mruczał.
-Już wiem! Przygarnijmy go!
-C-Co...?
-Przygarnijmy go!
-Ale... On nie jest czyjś?
-E... Nie jest!
-A skąd wiesz?
-Bo wiem!
Kot wskoczył jej na głowę, tym razem naprawdę ją przewracając. Bardzo z siebie zadowolony, nadal mruczał, łasząc się.
-No to jak chcesz go nazwać?
-Mruczek!
-Nie...Nie...
-No to jak? Jest taki puszysty i biały.
-Może Shiro*?
-Ok!

Misuzu?


*shiro-jap. biały

Od Shadow - c.d.

Z samego rana wybiegłam z domu i ruszyłam w kierunku szkoły. O rany! Tak dawno mnie tam nie było. Zaczęłam już nawet tęsknić. Na tę myśl zaśmiałam się radośnie. Czego jak czego, ale nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę tęsknić za szkołą.
Linie przed oczami wskazywały mi odpowiedni kierunek. Doskonale widziałam, jak mam iść i cieszyłam się jak małe dziecko, że mogę już w miarę normalnie funkcjonować.
W końcu dobiegłam do szkoły i ruszyłam do klasy. Lekcje upłynęły mi niezwykle szybko. miałam nieco problemów z przepisywaniem różnych faktów z tablicy, ale w końcu jakoś sobie z tym poradziłam. Po południu z radością pobiegłam do domku klubowego. Miałam właśnie wpaść przez drzwi, gdy nagle ktoś pojawił się tuż przede mną. Widziałam to dzięki liniom. Wiedziałam, że zderzenie jest nieuniknione, ale właśnie wtedy dostrzegłam, że srebrzyste linie ukazują mi pewne rozwiązanie, z którego prędko skorzystałam.
Nawet nie pomyślałam, kiedy wyskoczyłam w górę i odbiłam się od ramion osoby naprzeciw mnie, po czym w przyklęku wylądowałam na dachu domku klubowego, jak wywnioskowałam. Tak w sumie, to nie wiem, skąd wiedziałam, że on tam jest, ale to mi chyba po prostu podpowiedział instynkt.
- Auć - usłyszałam niezadowolony, dobrze mi znany głos.
- Sorki Arcady - odpowiedziałam siadając na dachu ze spuszczonymi nogami.
- Shadow? - zapytał zdumiony.
- A kogo się spodziewałeś? - zapytałam ze śmiechem.
- Przecież... Nadiya mówiła, że masz zapalenie spojówek.
Ooo... To była genialna wymówka. Jak spotkam Nadiyę to będę jej musiała podziękować.
- Faktycznie - odpowiedziałam szybko. - Ale już mi lepiej. Mimo wszystko muszę wciąż uważać na oczy, więc nie mogę zdejmować okularów - odpowiedziałam wskazując na ciemne okulary w białej oprawie, które trzymały mi się na nosie.
Zanim Arcady zdążył cokolwiek na to odpowiedzieć, z wnętrza domku dobiegł mnie inny głos:
- Co tam się dzieje?
- Cześć Mizukawa - odpowiedziałam patrząc w miejsce, w którym jak mi się wydawało stała nasza menadżerka.
- Shadow!? Co ty tu robisz!? Miałaś się przecież kurować! I złaź z tego dachu! Jeszcze tego brakuje, żebyś poza zapaleniem spojówek, złamała sobie nogę.
- Też się cieszę że cię widzę - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach zeskakując na ziemię.
- Shadow - dobiegły mnie znajome głosy, po czym otoczyła mnie cała drużyna.
Pytali jak się czuję, czy już wyzdrowiałam i czy mogę już grać. Kiedy już się uspokoiliśmy odezwała się Mizukawa:
- No dobrze... Skoro już wszyscy są, to pora żebyśmy zaczęli trening.
Ruszyliśmy więc w kierunku boiska. Miałam ochotę wybiec na nie jako pierwsza, ale powstrzymał mnie lekki dotyk dłoni na ramieniu i znajomy głos:
- Shadow. Odzyskałaś wzrok?
Spojrzałam w miejsce, gdzie powinna być twarz Nadiyi, a przez moją twarz przemknął cień smutku, jednak już po chwili się pozbierałam i lekko zsunęłam okulary, bo pokazać koleżance swoje oczy, równocześnie mówiąc:
- Jeszcze nie.
Potem z powrotem założyłam okulary, a Nadiya zapytała mnie szeptem:
- Więc jak jesteś w stanie poruszać się tak... Normalnie?
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Udało mi się przywołać linie. I tak jak mówiłam, wróciłam do normalności.
- Ale Shadow... Ty wciąż nic nie widzisz... Jesteś pewna, że możesz grać?
- No jasne - odpowiedziałam. - Teraz przyszła pora na trening i wydobycie awatara - odpowiedziałam, po czym ruszyłam biegiem w kierunku boiska.

C.D.N

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Misuzu-Wielki powrót!

Dziś rano kiedy obudziłam się było jeszcze całkiem ciemno. Spojrzałam na zegarek leżący na mojej lampce nocnej. Wskazywał godzinę pierwszą w nocy. Przeciągając się postanowiłam że wyjdę na balkon. Wyciągnęłam rękę żeby sięgnąć po kule (chodzi o te drążki) oparte o moje łóżko. Nagle przewróciłam się i upadłam na podłogę. Wydałam z siebie dziwny przyciszony krzyk. Drżącymi rękoma wciągnęłam się na łóżko. Ostatnio z obozu piłki nożnej zabrał mnie mój ojczym. Kiedy wracaliśmy przysnął przy kierownicy i mieliśmy wypadek. Wjechaliśmy w drzewo. Przez wiele tygodni nie mogłam chodzić. Poruszałam się na wózku inwalidzkim. Dopiero teraz doktor pozwolił mi chodzić o kulach. Przyznam że czuję się w nich skrępowana. Jestem wściekła na mojego ojczyma! Nie dość że pije to jeszcze ten wypadek! Nie wiem co mama w nim widzi...Odsuwając od siebie te myśli wstałam i z drążkiem pod pachą ruszyłam wolno ku balkonowi. Otworzyłam drzwi. Na dworze wiał lekki wiatr. Nie wiem dlaczego ale spoglądając na ten piękny księżyc w pełni i rozgwieżdżone niebo, przypomniał mi się Arcady...Jego brązowe włosy...Nie! Muszę o nim zapomnieć...Piłka nożna i w ogóle... Przecież on mnie już z nie lubi. To już nie to co kiedyś...Mam skręconą nogę...Nie mogę grać...Co jak się o tym dowie? Pewnie pomyśli że jestem bez silna i będzie mi próbował w jakiś sposób pomóc. Przecież dam radę! Nie takie rzeczy się robiło, co? Nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Kto jest taki głupi żeby dzwonić do mnie o tej godzinie. Spojrzałam na komórkę. Widniał na niej napis: "Arcady Smith". Jak zwykle odłożyłam słuchawkę. Na liczniku miałam już 60 takich odłożeń. Ach,,,Arcady-powiedziałam do siebie-gdybyś wiedział...Postanowiłam że znów zasnę i z prawie zamkniętymi oczami udałam się do łóżka. Chwilę leżałam i zasnęłam. Snu nie miałam, jak zawsze. Obudziłam się. Wyszłam z pokoju i schodami w dół udałam się do kuchni. Co dziś zrobić, hm...?-pomyślałam-płatki z mlekiem mi chyba wystarczą. Po czym podeszłam do lodówki aby sięgnąć po mleko. Niestety w lodówce...NICZEGO NIE BYŁO. Czyja to sprawka!? Ach no tak. Ostatnio był u mnie mój starszy brat i wszystko mi wyjadł. Co za cham...Kiedyś się mu odpłacę. No to co zrobić? Chyba zjem na mieście. Poszłam na górę się przebrać. Zabrałam torbę i komórkę w razie czego. Wyszłam z domu. Skręciłam w lewo do mojej ulubionej chińskiej restauracji. Idąc miałam wielką nadzieję że nie spotkam tam kogoś z drużyny. Co by ktoś sobie o mnie pomyślał gdyby zauważył mnie w TAKIM stanie...Po dotarciu na miejsce otwierając drzwi kogoś zauważyłam, a mianowicie pięknookiego Arcadiego. Jak zawsze luzacko ubrany siedział sam czytając gazetę i popijając herbatę. Za nim mnie zauważył schowałam się za krzakiem który rósł w restauracji. Nagle wyciągnął komórkę z kieszeni. Kątem oka spostrzegłam że wybiera mój numer. O nieeee. Moja komórka zadzwoniła. On już wiedział gdzie jestem. Mogłam wyciszyć tą komórkę....ehh


Arcady wróciłam! A teraz mnie znajdź wśród tych krzaków! Uda ci się? Hammm? :3

Od Arcady'ego-CD Od Alex i Tekli

-Alex-powiedziałem.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie.
-No bo...-zacząłem się jąkać, nie wiedząc co powiedzieć. Wziąłem głęboki oddech, podczas gdy one obie wpatrywały się we mnie.-Alex, nie wiem, co dokładnie przytrafiło ci się w przeszłości, ale sądzę, że nie powinnaś marnować takich zdolności. Każdy popełnia błędy i najgorzej, kiedy ktoś bierze je sobie do serca, nawet jeżeli są poważne. Tutaj też nikt nie jet doskonały. Nikt nie będzie na ciebie zły, jeżeli zrobisz coś źle. Na rozgrywającym spoczywa duża odpowiedzialność i każdy to rozumie. Dlatego proszę, spróbuj chociaż.
Obie wpatrywały się we mnie z jeszcze większą intensywnością i zdziwieniem.

Alex/Tekla?

Tia... Arcady wreszcie powiedział coś mądrego... Ktoś go chyba nam podmienił :/

Od Alex i Tekli-Cd od Arcady'ego

Wyszłam z łazienki, wzrok wszystkich spoczął na mnie. Niewiem czy dam rade. Nagle zobaczyłam milion liczb co do osiągnieć Lucy i Tekli, nagle liczby połączyły się. Co to było?
-Hej Alex, grasz na pozycji Shadow?-spytała Mizukawa wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ja sama niewiem. Nie jestem na tyle dobra by grać na pozycji Shadow.-powiedziałam. Niewiem dlaczego ale ostatnio wątpię w swoje możliwości z powodu że zbliża się kolejna rocznica finału strefy footballu w którym jako rozgrywający zawiodłam.
-Oszalałaś! Posiadasz awatara, byłaś niesamowitym rozgrywającym, napastniczką i kapitanem Equalo. Jesteś lepsza niż kiedy kolwiek.-krzyknęła Tekla.
-Byłaś rozgrywającym?-spytał kapitan.
-Tak.
-Jej, to dlaczego dalej nim nie jesteś?-spytała Blue.
-Bo nie potrafię!-wykrzyknęłam po czym wybiegłam z domku klubowego. Jak Tekla mogła o tym powiedzieć?!


Po co ja to mówiłam! Alex nienawidzi i tym wspominać. Przez to miała problemy w szkole. W dodatku ten mecz był finałowy. Wszyscy paczyli się na mnie.
-Ona nielubi o tym wspominać. Raz w finale zawiodła drużynę, wypieli się na niej.-wytłumaczyłam.
-I po tym dołączyła do Nebuli?-spytał Arcady.
-Tak. Pójdę ją poszukać.-powiedziałam po czym wyszłam z domku klubowego. Po chwili znalazłam Alex, siedziała na górce, przed bieżnią do biegania. Podeszłam do niej.
-Jak mogłaś to powiedzieć?-spytała ze wściekłością.
-Wymsknęło mi się.-wytłumaczyłam.
-Wiesz jak mnie to boli. Obiecałaś że nie powiesz tego w towarzystwie zespołu!-wykrzyknęła.
-Alex musisz to pokonać. Z tego co mi mówili czasem twoje rady są skuteczne.-powiedziałam. Nagle zobaczyłam Arcady'ego który stał przed nami.


Arcady?





niedziela, 12 kwietnia 2015

Opowiadania za marzec (tak, teraz!)

Tia... znowu zapomniałam... więc robię to teraz...w (prawie) połowie kwietnia :D


I miejsce Shade, Alex, Shadow |4|
II miejsce  Noya, Lucy Blue |3|
III miejsce Nadiya, Tekla |2|
IV miejsce Arcady |1|



I miejsce Akira |9|
II miejsce Deba |7|
III miejsce Tigra |4|
IV miejsce Starunna |3|
V miejsce Mizu |2|
VI miejsce Izumi |1|

Od Arcady'ego

Jak zwykle zaspałem do szkoły. Znowu zapomniałem śniadania (choć w sumie i tak nie miałem czasu je sobie zrobić) i jak zwykle spóźniłem się na trening (tym razem tylko o 5 minut, więc ok). Jak zwykle dostałem za to niezły ochrzan od Mizukawy. Ech, jest nas teraz tylko 11, bez Shadow 10.
-To co? Przemyśleliście to, co wczoraj powiedziałam? Patric? Alex?-spytała Mizukawa.
Wszyscy popatrzyli na Patric'a.
-Zgoda-mruknął.
Zacząłem szukać wzorkiem Alex, ale nigdzie nie mogłem jej dostrzec.
-Gdzie Alex?-spytałem.
-Poszła do łazienki-wyjaśniła Tekla.
Poczekaliśmy chwilę aż wróciła.

Alex?
Tak, w końcu łaskawie coś napisałam ^^

Od Shadow

Od czasu, kiedy Nemezis odebrała mi wzrok, minął już tydzień, a ja wciąż nic nie widziałam, ani nie byłam w szkole. Papa bardzo się zaniepokoił i nawet zastanawiał się, czy nie wysłać mnie do lekarza, ale udało mi się odwieść go od tego pomysłu. Przez jakiś czas rozważałam nawet propozycję Nadiyi, żeby zamieszkać u niej na parę dni, ale nie znałam jej domu i byłabym tam całkowicie zdana na cudzą łaskę, a tak, mogłam się chociaż swobodnie poruszać po domu.
Nie znosiłam bycia uzależnioną od innych i może dlatego zaczyanałam się ostatnio irytować. Byłam w końcu zdana na łakę i nie łaskę Nemezis. Poza tym, czułam się w domu zamknięta, czego nie mogłam przeżyć. Faktycznie miałam trochę ruchu, ale potrzebowałam wyjść na świerze powietrze, pobiegać i nacieszyć się wolnością. Nie mogłam jednak tego zrobić, gdyż mogłabym zrobić sobie, albo komuś krzywdę. Przygryzłam wargi, mocno zirytowana.
Siedziałam właśnie w swoim pokoju i zażywałam medytacji. To bylo coś nowego, czego nigdy wcześniej nie robiłam, ale zdałam sobie sprawę z tego, że aby przywołać linie, co jeszcze mi się nie udało, muszę spróbować się skupić w stu procentach.
Właśnie dlatego siedziałam teraz jak głupia na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. To było idiotyczne. W końcu jednak wzięłam się w garść i spróbowałam się skupić na wszystkich dźwiękach które mnie otaczały. Ku własnemu zdziwieniu, zauważyłam, że wychwytuję każdy, najmniejszy szelest. Byłam tym bardzo zdumiona, ale w końcu przyjęłam to do wiadomości i ponownie wsłuchałam się w otaczajace mnie dźwięki.
Przekonałam się, że było to bardzo odprężające i mnie wyciszyło. Odetchnęłam raz, a potem drugi i przywołałam linie. Wyobraziłam sobie, jak przez moje ciało przepływa moc, która formuje się przed moimi oczami w postaci świetlistych linii.
Nagle poczułam przenikliwy ból glowy, a potem pieczenie oczu. Skrzywiłam się z bólu, który jednak szybko zniknął. Byłam tym nieco zdziwiona i zdezorientowana, ale potem otworzyłam oczy i zamróałam kilkakrotnie, po czym zaśmiałam się z radością.
Co prawda nie odzyskałam wzroku, jednak widziałam linie. Wiedziałam, że teraz może być już tylko lepiej. Zdawałam sobie sprawę z tego, że teraz mogę już normalnie funkcjonować i dzięki temu mogłam spróbować wydobyć z siebie awatara. Pisnęłam radośnie i jak małe dziecko wskoczyłam na materac i zaczęłam po nim skakać. Kiedy już się tym zmęczyłam, przestałam i położyłam się w łóżku, ciesząc się, że już jutro będę mogła wyjść z domu.

c.d.n.

sobota, 11 kwietnia 2015

Od Tekli-Cd od Alex

Ja i Alex byłyśmy w drodze do szkoły, troche ochłonęłam po wiadomości o śmierci rodziców. Lekcję szybko zleciały, kiedy zadzwonił dzwonek szybko wybiegłam z klasy. Kiedy byłam w domku klubowym, szybko się przebrałam. Czekałam na resztę drużyny. Nagle zobaczyłam jak milion licz przelatuje mi przed oczami. Były to obliczenia co do osiągnięć pewnej białowłosej i moje. W jednej chwili liczby zjednoczyły się, nie wiedziałam co to jest. Dzisiaj ćwiczymy obronę, w pewnej chwili Arcady podał mi piłkę. Podałam do Alex, ale coś jest nie tak. Jej włosy są białe! Kopnęła piłkę z całej siły,wyminęła ona Blue po czym wleciała do bramki. Podeszłam do kuzynki, jej włosy znowu były czarne.
-Blue ona wróciła.-powiedziała Alex.
-Kto?
-Lucy, zło ją opuściło.
-Kim jest Lucy?-spytałam. Wszyscy nagle zamilkli, nie wiedziałam o co chodzi.


Blue? Kto kolwiek?



piątek, 10 kwietnia 2015

Od Shadow

Następnego dnia tak jak zapowiedziałam Nadiyi nie poszłam do szkoły. Z samego rana zajrzał do mnie papa i zapytał czemu nie zbieram się do wyjścia, więc skłamałam, że boli mnie brzuch i chciałabym zostać na jeden dzień w domu. Oczywiście papa, jak zwykle troskliwy zapytał, czy ma wziąć wolne i ze mną zostać, jednak szybko zaprzeczyłam. Nie chciałam przecież by dowiedział się, co się ze mną dzieje.
Kiedy w końcu zostałam sama, wstałam z łóżka i poszłam do kuchni by zrobić sobie na śniadanie kanapki. Nalałam jeszcze soku do szklanki, po czym wróciłam do pokoju. Kiedy już się pożywiłam, zastanawiałam się, co ze sobą zrobić. Nie chciałam wychodzić z domu, szczególnie, że chodziłabym wciąż po omacku. Najpierw musiałam zrozumieć, jak wrócić do normalności, tak, żebym znów mogła chodzić.
Jednak myślenie nie jest moją mocną stroną. Musiałam się poruszać. Miałam ochotę pobiegać, ale nie mogłam tego zrobić, więc w końcu postanowiłam pójść do sali treningowej.
Szybko się przebrałam, po czym weszłam do pokoju i postawiłam stopy na macie, a po chwili zaczęłam się rozciągać.
Ale wciąż kipiała we mnie niespożyta energia. Wręcz czułam jak ze mnie wypływa. Wiedziałam co muszę zrobić. Wróciłam do pokoju i zaczęłam po omacku szukać piłki. Kiedy w końcu ją znalazłam krzyknęłam zadowolona i wróciłam do pokoju treningowego, po czym zaczęłam trenować drybling. To nie było łatwe. Nic nie widziałam i nie miałam najmniejszego pojęcia, gdzie jest piłka, ale w końcu zaczęłam dochodzić do wprawy. Wyczulony słuch, pomagał mi w zlokalizowaniu piłki.
Nagle znów poczułam tę przepełniającą mnie energię, ale kiedy spróbowałam ją z siebie wydobyć, poczułam ból w czaszce i upadłam z krzykiem.
Po chwili dotarł do mnie zimny głos:
- Co ty wyrabiasz dziewczyno!? - warknęła na mnie Nemezis.
- Trenuję - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Przecież nic nie widzisz!
- Może i odebrałaś mi wzrok, ale nie możesz zrobić nic, bym przestała grać w piłkę.
- Już nie możesz grać.
- Nieprawda! Zostałam obdarzona darem i mimo, że mnie przeklęłaś, nie jesteś w stanie mi go odebrać. To jest we mnie. I wydobędę z siebie wszystkie siły i wygram z tobą.
- Zobaczymy jak długo będziesz walczyła - wycedziła Nemezis, ale ku swojemu zdziwieniu wyłapałam w głosie bogini pewien podziw.
Po chwili wszystko ustało. Głos Nemezis zniknął, czaszka przestała mnie boleć i wszystko wróciło do normy. No wszystko, może poza moim wzrokiem i resztkami bólu łupiącego mnie w czaszce.
Wiedziałam, że teraz muszę dać z siebie wszystko. Miałam zamiar przywołać linie. Jeśli to zrobię, będę się mogła normalnie poruszać. A potem... Wydobędę z siebie awatara i Nemezis mi w tym nie przeszkodzi.

Od Noyi cd od Nadiyi

- Noya - usłyszałem znajomy głos.
- Co jest? - zapytałem.
- No bo chciałam potrenować nad ulepszeniem swoich technik hissatsu i no wiesz... - zaczęła plątać słowa, aż wreszcie powiedziała - potrenujesz ze mną?
Jej słowa mnie zaskoczyły. Po ostatnich wydarzeniach nasza drużyna... jakby była w rozsypce. Lily, ja, Lucy, Shade, a teraz Shadow...
- Jesne. Nie ma sprawy - odparłem, z lekkim wymuszonym uśmiechem.
Zdawałem sobie sprawę, że od czasu kiedy wyszedłem ze szpitala moje zachowanie, mój nastrój drastycznie uległ zmianie... Noya to już nie ten sam Noya...
- Jeśli będę mógł ci pomóc. Od kiedy chcesz zacząć? - zapytałem, odrywając się od myśli.


Nadiya?
;)

Od Nadiyi - cd od Shadow

Popatrzyłam na Shadow i głośno westchnęłam. No co miałam zrobić? Oczywiście zgodziłam się, niechętnie, ale zgodziłam. W sumie miałam w tym pewien udział, bo gdybym nie trenowałam z nią nad wyzwoleniem awatara to nic by się nie stało.
-Myślisz, że twój ojciec się nie zorientuje?- zapytałam
-Nie, wymyślę coś
-Jeśli chcesz..- zaczęłam- to możesz...- nadal nie byłam do końca pewna czy chcę to powiedzieć- możesz powiedzieć ojcu, że jedziemy na jakiś inny obóz i przez ten czas pobyć u mnie- wydusiłam w końcu
-Zastanowię się- odparła z uśmiechem- dziękuję
-To ja już spadam- odparłam- Do zobaczenia, to znaczy do następnego razu- poprawiłam się, gdy dotarło jaką głupotę palnęłam 
Następnego dnia czekała nas inna niespodzianka. Tekla, która była kuzynką Alex do nas dołączyła. Jednak Shade wyjechał do USA. Drużyna miała coraz więcej problemów. Jeszcze cała ta sytuacja z Shadow. Najpierw sprzedałam innym bajkę, że Shadow źle się czuje jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to może nie wystarczyć. Na następnym treningu oznajmiłam wszystkim, że ma zapalenie spojówek i nieprędko pojawi się w szkole. Mizukawa dostała szału, który wyładowała na biednym Arcady'm.
-Szlag by to!- krzyknęła uderzając pięścią w ścianę nad głową wystraszonego na śmierć kapitana
Ariana starała się jakoś załagodzić sytuację, jednak nie było to łatwe zadanie.
Wszyscy znajdowaliśmy się w pomieszczeniu klubowym.
-Nieważne- odparła menadżerka, gdy się już odrobinę uspokoiła- mam parę spraw do omówienia. Skoro Shadow jest niezdolna do gry muszę ją wykluczyć na jakiś czas ze składu, dopóki nie wyzdrowieje. Po dość długich rozmyślaniach postanowiłam, że rolę rozgrywającego powinna otrzymać Alex. A na stanowisko Asa usadowić Patrica. Co wy na to? Na podjęcie decyzji macie dzień, jutro chcę znać waszą odpowiedź- i wyszła tym samym kończąc trening.
Gdy już wszyscy powoli rozchodzili się do domów postanowiłam, że nie mogę bezczynnie siedzieć i nic nie robić podczas gdy cała reszta ciężko trenuje. Strefa futbolu zbliżała się wielkimi krokami.
-Noya- zaczęłam jednocześnie podchodząc do chłopaka, który pakował swoje rzeczy do torby
-Co jest?- zapytał
-No bo chciałam potrenować nad ulepszeniem swoich technik hissatsu i no wiesz....- zaczęłam się plątać w tym co mówię- potrenujesz ze mną?

Shadow? / Alex? / Patric? / Noya? / KTOKOLWIEK? xd 

czwartek, 9 kwietnia 2015

Nowa postać!


Imię:  Hitomi
Nazwisko: Kaza
Wiek: 14 lat
Funkcja: Dziennikarka
Charakter: Jest żywiołową i energiczną dziewczyną. Nie potrafi odpuścić, jeżeli nie odpowie się na jej pytanie. Lubi ludzi z poczuciem humoru. Jest zawzięta, czasami wredna i złośliwa, ale to rzadkość. Mimo żywiołowej natury, zachowuje stoicki spokój. Jest doskonałym przykładem, że pozory mylą. Zawzięta i ciekawska, jednak ma swoje zasady, przestrzega je i nie przekracza "granicy złośliwości" w kontaktach z ludźmi. Jednak naprawdę potrafi dogryźć. Nie skąpi pomocy, kiedy ktoś jej potrzebuje, służy dobrą radą. Kocha sport, jednak nie umie się z tym pogodzić.
Kieruje: patiszon2679@gmail.com (Starunna)

środa, 8 kwietnia 2015

UWAGA! NA KONKURS

Jeśli ktoś jeszcze nie zamieścił swoich prac, proszę zrobić to teraz, zamieszczając je w poście "Na konkurs-ETAP 2".

sobota, 4 kwietnia 2015

イースター、おめでとう Tsuta, omedeto!*

No hej... Mamy święta... I ten tego...Wesołych Świąt!
lub:
Happy Easter
Frohe Ostern
Joyeux Paques
Buona Pasgua
イースター、おめでとう
...


Już wesoło słonko świeci
i malują jaja dzieci,
wiosna się na świecie mości,
świąt już pora i radości,
więc życzymy najlepszego
no i jaja wesołego!

Wiosno, wiosno, jak to robisz,
że świat cały przyozdobisz?
Tak pięknymi barwami,
że nie sposób opisać słowami!



*jp. Wesołych Świąt Wielkanocy, Happy Easter...


No i ogólnie podsumowując życzę wam kochani smacznego jajka, mokrego dyngusa, ładnej pogody, żebyście nie przejedli się ciastem/żurkiem/jajkami (niepotrzebne skreślić), żebyście mi tu uważali na drodze i byli grzeczni.
~Izumi

Aha! I jak przechodzicie przez ulicę, podnoście prawą rękę do góry.

No to chyba wszystko, co chciałam przekazać...

~Izumi

Ech, no i piszcie opowiadanka (mówi ta, co pisze najwięcej...).
Jak będziecie grzeczni, dostaniecie czekoladę! (jeżeli znajdziecie sposób na spożycie jej przez internet to proszę bardzo!)

~Izumi

A tak w ogóle dziwny jakiś ten podpis...

~Izumi

No, tak lepij...

~Izumi

Upss... Literówka! *lepiej

~Izumi


No i co mi się z tych życzeń zrobiło... :(

środa, 1 kwietnia 2015

Odejście Lucy

(Troche z opuźnieniem, przepraszam)

Imię: Lucy
Nazwisko: Carter
Wiek: 14 lat
Pozycja: napastnik
Numer: 11
Techniki hissatsu: Aura Oceani (strzał poziom 2)
Avatar: - (18 grudnia)
Charakter: Jest bardzo energiczna i przyjazna. Zawsze dotrzumuje słowa. Zawsze broni swojich przyjaciół z zespołu. Zawodników słabszych od jej zespołu traktuje z pogardą. Chwilami jest strasznie zazdrosna.
Kieruje: emmasue385@gmail.com  (Akira Vashee)

Odeszła z powodu śmierci dnia 21/03/3015

Od Blue

Dzisiejszy dzień w szkole był... nie najlepszy. Brak Shade'a dawał mi się w kości.Po niekończących się lekcjach, skierowałam się do domku klubowego. Nikt nic nie mówił. Brakowało mi ich radosnych rozmów.
-Zaczynamy?- Powiedziałam pogodnie. Wszyscy pokiwali głowami, więc wyszliśmy na boisko. Dzisiejszy trening... Nie był najgorszy. Tekla szybko się zadomowiła, więc nie mamy kolejnego zmartwienia. Choć jest ich już tylę...
-Blue!-Wrzasnął Arcady, w momęcie, gdy ktoś posłał mi piłkę. Szybko ją złapałam, poczym rozejrzałam się w około. Następnie posłałam piłkę do Misuzu. Ale zaraz...Co Misuzu robiła koło naszej bramki? Kiedy dostała piłkę, uśmiechnęła się, poczym podała z powrotem do mnie.
-Misuzu! Co ty tu robisz?- Krzyknęłam, by dziewcyna mnie usłyszała.
- A! No tak!- Krzyknęła, poczym wróciła na swoją pozycję. Po tym zajściu, graliśmy jeszczę trochę, aż w końcu Mizukawa zawołała:
-Koniec treningu!
* * *
Kiedy wróciłam do domu, zastałam Mike'a w garniturze.
-Idę na spotkanie, więc możesz iść na podwórko i bawić się w piaskownicy. W szafie mam foremki i łopatę.
-Nie dzięki!- Krzyknęłam, wybiegając z piłką od Shade'a w ręku. Wywołam go. Awatara. Dla Shade'a. Pobiegłam na boisko koło opuszczonej fabryki. Tam przynajmniej zawsze jest pusto, chociaż często walają się tam puszki (skutki "poprawnego" recyklingu). Zaczęłam trening, przez drybling. Niestety po kilku minutach, potknęłam się, a piłka została wypchana w krzaki. Już miałam wstać, ale nagle ktoś oddał mi piłkę, Piłka uderzyła mnie w głowę.
-Ała!- Krzyknęłam zaskoczona. Nagle z za krzaków wybiegł...
-Dave!- Zawołałam zdziwiona-Blue.- Powiedział promiennie.-Co ty tu robisz?
-Trenuję.- Wzruszyłam ramionami.- A ty?
-Ja też.- Powiedział, wskazując na czarną piłkę, którą czymał pod ręką.
-Chcesz razem potrenować?- Spytałam radośnie.
-Czemu nie.- Przytaknął.
-Na jakiej pozycji grasz?- Spytałam.
-Obrona i pomocnik.- Powiedział mętnie.- A ty?
-Obrona.- Uśmiechnęłam się. Następnie zaczęliśmy trening. Graliśmy piłką Dave'a. Pierwszy raz grałam piłką, która nie była biała. To trochę dziwne uczucie. W momęcie, w którym odebrałam Dave'owi piłkę, chłopak krzyknął "Iluzja Jockera". Nagle otoczyła mnie pustka. Czarna dziura. Sekundę później, z ziemi wyrósł wielki duch Jockera. Wzniósł się w niebo, poczym gwałtownie poleciał w moją stronę, otwierając paszczę pełną ostrych kłów. Krzyknęłam ze strachu, a kiedy chciałam uciec, potknęłam się, nawiązując kontakt z podłogą. Nagle jocker zniknął, a Dave pobiegł w moją stronę.
-Wszytko dobrze?- Spytał przestraszony.
-Jasne.- Przytaknęłam.- Fajne hissatsu.
-Dziękuję.- Powiedział, jednak nadal był zmartwiony. W tym momęcie, podięłam próbę odbioru jego piłki. Jednak Dave w porę zrobił unik. Wtedy zastosowałam Pole Pioruna. Dwa wijące się po ziemi pioruny wypchały Dave'a i piłkę w powietrze. W tym momęcie skoczyłam w górę, by złapać piłkę. Dave z oszołomienia upadł na ziemie. Pomogłam mu wstać, ale w tym momęcie trafiła we mnie metalowa puszka. Rzucił ją we mnie jakiś pijak. Stał przed nami wraz ze swojim gangiem. W tym momęcie, Dave i ja rzuciliśmy się biegiem, w stronę miasta. Kiedy byliśmy pewni, że gang nas zgubił, zatrzymaliśmy się. Nagle Dave dostał ataku śmiechu. Z początku nie rozumiałam, jednak po kilku sekundach, oboje zwijaliśmy się ze śmiechu. Kiedy przestaliśmy, spojrzałam na zegarek.
-Późno już.- Krzyknęłam nagle. Następnie porzegnaliśmy się.
-Do zobatrzenia.-Krzyknęłam z daleka, widząc jak Dave znika za rogiem.

wtorek, 31 marca 2015

Konkurs!

Ogłaszamy konkurs! (Choć pewnie się już zoriętowaliście ^^) Oczywiście nie jest on obowiązkowy, jednak wasze uczestnictwo jest bardzo mile widziane! Konkurs ten dzieli się na dwa etapy. A więc, przechodząc do zasad:

ETAP 1:

ETAP 1 ROZPOCZYNA SIĘ 31/03/2015 (TERAZ)

-Każdy uczestnik rysuje wybraną postać (bądź postacie- im więcej tym lepiej) z dowolnej Anime/ Mangi. Jeśli uczestnik planuje narysować więcej niż jedną posatać, postacie nie muszą być z tego samego Anime/ tej samej Mangi
- Proszę nie zdradzać imion postaci, bądź nazwy Anime/Mangi z których pochodzą!
ETAP 1 KOŃCZY SIĘ 5/04/2015

ETAP 2:

ETAP 2 ROZPOCZYNA SIĘ 5/04/2015

-Kiedy wszystkie rysunki będą skończone, zostaną wystawione w jednym poście. Przy każdym rysunku będzie numer i login osoby która wykonała rysunek
-Uczestnik musi zgadnąć jak najwięcej postaci i nazw, aby zdobyć punkty. Jednak uczestnik zgaduje tylko postaci i nazwy z rysunków pozostałych uczestników, nawet jeśli zna nazwę Anime/Mangi lub nazwę swojej (ich) postaci. 

ETAP 2 KOŃCZY SIĘ 11/04/2015

PUNKTACJA

Poprawna nazwa Anime/ Mangi - 1 punkt
Poprawna nazwa postaci- 2 punkty

ABY ZGŁOSIĆ SWOJE ARCYDZIEŁO, PROSZĘ WYSŁAĆ JE DO IZUMI LUB DEBY 


NAGRODY

Nagrodami będą punkty, jak i dobra zabawa!


W konkursie udział mogą brać wszyscy! 

Jeśli nie jesteście czegoś pewni, bądź czegoś nie zrozumieliście, proszę pytać w komentarzach. Jeśli chcecie się zapisać do konkursu, również piszcie w komentarzach!

Od Telki i Alex

Siedziałam w jednym z pokoji domu mojego ojca chrzestnego. Tak, tata Alex nim jest. On bardziej się mną zajmuje niż rodzice, na nim moge polegać. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam połączenie.
-Hallo tu Tekla kto mówi?
-Tekla Lennox przykro mi powiadomić panią o zaistniałej sytuacji ale pani rodzice zgineli w katastrofie samolotu. Przykro mi.-kiedy to usłyszałam myślałam że serce mi pęknie. Zostałam osierocona, niewierze w to. To niemożliwe, oni żyją.
-Ale jak to?
-To była awaria. Czy jest ktoś dorosły w domu z kim można było by to omówić?
-Tak za chwile dam go do telefonu.-rzekłam po czym zeszłam na dół i dałam wujkowi telefon. Ja tylko płakałam, Alex i Aurelia zeszły do mnie na dół.

Niewiedziałam co się dzieje z Teklą, była rozpaczona. Kiedy tata przestał rozmawiać przez telefon, usiadł na fotelu. Wraz z Aurelią usiadłyśmy między Teklą.
-Tekla to co mówił ten pan to prawda. Przykro mi.-rzekł mój ojciec. Odrazu zrozumiałam o co chodzi. Przytuliłam wraz z moją siostrą zapłakaną Tekle. Była w rozpaczy, płakała i niepotrafiła tego powstrzymać. Ostatni raz widziałam ją w takim stanie kiedy zagineła Rieta. Jej siostra bliźniaczka.
-Tato co z nią będzie?-spytałam z obawą, niechce by zabrali ją do innej rodziny która może jej wywołać krzywde. Niech tylko opieka społeczna spróbuje czegoś takiego a ich udusze.
-Porozmawiam z opiekom. Przysługuje mi prawo do opieki nad Teklą.-powiedział po czym wyszedł z domu.

Wszystko runeło, dlaczego teraz. Straciłam siostre a teraz rodziców. To dla mnie zbyt wiele, niewiem jak sobie poradze. Boli mnie to, a jak tata Alex niebędzie mógł mnie wychowywać? W tedy chyba oszaleje. Po kilku godzinach wrócił mój ojciec chrzestny. -I jak?-spytała Aurelia.
-Udało się, trafi do naszej rodziny.-na te słowa byłam szczęśliwa. Alex poszła ze mną do pokoju, tam zaczełyśmy rozmawiać.
-Tekla, wiem że ci trudno ale....
-Odebrano mi ich.-przerwałam kuzynce przez łzy które płyneły nieubłaganie.
-Może lepiej będzie jak jutro niepójdziesz do szkoły.
-Nie, pójde.-sprzeciwiłam się kuzynce.
-Niebędziesz potrafiła się na niczym skupić. Powiem Mizukawie jak by co. Lepiej byś na ten jeden dzień została.

poniedziałek, 30 marca 2015

Odejście

Wygląd: Biaława skóra i doskonale kontrastujące czarne włosy. Wysoki i szczupły.
Imię: Shade
Nazwisko: Daley
Wiek: 15
Pozycja: Pomocnik
Numer: 6
Techniki hissatsu: Czarna Mgła(przechwyt), Rozdwojona osobowość (unik).
Charakter: Cichy, szlachetny, tajemniczy, skryty
Kieruje: debbie.20026@gmail.com Deba



Przyczyna: Nagły wyjazd do Ameryki
Opuścił: 30/03/2015

Od Blue- CD od Tekli

Źle. Nowa przejęła moją piłkę. Ale z drugiej strony, wydawała się dość przyjazna, więc to nic takiego.
-Zaraz, zaraz!- Krzyknęłam radośnie.- Pole pioruna!
Następnie, dwa pioruny wijące się po ziemi, uderzyły w piłkę, wybijając ją do góry. Podskoczyłam w górę, by odebrać piłkę, jednak Tekla również wykonała skok. Przez chwilę odbierałyśmy sobię nawzajem piłkę, jednak przerwał nam głos Arcady'ego:
-Koniec zabawy dziewczynki!
Prychnęłam, poczym skończyłyśmy rozgrywkę.
-Jestem Blue!- Powiedziałam radośnie, podając rękę dziewczynie.
-Tekla.- Pokiwała głową dziewczyna, poczym uścisnęła moją dłoń. Dołączyliśmy do reszty. Dzisiejszy trening był owocny, jednak brak Shadow dawał się we znaki. Po treningu, wszyscy rozeszli się w swoje strony, jednak ja i Shade zostaliśmy na boisku.
-Planujesz wydobyć awatara?- Spytałam, gdyż Shade zwykle wolał wracać do domu odrazu po treningu.
-A ty nie?- Zaśmiał się.
-Może...-Zastanowiłam się, poczym zaczęliśmy trening. Pracowaliśmy bardzo ciężko. Przy okazji, próbowaliśmy ulepszyć nasze hissatsu. Pod koniec treningu, gdy wracaliśmy do domu, w połowie drogi napotkaliśmy zdyszanego Mike'a.
-Shade! Przyszli do ciebie z armii!
* * *
Ja i Mike czekaliśmy w kuchni, sącząc gorące herbaty. Minęły dwie godziny. Shade nadal rozmawiał z ''tymi z armii''. Mike chlipał pod nosem od kilku minut, więc spytałam go:
-Co ci się stało?
-Nic!-Powiedział szybko.-Nic takiego.
-Jesteś pewien? Ostatnio widziałam cię w takim stanie, gdy zniszczyłeś swój kij golfowy, bo chciałeś wykopać dół w salonie.
-Naprawdę?- Mike zmusił się do uśmiechu. W tym momęcie otwarły sie drzwi od salonu, z których wyszedł Shade.
-Mój ojciec...On...- Nagle w oku Shade'a zakręciła się łza. Natychmiast go przytuliłam.
-Nie może być aż tak źle, co?- Uśmiechnęłam się gorzko.
-On każe mi pojechać do Ameryki!
* * *
Właśnie pakowałam walizkę Shade'e. Łzy w moich oczach sprawiały, że nie widziałam wszystkiego dokładnie. Shade siedział na łóżku. Był zbyt zszokowany, by cokolwiek powiedzieć. Właśnie pakowałam bluzę i zapasowy strój naszej drużyny.
-Weź go.- Zachęcił mnie.- W końcu mam zapasowy.
Odłożyłam strój naszej drużyny na szafce. W końcu skończyłam pakowanie.
-Za godzinę przyjedzie tu samochód, który zabierze mnie na lotnisko.- Powiedział ponuro. Nagle złapałam go za rękę, poczym wybiegłam z mieszkania. Cały las przebiegliśmy w milczeniu, lecz kiedy znaleźliśmy się na terenie zabudowanym, powiedziałam:
-Musisz się porzegnać z wszystkimi.
Shade przytaknął. Po chwili obdzwoniłam całą drużynę. Kilka minut później, prawie wszyscy z drużyny stali przed nami. Shadow została w domu, a jak wytłumaczyła Nadiya, blondynka nie czuła się dobrze.
-To co takiego się stało?- Spytał zdziwiony Noya.
-Mój ojciec zmusił mnie był wyjechał do Ameryki.- Powiedział Shade. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
-Kiedy?- Spytała cicho Mizukawa.
-Za godzine przyjedzie samochód, który zabiera mnie na lotnisko.- Odparł Shade.
-Będziemy utrzymywać kontakt.- Zapewnił go Arcady.
-Tak.- Mruknął wdzięcznie Shade.
-Będzie ci tam dobrze.- Powiedziała Alex.- Nie będziesz tam sam.
- Nie zapomnimy o tobie.- Uśmeichnął się Patric.
-Dzięki.
-A przyjedziesz na wakacje?- Spytała Misuzu.
-Raczej tak.- Uśmiechnął się gorzko Shade.
* * *
Pożegnania. Nigdy nie byłam w nich dobra. Postanowiłam pojechać z Shade'm. Kiedy wyjechaliśmy do miasta, zauwarzyliśmy Arcady'ego, który postanowił, że jedzie z nami. Rozmawialiśmy o wszystkim. O wspomnieniach, obozie, meczach. W końcu dojechaliśmy na lotnisko. Towarzyszyliśmy Shade'owi przez prawie cały proces. Kiedy widziałam, jak Shade, wsiadał do samolotu, wybuchnęłam gorzkim płaczem. Arcady próbował mnie pocieszyć, jednak sam się nie czuł się lepiej.
-Ja już muszę iść.- Powiedział Arcady.- Idziemy?
-Idź.- Powiedziałam.- Ja tu trochę poczekam.
-Jesteś pewna?- Spytał zmartwiony.
-Jestem.- Kiwnęłam głową.
* * *
Siedziałam w poczekalni. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Ja w ręku czymałam piłkę z podpisem Shade'a. Wszyscy taką dostali, na pamiątkę. Lubię się łudzić. Tym razem, wyobraziłam sobie Shade'a, czymającego piłki z naszymi imionami, które nawiasem mówiąc, daliśmy mu. Poczekalnia robiła się pusta. W końcu zostałam tam prawie sama, ale to nie zmieniło niczego. Nagle z krzesła na drugim końcu sali, podniósł się jakiś chłopak. Jego kroki odbijały się od pustych ścian. Nagle zatrzymał się, stojąc przy moim krześle. Podniosłam wzrok, a wtedy zobatrzyłam chłopaka z opaską na oku.
- Robi się ciemno. Na dworze jest niebezpiecznie. Nie powinnaś wracać?- Spytał. Wytrzeszczyłam oczy. Czy on chciał mnie pocieszyć?
-Wolę tu zostać.- Powiedziałam. Chłopak usiadł na krześle obok mnie.
-Twój kolega. Jechał do Ameryki?- Spytał. Nagle przebiegły po mnie dreszcze. Z kąd on może to wiedzieć? Czy to szpieg?
-Nie śledzę ciebie. Po prostu osoba której towarzyszyłem też wsiadła na ten sam samolot. Widziałem cię wcześniej.
-Rozumiem.- Pokiwałam głową.- Z kim tu przyszłeś.
-Z przyjaciółką.- Powiedział niezręcznie.- Musiała nagle opuścić Japonię. Dołączy do armii, tak samo jak wszyscy inni na pokładzie tego samolotu.
Spojrzałam na niego ze strachem.
-Skąd wiesz? Przecież nie wszyscy byli tam pełnoletni!
-Teraz, gdy panuje bitwa pomiędzy dwoma zakonami, brakuje żołnierzy. Właściwie, zastanawiam się, dlaczego nie wzięli i ciebie.
-Kontuzja.- Powiedziałam wrogo.
-Rozumiem.-Pokiwał głową chłopak w czarnej opasce.- Grasz w nogę?- Tu wskazał na moją piłkę od Shade'a.
-Tak. A ty?
-Właściwie w tym roku zostaliśmy przyjęci do strefu Football'u.- Mruknął.
-Tak?- Zdziwiłam się.- My też.
-Ale chyba odchodzę z mojej drużyny...-Przewrócił oczami.
-Naprawdę?- Zdziwiłam się. Dlaczego miałby odejść. Czy nie wie, że to może złamać serce jego przyjaciół.
-Ale...-Zaczęłam.- Zostawisz przyjaciół?
-Nie mam tam przyjaciół.- Zaśmiał się gorzko.- Najdłuszą rozmową, którą prowadziłem, jest ta z tobą.
-Miło mi.- Uśmiechnęłam się.- Ale chyba powinniśmy iść! O zmroku na dworze kręcą się dziwne typy.
-Racja.- Przytaknął chłopak, poczym wstaliśmy, kierując się do wyjścia. Po drodze rozmawialiśmy o piłce nożnej. W końcu przyszedł czas, gdy nasze drogi się rozdwoiły.
-Jestem Blue!- Krzyknęłam z daleka, oriętując się, że zapomniałam się przedstawić.
-Dave!
-Do zobatrzenia!- Krzyknęłam, ale chłopak zniknął za rogiem, więc nie byłam pewna, czy usłyszał.


C.D.N


sobota, 28 marca 2015

Od Tekli

Nastał kolejny dzień, leniwie wstałam z łóżka po czym szybko się umyłam, przebrałam i zeszłam na dół zabierając torbe. Na stole była kartka od ojca. Wziełam ją do rąk po czym zaczełam czytać.

Tekla wrócimy za tydzień, jesteśmy w delegacji. Po lekcjach ić do swojrgo ojca chrzestnego.

Jak zwykle rodzice w delegacji, mam powoli tego dosyć. Zrobiłam sobie kanapki do szkoły po czym do niej poszłam. Podobno ktoś z mojej rodziny chodzi do mojej nowej szkoły, wcześniej chodziłam do Teikoku. Zanim się spostrzegłam przekroczyłam brame szkoły, miałam mieć teraz chemie. Poszłam w strone sali do której weszłam równo z dzwonkiem. Wielu uczniów się na mnie gapiło, niedziwie im się. Usiadłam na wolnym miejscu po czym się wypakowałam. Lekcje zleciały mi dości szybko, no może poza lekcją wf-u. Dostałam głową w piłke od pewnej różowowłosej. Po lekcjach udałam się na boisko. Moją uwage zwróciła pewna czarnowłosa, niewierze to Alex! Podeszłam do pewnej dziewczyny która przeglondała pewne dane. Podniosła na mnie wzrok mierząc mnie nim od góry do dołu.
-Cześć nazywam się Tekla Lennox, czy mogła bym dołączyć do klubu piłkarskiego?-spytałam entuzjastycznie.
-Pewnie. Im więcej członków to lepiej.
-Hej Mizukawa coś....-zaczeła czarnowłosa ale przerwała na mój widok. Odrazu wszyscy spostrzegli się że tu jestem.
-Hej Alex.
-Kuzynka ty tutaj.-powiedziała zdziwiona Alex.
-Tak, gramy w tej samej drużynie. Znowu.
-Choć damy ci struj.-powiedziała pewna rudowłosa po czym poszliśmy do domku klubowego. Pewien brunet szukał stroju. Po chwili znalazł go przekazukąc mi. Rozwinełam bluzke, mam numer 14. Spojrzałam na Alex, wiem że powracają jej wspomnienia z przed Nebuli. Jest niesamowitym rozgrywającym, ale raz zawiodła. Drużyna się na niej wypieła, broniłam jej ale niestety oni się uparli. Po tym jak się przebrałam poszliśmy na boisko.
-Na jakiej pozycji grasz?-spytał kapitan.
-Pomocnik i napastnik.
-Mamy dla ciebie zadanie. Przejdz Blue.- dziewczyna o fiołkowym kolorze włosów staneła na obronie. Stanełam na środku boiska, ruszyłam. Blue była bardzo blisko. Nagle za mnie wystrzeliły nuty które otoczyły moje i Blue otoczenie. Machnełam renką po czym klucz wiolinkwy ruszył przedemną a piłka przemieniła się w nuty. Zrobiłam gwiazde w powietrzu nad Blue po czym wylondowałam, nuty znikneły a piłka była obok mojej lewej nogi
-Rytm Nut

Blue?

Nowy członek

Imie: Tekla
Nazwisko: Lennox
Pozycja: pomocnik, napastnik
Wiek: 13 lat, pierwsza gimnazjum
Numer: 14
Techniki hissatsu: Rytm Nut (drybling, poziom 1), Pochodnia(strzał, poziom 2), Agesywny Bicz( przejęcie, poziom 1)
Charakter: Wesoła, odważna, nieokiełznana dusza. Gotowa poświęcić się dla przyjaciół. Potrafi być niemiła dla swoich wrogów. Nigdy nie wątpi w swoje ani innych umiejętności. Nie chce zawiesić drużyny.
Kieruje: Akira Vashee




piątek, 27 marca 2015

Info

Nasz następny mecz rozegramy z Gimnazjum Occult, Magicznymi. Tak jak wcześniej sami tworzyliśmy postacie, teraz proszę was o zebranie informacji o zawodnikach i wpisaniu ich w formularz (tak, ten sam, co wcześniej).

czwartek, 26 marca 2015

Od Shadow - CD od Nadiyi

To było dziwne. Chodzenie na ślepo po schodach. W ogóle chodzenie na ślepaka było całkiem dziwaczne. Choć na swój sposób całkiem interesujące. A może jednak bardziej przerażające? Eee tam... Sama nie wiem.
W każdym razie szłam właśnie w kierunku swojego pokoju i starałam się nie wywalić, ani o nic nie potknąć. Na swoje szczęście, mimo iż mieszkałam tu stosunkowo niedługo, zdołałam się dobrze zapoznać z domem, dzięki czemu nie byłam aż tak całkowicie ślepa. Kiedy już stanęłam na piętrze ruszyłam w kierunku pokoju, a za sobą słyszałam kroki Nadiyi. Otworzyłam drzwi, po czym weszłam do pokoju. Zaraz za mną, podążyła Nadiya. Usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi i jej kroki cichnął.
- Rozgość się - powiedziałam, a po chwili usłyszałam jej kroki i ciche skrzypienie łóżka.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy też nie usiąść, ale chyba byłam za bardzo zdenerwowana, więc odruchowo zaczęłam krążyć po pokoju. Nagle sobie o czymś przypomniałam i zapytałam.
- Jak wyglądają moje oczy? - zapytałam patrząc się w miejsce, w którym jak sądziłam musiała się znajdować moja koleżanka.
- Są puste - odpowiedziała dziewczyna, a w jej głosie dosłyszałam współczujący ton.
Szybko ruszyłam ku biurku i na ślepo zaczęłam przeszukiwać szuflady.
- Pomóc ci? - zapytała Nadiya.
- Nie trzeba. Już mam - odpowiedziałam, po czym założyłam na nos wyjęte z szuflady okulary, po czym się odwróciłam.
- Cały czas to widać?
- Już nie - odpowiedziała. - Ale po co ci te okulary.
- Muszę ukryć swój stan przed ojcem. Zabije mnie kiedy się dowie. Po powrocie z obozu ustaliliśmy, że nie będziemy poruszać tematu klątwy, bo podobno jestem wystarczająco dorosła, by samej zrozumieć zagrożenie. Tiak... Akurat - odpowiedziałam prychając.
- Ok. A w czym byłam ci potrzebna? - zapytała mnie koleżanka.
- Musisz mnie kryć - odpowiedziałam siadając na krześle przed biurkiem.
- To znaczy?
- Jutro nie pójdę do szkoły. Muszę to wszystko zrozumieć i spróbować jakoś się pozbierać i zacząć normalnie funkcjonować.
- Normalne? - zapytała mnie dziewczyna z powątpiewaniem.
- Owszem, normalnie - odpowiedziałam. - Pamiętasz, jak Namezis odebrała mi wzrok za pierwszym razem? Wtedy prowadziły mnie linie. Dzisiaj na treningu je przywołałam i wydaje mi się, że to jest właśnie mój dar. To że je widzę. Wskazują mi odpowiednią ścieżkę. Jednak zaraz po tym jak Nemezis mnie dzisiaj oślepiła, spanikowałam i straciłam nad nimi kontrolę i nie mogę ich przywołać.
- Myślisz, że Nemezis ci to odebrała? - zapytała wyraźnie zszokowana Nadiya.
- Wątpię. To w końcu dar od Fortuny i myślę, że raczej Nemezis nie może mi go odebrać. Popracuję jutro nad tym by je przywołać i może wrócę do normalności.
- Normalności? Shadow! W twoim stanie nie ma czegoś takiego jak normalność!
- Tak, wiem. Ale muszę spróbować, prawda?
Usłyszałam ciche westchnięcie Nadiyi, która po chwili zapytała.
- Ok. A jaka jest w tym moja rola?
- Potrzebuję, żebyś mnie kryła w szkole i na treningach. Zrobisz to?

Nadiya?

Od Nadiyi - cd od Shadow

Nie wierzę, gorzej być nie mogło. Mało mieliśmy problemów?! Jednak widząc spanikowaną Shadow postanowiłam jej pomóc, nie mogłam postąpić inaczej. Przytaknęłam, mimo, że blondynka nie miała jak tego zobaczyć.
-Wszystko dobrze, Shadow złapał skurcz- poinformowałam pozostałych i chwyciłam dziewczynę pod rękę- Zaprowadzę ją do pomieszczenia klubowego, może przejdzie- Byłam z siebie zadowolona, skurcz to doskonała wymówka, tłumaczył dziwne zachowanie Shadow, to, że idąc podpierała się mnie i jednocześnie pozwalało nam szybko opuścić boisko, by nikt nie nabrał podejrzeń.
-Możecie iść już do domu- poinformowała nas Mizukawa- i tak już kończymy
-Super!- ucieszył się Arcady
-Ale nie wy!- wydarła się na niego, nie zdążyłam usłyszeć dalszych wrzasków chłopaka bo znalazłyśmy się w szatni.
-Uważaj- odparłam prowadząc niewidomą blondynkę i pomagając jej usiąść na krześle- Spakuję nas, jaki jest twój kod szafki?- zapytałam, gdy dziewczyna podała mi kod wyciągnęłam jej mundurek i rzeczy po czym spakowałam je szybko do jej plecaka. Ze swoimi zrobiłam dokładnie to samo. Przerzuciłam torbę przez ramię i pomogłam wyjść Shadow z pomieszczenia klubowego.
-Mów jak dojść do ciebie- mruknęłam na tyle cicho by nikt z przechodzących obok uczniów nie mógł nas usłyszeć. Ostrożności nigdy za wiele. Jednak nasz widok i tak budził spore zainteresowanie. Obie miałyśmy na sobie stroje piłkarskie, Shadow wyglądała jakby dopiero co nauczyła się chodzić i nie puszczała mojej ręki, a fakt, że byłam od niej prawie o głowę niższa sprawiał, że wyglądałyśmy jak skrajne otaku, które na siłę próbują być kawaii
-Musisz kierować się na Park Wschodni- odparła
Po około dziesięciu minutach dotarłyśmy pod dom blondynki, oczywiście upewniałam się z co najmniej trzy razy, że to na pewno ten dom. Gdy weszłyśmy do środka dziewczyna błyskawicznie zrzuciła ze stóp buty i zaczęła krążyć po domu bez jakiejkolwiek stłuczki z komodą czy innymi meblami.
-Chcesz soku?- zawołała do mnie z kuchni- Jestem taka spragniona
W pierwszej chwili pomyślałam, że Nemezis cofnęła swoją klątwę, jednak gdy spojrzałam w jej oczy zobaczyłam pustkę. Więc wniosek nasunął się sam Shadow znała swój dom tak doskonale, że wiedziała co dokładnie gdzie się znajduje.
-Chodź do mojego pokoju, jest na górze. Jesteś mi do czegoś potrzebna- zaczęła prowadzić, tym razem dla odmiany ona nie ja.

Shadow? 

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Shadow

Wróciliśmy już z obozu treningowego. Arcady kilka dni temu powiedział nam o Strefie Footballu i wszyscy wzmogli wysiłki na treningach. Na nasze nieszczęście wszystko szło nie po naszej myśli. Najpierw Noya miał wypadek i wciąż nie odzyskał pełni sił. Lucy, dopiero co zginęła od postrzału, a ja wciąż nie przywołałam awatara i byłam tym coraz bardzie sfrustrowana. Szczególnie, że nawet nie byłam tego bliska. No i jeszcze zbliżały się te wszystkie egzaminy, przez co mieliśmy strasznie mało czasu na trening. Jednak każdą wolną chwilę starałam się wykożystać na przywołanie awatara, co niestety nie było takie łatwe. No i niedługo pierwszy mecz Strefy Footballu. Chciałam wydobyć awatara jeszcze przed tą rozgrywką, by móc go później wykożystać.
Jedyne co mi się do tej pory udało, to kontrola linii. Teraz już się nie pojawiały kiedy im się chciało, ale kiedy je wzywałam i musiałam przyznać, że była to całkiem przydatna umiejętność. Tak... W takich chwilach cieszyłam się z daru od Fortuny, choć niusł on za mną również piętno Nemezis, ale o tym starałam się raczej nie myśleć. Po co zawracać sobie głowę takimi błachostkami?
Mieliśmy właśnie trening i akurat miałam piłkę. Biegłam w kierunku bramki i chciałam ją podać naszym napastnikom, gdy nagle zorientowałam się, że nie mam komu podać. Zarówno Alex, Misuzu, jak i Patrick, byli kolejno kryci przez Blue, Nadiyę i Shade'a. Na mojej drodze nikt nie stał i nie było sensu podawać piłki komuś innemu, żeby któryś z obronców ją przejął, więc pobiegłam na bramkę i przywołałam do siebie linie. Kiedy się pojawiły, ukazały mi kilka możliwych trajektori strzału, włącznie z tą najbardziej kożystną. Skorzystałam z tego i kopnęłam odpowiednio piłkę, a ta nagle pomknęła z wielką mocą w kierunku bramki. Zupełnie jak wtedy, kiedyś podczas jednego z treningów. Noya był tak zaskoczony mocą strzału, że nie zareagował odpowiednio i piłka po chwili wirowała w siatce. Chłopak wwpatrywał się w nią przez chwilę, po czym wyciągnął ją z siatki i spojrzał na mnie z podziwem.
- Niezły strzał.
- Dzięki - odparłam wyszczerzając się do niego, po czym wróciłam biegiem na swoją pozycję.
Znów przypuściliśmy atak na bramkę. My czyli wszyscy napastnicy i pomocnicy w dróżynie, natomiast obrońcy i bramkarz mieli nas zatrzymać. Zwyczajny, ciut nudny, lecz jednak potrzebny trening.
Nagle usłyszałam w głowie znany mi już głos:
- Co robisz!?
- Miło znów cię slyszeć Nemezis - odpowiedziałam.
- Przestań!
- Nie ma mowy! Nie zaniecham gry w piłkę nożną, tylko z powodu twojego głupiego widzimisię.
- Dobrze wiesz, że to nie żadne głupie widzimisię, tylko zapłata.
- Tak, tak. Już mi to mówiłaś. A skoro się pojawiłaś, to znaczy, że jestem blisko. Mogę wywołać awatara! - stwierdziłam jednocześnie z zaskoczeniem i radością.
- Przestań!
- NIE!
- Trudno. I nie mów, że cię nie ostrzegałam.
Właśnie w tej chwili poczułam nagłe zawroty głowy. Zachwiałam i potarłam ręką czoło, po czym zamrógałam dwukrotnie i zamarłam przerażona. A więc jednak to zrobiła. Nic nie widziałam. Oczywiście poza liniami, ale to już jest inna bajka.
- Shadow! Twoja! - usłyszałam głos Arcadego.
Byłam jednak zbyt oszołomiona, by cokolwiek zrobić i tylko usłyszałam jak piłka mknie w moim kierunku i upada zaledwie metr przed mną.
- Ej, Shadow! Co to było!? - krzyknął w moim kierunku oburzony Arcady.
Nie odpowiedziałam. Nagle usłyszłam ciche kroki, które zamarły zaledwie metr ode mnie.
- Wszystko ok? - zapytała mnie Nadiya.
Spojrzałam na nią, a dokładniej w miejsce gdzie stała, po czym odpowiedziałam spanikowana:
- Nadiya. Zrobiła to. Nemezis odebrała mi wzrok.
Uszłyszałam, jak dziewczyna ze zdumienia nabiera głęboko powietrza w płóca. Przez chwilę milczała, jednak już po sekundzie złapała mnie za łokieć i powiedziała:
- Chodź. Musimy powiedzieć Mizukawie.
- Nie! - zaprzeczyłam szybko. - Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Dlaczego?
- Hej, dziewczyny! Wszystko ok?! - usłyszałam krzyk Blue.
- Błagam - zwróciłam się do Nadiyi ściszonym głosem - Nie mów im. Nie mów nikomu. W szczególności mojemu ojciu. Nie może się dowiedzieć. Proszę. Muszę teraz wrócić do domu i to wszystko przemyśleć. Błagam. Potrzebuję twojej pomocy.

Nadiya?

sobota, 21 marca 2015

Od Alex

Wracałam z treningu. Nagle na mojej drodze stanoł pewien męszczyzna o białych włosach i czerwonych oczach.
-Ty jesteś Alex Lennox?-spytał spokojnie, kiwnełam głową twierdząco.
-Lucy prosiła bym przekazał ci informacje o jej stanie zdrowia. Ona nieżyje.
-Jak to?-zapytałam, byłam w szoku. Jak do tego doszło?
-Ktoś ją zastrzelił.-powiedział po czym zniknoł.

Nastempnego dnia w szkole panowały nudy. Czas płynoł bardzo wolno, a nawet zbyt wolno. Ciągle jest mi trudno uwierzyć że Lucy nieżyje. Po lekcjach poszłam do domku klubowego. Szybko się przebrałam po czym usiadłam na krześle. Dopiero teraz dostrzegłam że za godzine mamy trening. Wziełam jedną z piłek po czym poszłam na boisko. Strzelałam na bramke, ćwiczyłam drybling i wykonywałam wiele innych ćwiczeń podczas kiedy inni z mojej drużyny mieli lekcje. Po lekcji przyszli wszyscy poza Lucy. Weszłam do domku klubowego po czym powiedziałam:
-Mam dla was przytłaczającą wiadomości.
-Co się stało?-spytała Ariana.
-Lucy nieżyje.-powiedziałam spuszczając głowe w dół.
-Kto ci to powiedział?-spytał Arcasy wstając z krzesła.
-Jej brat mi to powiedział. Została zastrzelona.

Arcady?

Od Shadow - CD od Nadiyi

- Dobry pomysł. Chodźmy! - odpowiedziałam z entuzjazmem, po czym udałyśmy się obie na boisku.
Kiedy już byłyśmy na miejscu wzięłam piłkę, by jak zwykle spróbować przejść Nadiyę, gdy nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Nadiya? - zapytałam odrobinę niepewnie w pełni świadoma, że poruszam drażliwy temat.
- Tak? - zapytała dziewczyna.
- A może stanęłabym na bramce, a ty byś mi postrzelała? - zaproponowałam.
Dziewczyna spojrzała na mnie pełnymi niedowierzania oczami, więc szybko zaczęłam się tłumaczyć.
- Chodzi po prostu o to, że może jak stanę tak twarzą w twarz z atakiem, to uda mi się wywołać awatara. Poza tym nie proszę żebyś używała technik, tylko byś mi po prostu postrzelała.
Nadiya popatrzyła na mnie niepewnie, ale w końcu tylko potrząsnęła głową i odpowiedziała:
- Możemy potrenować jak zwykle? Wolałabym unikać przejścia na atak, chyba że byłoby to już absolutnie konieczne.
Skinęłam głową. Wiedziałam, że nie należy się kłócić. Wiedziałam jak to jest, mieć problemy, dlatego mimo ciekawości, co też się Nadiyi przydarzyło, milczałam, starając się uszanować jej prywatne sprawy.
Zaczęłyśmy trenować. Biegałam z piłką w tę i z powrotem, próbując przejść Nadiyę. Niestety nie zawsze mi się to udawało i zawodniczka odbierała mi piłkę, po czym trenowałyśmy dalej. W pewnym momencie, nagle na boisku pojawiły się linie. Hah... Jak miło. Zauważyłam, że biegnę właśnie jedną z nich, a Nadiya na kolejnej. Ze zdziwieniem dostrzegłam, że obie linie krzyżują się w pewnym miejscu. Czyżbyśmy to tam miały się spotkać? Zaintrygowana pobiegłam wzdłuż świetlistego pasa. Zgodnie z moimi przewidywaniami Nadiya poruszyła się dokładnie wzdłuż tej linii. Byłam na to przygotowana i odpowiednio przekręciłam stopy, by nie stracić kontaktu z piłką. Kiedy przeszłam Nadiyę uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Te linie to całkiem przydatna rzecz. Jeśli nauczę się przywoływać je na zawołanie, to może się przydać.
Trenowałyśmy tak bardzo długo, ale nie pojawił się ani awatar, ani nie skontaktowała się ze mną Nemezis. Jak widać musiałam się jeszcze trochę postarać. Po skończonym treningu udałyśmy się z Nadiyą do ośrodka na obiad. Ech... Nasz ostatni dzień na obozie miał się dzisiaj zakończyć, a ja wciąż nie zrobiłam postępów. Ale byłam pewna, że uda mi się wywołać awatara. Może jeszcze nie teraz, ale na pewno tego dokonam...

Od Lucy-ostatni dzień

Wracałam z treningu do domu, miałam dziwne przeczucie że ktoś mnie obserwuje. Nagle czyjaś renka pociągneła mnie za nadgarstek i po chwili byłam w ciemnej ślepej uliczce. Poza mną był tam pewien białowłosy chłopaj o niebieskich oczach. Niewierzyłam że to on, teraz moge się obawiać o swoje życie. To jeden ze szpiegów mojego szefa.
-Zawiodłaś Lucy.-zaczoł białowłosy.
-Niezawsze wszystko idze zgodnie z planem.-usprawiedlwiłam się ale i tak to mi nie pomorze.
-Podobno Niszczyciel Nebuli miał ją zabić. Mogłaś przecież mu rozkazać aby zabił Alex w tedy kiedy opatrywał jej rany.
-Niemiałam przy sobie piłki. Niestety jest ona silniejsza, ma awatara.
-Jak to?-spytał zdziwiony chłopak.
-Taka prawda, uwolniła Pele.
-Szef wydał rozkaz 55LC.-odpowiedział białowłosy po czym wyciągnoł pistolet. Niewierzyłam w to, chce mnie zabić! Nacisnoł spust po czym kula trafiła mi w brzuch po czym runełam na ziemie. Krew wypływała z mojej rany, on zniknoł zostawiając mnie tu samą. Zobaczyłam jak pewna kobieta biegnie w moim kierynku.

Obudziłam się w szpitalu, obok mnie siedział mój brat. Był zmartwiony z mojego powodu, jak zwykle.
-Hej bracie, co mówili lekarze o moim stanie?-spytałam uśmiechając się od ucha do ucha. Widziałam w nim strach i obawe.
-Mówili mi że jesteś bliska śmierci.-rzekł z bólem. Zaczełam powoli słabnąć.
-Bracie, przekaż wiadomości o moim stanie Alex Lennox. Prosze cię.-ostatnie słowo wymamrotałam. Prosiłam siebie w duchu by Alex mi kiedyś wybaczyła. Moje oczy się zamkneły, odchodze z tego świata do innego.

Od Shade'a- CD od Arcady'ego

Arcady oczekiwał z naiwnością na krzyki radości, czy coś w tym stylu.
-Nie cieszycie się?- Spytał zawiedziony, gdyż nie mógł dłużej wytrzymać panującej na boisku ciszy.
-Świetnie.- Powiedziała ironicznie Blue.- Nasz bramkarz dopiero co wyszedł ze szpitala. Nadchodzą egzaminy, więc nie mamy czasu na dłuższe treningi. Nasza drużyna nie jest do końca zgrana (Tu Blue spojrzała z ukosa na Lucy). Ale co tam! Załóżmy na twarze radosne uśmiechy i cieszmy się chwilą!
Odpowiedź Blue wstrząsnęła Arcadym. Reszta drużyny spuściła głowy. Nawet Mizukawa nic nie mówiła.
-A to moja wina!?- Zezłościł się Arcady.
-Nie, nie sądze.- Powiedziała ponuro Blue.- Wybatcz nam kapitanie!-Tu Blue przewróciła oczami.-Po prostu jesteśmy zmęczeni. To co, wracamy do treningu?
-Mhm.- Mruknął Arcady, więc wszyscy ustawili się na pozycje. Dzisiejszy trening był... dość nieciekawy. Wszyscy mięli ponure nastroje. Po treningu, dołączyłem do Arcady'ego.
-Nie przejmuj się, po prostu jest nam trochę ciężko.
-Taaaaa.-Westchnął Arcady.- Pewnie masz racje.
-Ale w końcu nie omówiliśmy naszego wroga. Pamiętasz, jak śledziliśmy Enigumę?-Powiedziałem to, aby rozweselić Arcady'ego.
-Planujesz coś?- Zdziwił się kapitan, widocznie nie zrozumiał, o co mi chodziło.
-Nie, raczej nie. Gdyby Mizukawa się dowiedziała...-Zacząłem mówić, ale nagle ktoś nam przerwał.
-O czym mam się nei dowiedzieć?
-Mizukawa!- Krzyknęliśmy przestraszeni.
-My tylko wybijaliśmy z głów jakieś głupoty.- Usprawiedliwił się Arcady.
-Mam taką nadzieję.- Mruknęła menadżerka, poczym oddaliła się od nas.
-Ale wiesz... Chyba mam pomysł...-Zamyślił się Arcady.

Arcady, jaki masz pomysł?^^

piątek, 20 marca 2015

Od Arcady'ego

Szedłem do klubu, kiedy zatrzymał mnie jeden z nauczycieli. Domyśliłem się, że jak zwykle powie mi z kim gramy następny mecz. W sumie niedługo FF. Podszedłem do niego.
-Smith, właśnie dostałem zestawienie drużyn na tegoroczną Strefę Futbolu-powiedział, pokazując mi kartkę z wypisanymi drużynami.


Pierwszy mecz gramy z... Occult... Gimnazjum Czarnej Magii, Magiczni...
Przyglądałem się przez chwilę kartce. Po chwili podziękowałem nauczycielowi i chciałem już iść do klubu.
-Poczekaj, jest jeszcze coś, co muszę ci powiedzieć.
Wróciłem się, a sensei powiedział o co chodzi.
-Naprawdę?-ucieszyłem się.-Bardzo panu dziękujemy.
Szybko pobiegłem do klubu, bo i tak byłem już spóźniony.
-Arcady, masz 10 i pół minutowe spóźnienie!-zganiła mnie Blue.
-A dokładniej spóźniłeś się 10 minut i 36 sekund. A musisz się jeszcze przebrać, więc się pośpiesz.
-Rozmawiałem z nauczycielem!-usprawiedliwiłem się.
-Coś znowu zrobił?-spytała Blue z ironicznym uśmiechem.
Przewróciłem tylko oczami i poszedłem się przebrać. Po kilku minutach wróciłem na boisko, gdzie reszta już powoli zaczynała trening pod okiem Mizukawy. Chciałem pobiec, żeby jak najszybciej znaleźć się na boisku, ale w międzyczasie but mi się rozwiązał, więc musiałem stanąć. Eh, trudno, kilka sekund człowieka nie zbawi... Podszedłem do Mizukawy i pokazałem jej kartkę z zestawieniem. Zwołaliśmy zbiórkę i po chwili wszyscy zgromadzili się wokół nas.
-Mamy zestawienie drużyn na strefę Futbolu-powiedziałem. Zespół okazał zdziwienie i zaciekawienie.-Pierwszy mecz gramy z Gimnazjum Occult.

Ktoś? ;p