sobota, 7 lutego 2015

Od Blue

Po wysprzątaniu, i przygotowaniu sprzętu muzycznego, wróciłam do pokoju, poczym zaczęłam czytać ''Stowarzyszenie Umarłych Poetów''. W pokoju byłam tylko ja i Mizukawa. Menadżerka była pochłonięta książką o elektromagnetyźmie. Usiadłam na łóżku, a po chwili, byłam zaczytana po uszy. Kiedy skończyłam, schowałam książkę do szafki. Nagle moje spojrzenie padło na dezodornt, który zgubiłam na obozie.
-Zguba się znalazła.- Westchnęłam, poczym poszłam do łazienki, by przetestować, czy mój dezodorant nadal dysponuje pięknym zapachem. Kiedy nacisnęłam na atomizer, zawartość dezodorantu prysnęła mi w twarz. Po kilku sekundach, stałam uwalona płynem z dezodorantu. Pobiegłam do ogrosu. Gdzie zastałam Arcady'ego, Patrica i Shade'a. Chwyciłam do ręki miecz (znalazłam u Mike'a w biurze), poczym zaczęłam biec na Arcady'ego, drąc się w niebogłosy:
-ARCADY!!!!!
Chłopak odskoczył w ostatniej chwili. Kontynuowałam pościg, ale zatrzymał mnie Shade. W tym momęcie wrzasnęłam do Arcady'ego:
-Królu, napotkasz kota. On twardo popatrzy
Oczyma jaśniejszymi od morskich latarni.
Wtedy pomyśl o myszy i rzuć fali czarnej
Tę myśl. Może kot skoczy i za nią pogoni.
-Co jest?- Zdziwił się Arcady.
-Nie...- Jęknął Shade.
-Co?- Spytał zdziwiony Arcady.
-Kiedy Blue jest BARDZO zdenerwowana, cytuje wiersze. Jeśli ma pod ręką ostrze, zawsze go używa. Zwykle w takich przypadkach zakładam jej kaftan bezpieczeństwa.
-MIZERNY TWÓJ LOS, CZŁECZYNO!- Wrzasnęłam. Shade złapał mnie jeszcze mocniej. Szybko wyciągnął mi z ręki miecz, ale ja wyciągnęłam z kieszeni scyzoryk.
-Nie bawimy się ostrymi przedmiotami.- Powiedział czule Shade. Wiedziałam, że opieranie się, nic nie da, więc przestałam.
-Dopadne cię, marny dziwaku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz