poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Nadiyi

Nadiya nie mogła doczekać się końca lekcji. Dzisiejszy dzień zapowiadał się cudownie. Teraz była lekcja historii. Nauczyciel tak samo jak w przypadku trzeciej klasy zostawił uczniów samych z praktykantem. Mężczyzna nie miał najmniejszego zamiaru uciszać rozwrzeszczanych dzieciaków i pochłonięty był czytaniem jakiejś książki. Wszyscy dookoła rozmawiali, rzucali papierowymi samolotami, słuchali muzyki lub robili coś równie głośnego. Z jednym wyjątkiem. Nadiya czekała ze wzrokiem skupionym w oknie. Gdy w końcu rozległ się oczekiwany przez nią i oczywiście całą resztę klasy dzwonek wyskoczyła na korytarz jak z procy. Automatycznie pobiegła do pomieszczenia klubowego. W środku znajdował się Arcady, Lily, Noya, Shade i Ariana.
-Nie będzie mnie na treningu- powiedziała
-Dlaczego? Źle się czujesz?- zapytał kapitan z troską
-Nie. Powody rodzinne- odparła wymijająco
-N-no dobrze.
Dziewczyna skinęła głową w ramach pożegnania i wyszła w kierunku domu.

***

-Już jest! Już jest!- krzyknęła uradowana dziesięcioletnia Airi, która patrzyła w okno
-Spokojnie- skarciła ją matka, która zajęta była czesaniem włosów Nadiyi. Kobieta wzięła spinkę leżącą na półce i spięła nią długie włosy córki w koka- Wyglądasz prześlicznie- powiedziała dumnie prowadząc Nadiyę przed lustro. Dziewczyna miała na sobie różowe kimono z czerwonymi motylami na dole stroju oraz przy długich rękawach. W pasie owinięta była brązowym, prawie czarnym obi.
-Braciszek Kei!- ucieszyła się Airi i rzuciła się na przybyłego chłopaka.
Dziś wracał z Sidney starszy brat Nadiyi, a rodzice organizowali z tego powodu przyjęcie. Ojciec wykorzysta je do pokazania znanym i ważnym osobom swoich "cudownych dzieci sportu".
-Chodź szybko, mam dla ciebie przygotowane kimono, będzie doskonale pasować do twoich oczu. No szybko, pośpiesz się, za chwilę zjadą się tu wszyscy goście.
Ich matka zawsze ignorowała to, że jej mąż katuje swoje dzieci podczas treningów. Nie dopuszczała do siebie myśli, że dzieję im się krzywda. Kochała za to przyjęcia, kupowanie przeróżnych ubrań i strojenie zarówno siebie jak i dzieci.
Gdy Kei był już gotowy zaczęli przybywać wszyscy zaproszeni goście. Ludzie z branży, sponsorzy, przyjaciele ojca, kierownicy jego firmy oraz wielu innych osób, które Nadiya po raz pierwszy widziała na oczy.
Dom, aż pękał w szwach od ilości ludzi. Siedząc przy stole czuła się wyjątkowo niekomfortowo, bo mężczyzna, który siedział naprzeciwko niej praktycznie rozbierał ją wzrokiem. Zrobiło jej się niedobrze i spuściła wzrok na swój talerz z nietkniętym jedzeniem, a wolną ręką złapała rękaw brata siedzącego po jej lewej stronie. Ten uśmiechnął się życzliwie.
-To prezes Mihikawa z firmy ojca- powiedział szeptem- gustuje zarówno w kobietach jak i mężczyznach, więc wiem jak się czujesz- westchnął i uśmiechnął się
Po kolacji wszyscy znaleźli się w salonie, gdzie popijali alkohol i rozmawiali. W centrum zainteresowania znajdował się Kei, który wrócił ze szkoły pływackiej.
Ten moment wykorzystała Nadiya. Nie czuła się komfortowo w towarzystwie innych, nieznanych jej osób. Dyskretnie wyszła na taras i oparła się o barierkę.
-H-hej- usłyszała dość znajomy głos
Gwałtownie odwróciła się by stanąć twarzą w twarz z...
-Noya, co ty tu robisz?!


Właśnie Noya co ty tam robisz?

3 komentarze: