Kiedy weszłyśmy do pokoju, dziewczyny zakryły sobie twarz dłońmi.
-Doigraliście się!- Wrzasnęłam, chwytając scyzoryk, ale Misuzu mnie powstrzymała. Wobec tego wyciągnęłam pistolety na wodę i wzięłam z kuchni wielkie wiadro. Połowę wiadra napełniłam wodą, poczym wlałam do niej czerwony atrament. Według mojej nauczycielki z plastyki, był to najsilniejszy barwnik. Nawet po rozrzedzeniu, atrament jest intęsywny. Rozdałam napełnione pistolety dziewczyną, poczym wyszłyśmy cicho na korytarz. Jak przypuszczałam, drzwi do pokoju chłopaków były zamknięte, ale byłam na to gotowa.
-Em...Shade. Możemy pogadać.- Powiedziałam troskliwym głosem. Drzwi otworzyły się natychmiastowo. Stali w nich wszyscy chłopcy. W tym samym momęcie nacisnęłaśmy spust, a z plastikowych pistoletów, polała się czerwono-różowa ciecz. Chłopcy podjęli próbę ucieczki, ale na marne. Kiedy skączył nam się atrament, zwyczajnie wyszłyśmy. Chłopcy nie zareagowali, ale co najdziwniejsze, zaproponowali nam wycieczkę do sklepu. Poszli wszyscy, poza mną. Kiedy wszyscy poszli, postanowiłam zmienić podkolanówki, bo te które miałam na nogach zostały pobrudzone atramentem. Ściągnęłam podkolanówki, poczym zaczęłam przekopywać góry ubrań, szukając podkolanówek. Nagle do pokoju weszła Mizukawa, a wraz z nią Patric. Wytrzeszczyli na mnie oczy, a raczej na moją nogę. Spojrzałałam na nich ze strachem.
-Obiecajcie, że nikomu o tym nie powiecie.- Powiedziałam błagalnie, czekając na najgorsze.
Mizukawa, Patric?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz