Przeciągnęłam się powoli, po czym zwlekłam się z łóżka. Była czwarta nad ranem. Ziewnęłam i przeklęłam się w duchu. Czy to było naprawdę konieczne, żebym budziła się tak wcześnie? Z westchnieniem ubrałam się, po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać, co by tu zacząć robić, ale że myślenie nie jest moją mocną stroną, to wstałam i wyszłam na korytarz z piłką pod pachą, gdzie zaczęłam sobie po cichu dryblować. Po kilku minutach spojrzałam na zegarek i wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zdjęłam ze ściany zegar i przestawiłam godzinę. Potem zrobiłam to samo w całym ośrodku i w telefonach przyjaciół.
Potem udałam się do pokoju i pogrzebałam przez chwilę w walizce. Zajęło mi to chwilę, ale w końcu znalazłam to, czego szukałam. Wyjęłam aspirynę i wzięłam dwie tabletki popijając je wodą. Nie chciałam by przyjaciele wiedzieli, co się ze mną dzieje. Głowa znów zaczęła mnie boleć, ale na szczęście proszek podziałał i po kilku minutach, czułam się już dużo lepiej.
Odczekałam chwilę, po czym zerwałam się nagle i zaczęłam biegać pomiędzy łóżkami przyjaciółek krzycząc:
- Dziewczyny! Dziewczyny, wstawajcie! Jest już 7:15! Spóźniłyśmy się na śniadanie! Mizukawa jak nic będzie na nas wściekła!
Moje współlokatorki natychmiast zerwały się z łóżek i przepychając się zaczęły się w pośpiechu ubierać. Wybiegłam z pokoju i taką samą procedurę powtórzyłam w pozostałych pokojach, nie wyłączając sypialni Mike'a. Wszyscy po chwili byli już na korytarzu, a patrząc na nich, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Blue na przykład miała jedną pończochę pomarańczową, a drugą czarną, Ariana miała na sobie dresowe spodnie i elegancką koszulkę. Nawet nie będę mówić, jak komicznie wyglądali chłopcy, bo gdy na nich spojrzałam, nie byłam w stanie się powstrzymać od śmiechu. Wszyscy popatrzyli po sobie ze zdumieniem, po czym również zaczęli się śmiać. Jedyną poważną osobą była Mizukawa, która spojrzała na mnie karcąco.
- Nagrabiłaś sobie.
- Dlaczego? - zapytałam udając niewiniątko.
- Zapomniałaś przestawić zegarek w moim telefonie.
Kurczę! Zupełnie zapomniałam, że nie mogłam go znaleźć. Wszyscy popatrzyli najpierw na mnie, a potem na naszą menadżerkę.
- To która jest godzina? - zapytała Misuzu.
- Po piątej.
- CO!? - wrzasnęli wszyscy.
- Shadow! Już nie żyjesz - krzyknęła Alex i pobiegła w moim kierunku, a za nią pobiegła reszta drużyny i Mike.
Z piskiem rzuciłam się do ucieczki. Wybiegłam na zewnątrz i pobiegłam w kierunku najbliższego drzewa. Wiedziałam, że złapią mnie z łatwością, jeśli będę dalej biec, ale mogłam się wspiąć bardzo wysoko. Byłam już przy drzewie i przyszykowałam się do skoku, gdy nagle poczułam jak coś łapie mnie za stopę. Zignorowałam to i wybiłam się chwytając najbliższej gałęzi. Wlazłam na nią, po czym zaczęłam się wspinać wyżej. Kiedy byłam w połowie drogi usiadłam wygodnie opierając się plecami o pień drzewa. Jedną nogę podkuliłam do siebie, a drugą spuściłam luźno, by sobie zwisała. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie mam buta.
- EJ! - wrzasnęłam z góry. - Kto mi zakosił buta!?
Zobaczyłam jak Patric macha nim nad głową.
- Oddawaj! - wrzasnęłam.
- Nie ma mowy! - odkrzyknął w moim kierunku. - Złaź na dół!
- A w życiu! - odkrzyknęłam, po czym rozparłam się wygodniej na swoim miejscu.
Jak widać trochę tu posiedzę.
Patric? Oddasz mi tego buta? ;)
Odpiszę juuuuuutro... Głowa mnie boli :(
OdpowiedzUsuń