UWAGA:to opowiadanie nie ma na celu nikogo obrazić ani upokorzyć czytaj z przymrużeniem oka.
Kiedy, skończyłam rozmawiać z Blue poszłam od razu posprawdzać czy wszystko jest gotowe. Z kieszeni wyciągnęłam kartkę tz. ''listę''. Ruszyłam w kierunku kuchni. Nagle zobaczyłam Patric'a wybiegającego z niej. Miał dziwnie zieloną twarz. ''Co jest...'' pomyślałam. Po chwili usłyszałam odgłosy wymiotów co od razu dawało mi do zrozumienia o co chodzi. Weszłam do kuchni, a tam zobaczyłam Arcadiego i Noye.
-Hej, Arcady!
-Tak?
-Jako organizatorka odpowiadająca za drużyne przygotowującą przekąski mam zaszczyt wręczyć wam stroje do gotowania!-powiedziałam wręczając Arcadiemu i Noyi paczuszki z ubraniem.
-I co mam z tym zrobić?-powiedział Arcady
-No nie wiem...ubrać?Idź do pokoju się ubrać, a potem mi się pokarzesz.
-Ok...-powiedział od niechcenia
Mineło 20 min.
-Arcady! Ile mam czekać!
-Ok już jestem...-wyszedł z pokoju-jestem...
-Aha...pomyliłam paczki...to jest strój dla kucharki, nie kucharza..., ale jak już tu jesteś...-zauważyłam Blue w otwartych drzwiach-Blue! Pozwól na chwilę.
-Tak?
-Zobacz Arcadiego!-zaczęłam się śmiać
Blue odpiszesz? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz