Odpowiednio dużą porcję ryżu wstawiłam do garnka i zaczęłam go gotować by był miękki i odpowiednio delikatny. W tym czasie pokroiłam mięso z piersi kurczaka i zaczęłam go smażyć na patelni.
-Hymmm- zastanowiłam się na głos- co by tu dać do sosu... Może jakieś warzywa?- zajrzałam do spiżarni- albo i nie. To musi im wystarczyć.
Mięso, które już trochę się podsmażyło odpowiednio przyprawiłam i zmniejszyłam ogień, by sie nie przypaliło. Zabrałam się za przygotowanie sosu, curry znane jest ze swojego dość pikantnego smaku, jednak dziś wybrałam bardziej delikatną odmianę, by nikt nie zaczął zionąć ogniem. Chociaż mogłam do porcji Mike'a dać odrobinę chili, za te wszystkie "rarytasy", które dla nas przyrządził... Zaśmiałam się, przy wczorajszej zupie Blue i Shade wyznali sobie miłość, ciekawe co dziś się stanie przy curry. (xd)
W pewnym momencie do kuchni wszedł Patric.
-Szukasz kogoś?- zapytałam
-No ja...- zawahał się, czyżby się mnie bał?- No ja chciałem, byś mi pokazała moje statystyki.
-A o to chodzi. Na końcu notesu powinien być twój wykres- wskazałam mu miejsce, gdzie leżał zeszyt, sama zaś sprawdzałam stan ryżu, który nawiasem mówiąc był prawie gotowy.
-Masz najlepszy poziom w dryblingu z naszych napastników, to samo z siłą i atakiem. Musisz jeszcze popracować nad wytrzymałością i zwinnością, bo to idzie ci najgorzej. Co do reszty to nie mam zastrzeżeń.
Chłopak przez dłuższą chwilę wpatrywał się w swoją kartkę i nad czymś zastanawiał. W tym czasie obiad był gotowy.
-Pomożesz mi?- zapytałam wskazując na ryż, który przełożyłam do miski oraz kurczaka w sosie curry.
W jadalni byli już wszyscy i po raz pierwszy od początku obozu ślinka im ciekła na samą myśl o obiedzie.
![]() |
PATRIC |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz