sobota, 21 lutego 2015

Od Noyi

Nie chciałem otwierać oczu...
Chciałem sobie przypomnieć, gdzie jestem i co się stało, że wszystko tak mnie boli. Im więcej myślałem, to gorzej mi to wychodziło.
Nie wiedziałem, co zobaczę kiedy otworzę oczy. Wiedziałem, że powtórzyło się to, co kilka lat temu...
Otworzyłem niepewnie oczy. Od razu drażniące światlo kazało mi je znowu zamknąć.
Po chwili usłyszałem, że ktoś zasuwa zasłony.
- Wróciłeś do żywych - usłyszałem
Poczułem, że mam coś na twarzy. Miałem straszliwą ochotę to zdjąć, wstać i iść do domu.
- Nawet nie próbuj wstawać - mój wzrok powędrował do właściciela głosu.
Po chłodnym tonie, mogłem od razu się domyślić, że to Nadiya. Doskonale rozpoznała moje myśli.
Doszedłem do wniosku, że leżę w szpitalu.
- Od jak dawna tu jestem? - wychrypiałem przez maskę
- Kilka dni - odparł Suga.
Wyczułem w jego głosie odrobinę niepokoju. Czuję, że kilka lat temu nie skończyły się moje problemy... wręcz przeciwnie.
Do sali weszły pielęgniarki i coś zaczęły mówić. Nawet ich nie słuchałem. Miałem większe problemy na bolącej głowie, niż słuchanie bezużytecznych słów.
- Trzymaj się, Noya - powiedział Suga - Odpoczywaj i nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze...
- Yhyyym... - mruknąłem bez przekonania i zamknąłem oczy.
Słyszałem kroki i zamykające się drzwi. Odetchnąłem...
Teraz chcę tylko wyjść ze szpitala. Z dnia na dzień będę się czuć coraz lepiej. A potem... Nie wiem, co będzie "potem". Może to, co się stało, było tylko przypadkiem i właśnie dlatego leżę w szpitalu. Zupełne zrządzenie losu.
...
Obawiam się tylko tego, że to nie był przypadek... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz