środa, 4 lutego 2015

Od Shade'a- CD od Misuzu

Siedziałem w pokoju, w pełni zdezoriętowany. Na przeciw, siedział Arcady- wręcz biło od niego pozytywną energią.
-Co jest?- Spytał zdziwiony.
-Nie mam ochoty na ten bal.- Westchnąłem.
-Chodzi o Blue?- Nie dawał za wygraną Arcady.
-Może...- Westchnąłem, poczym położyłem się na łóżku.
-A ja mam taki pomysł...-Zamyślił się Arcady.- Właściwie, to całe zajście w łazience, było zaplanowane.
-Do czego zmierzasz zuchu?- Wtrąciłem zrezygnowany.
-Może zrobimy coś podobnego?- Zaśmiał się Arcady, poczym zawołał Shadow. Dziewczyna przyszła, a kiedy Arcady wytłumaczył jej o co chodzi, spytała:
-No...ale czy Blue by się nie zdenerwowała?
-Jakoś o moje nerwy się nie martwiłyście.- Westchnął Arcady.
A miałyśmy o co?- Spytała Shadow, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Czyli z tego co rozumiem, zrobicie tak, abyśmy mieli czas, by pogadać na osobości?- Podsumował Shade.
-Mniejwięcej.-Uśmiechnął się Arcady.
-Nie jestem przekonana.- Powiedziała po chwili Shadow.- Blue by się naprawdę wściekła.
-No i?- Spytał niewinnie Arcady.- To chyba jedyne wyjście!
-A gdzie byśmy tym razem przeprowadzili akcję?- Spytałem.
-Może... -Zaczęła Shadow, ale w tym momęcie do pokoju weszła Blue.
-Mam twoje skarpety.- Powiedziała zimno, poczym rzuciła do mnie skarpety. Niestety trafiły mnie w głowę. Kiedy wychodziła, spojrzała na nas krytycznie.
-Co tak cicho siedzicie? Czemu się na mnie tak gapicie?- Spytała.
-NIC!- Wrzasnął Arcady.-Spadaj!- Powiedział, poczym zamknął drzwi. Pogrążyliśmy się w rozmowie, gdy do pokoju wszedł Patric.
-Co tam?- Spytał beztrosko. Zdecydowaliśmy się go wtajemniczyć, im nas więcej, tym raźniej! Po kilku minutach, zeszliśmy na dół, koło pomieszczenia ze środkami czystości.
-Blue!- Zawołała Shadow. Blue przyszła natychmiastowo. Kiedy Arcady spróbował ją wepchnąć do małego schowka, użyła paralizatora.
-Nie jestem idiotką.- Zaśmiała się, poczym dobrowolnie weszła do małego schowka.
-Jakiś problem?- Spytała, pacząc mi prosto w oczy. Jak ona tak mogła? Jej zielone i spokojne oczy były wpaczone w moje.
-Jakiś problem?- Powtórzyła, bo jak dotąd, nie dostała odpowiedzi.
-Mniejwięcej.- Wyjąkałem. Blue przewróciła oczami.
-I w zwiąsku z tym?- Spytałam.-Bo jak nie masz nic do powiedzenia, to mogę sobie iść.- To powiedziawszy, wyszła z cuchnącego środkami czystości, magazynku. Kiedy i ja wyszłem, Arcady spojrzał na moją zrezygnowaną minę.
-Chyba muszę wymyśleć plan B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz