- Złaź z nas - powiedział Patric.
- Ej no... To nie moja wina, że spadłam.
Usłyszałam jego ciche prychnięcie, na co tylko machnęłam ręką po czym powiedziałam:
- A tak swoją drogą, to niezły z was leżak.
Wszyscy, poza Shadem i Patric'kiem, zaczęli się śmiać.
- Shadow. Wstawaj - jęknął Shade.
- Ok, ok - odpowiedziałam, podnosząc się i klękając na ziemi.
Wykorzystałam chwilę nieuwagi Partic'a i zabrałam mu swojego buta.
- Mam cię! - krzyknęłam, po czym zaczęłam zakładać go na stopę.
Zauważyłam jak Patric i Shade tylko przewrócili oczami wstając. Kiedy się podniosłam zobaczyłam spojrzenia pozostałych członków drużyny. Patrzyli na mnie wymownie.
- No co? - zapytałam niewinnie.
Mike przepchnął się przez zawodników i stanął przede mną z furią w oczach.
- Jak śmiesz budzić nas tak wcześnie rano!? Mniejsza o nich! - krzyknął wskazując na drużynę. - Jak możesz mnie budzić tak wcześnie!
- Bez przesady - odpowiedziałam machnąwszy ręką. - Trochę sportu ci nie zaszkodzi.
- Ale... - zaczął, ale wpadłam mu w słowo.
- Zrzucisz parę kilogramów, zgłodniejesz i może zrobisz nam coś normalnego do jedzenia.
Zobaczyłam jak na twarzach moich przyjaciół pojawiają się lekkie uśmiechy.
- Ale i tak... - zaczął Mike wymachując rękami, ale ponownie go zignorowałam.
Przemknęłam pod jego ramieniem i stanęłam twarzą w twarz z całą drużyną.
- Wiesz, że kara cię nie minie - zaczęła Mizukawa.
- Spoko - odparłam z uśmiechem. - Zrobię co wymyślisz. Ale siedząc tam na drzewie wpadłam na pewien pomysł. moglibyśmy zrobić sobie podchody. Co o tym myślisz?
Mizukawa spojrzała na mnie uważnie, mrużąc przy tym oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz