sobota, 31 stycznia 2015

Od Lucy-Cd Od Minori

-A więc tak stawiasz.-powiedziałam po czym wstałam z uszka. Moje włosy zmieniły kolor na czerwony.-Nieradze ci Mizukawa. Moge zniszczyć ciebie i innych członków drużyny. Karzdego kto mi stanie na drodze.
-Dawaj mała.-powiedziała zaciskając pięści. Nagle obok Mizukawy zaczeły wirować dziwne kryształy. Po chwili straciła przytomność po czym za mną pojawiła się Amanda. W ręku czymała czarną piłke z czterema guzikami. Pierwszy był czerwony,drugi zielony, trzeci niebieski a ostatni żółty.
-Zapomni o tym czy nie?-spytałam kuzynke z niepokojem. Trudno jest być zdrajcą.
-Pewnie że tak chyba że..
-Chyba że co?
-Jeśli ma silną wole to może przypomnieć sobie o tym wydarzeniu.
-Spokojnie kuzynko. Za niedługo odchodze. Musze zmienić plany.-po tym Amanda opuszciła pokuj.

Jeśli chcesz to dokończ Mizukawa.

Od Shadow

Leżałam sobie właśnie w łóżku i myślałam. Tak, wiem. Ja i myślenie ze sobą nie gramy. Za szybko się rozpraszam. Ale jeżeli już mam się gdzieś skupić, to będzie to moje łóżko i to tuż przed snem.
Zastanawiałam się właśnie nad wszystkim co powiedziała mi Nadiya. Nie miałam pojęcia co powinnam teraz zrobić. Zaoferowałam jej pomoc, ale... Ona nie chciała jej przyjąć. Wspominała coś o tym, że o wszystki wie Noya. Chciałam go o to wypytać, ale jakoś nie było ku temu okazji, ale teraz nie byłam już pewna, czy to aby napewno dobry pomysł. Obiecałam przecież Nadiyi, że nie będę na nią naciskać. Westchnęłam. Ta cała sprawa była jakaś zawikłana. Ja... Ja musiałam wiedzieć. Od zawsze byłam wyjątkowo ciekawską osobą i teraz nie mogłam tego tak po prostu zmienić. Ale widziałam również ża Nadiya nie chce o tym mówić. Nie wiedziałam już co powinnam zrobić. Wciąż myśląc o koleżance z drużyny, odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Następnego ranka tuż przed treningiem zobaczyłam, jak Nadiya wychodzi ze swojego pokoju. Natychmiast ruszyłam w jej kierunku. Gdy tylko mnie zobaczyła, dostrzegłam, że próbuje się wycofać, ale nie miała szans. Byłam wyjątkowo uparta.
- Nadiya! - krzyknęłam.
Teraz już nie miała jak się ukryć. Zobaczyłam jak spuściła ramiona i odwróciła się w moją stronę.
- Tak? - zapytała niepewnie.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że rozumiem to, że nie chcesz nic mówić. Ale wiedz, że w razie czego, możesz liczyć na moją pomoc. A teraz chodź, bo spóźnimy się na trening - powiedziałam, po czym pobiegłam ku boisku.


Nadiya, jeśli chcesz to możesz dokończyć, ale jak nie masz ochoty czy weny to nie musisz. Myślę, że tego nie trzeba rozwijać, choć można.

Od Shadow-CD od Patric'a

Spojrzałam na chłopaka i dostrzegłam, że jest pogrążony we własnych myślach. Ech... Pewnie się męczył stojąc tu ze mną gdy próbowałam go zagadać. Westchnęłam. No trudno.
- To co teraz? - zapytałam. - Idziemy do swoich pokoi?
Zobaczyłam jak przez twarz chłopaka przemyka cień ulgi.
- Nie głupi pomysł - odpowiedział, więc ruszyliśmy w kierunku wejście do budynku.
Pożegnaliśmy się tam i każde ruszyło w swoją stronę. Schowałam okulary do kieszeni i weszłam do pokoju, gdzie zastałam Alex, Blue, Ariane i Misuzu. Alex i Blue, dyskutowały o czymś zawzięcie, a Ariana uważnie im się przysłuchiwała, wtrącając się raz na jakiś czas do ich rozmowy. Spojrzałam na siedzącą na łóżku Misuzu, która właśnie kartkowała znudzona jakąś książkę. Spojrzałam jej przez ramię. Podręcznik od angielskiego. Grr... Nienawidziłam tego języka. Nagle na jednej z kartek dostrzegłam słowo PEAS.
- PEAS? Coś mi to mówi - zastanowiłam się na głos.
Misuzu popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, a Alex, Blue i Ariana, przerwały dyskusję i popatrzyły na mnie z ciekawością.
- PEAS - zaczęłam mruczeć pod nosem. - Czy to przypadkiem nie oznaczało pokoju? Ale nie takiego pokoju ROOM, tylko takiego pokoju na świecie?
Misuzu popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczyma.
- PEAS? Pokój na świecie? CO!? - krzyknęła zdumiona.
- No... Przecież mówiąc "Niech będzie pokój między nami" używamy słowa PEAS, prawda? - zapytałam niepewnie.
Mój angielski był w opłakanym stanie.
- Chyba PEACE a nie PEAS. Jeśli użyjesz słowa PEAS, to powiesz "Niech będzie groszek między nami".
Słysząc to Alex, Ariana i Blue, parsknęły śmiechem, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Mówiłam, że nie jestem za dobra z angielskiego. Ale nie miałam zamiaru się do tego przyznawać.
- A co za różnica. Może być między nami i groszek, dla mnie to nie ma znaczenia.
Dziewczyny ponownie zaczęły się śmiać, a Misuzu załamana schowała twarz w dłoniach. Mając na twarzy szeroki uśmiech, szturchnęłam dziewczynę lekko łokciem, a kiedy podniosła głowę powiedziałam:
- Ale przecież porównanie groszku z pokojem na świecie nie jest takie głupie. Kto wie, może kiedyś groszek stanie się międzynarodowym symbolem pokoju.

Ktoś?

Od Noyi - CD od Patric'a

- Dam radę obronić twoją technikę! - powiedziałem żywo, zaciskając dłonie w pięści
 Patric spojrzał na mnie wzrokiem, z którego nic nie mogłem odczytać.
Ten chłopak był strasznie opanowany. Może pomyślał, że właśnie gada z nim jakiś wariat? Już wiele osób mogło tak o mnie pomyśleć... Arcady... siatkarze... Nadyia... właśnie Patric... A może od razu cała drużyna?
- Oczywiście, jeśli chcesz strzelać na moją bramkę - dodałem
W końcu co to za bramkarz, skoro nie będzie chociaż próbować bronić technik zawodników ze swojej drużyny?

Patric? 

Od Patric'a-CD Od Shadow

-Nie taki głupi pomysł-powiedziałem.-Byłoby łatwiej. Techniki hissatsu są najczęściej bardzo trudne do opanowania.
-No... Ja nad moimi też bardzo dużo trenowałam-przytaknęła.
I rozmowa znowu znalazła się w martwym punkcie. Dziewczyna widocznie chciała rozmawiać, ale zastanawiała się nad tematem. Gdybym próbował odejść, pewnie by mnie zatrzymała, chociaż nie jestem pewien. Staliśmy tak więc przez chwilę. Przez chwilę rozważałem opcję wznowienia wymiany zdań, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, więc wolałem się nie odzywać.
-Jesteśmy razem w klasie. To dziwne, że wcześniej nie rozmawialiśmy-powiedziała w końcu.
Sam nie uważałem tego za dziwne. Choć w sumie biorąc pod uwagę jej charakter, to rzeczywiście może się takie wydać. Nie wiem, czy naprawdę tak sądziła, czy po prostu przyszło jej to do głowy i chciała coś powiedzieć. Po chwili zorientowałem się, że zastanawiam się nad byle czym, zamiast jej odpowiedzieć.
-Mhm-przytaknąłem.
Podniosła na mnie wzrok. Miałem opóźnioną reakcję, więc pewnie ją to trochę zdziwiło. No ale nic.

Shadow? nie wiem, o czym oni mogliby rozmawiać,..

Od Nadiyi - cd od Shadow

-Przykro mi z powodu twojej mamy i brata. Nie wiem co bym zrobiła gdybym straciła Kei'a albo Airi- odparłam szczerze- jednak ja to nie ty. Poradzę sobie sama.
Shadow nadal mi się przyglądała.
-Ale...
-Wiem, chcesz pomóc. Oni też chcieli- westchnęłam- potem ich straciłam. Nie chcę powtórki z rozrywki. Nie chcę by ktoś się w to wszystko mieszał. Już wystarczy mi, że Noya o wszystkim wie...- cholera! jak mogłam się tak wygadać?! powinnam bardziej uważać- Nieważne- dodałam szybko, jednak widziałam, że Shadow się zamyśliła 
W tej chwili dojechaliśmy do obozu. Szybko korzystając z okazji wstałam i wyszłam z autobusu jako pierwsza. Naszym opiekunem okazał się być nijaki Mike, znajomy Blue i Shade'a, który następnie pokazał nam nasze pokoje. Miałam mieszkać z Mizukawą, Lucy i Arianą. Jedno szczęście. Już się bałam, że trafię na Shadow, a wtedy nie dałaby mi spokoju.
W pewnym momencie zaczepiła mnie Mizukawa. Chciała o czymś porozmawiać. Jeżeli Shadow się jej wygadała odchodzę! I to na dobre! Jednak nasza menadżerka chciała ze mną porozmawiać o czymś zupełnie innym (dzięki ci Boże). Okazało się, że bardzo zainteresowało ją moje hissatsu.
-Słyszałaś kiedyś o awatarach?- zapytała, gdy siedziałyśmy w pustej jadalni, pokiwałam przecząco głową- to umiejętność ukazująca się jako materialna postać- wyjaśniła- wydostaje się na zewnątrz ciała poprzez plecy, dokładnie z strony serca, bo tam właśnie się kumuluje. Słyszałam, że zawodnik drużny z którą zmierzymy się w następnym mieczu posiada awatar. I może przysporzyć nam wielu problemów- powiedziała otwarcie- I tu pojawiasz się ty. Twój "Płonący miecz". Podejrzewam, że jesteś w stanie nim go zniszczyć, rozproszyć czy jakkolwiek by to nazwać. Przemyśl to.

Od Minori - cd od Lucy

Z Lucy ewidentnie coś się działo i nie było to nic dobrego. Moje obawy pogłębiły się jeszcze bardziej gdy jej włosy zmieniły kolor na czerwony i twierdziła, że jest Emmą. Musiałam jakoś zareagować. Pierwszą i chyba najbardziej logiczną rzeczą jaką przyszła mi do głowy było porozmawianie z Alex. W pokoju oprócz niej była jeszcze Blue, Shadow, Misuzu, a po chwili pojawiła się także Ariana. Głównym tematem rozmowy było wywinięcie chłopakom jakiegoś kawału. Zgodziłam się głównie po to by mieć dziewczyny na oku. Jedynymi które nie postanowiły wziąć udziału w przedsięwzięciu były Lucy i Nadiya. Z Alex nie udało mi się porozmawiać. Gdybym to zrobiła z pewnością reszta dowiedziałaby się o wszystkim co dziś zaszło na boisku, a do tego nie mogłam dopuścić (drużyna musiała opierać się na wzajemnym zaufaniu). Gdy dziewczyny zajęły się omawianiem strategi wymknęłam się i ruszyłam w stronę naszego pokoju. Na swoim łóżku leżała Lucy i czytała książkę. Leniwie podniosła wzrok by sprawdzić kto wszedł do środka. Na mój widok prychnęła z pogardą.
-Wiem, że rozmawiałaś z Alex- syknęła
-Bystra jesteś, a słyszałaś o czym?
-Nie musiałam
-To lepiej byś wiedziała, gadałyśmy o kawału jaki chcemy sprawić chłopakom.
-Bo ci uwierzę
-Nie musisz. Jednak wiedz, że będę cię mieć na oku i jeżeli jeszcze raz coś mnie zaniepokoi pożegnasz się z pierwszym składem...

Lucy? /brak weny/

Od Shadow-CD od Patric'a

Patrzyłam przez chwilę na Patric'a, który stał w milczeniu. Hmm... Zdjęłam z nosa okulary i niezadowolona mruknęłam:
- A taką miałam nadzieję, że dzięki tym okularom zatrzymam ten strzał.
Chłopak stał wystarczająco blisko mnie, by usłyszeć te słowa. Przez chwilę patrzył na mnie w zdumieniu, po czym uśmiechnął się lekko w moim kierunku.
- No co? - zapytałam oburzona.
- Nic - odparł. - No wiesz... Gdyby nie okulary, to zapewne by cię oślepiło i nic byś nie widziała, a dzięki temu, że je miałaś, byłaś w stanie dostrzec gdzie jest piłka i użyć techniki hissatsu. Ale wiesz... Okulary przeciwsłoneczne nie zatrzymają strzału.
- A szkoda. W sumie to ci wszyscy naukowcy zamiast kombinować z wymyśleniem latających samochodów, mogliby wymyślić okulary, które wykonywałyby techniki hissatsu. Ach... Natychmiast bym je powykupywała ze sklepów.
Patric znów na mnie spojrzał i parsknął, na co posłałam mu swój firmowy, szeroki uśmiech.

Patric?
Sorki, że takie krótkie.

Od Arcady'ego i Blue-Obóz

Dzisiaj mieliśmy jechać na obóz treningowy. Nie wiem, gdzie jedziemy, no ale dobra. Zbiórka miała być o 9.Według mnie mogłaby być trochę później, na przykład o 12. Eh, marzenia... Kiedy schodziłem na dół zawołała mnie matka. Pytała tylko, czy na pewno niczego nie zapomniałem. Bez zastanowienia rzuciłem, że wszystko mam i już chciałem biec do kuchni na śniadanie, ale źle postawiłem stopę i wywaliłem się, uderzając lewą ręką w szafkę. Jak tak dalej pójdzie, to ta ręka nigdy nie przestanie mnie boleć. Jęknąłem tylko i po cichym westchnięciu wstałem i poszedłem do kuchni, odczuwając przy tym nieznaczny ból w lewej stopie. Zrobiłem sobie kanapki. Usiadłem przy stole i żułem je bez entuzjazmu, kiedy nagle uświadomiłem sobie, że powinienem się pośpieszyć. Z wrażenia aż upuściłem kromkę z powrotem na talerz. Pobiegłem do pokoju i w błyskawicznym tempie (to do mnie niepodobne) ubrałem się i wziąłem na dół plecak. Założyłem buty i złapałem śniadanie. Pobiegłem do szkoły, jedząc kanapkę. Kiedy dołączyłem do reszty, dostały mi jeszcze ostatnie kęsy.
-Spóźniłeś się-wypomniał Shade.
-Nie mogłem czegoś znaleźć-skłamałem.
-Ta, jasne... Już ci wierzę!-skomentował i uśmiechnął się.

***
Autokar był dość...
-Co to ma być!?- Wrzasnęłam, pokazując na starocia przed naszą szkołą.
-Cóż za entuzjazm!- Zawołała Shadow. W końcu wsiedliśmy do naszego...pojazdu (nie przypominał on ani autokaru, ani autobusu ani pociągu.) Shade usiadł koło Arcady'ego i gadali o obozie (jakiś czas później Arcady zasnął). Ja usiadłam koło Mizukawy. Spojrzała na mnie, poczym wróciła do czytania lektury.
-Cześć!- Powiedziałam pogodnie.
-Witaj.- Odparłą zaczytana.
-Cieszysz się, że jedziemy na obóz?
-Może być.- Odparła Mizukawa, ale chyba mnie nie słyszała.
-Co czytasz?- Ciągnęłam pogodnie.
-Związek umarłych poetów.- Odparła zimno.
-No to miłej lektury.- Powiedziałam wykończona naszą rozmową. Mizukawa mruknęła coś pod nosem, ale uznałam to, za coś w stylu ''Nie przeszkadzaj''. Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Otworzyliśmy drzwi i następną rzeczą którą pamientam, był doskonale synchronizowany wrzask: Mój i Shade'a. Wrzasnęliśmy, albowiem zobatrzyliśmy naszego opiekuna. Był to...
***
-Mike!?-ja, Blue i Shade krzyknęliśmy chóralnie.
-Będę waszym opiekunem na obozie-potwierdził  bardzo z siebie zadowolony.
Nasza trójka była doszczętnie załamana tym faktem. Reszta wyglądała na zaskoczonych naszą reakcją. No tak, nie znają Mike'a. Eh, zapowiada się naprawdę ciekawy obóz. Mike wskazał nam nasze pokoje. Pokój chłopców był brązowy. Mieliśmy 2 dwupiętrowe łóżka i jedno zwykłe. Nawet z przyzwoitości nie powiem, że te łóżka wyglądały na stabilne. Ja spałem na łóżku z Shade'em. Ja na górze, on na dole. Na drugim Noya z Patric'em, a Reg sam. W pokoju była jeszcze wielka, stara szafa i stolik z krzesłami. No i dywan. Po rozpakowaniu się poszedłem zobaczyć pokoje dziewczyn. W pierwszym były Blue, Alex, Shadow i Mizusu. Ich pokój był tak pięknie jasnoróżowy. Kiedy to zobaczyłem, zacząłem się śmiać. Oberwałem poduszką od Blue, więc wyszedłem i zaglądnąłem do drugiego pokoju, który obecnie należał do reszty dziewczyn. Był fioletowy. No cóż, na początku nie byłem zbyt uradowany kolorem ścian naszego pokoju, ale teraz wydaje mi się wyjątkowo ładny.
***

Mieliśmy godzinę na rozpakowanie naszych ubrań. Punktualnie o dwunastej, usłyszeliśmy przerażający gwizd.
-Mike.- Mruknęłam, poczym zeszliśmy na dół. Byli tam już Arcady i Shade. Kiedy wszyscy się zgromadzili, Mike przemówił:
-Od teraz jestem waszym opiekunem. Waszym królem. Dyktatorem i stwórcą. Waszym senpaiem.
Ja, Arcady i Shade prychnęliśmy. Nagle napotkałam wzrok Shade'a, ale szybko się odwróciłam.
-O czternastej obiad. Narazie macie czas wolny.- Powiedział Mike.
-Jakie są zasady?- Spytała Alex.
-No..- Zaczął Mike, ale nasza trójka wiedziała, że biedny Mike nie jest na to przygotowany.- Jak przechodzicie przez ulice, to unoście prawą ręke.
-To tyle?- Spytała Shadow.- Tego uczyli nas w przedszkolu.
-Trudno.- Wzruszył ramionami Mike, poczym się gdzieś ulotnił.

***

Kiedy tylko Mike zniknął z zasięgu wzroku i słuchu, przewróciłem się na ziemię i zacząłem się śmiać.
-A tobie co?-zapytał Noya.
-Nic, zupełnie nic-powiedziałem z trudem, gdyż nadal się śmiałem. Mój napad trwał jeszcze 5 minut. Większość patrzyła się na to, nie wiedząc czy się śmiać czy płakać.
-Zaraz się zakrztusi!-stwierdził Shade.
-Ja...już...nie...mogę-wykrztusiłem. Bolał mnie już od tego brzuch i policzki. Shade i Noya dość długo próbowali mnie uspokoić, ale bezskutecznie. Nie mam pojęcia, co mnie tak rozśmieszyło...

***
-To co robimy?- Ziewnął Noya.
-Wycieczka krajoznawcza?- Zaproponowałam.
-Brzmi całkiem nieźle.- Stwierdziła Shadow. Shade popatrzył na mnie błagająco, lecz ja zmrużyłam oczy i przemówiłam:
-Może wybierzemy się do sklepu i uzupełnimy zapasy?
-Myślałem, że jedzenie będzie na miejscu.- Westchnął Noya.
-Jeśli będzie gotował Mike, to raczej nie licz, że ugotuje coś jadalnego.- Westchnął Shade.- On jest straszny w gotowaniu. Nie, Blue?- Nagle zwrócił się do mnie. Wszyscy spojrzeli na mnie, oczekując dalszego ciągu.
-Ehem...- Mruknęłam, przewracając oczami.
-Wszystko dobrze, Blue? Wydajesz się trochę spięta.- Stwierdził Arcady.
-Spadaj.- Mruknęłam ze złością. Wszyscy wytrzeszczyli na mnie oczy. By uniknąć dalszej wymiany zdań, wyszłam z pokoju.
-Co ją ugryzło?- Spytała zdziwiona Misuzu. Nikt nie odpowiedział.
-To idziemy na wycieczkę?- Spytał Patric. Wszyscy potaknęli, poczym wyszli za bramę naszego obozu. Ja siedziałam w pokoju, faszerując się apapem. Położyłam się na łóżku, ale po godzinie usłyszałam tupanie nóg. Drużyna chyba już wróciła. Do pokoju weszły Shadow, Alex i Misuzu. Kiedy mnie zobatrzyły, bardzo się zdziwiły:
-Co ci jest?- Spytała troskliwie Shadow.
-Nie, nic.- Odpowiedziałam beztrosko, chociaż wiedziałam, że dziewczyny się zoriętowały. Nagle z korytarza dobiegły do nas głosy Arcady'ego i Shade'a.
-To gdzie masz skarpetki?- Spytał Arcady.
-Blue je chyba ma.- Westchnął Shade, poczym wleźli do naszego pokoju. Kiedy mnie zobatrzyli, Shade powiedział nieśmiało:
-Em... Blue, chyba masz moje skarpetki, nie?
Ja spojrzałam na niego ze wzgardą i wstałam.
-Tylko tyle cię obchodzi!? Twój świat kręci się wokół samego siebie!?- Wrzasnęłam. Wszyscy wytrzeszczyli na mnie oczy. Ja wzięłam futerał na skrzypce, poczym trzęsąc się, wybiegłam z pokoju ze łzami w oczach. Wszyscy spojrzeli na Shade'a bardzo badawczo.
-Coś jej zrobił!?- Spytała wyzywająco Alex.
-Nie zrozumiesz.- Westchnął Shade, poczym usiadł ciężko za łóżku.Ja w tym czasie biegłam przed siebie. Przebiegłam przez mostek, poczym znalazłam się na ogrodzonym patio. Usiadłam na drewnianym stoliczku, poczym wyciągnęłam skrzypce. Po kilku utworach, kiedy ochrypł mi już głos od stałego śpiewania, spojrzałam na zegarek. Była już czternasta, więc wszyscy byli już na obiedzie. Właściwie, wcale nie jestem głodna, obejdę się smakiem. Ukryłam twarz w dłoniach, poczym zachlipałam. Nagle poczułam, że ktoś kładzie na mnie rękę.
-Misuzu.- Westchnęłam.
-Rozumiem, że masz problem. Każdy je ma! Ale wiesz, jeśli nie pozwolisz nam sobie pomóc, to nie wydarzy się nic dobrego.- Powiedziała słodko, poczym usiadła koło mnie.
-Wiem jak to jest, czuć się jak... domek z kart. Wystarczy jeden podmuch do zwalenia.- Kontynuowała. Spojrzałam na nią.
-Skąd wiesz...
-To proste. On cię skrzywdził, ale nawet ty tego nie rozumiesz dlaczego.- Stwierdziła.- Ja cię rozumiem!- Dodała. Ta cała Misuzu była taka dobra.
-Dzięki.- Wyjąkała.
-Ale jak się zjawisz na obiedzie, to pokożesz mu, że jesteś silna.- Powiedziła.
-Tak?- Spytałam i wstałam. Ona uśmiechnęła się słodko. Skierowałyśmy się więc do stołówki.
-Całkiem spoko śpiewasz.- Powiedziała Misuzu.
-Dziękuję.- Powiedziałam. Kiedy otworzyłyśmy drzwi, wszyscy spojrzeli na nas pytająco. Usiadłyśmy, poczym zajęłyśmy się jedzeniem. Shade siedził na drugim końcu stołu. Patrzył się przed siebie, zaciskająć pięści. Połamał już dwa plastikowe widelce. Arcady był wyraźnie zmartwiony. Po obiedzie, przeszedł do nas Mike.
-Zaczynamy trening.
***
Westchnąłem. Miałem wątpliwości co do tego, czy Mike zna się na piłce nożnej... Zaczął mówić coś niezrozumiałego. Kiedy spytał się, czy wszystko jasne, zgodnym chórem odrzekliśmy "nie!". Poddał się i poszedł gdzieś, mówiąc coś o telewizji.
-A gdzie jest Mizukawa?-spytała Shadow.
Wszyscy automatycznie zaczęli się rozglądać. Po naszej menadżerce ni widu ni słychu.
-W takim razie Arcady prowadzi trening!-podsunął Shade.
-Czemu ja?-zacząłem się bronić.
-Bo jesteś kapitanem?-odpowiedział mi pytaniem.
-I co z tego?
-Że powinieneś dbać do drużynę.
Kłóciliśmy się tak przez dobrą chwilę, aż w końcu Ariana zaproponowała, że poprowadzi rozgrzewkę. Shade odpuścił mi i po chwili biegaliśmy wszyscy dokoła boiska. Potem różne ćwiczenia na rozciąganie. Kiedy mieliśmy robić pompki, ja leżałem na ziemi.
-Rusz się!-zarządził Shade.
-Ręka mnie boli-zacząłem marudzić.-Nie mogę się na niej wesprzeć!
-To rób na jednej!
Tak było zawsze, ale tym razem nikomu nie chciało się nas uciszyć.

***
Trening szedł nam dość znośnie, aż do momentu w którym piłka wyleciała za boisko.
-Aut!-Wrzasnął ktoś na ławce. Był to Mike. Po chwili zaczął wrzeszczeć jeszcze głośniej, ale tym razem zagwizdał swoim firmowym gwizdkiem.
-Wiemy, że jest aut.- Wyjaśnił Arcady swoim opanowanym głosem.
-Nie kłóć się ze swoim senpaiem! Był aut!
-Wiemy!!!- Wrzasnął Noya.
-Skoro tak.- Przewrócił oczami Mike.- A jak chcecie taki gwizdek, to jest teraz na przecenie.
-Obejdziemy się smakiem.- Powiedziała ironicznie Shadow, poczym wznowiliśmy trening. Jednak zauwarzyłam, że Arcady unikał mnie trochę. Pod koniec treningu, Arcady dostał kolejnego napadu śmiechu. Popatrzyłam na Shadow, a ta mi skinęła. W tym samym momęcie wyciągnęłyśmy butelki z wodą, po czym wylałyśmy ich zawartość na głowe Arcady'ego.
-Co wy sobie myślicie!?- Wrzasnął.
-Już za późno.- Wzruszyłyśmy ramionami.
-Odegram się!- Powiedział płaczliwym głosem.
-Już to widzę!- Zaśmiała się Shadow.
-Mały chłoptaś, który zaledwie umie chodzić.- Dodałam.
-Jestem od ciebie wyższy.- Uśmiechnął się triumfalnie.
-To ci i tak niczego nie da!- Stwierdziła Shadow. Po treningu, podeszłam do niej.
-Myślisz, że on się odwdzięczy?- Spytałam ze strachem.
-Boisz się tego chuderlaka?- Zdziwiła się Shadow.
-Nie, ale on nie musi być sam! Może poprosić o pomoc innych chłopaków i Mike'a.- Stwierdziłam. Shadow spojrzała na mnie zamyślona. Dopiero teraz zoriętowałyśmy się, że nie jesteśmy już takie bezpieczne jak przed piętnastoma minutami.
-Ale zapomniałaś, że nie jesteśmy jakimiś idiotkami.- Uśmiechnęła się Shadow złowieszczo.
-Planujesz coś?- Spytałam, ale nie dostałam odpowiedzi.


CDN.

Od Patric'a-CD Od Noyi

-Gram od kilku lat-powiedziałem. Zdziwiło mnie, że zaczął rozmowę od takiej rzeczy i to tak bezpośrednio. Noya wydawał się miły, choć bardzo energiczny. Choć w sumie ledwo go przecież znam, więc oceniać go nie mogę. Zapadła chwilowa cisza, a potem większość osób z niewiadomego powodu wstała i skupiła się w jednym miejscu, śmiejąc się z czegoś. Mnie nie interesowało to aż do tego stopnia, żeby specjalnie wstawać i iść się przyjrzeć. Wyciągnąłem słuchawki i zacząłem słuchać muzyki z telefonu. Po kilku zganieniach ze strony kierowcy wszyscy usiedli z powrotem na swoje miejsca.
-Czego słuchasz?-zapytał Noya.
-Niczego-mruknąłem. Nie żeby coś, ale ja zawsze tak odpowiadam, niezależnie, czy chce mi się rozmawiać, czy nie mam na to najmniejszej ochoty. Odwróciłem głowę i przyglądałem się widokom za oknem. Nie były zbyt interesujące, ale zawsze jakieś zajęcie.

Noya?

Od Patric'a-CD Od Shadow

Dziewczyna ustawiła się na bramce, a ja wziąłem piłkę i przygotowałem się do strzału. Cofnąłem się do połowy i boiska i zacząłem biec. Kiedy byłem kilkanaście metrów przed bramką, przyśpieszyłem do szybkiego sprintu i kopnąłem piłkę.
-Przyśpieszenie!
Użyła techniki, która nazywała się Anielska Brama. Udało jej się zatrzymać mój strzał.
-Masz coś jeszcze?-zapytała.
Oddała mi piłkę. Tym razem cofnąłem się tylko trochę i po chwili przebiegłem kilka kroków, a potem zrobiłem zamach nogą i kopnąłem piłkę z całej siły.
-Błysk!
Piłkę otoczyły błyskawice, które pojawiały się także w różnych miejscach koło dziewczyny. Tym razem nie dała rady zatrzymać techniki i piłka wpadła do siatki.
-Nieźle-mruknęła.
Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Nie jestem zbyt rozmowny czy towarzyski, więc nie szukałem na siłę tematu do rozmowy, a ona najwyraźniej nad czymś się zastanawiała.

Shadow? wena siadła :\

Od Noyi

Dziś zaczynał się obóz. Czekaliśmy jakiś czas w umówionym miejscu, aż przyjdą wszyscy. Kiedy wreszczie usłyszeliśmy dźwięk silnika, odwróciliśmy się z nadzieją w kierunku z którego dochodził odgłos. Naszym oczom ukazał się stary złom, ledwo trzymający się całości. Zaczęliśmy powoli wsiadać do... autobusu... jeśli jeszcze można to tak nazwać.
Niektórzy wsiadali z większym, inni z mniejszym entuzjazmem.
- Matko... czym my jedziemy? - westchnęła  Alex rozglądając się po wnętrzu.
- Ja będę zadowolony, jeśli to coś nie rozwali się na środku drogi - powiedziałem
- Jak dotrzemy do obozu bez problemu, to będzie chyba cód - odparł Arcady.
Siedliśmy na siedzeniach. Po krótkiej chwili ...pojazd... ruszył.
Nagle mnie ośniło. Nawet nie przedstawiłem się nowemu członkowi drużyny - Patric'owi. Skleroza nie boli...
- Cześć - dosiadłem się do chłopaka - Nishinoya Yuu. Noya.
- Patric Clave - odparł krótko - Patric.
- Twój strzał był niesamowity! - powiedziałem, przypominając sobie sytuację na boisku - Od jak dawna grasz? Takiego strzału nie da się opanować w krótkim czasie...


(Patric? xD)

Od Shadow

Już od kilku dni byliśmy na obozie. Właśnie mieliśmy trening. Gdy zabrzmiał gwizdek, ległam na boisku i oddychałam ciężko. Rany. Nigdy nie sądziłam, że treningi mogą być czasem aż tak męczące. Nie ja jedna leżałam na murawie. Większość zawodników była równie zmęczona jak ja. W końcu jednak wszyscy zaczęli powoli wstawać i szli w kierunku swoich pokoi. Właśnie wtedy dostrzegłam Patric'a i przypomniałam sobie o pomyśle, który tkwił w mojej głowie już od pewnego czasu. Szybko wstałam i ruszyłam ku chłopakowi krzycząc za nim:
- Patric! Zaczekaj!
Chłopak odwrócił się do mnie zdumiony, po czym powiedział:
- Och, cześć Shadow. Coś się stało?
- Chciałabym spróbować zatrzymać twój strzał - oznajmiłam mu bez żadnych wstępów.
Spojrzał na mnie nieco skonsternowany.
- Ale przecież... Ty jesteś pomocnikiem - powiedział nieco zbity z tropu.
- Tak, ale gram również jako bramkarz. Więc co ty na to?
Przez chwilę patrzyła na mnie niepewnie, po czym wzruszył ramionami i odpowiedział:
- W sumie, to czemu nie.
- Super - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy. - Daj mi tylko chwilę. Muszę po coś pójść do pokoju.
Ignorując zdziwione spojrzenie chłopaka, pobiegłam do siebie. Gwałtownie otworzyłam drzwi i dopadłam do swojej walizki.
- Gdzie to jest? No gdzie ja to posiałam? - mruczałam pod nosem, wyrzucając na ziemię, całą zawartość olbrzymiej torby - JEST! - krzyknęłam, gdy w końcu znalazłam to czego szukałam.
Dziewczyny popatrzyły na mnie zdumione, ale nie przejęłam się tym zbytnio i popędziłam w kierunku boiska ze swoją zgubą w ręce.
- Ok, już jestem! - krzyknęłam w kierunku Patric'a.
- Po co poszłaś? - zapytał zaciekawiony.
- Po to - odpowiedziałam i z dumną miną założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne.

Patric?

Od Shadow-CD od Nadiyi

Patrzyłam na Nadiyę w odbiciu szyby i dostrzegłam, że w jej oczach czają się łzy. Właśnie wtedy przypomniałam sobie, że kilka lat temu byłam w podobnej sytuacji, tyle że to ja wtedy byłam na miejscu Nadiyi. Poczułam nagłą potrzebę powiedzenia dziewczynie, o tamtym wydarzeniu. Westchnęłam i przemówiłam łagodnym głosem:
- Kilka lat temu, moja matka i brat, zostali napadnięci na ulicy. Policjanci znaleźli ją martwą, a brata... Nigdy nie odnaleźli - musiałam przełknąć gulę, która zebrała mi się w gardle, po czym kontynuowałam - Kiedy to się wydarzyło, nie byłam sobą. Ciągle miałam napady smutku, bądź wściekłości. Nikt z mojej dawnej drużyny, nie wiedział co się ze mną działo. Kiedy policjanci poddali się i przestali szukać mojego brata, postanowiłam szukać go na własną rękę. I wtedy przydarzył mi się wypadek. W szpitalu odwiedziła mnie moja młodsza przyjaciółka, Cleo. Wypytywała mnie, tak długo, aż wkońcu opowiedziałam jej o wszystkim. Zaoferowała mi pomoc. Ale ja się nie zgadzałam. Byłam pewna, że poradzę sobie z tym sama. Ale ona mi na to nie pozwoliła. Jeszcze kiedy byłam w szpitalu, zajęła się poszukiwaniem mojego brata. Nie rozumiałam dlaczego to robi, nawet go nie znała. Kiedy ją o to zapytałam, wyjaśniła, że zależy jej na mnie. Wtedy pozwoliłam jej pomóc. Razem szukałyśmy poszlak. Napady wściekłości oraz smutku zdarzały mi się coraz rzadziej. Kiedy wszystkie ślady się urwały i nie miałyśmy już żadnych pomysłów, jak mogłybyśmy go znaleźć, wkońcu się z tym pogodziłam. Dzięki niej. Gdybym nie miała przy sobie Cleo, w tej chwili zapewne byłabym zupełnie inną osobą. Dzięki niej nauczyłam się, że nie ze wszystkimi problemami, można sobie poradzić samemu. Czasami potrzeba człowiekowi wsparcia. Nie będę cię naciskać, ale chcę, żebyś wiedziała, że jeśli będziesz potrzebowała pomocy, możesz na mnie liczyć. I nie martw się, mnie nie jest tak łatwo się pozbyć - dokończyłam z lekkim uśmiechem, patrząc na Nidiyę, która wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.

NADIYA?

Od Lucy-CD Od Minori

-Zrozum Mizukawa to Alex wszystkiemu jest winna. Przez nią moge nigdy niezagrać w piłke.-powiedziałam i niewiem dlaczego ale przestałam być sobą. To była Emma. Jednak ona nadal we mnie żyje. Ale super teraz Alex zapłaci mi za krzywdy swoim rzyciem. Jej kuzyn też pocierpi. Mizukawa paczyła na mnie z przerażeniem.
-Lucy co ci się stało?-spytała zdziwiona menadzerka.
-Po pierwsze nie Lucy tylko Emma. Po drugie ty lepiej nieufaj Alex. Może ona w karzdej chwili morze dołączyć do Imperium. A tam jest trener który swoimi protokołami może was zniszczyć.
-Zwariowałaś!-krzykneła Mizukawa. Udałam się w strone budynku.
-Jeszcze nieskończyłam.-warkneła menadzerka.
-Ale ja skończyłam.-niestety po drodze na kogoś wpadłam po czym szybko uciekłam. Włosy znowu były białe. Kiedy byłam w pokoju zaczełam z nódów czytać książke. Nagle usłyszałam jak za ścianą Alex i Mizukawa rozmawiają. Do pokoju weszła Ariana.
-Hej Lucy czy wywiniesz z na...
-Nigdy.-warknełam po czym wruciłam do czytania a rudowłosa opuszciła pokuj.

Mizukawa?

Od Minori - cd od Lucy

Właśnie przechodziłam obok boiska gdy usłyszałam krzyk. To była Lucy. Krzyczała, że musiała zniszczyć Alex. Byłam już pewna, że tą wojnę już dawno mają za sobą. Jednak doskonale wiedziałam co się między nimi stało w przeszłości. Kuzyn Alex - Max, ten z drużyny Eniguma używając swojego zabójczego hisstasu "Pochodni" odebrał życie jej siostrze Emmie. A przez Alex Lucy prawie straciłaby nogę. Więc to nie była błaha sprawa.
W tej chwili Lucy zauważyła mnie. Powoli podeszłam do niej. Gdy dzieliło nas parę kroków zatrzymałam się i spojrzałam na nią badawczo. Widać było, że trochę się zaniepokoiła. Jednak wyglądało na to, że nie wstydziła się tego co powiedziała, wstydziła się tego, że ktoś ją przyłapał.
-Wszystko ok?- zapytałam
-Tak- odparła wymijająco i zabrała piłkę by odejść
-Nie skończyłam- zmrużyłam oczy- Co się dzieje
-Nic- prawie krzyknęła
-Słyszałam co mówiłaś o Alex
Jej oczy gwałtownie się rozszerzyły, a twarz pobladła
-Wytłumaczysz mi? Chodzi o to co stało się w przeszłości? Nie widzisz, że Alex wszystkiego żałuje i oddałaby wszystko by do tego nie doszło? Zdajesz sobie sprawę, że przez takie zachowanie stajesz się zupełnie inną osobą niż jesteś? Stajesz się podobna do osoby, której tak nienawidzisz. Jeśli tak dalej pójdzie staniesz się starą Alex z drużyny Nebuli.
Zobaczyłam jak przez twarz Lucy przebiega cień zwątpienia, czekałam co miała mi do powiedzenia

Lucy?

Od Nadiyi - cd od Shadow

Nigdy bym nie podejrzewała Shadow o takie wyznania. Ona również doświadczyła bólu? Jednak pewnie zupełnie innego niż ja. Nie potrafiłam wyobrazić jej sobie jak blondynka mogłaby cierpieć. Zawsze była uśmiechnięta i tryskała energią. Wiec jak tragiczna rzecz musiała ją spotkać? I do tego mówiła to z takim spokojem. A jednak wyczułam chyba, że głos się jej trochę trzęsie, minimalnie, ale jednak.
-Nic nie możesz zrobić- powiedziałam cicho- Ostatni raz gdy ktoś próbował mi pomóc...- zawahałam się- Zostałam od niego brutalnie oddzielona i już się więcej nie spotkaliśmy. Nawet nie pamiętam już jego twarzy! Nie chcę przechodzić tego po raz kolejny- westchnęłam- Ale dziękuję. To coś z czym muszę sobie sama poradzić.
Ta rana wciąż się nie zabliźniła, chociaż minęło tyle lat. Sama myśl sprawiała, że miałam zamiar krzyczeć z bólu. Poczułam jak łzy gwałtownie napływają do moich oczu i spojrzałam w okno by Shadow nie widziała mnie w takim stanie. I znowu to zrobiłam. Znowu się komuś wygadałam, jak mogłam być, aż tak głupia?! W jednej chwili poczułam jak dziewczyna kładzie mi pocieszająco dłoń na głowie. Nie spodziewałabym się, że potrafi okazać tak zrozumienia i współczucia. Tak bardzo się od siebie różniłyśmy, mimo, że byłyśmy w tym samym wieku. Jednak w tej sytuacji nie miało to znaczenia. Nadal mając wzrok utkwiony w widokach za oknem usłyszałam głos blondynki.

Shadow?

Od Lucy

Byłam w swoim pokoju wraz z Nadiyą. Mizukawa i Ariana poszły do drugiego pokoju. Mam nadzieje że współlokatorki niesłyszą jak ja mówie przez sen że chce zniszczyć Alex. Zabrałam piłke po czym poszłam na boisko. Oddawałam silne strzały na bramke. Nagle w moich renkać pojawił się łuk i strzała. Wystrzeliłam strzałe po czym kopnełam piłke która była otoczona czarną aurą. Pobiegłam przed siebie po czym kopnełam piłke.
-Mroczna Strzała.-piłka wleciała z wielkim chukiem do bramki. Moja stara technika. Nigdy mnie niezawiodła, dzięki niej może zniszcze Alex ale jak mam ją zniszczyć skoro jestem z ną w zespole? Może się przeniose do innej szkoły? Ale na razie zostane w tej szkole i będe znosić to że ona jest lepsza odemnie. I to wszysrko przez co ona mi zrobiła i jej kuzyn. To przez nią ja cierpie.
-Musze zniszczyć Alex. Musze zniszczyć Alex!-krzyknełam ze wściekłość przez co niezauwarzyłam że Mizukawa przechodziła obok boiska.

Mizukawa?

piątek, 30 stycznia 2015

Od Alex

Byłam w swoim pokoju wraz z dziewczynami. Miałyśmy czas wolny, przez ściane słyszałam jak chłopaki knuli przeciwko nam. Dosyć tego! Jak zadrzą jedną z nas to zadzierają ze mną. Minori i Blue o czymś głośno dyskutowały.
-Dziewczyny niewiem jak wy ale chłopaki coś knują.-powiedziałam po czym wzrok wszystkich dziewczyn skupił się na mnie, do pokoju weszła Ariana
-Alex organizujemy nasz plan czy nie?-spytała rudowłosa.
-Tak.
-Niestety Lucy zrezygnowała.
-Co to za plan?-spytała Shadow. Wszystkie usiadłyśmy na krzesłach poza Arianą.
-Chłopaki mogą nas usłyszeć. Mój plan polega na zakradnięciu się do ich pokoju i ich pomalować i upacikać pastą do zębów. Która w to wchodzi?-spytałam po czym wszystkie obecne w pokoju spojrzały na siebie.

Kto w to wchodzi? Piszcie w komentarzach.

Od Shadow-CD od Nadiyi

Popatrzyłam zdumiona wprost w twarz Nadiyi. Nie chce być asem? To było dziwne. W dodatku, to jak się przed tym wystrzegała... coś było nie tak. Spojrzałam jej w oczy i dostrzegłam w nich ból, cierpienie i strach. Zdumiało mnie to. Co się stało w jej życiu, że skrywa te emocje pod maską cichej dziewczyny? Nikomu o niczym nie mówiła. Była cicha i spokojna. Ukrywała się. Ukrywała prawdziwą siebie, przed wszystkimi. Również przed całą drużyną. Spojrzałam na nią z powagą.
Nadiya podniosła spuszczoną do tej pory głowę i spojrzała na mnie, a przez jej twarz przebiegł wyraz zzdumienia. Przekrzywiłam lekko głowę i uważnie spojrzałam na dziewczynę, wyczulona na każdą jej reakcję, po czym powiedziałam:
- Widzę, że coś się dzieje. Nie mam pojęcia co, ale... Nie będę naciskać. Nie zmuszę cię, byś powiedziała mi coś, czego nie chcesz. Uwież mi, rozumiem co to ból.
Po tych słowach Nadiya spojrzła na mnie zaskoczona, a ja kontynuowałam patrząc w okno, za plecami dziewczyny:
- Zapewne mój ból, jest inny od twojego. Każdy ma swoje problemy - odpowiedziałam przenosząc wzrok na sąsiadkę i posyłając jej lekki uśmiech. - Ja się już pogodziłam z prawdą. Złagodziłam ból. Ale ty... Ty wciąż się ukrywasz. W ten sposób nic nie zmienisz, dlatego... Chcę ci pomóc.

NADIYA?

Od Blue- CD of Misuzu

-Dobry pomysł. Wchodzę w to.- Oświatczyłam, uśmiechając się wrednie. Misuzu odwzajemniła uśmiech, poczym wyciągnęła kolorowe farbki.
-Jaki kolor?- Wyszeptała z podnieceniem.
-Różowy.- Zaproponował ktoś ze zgromadzonych członków drużyny. Misuzu wyciągnęła różową tubkę, poczym zamoczyła pędzelek w różowej tubce. Następnie namalowała różowy kwiatek na czole Arcady'ego. Następnie pomalowała mu poliki na czerwono, a trzeba wam wiedzieć, że czerwona farbla była najcięższa to zmycia. A biedny kapitan nadal się nie obudził! Kiedy Mizusu śmiała się jak opentana, Arcady się NARESZCIE obudził. Biedaczek, nie wiedział, w co się wpakował!



Ktoś? ;)

Od Misuzu

Dziś od razu jak wstałam żaczęłam się pakować na ten obóz. Zajrzałam do mojej szafy, nie wiem co wziąć…Chyba po około dwudziestu minutach byłam już gotowa. Najgorzej było z wybraniem sobie pluszaka. Ta jestem trochę dziecinna, no ale tak już jest i już. W pokoju mam ich całą masę. Oby ktoś nie zoriętował się że mam jednego w torbie. Spojrzałam na zegarek. Jest wpół do siódmej mam czas na ugotowanie czegoś konkretnego. Zrobiłam sobie dango* które z schowałam do torby. „Zjem sobie w autobusie”-pomyślałam. Chwyciłam w jedną rękę torebkę, a drugą szybko zgarnęłam walizkę.  Wyszłam z domu i biegiem ruszyłam do szkoły. Kiedy, dobiegłam do niej już połowa osób weszła do autobusu, który wyglądał jak stary i od dawna nie używany. Usiadłam gdzieś z tyłu sama. Wyciągnęłam z torby pyszne dango. Nagle, gdy wziełam jedno do ust wszyscy wokół nademną stali. Potem ktoś się odezwał.
-Mogę jedno…
-Spadaj to moje śniadanie!
-Ok…
-Hej, patrzcie Arcady śpi!-próbowałam szybko zmienić temat-Mam pewien pomysł! Mam farby do twarzy, ktoś się dołączy…hm…?

*Dango-kulki ryżowe z sosem sojowym ^^

Ktoś odpisze?

Od Nadiyi - cd od Shadow

Czując na sobie przeszywający do szpiku kości wzrok Shadow uległam. No bo jak nie zignorować kogoś kto gapi się na ciebie jakby miał w oczach rentgen? Z niechęcią zamknęłam książkę i spojrzałam na siedzącą obok dziewczynę. Co dziwne nadal się uśmiechała.
-Coś się stało?- zapytałam
-Ty mi powiedz- odparła
Westchnęłam. Muszę ją jakoś zbyć, chociaż wiedziałam, że nie będzie to łatwe. Muszę powiedzieć jej coś takiego by jednocześnie się odczepiła, ale i nie drążyła tematu.
-Nie gram już na ataku- powiedziałam
-Dlaczego?
-Tak jakoś wyszło. Poza tym są ode mnie lepsi. Lucy, Misuzu, Partick i Alex. Niech któryś z nich zostanie asem, ja nie chcę.
-Patrick i Misuzu są nowi, nic jeszcze nie wiemy o ich umiejętnościach więc nie wiesz czy są od ciebie lepsi- trafnie zauważyła
-Są jeszcze Lucy i Alex
-To prawda- zamyśliła się- Ale wiesz masz doświadczenie i no....
-Nie- przerwałam jej- nie chcę. Ta rozmowa nie ma sensu.
Dlaczego nikt nie potrafił się w jakikolwiek sposób domyśleć, że atak to największe piekło jakie mogło mnie spotkać?! Nikt nie widzi, że męczę się na tej pozycji. Przez całą podstawówkę byłam nie tylko ace napastnikiem, ale i kapitanem?! A robiłam to tylko, by zadowolić ojca. Jednak z roku na rok było coraz gorzej. Aż do gimnazjum. Postanowiłam, że zrobię sobie rok przerwy. O dziwo zgodził się. Niedawno obiecałam sobie jedno. Jeżeli ktoś jeszcze dowie się o tym co się dzieje w moim domu odejdę z drużyny. Dlaczego nie mogę być jak Kei albo Airi?! Oni kochają treningi z ojcem. Z początku Nii-san był tak samo nastawiony jak ja, jednak gdy udało mu się wywalczyć stypendium w Sidney (dzięki tym morderczym treningom) dziękował bogom za tatę. Airi z kolei traktowała dodatkowe zajęcia jako nagrodę, coś o co trzeba walczyć.
Jeszcze raz spojrzałam na Shadow. Chyba po raz pierwszy widziałam by spoważniała do takiego stopnia. Czekałam na jej reakcję.

Shadow? 

czwartek, 29 stycznia 2015

Od Shadow-CD od Nadiyi

Patrzyłam jak Nadiya wyciąga z torby książkę. O nie. Tak łatwo to się mnie nie pozbędzie.
- Nie zbywaj mnie tak - powiedziałam marszcząc brwi. - Wiem, że nie każdy musi być towarzyski i nie każdy chce się znaleźć w centrum uwagi, ale... Nie mamy ace napastnika. Już kiedyś nim byłaś, więc czemu nie mogłabyś nim zostać ponownie?
W końcu podniosła głowę i przez chwilę patrzyła na mnie niepewnie, jednak po chwili ponownie spuściła wzrok na książkę. Jak już wspominałam, nie tak łatwo jest się mnie pozbyć. Zdjęłam torbę z ramienia i rzuciłam ją na siedzenie obok. Dobiegło z niej głośne brzęczenie. Tak głośne, że wszyscy odwrócili się i popatrzyli na mnie zdumieni.
- Ups - powiedziałam tylko, na co pozostali tylko przewrócili oczami.
Wygodnie rozparłam się na swoim miejscu i przyjrzałam się dziewczynie obok. Nadiya była dość dziwną osóbką, ale ja również byłam dziwna, więc tylko mnie zaciekawiła. Ta jej cała małomówność i skrytość. Prawie jej nie znałam, choć wydawała się być sympatyczna. Była moim całkowitym przeciwieństwem, ale mnie intrygowała. Chciałam dowiedzieć się o niej czegoś więcej. No i może przy okazji namówię ją by została naszym asem?
Nadiya siedziała bez ruchu i przez chwilę śledziła uważnie tekst, a przynajmniej udawała, że to robi i nie zwraca na mnie uwagi. W końcu jednak się poddała i zamknęła książkę. Podniosła głowę i spojrzała na mnie, po czym zapytała cicho zrezygnowanym głosem:
- Coś się stało?
- Ty mi powiedz - odpowiedziałam.

NADIYA?

Od Lucy -Niszczyciel Nebuli

Bez przerwy myślałam nad nową techniką. Niemiałam pomysłu. Wyszłam z pokoju po czym udałam się w strone schodów, gdy byłam blisko nich usłyszałam głos brata i inny głos którego nieznam.
-Wiem że chcesz to zrobić ale to pogorszy sytuacje.-powiedział nieznajomy głos.
-Odizolowanie ją od piłki jest dobrym pomysłem. Ale wole z tym poczekać, niech skończy drugą klase a w tedy zacznie działać.-powiedział mój brat. Wycofałam się do swojego pokoju po czym zabrałam piłke. Otworzyłam balkon. Zeszłam cicho po schodach, udałam się w strone furtki po czym opuszciłam posesje. Udałam się na boisko szkolne. Nikogo tam niebyło, tak jak myślałam. Zaczełam strzelać na bramke której siatka ledwo wytrzymywała. Nienawidze swojego brata. To wszystko przez Alex, nienawidze jej. Jeśli chce opracować z kimś technike to nie zemną. Niech na mnie nieliczy, jest moim wrogiem. To przez jej gupiego kuzyna moja siostra nieżyje! Ze wściekłości urzyłam Shot Command 07<Double Shot>. Ale aury miały inny kolor niż powina. Czerwona miała czarną aure a niebieska fioletową. Co to jest? Pewnie Alex musiała mi dać zły zapisek co do techniki bym straciła noge. Trenowałam tak przez długi czas. Zawsze kiedy strzelałam na bramke wyobrażałam sobie że to leci w Alex. Piłka w jednej chwili była otoczona czarną aurą. Kopnełam piłke w góre która z wielką mocą wleciała do bramki przediurawiając siatke. Nazwe to Niszczycielem Nebuli. Zabrałam szybko piłke po czym poszłam do domu. Już jutro obuz treningowy. Niewywine tego numeru z Alex. Zniszcze ją tak jak ona zniszczyła mnie. Zapłaci mi za to życiem.

Od Nadiyi

W końcu pojawił się autokar. Wyglądał bardziej jak jakiś rupieć, który ktoś uratował z wysypiska śmieci... Wszyscy weszli do środka, a ja jako jedna z ostatnich. Zauważyłam, że Blue siedzi wraz z Mizukawą, szczerze gratulowałam jej odwagi. Sama nigdy bym się na to nie odważyła, chyba że zostałabym zmuszona siłą. Udałam się na sam koniec pojazdu i zajęłam miejsce pod oknem. Widziałam, że Noya siedzi z tym nowym Patrickiem, a Arcady z Shade'm. Na resztę nie zdążyłam zwrócić uwagi, bo ktoś się do mnie przysiadł. Nie powiem szczerze mnie to zdziwiło, bo zawsze trzymałam się na uboczu. Długie blond włosy były pierwszą rzeczą jaką zauważyłam. Shadow uśmiechała się od ucha do ucha szczerząc przy tym zęby. Moje całkowite przeciwieństwo. Gdyby przypisać nam pory roku ja zdecydowanie byłabym zimą, podczas gdy Shadow latem. Zawsze się uśmiecha, jest głośna i wiecznie optymistyczna.
-Hej- uśmiechnęła się
-Cześć- odparłam unikając kontaktu wzrokowego
-Słuchaj dlaczego się nigdy nie odzywasz? Prawie nie znam twojego głosu!- zapytała dość poważnie, na co wzruszyłam ramionami
-Nie należysz do zbytnio towarzyskich- zamyśliła się- ej właśnie, pamiętasz gdy Mizukawa do nas dołączyła?- zapytała, właściwie to nie dołączyła, ale wróciła skądś tam, ale nie chciałam już jej poprawiać, przytaknęłam
-Wtedy mówiła coś, że byłaś chyba kiedyś ace napastnikiem, co nie?
-W podstawówce- odparłam,
-To dlaczego teraz jesteś obrońcą? W sumie fajnie by było gdybyś zagrała ofensywie. Może powiesz to Mizukawie, co? 
Wyciągnęłam z torby książkę, której nawiasem mówiąc wcale nie maiłam zamiaru czytać, ale może blondynka zrozumie aluzje.. oby.
Jednak się przeliczyłam....

SHADOW?

Od Mizusu

Kiedy zkończył się już trening i wracałam z Lucy nagle zaczepiła nas Alex. Pomyślała, że możemy pomyśleć nad własną technką. To nawet niezły pomysł. Trochę pogadałam sobie jeszcze z nimi. Pracowałyśmy nad tym co możemy urzyć w naszej technice. Sama jeszcze nie wiem. Przesiedziałam z nimi ponad godzinę, potem pożegnałam się i ruszyłam do domu. W połowie drogi przypomniało mi się o tym obozie. Dopiero teraz do mnie doszło że gdzieś jedziemy. Ciekawa jestem kiedy to będzie. Chyba już teraz zacznę się pakować. Po powrocie do domu byłam wycieńczona, ale i szczęśliwa. Nareszcie czuję, że pasuję do tej szkoły. Jutro się postaram i ogarnę te całą naszą technikę. Ciekawe co wymyśliły Alex i Lucy.

<Alex, Lucy>

wtorek, 27 stycznia 2015

Od Shadow

Szłam właśnie w kierunku domku klubowego. Ciągnęłam za sobą olbrzymią walizkę. Krok jak zwykle miałam skoczny, ale byłam nieco przybita odkąd odeszła od nas Lily. Była moją najlepszą przyjaciółką, odkąd dołączyłam do klubu. No, ale... Nie mogłam nic na to poradzić. Z westchnieniem ruszyłam szybciej, bo do wyjazdu zostało mi zaledwie kilka minut.
W końcu dobiegłam zdyszana na miejsce. Wszyscy już byli na miejscu, nawet Arcady. Pomachałam wszystkim. Gdy Arcady mnie dostrzegł otworzył usta ze zdziwienia i przez chwilę myślałam, że oczy wypadną mu z oczodołów, tak szeroko je otworzył.
- Ty... ty... Po co ci taka wielka walizka?
Popatrzyłam po wszystkich. Nikt nie miał tak wielkiej torby jak ja. Spojrzałam na kapitana ze zdumieniem.
- No przecież jedziemy na obóz. Musiałam spakować wszystko, co może się okazać potrzebne.
- Więc co, zabrałaś całą szafę? - zapytał zdumiony.
- Nie całą. Tylko 3/4 - sprostowałam.
Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdumieniem, a potem parsknęli śmiechem. Uśmiechnęłam się do nich radośnie. Popatrzyłam na nich wszystkich. Chciałam ich bliżej poznać. No i zastanawiałam się z kim będę siedzieć. A przede wszystkim z kim będę w pokoju. Może z Lucy, może z Alex, a może Nadiyą? A może trafię na Blue lub Misuzu. A może.. Och, może na Arianę? A może z Mizukawą? Mniejsza z tym. I tak napewno będzie rewelacyjnie.

Od Blue

-To teraz musisz przejść Blue.- Podsumował Arcady.
-To ta różowowłosa, nie?- Upewnił się Patric, uważając, że go nie słyszę.
- Fiołkowy, nie różowy!- Powiedziałam wyniośle. Patric nie wiedział co odpowiedzieć, więc ustawiliśmy się na pozycje. Patric zauważył, że trochę utykam i zrobił zmieszaną minę. ­­Przewróciłam oczami, poczym  ustawiłam się na mojej pozycji. Patric ustawił się na drugiej połowie boiska, poczym zaczął dryblować, biegnąc przy tym w moją stronę. Kiedy stał koło mnie, wrzasnął ‘’Soniczny Grzmot’’, poczym jego ciało, zaczęło emitować jasnym światłem. Zasłoniłam oczy, a kieyd je otworzyłam, on był już za mną. Ruszyłam się biegiem i użyłam ‘’Pole Pioruna’’. W rezultacie Patric upadł na ziemie a ja przejełam piłkę. Podeszłam i podałam mu ręke. Wsparł się na niej i wstał.
-Jesteś dobry.- Pochwaliłam go.
-A ty nie jesteś najgorsza.
Reszta treningu minęła nam pomyślnie. Mizusu zaskoczyła nas jej umiejętnościami. Po treningu, pobiegłam do domu. Shade wracał z Arcady’m więc zdana byłam na siebie. Kiedy wróciłam, poszłam do sali walk. Po drodzę do domu, zgubiłam się i niechcąco, weszłam do jakiegoś ciemnego biura. Niestety drzwi się zaczasnęły i nie mogłam wyjść. Po godzinie, zaintrygowała mnie półka z jakimiś dokumentami. Nagle z półki wysunął się jakiś folder. Było na nim moje imie. Otworzyłam go i właściwie porzałowałam tego. Usiadłam na fotelu, poczym zaczęłam czytać. Kiedy doszłam do kartki, z nagłówkiem ‘’Top Secret’’, folder wypadł mi z rąk. Moje gałki rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów. Kiedy skończyłam czytać, znalazłam rząd liczb i liter. To chyba był link. Kiedy wpisałam og na tablecie, włączyła się strona z moim imieniem. Widocznie hasło nie było potrzebne. Zauwarzył tam wideo z moimi wyczynami i kościami. Zasłoniłam twarz i drgnęłam. Z wideo wynikało, że nie można mi tego pokazać, bo zdam sobie sprawę w tego kim jestem, a właściwie CZYM jestem. Na końcu znalazłam najbardziej szokującą wiadomość. Wiedziała o tym moja rodzina, Mike i Shade...
Zacisnęłam pięści, poczym wstałam. Uniosłam pięść i się zamachnęłam. Uderzyłam drzwi pięścią. Moja skóra bolała jak piekło, ale zaryzykowałam, bo mam jeszcze kości. Shade miał mi dłużo do wyjaśnienia... Wyszłam jakimś dziwnym korytarzem, a przedemną wyrosła ściana ze szkła. Aby ją ominąć, nalerzało wpisać hasło, którego ja oczywiście NIE znałam. Zawachałam się, poczym uderzyłam szkło pięściami. Rozbite szkło wbiło mi się w ręke, więc pobiegłam do naszego mieszkania. Kiedy nareszcie je znalazłam, Shade już tam był. Wślizgnęłam się do pokoju, poczym schowałam nóż, bo jak się mnie zdenerwuje, to zdolna jestem do wielu rzeczy, a pokusa użycia lśniącego ostrza, często na demną górowała. Obandarzowałam ręke i ubrałam bluzę, by Shade nic nie zauwarzył. Usiadłam na kanapie, poczym bezmyślnie zaczęłam obracać w ręku scyzoryk. Kiedy do salonu wszedł Shade, zaskoczył się i przemówił:
- Trochę cię nie było.
-Trudno.- Powiedziałam zimno. Zacisnęłam w ręku scyzoryk. Shade chyba zrozumiał, że jest ze mną coś dziwnego.
-Zły dzień?- Spytał potulnie.
-Zły pomysł.- Odpowiedziałam. Teraz Shade spojrzał na mnie  ze strachem.
-Odłóż scyzoryk, co?- Powiedział badawczo.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś!?- Wrzasnęłam.- Masz mnie za idiotę!?
-O co ci chodzi?- Spytał Shade.
-Dosyć!- Wrzasnęłam i wyszłam z pokoju. Po drodzę, znów się zgubiłam. Tym razem wylądowałam w pokoju z wielkim lustrem. Spojrzałam na nie, a po drugiej stronie zauwarzyłam robota.  To, czego naprawdę się bałam. Odbicie miało zielonkawe oczy, i śmiało się szyderczo. Wrzasnęłam i wybiegłam z pokoju. Przenocowałam w naszym domku klubowym, bo akurat Arcady zapomniał go zamknąć. Położyłam się, poczym zasnęłam. Kiedy się obudziłam, ubrałam się i poczekałam na resztę. Z faktu, że dzisiaj miał się zacząć obóz treningowy, miałam ze sobą walizki. Wyciągnęłam średni futerał, z którego wyciągnęłam skrzypce. Zaczęłam grać ulubiony utwór, ale nagle wszedł Patric. Spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Jakiś problem?- Powiedziałam ozięble. Patric mruknął coś pod nosem. Potem weszła Mizusu. Usiadła koło mnie i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Jak ci się podoba w szkole?- Spytałam radośnie.
-Sama nie wiem.- Odparła.- Trochę tu nieprzyjaźnie.- Namyśliła się.
-Zgoda.- Powiedziałam, a Mizusu popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.- Korytarze są dość ciemne.
-Chodziło mi bardziej o atmosfere.- Mizusu przedstawiła mi swój punkt widzenia.
-A...- Jąknęłam.- Jasne.
Mizusu wydawała się całkiem spoko. Nagle do domku wszedł Regg i Shade. Na widok Shade’a drgnęłam, oczekując najgorszego.


Od Alex-Cd Od Misuzu

Trening jak zwylke przebiegał pomyślnie. Dziśaj wszyscy napastnicy i pomocnicy mieli razem przejść obrone i zdobyć bramke.
-Misuzu!-krzyknełam podając piłke. Zawodniczka wymineła Rega i Ariane po czym podała do Lucy. Ona wykonała Shot Command 07<Double Shot>. Kiedy jej strzał był blisko bramki zaczoł zwalniać tracąc na sile. Noya złapał to bez problemu.
-Niewyszło.-powiedziała wściekła białowłosa.
-Lucy od kiedy prubujesz opanować technike Red Lions?-zapytała zaciekawiona Misuzu.
-Od niedawna. Chce pójść do przodu a nie ciągle stać w miejscu.-odpowiedziała wesoło  po czym wruciła na pozycje. Kiedy Blue biegła w naszą strone w jednej chwili Misuzu odebrała jej piłke po czym podała do Shade'a.Wszyscy graliśmy jak natchnieni. Po treningu dogoniłam Lucy i Misuzu.
-Hej dziewczyny może stworzymy własną technike?-zaproponawałam uśmuechając się. Lucy i Misuzu spojrzały na siebie.

Misuzu? Zostawiam to tobie

Od Misuzu CD od Arcady'ego

Stałam w zbiórce. Nadal, byłam w śnie. Śniło mi się że jestem na tym obozie o którym wszyscy wokół mnie szeptali. Byłam taka niemrawa że nie ogarnęłam o co chodzi. Nagle usłyszałam czyjś głos. Był trochę stłumiony, ale i tak coś tak słyszałam.
-Misuzu obudź się!!!
-Eeee...co?-ledwo co udało mi się otworzyć powieki nagle zauważyłam, że osoba która mnie próbuje obódzić to Arcady
-Zaczynamy trening!!!-targał mną jak burza
-Ej, co ty robisz!-przyjęłam pozę jakbym chciała z nim walczyć(kiedyś chodziłam na karate)
-Nic...tylko...
-Myślisz, że mną można tak pomiatać!
-Nie.
-Ok, spoko idę ćwiczyć.-naglę zrobiłam się milutka
Zaczął się trening. W tej szkole jest inaczej niż przypuszczałam. Muszę znaleźć sobie jakiegoś przyjaciela. Kogoś kto ma taki charakter jak ja!

Ktoś chce odpisać? :)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Nadiyi

Zarówno mecz z Red Lions jak i z Enigumą zakończył się dla nas sukcesem. Jednak czułam się podczas tych dwóch spotkań jak powietrze. Owszem, zablokowałam parę strzałów, jednak gdyby nie perfekcyjne dane nic z tego by nie wyszło. Ośmieliłam się nawet na użycie Płonącego Miecza, ale... został on z łatwością pokonany. Więc co mam zrobić? Ojciec ma rację, obrona nie jest dla mnie. Tylko, że w ataku idzie mi co najwyżej przeciętnie. Czy te wszystkie godziny spędzone na sali poszły na marne? Czy nie potrafię wykonać jednego porządnego strzału, który mógłby zamienić się w gola? Gdy ojciec dowiedział się o odejściu Lily zażądał jednego - oczywiście bym zajęła jej miejsce. Jak mam być ace napastnikiem gdy nie wyróżniam się niczym od innych? Teraz jeszcze ten obóz treningowy. Niechętnie wyszłam z domu, nie lubiłam zbytniej integracji. Dość szybkim krokiem udałam się w stronę szkoły, gdzie odbywała się zbiórka. Z zerowym poziomem entuzjazmu zaczęłam zastanawiać się nad danymi, które widziałam podczas ostatniego meczu. Jednak nie zdążyłam się nawet zbytnio nad tym rozmyślić ponieważ wpadłam na kogoś. A raczej ten ktoś wpadł na mnie.
-Przepraszam- chłopak błyskawicznie pomógł mi wstać- Nic ci nie jest?- dopiero wtedy na niego spojrzałam, przystojny, owszem, od razu zauważyłam, że lubuje się w czarnym. Spojrzał na mnie i na chwilę dosłownie zamarł. Wykorzystałam to i szybko się ulotniłam. Nie miałam czasu. Zresztą zauważyłam, że jeśli z kimś zamieniam więcej zdań niż powinnam kończy się to dla nie delikatnie mówiąc źle. I to bardzo źle. 

Od Alex

Byłam w trakcie pakowania kiedy zadzwonił mi telefon. To była Lucy, odebrałam połączenie.
-Hallo.
-Hej Alex czy masz wszystko by wiwinąć ten numer?
-Pewnie że tak.
-Ja też, Ariana szykuje asortyment. Tylko nasza trójka o tym wie. Wtajemniczamy inne?
-Ja wybiore kogo.-powiedziałam szukając moich dużych czarnych słuchawek.
-Dobra ja chciałam się tylko upewnić no to narazie.
-Pa.-powiedziałam po czym kliknełam aby rozłączyło. Skapnełam się że słuchawki miałam na laptopie. Odrazu je wziełam po czym zapakowałam do wielkiego plecaka. Zeszłam na dół, tak jak myślałam Aurelia wruciła ze sklepy.
-Masz te żelki żelkojadzie.-powiedziała dla żartu moja siostra po czym żuciła mi kilka paczek słonych żelek.
-I kto to mówi wczoraj zjadłaś wraz z Maxem wszysykie paczki żelek które kupiłam na obuz.-powiedziałam z uśmiechem. Pamiętam jak na obozie Max wchodził do pokoju kiedy nikogo niebył i podkradał mi żelki. Stare dobre czasy. Zapakowałam wszystkie potrzebne żeczy. Wziełam jedną paczke i zaczełam wcinać. Czas bardzo mi się dłużył. Już chciałam aby było jutro. Wziełam tablet i zaczełam pisać z kilkoma osobami. Niestety po godzinie wszyscy wyszli z Facebooka. Nudy mnie zrzerały.

Lily odchodzi

Dnia dzisiejszego żegnamy się z Lily, która odchodzi z drużyny.

Co oznacza, że pozycja ace napastnika jest wolna ^^

Od Arcady'ego i Misuzu

Dzisiaj jak zwykle trenowaliśmy. Był to dopiero początek, ale niektórzy już wydawali się zmęczeni. Jak zwykle. Dzisiaj znowu nie potrafiłem trafić w pustą bramkę. No przecież! Każdy wie, że w tej kwestii jestem beznadziejny, ale bez przesady... Po pewnym czasie przestałem próbować i miałem już iść gdzie indziej, ale zobaczyłem koło boiska dziewczynę. Patrzyła niespokojnie na nas i rozglądała się. Postanowiłem do niej podejść, bo zdawało się, że czegoś chce.
***
-Hej-odezwał się jakiś chłopak stojący nieopodal
-Cześć jestem…
-Misuzu, ta nowa?
-No, tak!-powiedziałam-pokazać ci jakieś sztuczki?
-No, dawaj
Pokazałam mu pare dobrych trików. Wyrzuciłam piłkę w powietrze i wyskoczyłam. Trafiłam celnie do bramki. Nagle zobaczyłam że nie tylko on się na mnie patrzy teraz to już wszyscy! Co teraz? Stoję po środku boiska i się nie stoję jakby nigdy nic.
-Dałaś czadu nowa!-ktoś krzyczy
-Dzięki…-uciekam do szatni. Spojrzałam na zegarek. Spóźnie się na chemię…


niedziela, 25 stycznia 2015

Od Patric'a

Przeniosłem się do Saphire. Nie sądzę, żeby zmienianie szkoły w samym środku roku szkolnego było dobrym pomysłem, no ale już trudno, musi tak być. Jak na razie nikogo tu nie znam, to oczywiste. Pewnie nie znajdę sobie szybko znajomych, nie jestem przecież zbyt otwarty. Słyszałem, że jest w tej szkole drużyna piłkarska. Jeżeli to prawda, to na pewno dołączę. I tak nie mam co robić, a uwielbiam piłkę nożną. Tak więc po lekcjach poszedłem tam, gdzie było boisko. Nie było tam nikogo. Pewnie jeszcze nie zaczęli treningu. Po chwili zastanowienia postanowiłem poczekać aż wyjdą, bo nie wiedziałem, gdzie mają szatnię. Po kilku minutach na boisko wbiegła różowowłosa dziewczyna. Miała na sobie strój piłkarski i niosła dwie piłki w obu rękach. Zacząłem zastanawiać się, jak zacząć rozmowę, ale dzięki Bogu zostało mi to odpuszczone.
-Ej, ty, co tak stoisz?-zapytała, zatrzymując się i mierząc mnie wzrokiem.
-Um... Jesteś z klubu piłkarskiego?-zapytałem, nie mogąc znaleźć innej odpowiedzi.
-Tak, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie-upierała się.
-Chcę dołączyć-powiedziałem, spoglądając na innych członków drużyny, którzy powoli opuszczali szatnię. Jak na razie nie zwrócili na mnie uwagi.
-Aha-mruknęła.-Arcady!!!-zawołała.
Widocznie nie było go jeszcze na zewnątrz, bo nikt nie zareagował. Dziewczyna ponowiła próbę przywołania chłopaka. Po chwili wybiegł pospiesznie i stanął obok.
-O co chodzi, Blue?-zapytał.
-On chce dołączyć-powiedziała.
-Arcady, zapomniałeś opaski-rzucił jakiś szarowłosy chłopak, który nie wyglądał mi na zbyt przyjaznego.
-Eh-zaśmiał się nerwowo rudowłosy.-Jak się nazywasz?-teraz zwrócił się do mnie.
-Patric Clave-odpowiedziałem.
-Na jakiej grasz pozycji?-zapytał.
-Napastnik-odpowiedziałem ponownie.
-Chodź, dam ci strój-powiedział i poszliśmy do szatni. Chłopak przeszukał kilka szafek, ale bezskutecznie.-Przepraszam na chwilę-mruknął i wybiegł. Z daleka usłyszałem, jak woła do kogoś.-Reg, gdzie są stroje?
-W szafce na samej górze!-odkrzyknął tamten i chłopak wrócił do mnie. Wziął krzesło i stanął na nim, żeby móc sięgnąć wysoko do szafki. Otworzył ją i wydobył strój z numerem 13. Spadł mu na ziemię, to znaczy na dół, w wyniku czego na głowie miałem koszulkę,
-Oj, sorry-przeprosił i położył strój na stole.-Przebierz się i przyjdź-powiedział, zgarniając ze stolika opaskę.
On wyszedł na boisko i dołączył do treningu, a ja przebrałem się w nowy strój. Potem wyszedłem na boisko. On od razu mnie zauważył i podszedł.
-Eh, a tak w ogóle jestem Arcady-powiedział.-Teraz cię przetestujemy. Będziesz strzelać-wyjaśnił.
Zawołał chłopaka, który wcześniej stał na bramce. Teraz ustawił się przed drugą, po wyjaśnieniu przez kapitana, czego od niego chce. Podali mi piłkę. Mocno zamachnąłem się nogą i kopnąłem.
-Błysk!-powiedziałem i błysnęło jak podczas burzy. Oślepiło to bramkarza i piłka swobodnie wpadła do siatki.
-Całkiem nieźle-powiedział Arcady.
Mimo, że wcześniej powiedział drużynie, żeby nie przerywali treningu, to teraz wszyscy wpatrywali się w tę scenę z widocznym zaciekawieniem. Widocznie kapitan nie miał zbyt dużego autorytetu. Oznajmił, że chce mnie jeszcze sprawdzić w dryblingu. Teraz miałem przejść tę samą dziewczynę, z którą wcześniej rozmawiałem.


Blue? ^^

Nowy członek!


Imię: Patric
Nazwisko: Clave
Wiek: 14 lat
Pozycja: Napastnik
Numer: 13
Techniki hissatsu: Soniczny Grzmot (unik poziom 1), Błysk (strzał poziom 2), Przyśpieszenie (strzał poziom 1), Piorun (unik poziom 1)
Avatar: 11 marzec
Charakter: Zazwyczaj jest spokojny, ale ma bardzo słabe nerwy i łatwo go zdenerwować, a wtedy lepiej zostawić go w spokoju. Mimo wszystko lubi ludzi z poczuciem humoru, choć sam nim nie grzeszy. Nie każdemu potrafi w pełni zaufać i czasami są z tego powodu nieporozumienia.
Kieruje: izumi6aoki@gmail.com (Izumi Aoki)

Od Alex

Po wygranej z Red Lions wszyscy byli szczęśliwi, tylko ja jedyna byłam smutna. I to nie z powodu rozkazu 504. To wydarzenie wstrząsneło całą moją rodziną. Dziśaj mija kolejna rocznica. Przez to niepotrafiłam skupić się na treningu. Kiedy strzelałam na bramke Noyi niechcący trafiłam w słupek.
-Skup się, jeszcze raz.-powiedziała Minori. Niewiem dlaczego ale przepełniał mnie wielki gniew. Kopnełam piłke z całej siły która była otoczona promieniami słońca. Footbolówka wleciała do bramki z wielką siłą. Niewierzyłam własnym oczom. Niebyłam pewna czy to jest ta technika która utkwiła mi w głowie aż do dziś.
-Świetlny Strzał?-spytałam samą siebie. Niewierze że to jest możliwe. Po treningu poszłam do domu. Podczas drogi myślałam o swojej siostrze Aureli. Została porwana kiedy byliśmy na wakacjach u krewnych w Niemczech. Podobno porywacze wywieżli ją do Polski. Po tym tata spędził tam dwa lata jej szukając, ale nieznalazł. Teraz Aurelia by była w pierwszej klasie liceum. Była ona niesamowitą zawodniczką. Kiedy weszłam do domu zobaczyłam jak w salonie tata rozmawia z policjantami a obok niego siedziała pewna nastolatka. Jej włosy były czarne tak samo jak oczy. Niewierzyłam że to możliwe. Łzy spływały mi na policzki i niebyłam w stanie niczego z siebie wydusić. Podeszłam niepewnie do taty po tym jak policjanci wyszli z domu.
-Tato co się stało?
-Alex to naprawde ty?-spytała mnie czarnowłosa która siedziała obok ojca. -Aurelia.-ledwo wypowiedziałam imie siostry. Ze szczęścia zaczełam płakać. Przytuliłyśmy się po czym zaczełam jej wszystko opowiadać. Nawet o porwaniu przez Enigume.
-Niech dopadne Maxa a mu kości porachuje.-powiedziała wojowniczko Aurelia, to samo chce zrobić z Edgardem. Teraz to niejestem jedyna z rodziny z czarnymi włosami. Aurelia zamęczała mnie tymi pytaniami. Udałyśmy się na najbliższe boisko. Zawsze tu przychodziłam z Aurelią by pograć. Zawsze grałyśmy do późnych godzin i teraz też tak było.

sobota, 24 stycznia 2015

Nazwa szkoły

No dobrze. Ankieta się skończyła i trzeba powiedzieć, że
Od dzisiaj nazywamy się Saphire Junior High, czyli Gimnazjum Saphire.

Więc cieszmy się i radujmy i... ten tego... co tam jeszcze ^^

Od Noyi

Trening trwał już od jakiegoś czasu. Wszyscy przyszli mniej więcej przed rozgrzewką.
Chyba Suga miał rację - źle zabieram się do ćwiczeń, które mają na celu udoskonalenie technik... Coś muszę wymyślić. Inaczej się nie da...
- Poćwiczycie strzały na bramkę - powiedziała Mizukawa - Noya?
- Gotów - rzuciłem krótko ustawiając się na pozycji
Do strzałów podchodzili kolejno pozostali zawodnicy. Kiedy piłkę kopała Alex, poczułem jakąś dziwną energię.
Wybiło mnie to z rytmu - piłka znalazła się w siatce.
- Skup się - rzuciła Minori
Do strzału podszedł Arcady. Skoczyłem w prawą stronę, podczas gdy piłka poleciała w lewo. Prawą ręką uchroniłem się przed upadkiem i dosłownie musnąłem dłonią murawę, po czym wzniosłem ją ku niebu. Za tym ruchem  pojawiła się prawie przezroczysta ściana od której bił chłód. Wyciągnąłem lewą rękę i po chwili trzymałem w niej futbolówkę.
- Ściana Wiatru - powiedziałem samorzutnie i wbiłem wzrok w piłkę. 

Mecz z Red Lions

Alex:
Jak zwykle z rana walczyłam z włosami które były niesforne. Powoli nerwicy setnego stopnia dostawałam.
-Jak się wkurze to sobie je skruce.-powiedziałam sama do siebie z nerwów.
-Ty i krótkie włosy niewidze tego. Już wiem dlaczego zawsze stajesz o szóstej.-powiedział mój gupi kuzyn Max. Co on robi w moim domu to ja niewiem. Zrobił mi zdjęcie na co ja wpadłam w furie i zaczełam go gonić. Bardzo szybko go dopadłam po czym wyrwałam mu telefon i wykasowałam zdjęcie.
-Może tą runde wygrałaś ale przegrasz wojne.-powiedział mój świrnięty kuzyn po czym oddałam mu telefon. Teraz walka z włosami niebyła trudna. Szybko się ogarnełam po czym poszłam w strone szkoły. Po drodze niechcący potrąciłam kota. Kiedy doszłam do szkoły odrazu poleciałam do pomieszczenia klubowego. Była tam połowa zespołu. Niewiedziałam dlaczego ale Lucy i Ariana śmiały się jak opentane.
-Co wam jest?-spytałam ale one na mój widok jeszcze bardziej się śmiały. Lucy mi pokazała pewne nagranie z obozu Nebuli. Stare dobre czasy. Max po tym wywołał mi wojne.

Lucy:
Byłam już w drodze do szkoły. Byłam poddenerwowana kolejnym meczem dlatego że to może być jej ostatni. Brat rozmawiał z pewnym przedsienbiorcą nieruchomości. Obiecałam sobie że zrobie awanture bratu. Gdy przekroczyłam brame szkoły odrazu udałam się do pomieszczenia klubowego.
-Hej wszystkim.-powiedziałam po czym poszłam się przebrać. Z nudów zabrałam piłke i postanowiłam sobie troche pograć by zabić czas.

Arcady:
Dzień przed meczem nie mogłem zasnąć. Mimo wszystko obudziłem się całkiem (no prawie...) wyspany, co nie zmienia faktu, że jak zwykle byłem ostatni. Na lewej ręce nadal odczuwałem skutki wypadku z drabiną, no ale przecież nie jestem bramkarzem, ręce nie są mi aż tak potrzebne (choć samo to, że boli...). W dodatku kiedy przekraczałem próg szatni, uderzyłem bolącą ręką o futrynę drzwi. Zawyłem z bólu, gdyż trafiłem idealnie w bolące miejsce... Los potrafi być naprawdę podły! No mniejsza z resztą, monologów prawił na ten temat nie będę.
-Ej, co ci jest?-zapytał Noya, a Shade zaczął się śmiać.
-Arcady spadł wczoraj z drabiny-oznajmił i teraz wszyscy się ze mnie naśmiewali.
-I to przez ciebie-dodałem.
-To szczegół-mruknął.
Rozcierałem lewą rękę (nie pomagało), przewracając oczami.
-To nie nasza wina, że nasz kapitan jest bezmózgi-mruknęła Lily.
-No ej! Teraz to już przesada!-warknąłem, poirytowany wszystkim.
Pewnie ta "dyskusja" trwała by dalej, ale przerwała ją nam Mizukawa, mówiąc, że niepotrzebnie się kłócimy. Jak się - chyba - domyślacie, zawzięcie zaprzeczaliśmy, że my się nie kłócimy, tylko rozmawiamy, ale gadaj jak ona cię nie słucha... Tak czy inaczej nie wiem, czego mogę spodziewać się na meczu, ale mam nadzieję, że i tym razem jakoś sobie poradzimy.

Shadow:
Obudziłam się wczesnym rankiem podekscytowana nadchodzącym meczem. Szybko wstałam i się ubrałam. Spojrzałam na zegarek. Do czasu zbiurki miałam jeszcze dwie godziny, więc postanowiłam potrenować. Poszłam pobiegać, a kiedy wróciłam miałam jeszcze wystarczająco dużo czasu by poćwiczyć w swoim pokoju treningowym. Wkońcu nastała odpowiednia chwila. Spakowałam się i wybiegłam z domu w podskokach. Byłam już na terenie szkoły, a moim oczom ukazała się drużyna piłkarska. Pomachałam im z daleka, a potem krzyknęłam radośnie: - Red Lions! Strzeżcie się, bo idziemy z wami wygrać!

Lily:
No tak, Arcady znowu coś sobie zrobił. No przecież norma. Dobrze, że nogi sobie nie uszkodził, bo jakby nie zagrał w meczu, to bym go chyba dobiła. Teraz siedzieliśmy z resztą i czekaliśmy, bo zostało jeszcze 10 minut do przygotowań meczowych. Eh, mam nadzieję, że wygramy.

Noya:
Kierując się do domku klubowego czułem, że dzisiejsze spotkanie będzie nasze. To jest pewne... ...jeszcze nigdy mi tak kości nie strzelały... Kiedy wchodziłem do domku klubowego, ostrożnie przekroczyłem próg. Wciąż pamiętam moją ostatnią przygodę. Mam wrażenie, że się na nas uwziął... Wewnątr byli już prawie wszyscy. - Rozumiem, że gotowi na wygraną? -zapytałem - Jasne! - odparli niektórzy

Na mecz przyszło wiele ludzi. Uczniowie naszej szkoły, szkoły Red Lions i kilku ciekawych. Minori przedstawiała nam ustawienie.
-To wasze ustawienie. Napastnikami są Lily i Lucy. Za nimi wysunięty pomocnik Alex. Za nią Arcady i Shade. W pierwszej linii obrony są Reg i Ariana a w drugiej Blue i Nadiya. Zrozumiane?
-Tak!-krzyknęli wszyscy zawodnicy.
-Pokażmy im prawdziwą piłkę nożną!-krzyknął kapitan. Wszyscy zajęli pozycje.
-Witam was na meczu dwóch wspaniałych drużyn. Zaczynamy mecz!-krzyknął komentator. Lily podała do Lucy która kopnęła piłkę na tyły do kapitana. Arcady biegł na bramkę rywala po czym podał do Shade'a. Wszyscy byli kryci,  nagle Alex wyskoczyła w powietrze. Pomocnik podał do dziewczyny, która kopnęła piłkę na bramkę. Lily dobiła Fałszywym Strzałem zdobywając bramkę.
-Erika, Ben przepuścił.-powiedziała Cleo podchodząc do kapitana.
-Spokojnie nadrobimy to w drugiej połowie.-odpowiedziała spokojnie dziewczyna, przymykając powieki. Ben podał do Stana, ale stracił piłkę przez Lucy. Dziewczyna użyła Aury Oceanii, tym samym zdobywając bramkę. Ben znowu był w zmuszony wyjąć piłkę z siatki. Znowu podał do
Stana, który przekierował to do Scotta, ale Alex i Lily odebrały mu piłkę. Ale po chwili Angel miała piłkę i biegła na bramkę rywala. Podała do Cleo która użyła Shot Command 07<Double Shot>. Noya próbował to obronić ale puścił. Ariana i Alex w ostatniej chwili rzuciły się do obrony strzału, co się im nie udało. Noya podał do Blue która przekierowała to do Nadiyi. Dziewczyna biegła z piłką, po czym podała do kapitana. Nagle Scott odebrał mu piłkę, ale nie na długo, bo przejął ją Reg. Podał do Lucy, a ona przekierowała to do Lily, ale zawodniczka straciła piłkę przez Angel, która podała do Stana. Na jego drodze stanęła Lucy. Dziewczyna skrzyżowała ręce, a na jej czubkach palców były krople wody. Wyskoczyła w powietrze, po czym wykonała zamach rękoma, a krople wody zamieniły się w bicze, które uderzyły w zawodnika. Piłka podskoczyła w powietrzu, a napastniczka ją przejęła.
-Alex!-krzyknęła dziewczyna, podając do zawodniczki.
-Kontratak!-krzyknął kapitan, po czym napastnicy i pomocnicy ruszyli na bramkę rywala. Nagle Jasper odebrał piłkę Lily i zmierzał na bramkę.  W ostatniej chwili Nadiya wślizgiem odebrała mu piłkę. Ale nie na długo, bo po chwili przejęła ją Erika. Użyła Aury Zamieci, która pędziła jak szalona na bramkę Noyi. Bramkarz użył Toczącego Grzmotu. Niestety atak był zbyt silny i obrona nie wytrzymała. Kolejny gol dla Red Lions. Erika wróciła na swoją pozycje, po czym przeszła obok Alex.
-No dawaj Alex, boisz się strzelać?
-Erika, jak zwykle jesteś nieznośna-dodała czarnowłosa. Piłka powędrowała do Shade'a, który niestety stracił piłkę przez Cleo, która użyła Shot Command 07<Double Shot>. Niespodziewanie Nadiya użyła Miecza Ognia i przekierowała strzał na bramkę przeciwnika. Nagle Angel jakimś cudem użyła Shot Command 07<Double Shot>. Piłka leciała w stronę bramki Noyi. Lucy z pomocą Aury Oceanii przekierowała strzał, ale Erika użyła Aury Zamieci.
-Ariana!-krzyknęła Lucy, a zawodniczka pobiegła przed siebie. Razem wykonały Salta Pioruna.
-Nie pozwolę na to!-krzyknął Scott, który chciał przekierować strzał, ale nie dał rady. Ben użył Murów Obrony, ale niestety nie wytrzymał. Ben podał do Anastazji, która podała do Miley.
-Erika twoja!-krzyknęła, po czym podała, ale w ostatniej chwili piłkę przejął Shade, lecz po chwili stracił ją przez Jessa. Zawodnik pędził na bramkę, a na jego drodze stała Shadow. Zawodniczka użyła Łowów by odebrać mu piłkę, po czym pędziła na bramkę. Erika wykonała wślizg, ale w ostatniej chwili zawodniczka wyskoczyła w powietrze, po czym podała do Lily. Nagle Cleo przejęła piłkę i pędziła na bramkę Noyi. Strzeliła bez hissatsu. Noya złapał to bez problemu. Walka o piłkę była coraz bardziej trudna. Nikt nie dawał za wygraną. Kiedy Lily i Lucy chciały odebrać piłke Cleo dziwna energia je odepchneła, to samo było z innymi zawodnikami.Gwizdek sędziego oznajmił koniec pierwszej połowy. Wszyscy chwycili się butelek z wodą i rozmawiali o meczu.
-Jak tak dalej pójdzie, to wygramy-dodała Blue.
-Coś mi nie pasuje-powiedziała Alex.
-Co ci ni pasuje?
-To co Erika odstawia. Ona zbiera siły na drugą połowę, kiedy my się męczymy.
-Erika wtedy będzie strzelać jak szalona-powiedział Noya który zdjął na chwile rękawice. Po dalszej rozmowie gwizdek oznajmił drugą połowę meczu. W składzie Red Lions zaszła zmiana Erika i Ben zamienili się miejscami. Zaczął Noya który podał do Nadiy. Dziewczyna podała do Arcady'ego, a ten do Shade'a. Zawodnik przekierował to do Alex, która kopnęła w stronę Lucy, a na koniec wcześniej wymieniona zawodniczka podała do ace napastnika. Nagle Ben pozbawił ją piłki, ale po sekundzie miała ją Lucy, po czym znowu zaszła zmiana, bo przejął ją Jasper. Podał do Cleo, która użyła Shot Command 07<Double Shot>.
-Nie pozwolę zdobyć kolejnej bramki!-krzyknęła Alex, po czym użyła Murów Ognia. Strzał nie do końca został zatrzymany, ale na tyle że utracił siłę, że Shadow przejęła piłkę i podała do Arcady'ego. Kapitan biegł na bramkę przeciwnika wymijając większość zawodników. Podał do Lily, która użyła Diamentowego Strzału. Erika obroniła to bez hissatsu, wszyscy byli zdruzgotani.
-Ale słabe-powiedziała kapitanka, która obracała piłkę na czubku palca.
-Że co powiedziałaś!-wykrzyknęła wściekła Lily.
-Lily, nie daj się, ona specjalnie tak mówi, by cie sprowokować-dodała Alex, która cofała się na pozycje wraz z innymi-Arcady, kiedy Erika poda do Jasper, on wyminie Lucy i Lily, wtedy ty masz okazje odebrać mu piłkę.
-Alex jesteś pewna?-spytał niepewnie kapitan, ale ona tylko pokiwała głową twierdząco. Bramkarka podała do Jasper, który tak jak przypuszczała Alex, wyminie napastników. Arcady wkroczył do akcji i odebrał mu piłkę, po czym podał do Shade'a, który pędził na bramkę rywala, wyminął prawie wszystkich zawodników, po czym podał do Lucy. Dziewczyna nie miała komu podać, wszyscy byli kryci.
-Lucy w górę!-krzyknęła Alex. Napastniczka kopnęła piłkę ku górze, po czym wyskoczyła i kopnęła ją na bramkę.-Lily teraz!
-Nie pozwolę wam.-powiedziała Angel, po czym przejęła piłkę i podała do Cleo.
Shadow!-krzyknęła czarnowłosa. Zawodniczka użyła Łowów, tym samym przejmując piłkę. Podała do Blue, dziewczyna podała do Shade'a, ale na jego drodze stanął Ben, odbierając mu piłkę, po czym strzelił na bramkę z całej siły. Ariana i Reg razem to zatrzymali, po czym podali do Arcady'ego. Zawodnik okiwał prawie wszystkich przeciwników, gdy nagle Anastazja i Stan pozbawili go piłki. Niespodziewanie Erika wyszła z bramki, dziewczyna była otoczona czerwoną aurą, tak jak inni członkowie jej drużyny.
-O nie, rozpęta się piekło-powiedziała z obawą Alex.
-Alex co się dzieje!-krzyknął kapitan.
-Arcady, Shade, wiem jak i zatrzymać technikę Eriki, ale zaufajcie mi.
-Za późno-krzyknęła Erika, która z środka boiska użyła Aury Zamieci.
-Na mój znak bronimy to razem.-technika leciała na trójkę pomocników, nikt nie wiedział, co Alex wymyśliła. -Teraz!-krzyknęła, po czym obrońcy próbowali obronić ten strzał. Nagle Aura Zamieci zaczęła płonąć ogniem. Piłka wystrzeliła jak z armaty na bramkę rywala i tym samym zdobyli bramkę.
-Nieeeeee!-krzyknęła Erika, a jej aura narastała. Podała do Angel, po czym pobiegła przed siebie, po czym wcześniej wymieniona zawodniczka do niej podała. Jej oczy zmieniły się na czerwone, a jej włosy unosiły się tak, jak by były naelektryzowane. Użyła Lodowych Ostrzy, technika mknęła jak szalona. Nikt nie był w stanie jej zatrzymać. Noya użył Toczącego Grzmotu. Technika była bardzo silna, ale zawodnik nie chciał poddać się bez walki.
-Nie przepuszczę-powiedział, a technika rywala całkiem osłabła. Wszyscy kibice ledwo wierzyli w to, co się stało. Jeszcze nikt nie zatrzymał strzału Eriki, a zwłaszcza Lodowych Ostrzy. Gwizdek sędziego oznajmił koniec meczu. Erika podeszła do Noyi i gratulowała mu, jeszcze nikt tej techniki nie zatrzymał. Zawodnicy ustawili się w rzędach na przeciwko siebie, po czym kapitanowie uściskali sobie dłonie. Na boisku rozległy się okrzyki radości. Erika uruchomiła swoją słuchawkę, którą miała na prawym uchu.
-Trenerze Hori, przegraliśmy.
-Tam gdzie jeden widzi przegraną, drugi widzi zwycięstwo-powiedział głos z słuchawki dziewczyny.
-Oczywiście.
-Czas by drużyna Imperium rozpoczęła projekt Omega X. Powiadomcie swojego trenera o rozkazie 504.
-Rozkaz 504!-krzyknęła Erika na całe gardło. Wszyscy zawodnicy to usłyszeli.
-Zostaną zniszczeni przez wirus.-powiedziała Alex cicho do siebie.
-Alex co się smucisz, przecież wygraliśmy?-zapytała Ariana.
-Wybacz, zamyśliłam się.
-Wygraliśmy!-krzyknęła uradowana Lucy, wszyscy byli zadowoleni z kolejnego zwycięstwa.

czwartek, 22 stycznia 2015

Nowy członek!




















Imię: Misuzu
Nazwisko: Harisawa
Wiek: 15
Pozycja: atak
Numer: 13
Techniki hissatsu:-Złowieszczy cios (strzał poziom 2) Złocista Fortuna (przejęcie poziom 1)
Avatar:
Charakter: Misuzu jest bardzo naiwna. Bardzo ją łatwo do czegoś namówić. Zazwyczaj jest miła, ale lepiej jej nie wkurzać. Jest ''słodka'' i bardzo przyjacielska.
Kieruje: sophita189@gmail.com (Sophita)

Od Arcady'ego-Niespodziewane wieści

Żółwim tempem wlekłem się do szatni po lekcjach. Przez to ledwo zauważyłem nauczyciela, który mnie wołał.
-Tak?-zapytałem.
-Chodź na słówko-powiedział mężczyzna.
Podszedłem do niego.
-Pojedziecie z klubem piłkarskim na obóz treningowy.
Super!!Pomyślałem.
-Kiedy?-zapytałem, starając się być opanowanym.
-Jeszcze nie ustaliliśmy dokładnej daty, ale kilka dni po waszym następnym meczu.
Przytaknąłem na znak, że rozumiem.
-Potem powiem ci więcej na ten temat-oświadczył.
-Dobrze, już muszę iść.
Pobiegłem więc na trening. Jak zwykle byłem jednym z ostatnich.
-Są już wszyscy?-spytałem od progu.
-Tak-powiedziała z wyrzutem Blue.
-No co? Nauczyciel mnie zatrzymał.
-Coś ty znowu narobił?-zażartował Shade.
Prychnąłem i przewróciłem oczami.
-Jeżeli nie chcecie wiedzieć, czego się dowiedziałem, to w porządku-mruknąłem i zacząłem się przebierać. Przyjaciele kilkukrotnie starali się mnie nakłonić do zdradzenia informacji, ale powtarzałem im, że powiem, jak już cała drużyna będzie na boisku. W końcu przestawili się na poganianie mnie przy ubieraniu, przez co szło mi to jeszcze mozolniej. Po jakimś czasie wyszliśmy na boisko. Wszyscy stali w zbiórce (niewiarygodne!!!!!!!!!) i patrzyli na mnie.
-Jedziemy na obóz treningowy-oświadczyłem bez zbędnego gadania.
Po chwili, tak jak się spodziewałem, dało się słyszeć okrzyki typu "Gdzie?" "Kiedy?" "Na ile?" "Ale ekstra!" itd.
-Nie znam szczegółów-mruknąłem.-A teraz na boisko!-zarządziłem.


Ktoś, kto pragnie :)

środa, 21 stycznia 2015

Od Lucy-Cd Od Alex

Mecz z Red Lions zbliżał się coraz bliżej. Bardzo się obawiałam tego meczu. Kiedy grałam z Enigumą coś do mnie dotarło. To że straciłam forme. Niedziwota jak się przez prawie cztery lata niegrało. Wyszłam z pokoju po czym pokierowałam się na schody. Kiedy byłam blisko schodów usłyszałam głos mojego brata.
-Tak tak wiem.....za dwa tygodnie kontrola nogi oczywiście dowidzenia.-to co usłyszałam było dla mnie szokiem. Za dwa tygodnie kontrola. A co jeśli niebęde mogła grać w piłke. Zeszłam na dół i robiłam dobrą mine do złej gry.
-Hej bracie.
-O Lucy. Niech zgadne słyszałaś rozmowe.
-Jaką rozmowe?
-Niekłam Lucy znam cie dobrze.
-Dobra słyszałam. Boje się tego bo może się okazać że niebęde mogła grać.
-To dla twojego dobra.
-Dobra. Oddzielanie mnie od pasji. Znając ciebie wiem że niechcesz bym grała w piłke.
-Może jako bramkarz to tak ale jako napastnik.
-Strzeliłeś sobie wielkiego samobuja bracie!-krzyknełam po czym wyszłam z domu trzaskając dzwiami. Niewiedziałam gdzie biegne ale mnie to nieobchodziło. Zabolało mnie to. Boje się że zostane odizolowana od piłki albo co gorsza wyprowadzimy się z tąd. Tego w tedy niezniose. Jak coś takiego zajdzie to mu niedam żyć. Z mojego oka popłyneła łza. Usiadłam na ławce w parku. Chciałam się komuś wyżalić ale niemiałam komu. Chciała bym mieć w kimś wsparcie ale czy taką osobe mam? Chętne bym porozmawiała o tym z Alex ale pewnie jak inni niebędzie chciała mnie słuchać. Chwilami niewiem dlaczego ale jej zazdroszcze talentu. Zaczoł padać deszcz, świetnie wręcz fantastycznie. Nagle na mojej drodze staneła Alex.
-Lucy hej co tu robisz?
-Włucze się.
-Może do mnie wstąpisz?-zgodziłam się na propozycje Alex. Jej dom był bardzo blisko. Niezmoczyło nas tak bardzo. Opowiedziałam jej całą historie. W końcu ktoś mnie wysłuchał.
-Teraz wiesz wszystko.
-Jej i to wszystko moja wina.
-Nie twoja Alex. Trener Hori jest winien. To przez niego brałaś świństwo.
-Ja też chwilami myśle że nikt mnie niewysłucha.
-Co się dzieje?
-Pamiętasz mojego brata?
-Tak.
-On mnie bił . Kiedyś był niesamowitym bratem. Mogłam na niego liczyć i to on sprawił że zaczełam grać. Ale teraz to demon. Może pomugł mnie uratować ale to niezmienia faktu co mi zrobił. Jest wrogiem a nie bratem.-powiedziała po czym spojrzała na rodzine zdjęcie z przed kilku lat. Była tam z bratem i rodzicami w Egipcie a w tle był Sfinks. Było widać że Alex i Edgard bardzo dobrze się dogadywali. A teraz był on jej wrogiem.

Wyniki aniet (cd.)

Tak więc wszyscy zagłosowali już w ostatnich dwóch ankietach, dlatego ogłoszę wyniki.
Zdecydowaliście, że chcecie czas realny roku szkolnego, więc dobrze. Mimo, że w Japonii jest trochę inaczej, u nas będzie się zaczynał i kończył jak w Polsce. Chyba domyślacie się z jakiego względu, prawda?
Z nazwą szkoły trzeba będzie zrobić następną dogrywkę. Teraz możecie głosować na Kuroshiro bądź Saphire Jr.High.


Aha. Jeżeli chcecie i możecie proszę was o reklamowanie bloga ^^

wtorek, 20 stycznia 2015

Od Shadow

Siedziałam właśnie w swoim pokoju i nudziłam się jak mops. Nie wiedziałam wogóle, co ze sobą zrobić. Westchnęłam. Przez chwilę myślałam o tym, czy by nie odwiedzić Lily, ale jakoś nie byłam pewna, czy to może być dobry pomysł. Poszłam do swojej sali treningowej i rozpoczęłam ćwiczenia. Najpierw zajęłam się akrobatyką, potem łucznictwem, a na samym końcu, wyjęłam z szafy dwa noże i rozpoczęłam rutynowe ćwiczenia.  Ech... Dawno tego nie robiłam, ale wciąż miałam tak samo świetną formę, jak kiedyś.
W pewnym momencie doszłam do wniosku, że jakoś nie mam dzisiaj natchnienia na trening. Hah.. to była jakaś nowość. Zaśmiałam się w duchu, po czym przebrałam się by wyjść z domu. Tuż przed wyjściem z pokoju, postanowiłam zabrać jeszcze ze sobą broń. Jeden z noży włożyłam do buta, a drugi schowałam pod koszulą. Papa od dawna chciał, bym zawsze miała je przy sobie, jednak do tej pory nie czułam zagrożenia. Jednak po ostatnich wydarzeniach, doszłam do wniosku, że może bycie uzbrojonym nie jest takim głupim pomysłem.
Wyszłam z domu i poszłam pobiegać, z braku lepszego pomysłu na zabicie nudy. Zaczęłam rozmyślać. Niektórym mogłoby się to wydać dziwne, ale prawda była taka, że nie byłam wiecznie wesoła. Jak każdy miałam swoje problemy, choć do życia faktycznie podchodziłam raczej optymistycznie i na luzie. Staram się być taka, szczególnie w ostatnim czasie, po śmierci matki i brata. Zostali napadnięci na ulicy, a ci ludzie ich zabili. Przynajmniej matkę. Nie wiem, co dokładnie stało się z moim bratem, ale nie widziałam go już od bardzo dawna. Najprawdopodobniej on również nie żyje.
Od tej pory mam tylko papę. Musimy się wspierać, a ja, nie mogłabym żyć teraz normalnie, gdybym nie patrzyła na wszystko przez różowe okulary. Westchnęłam. Bardzo za nimi tęskniłam.
Koniec! Nie ma co rozpamiętywać przeszłości. Wracam do domu. Natychmiast.
Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Już po kilku minutach stałam przed drzwiami frontowymi i otwierałam je kluczem. Miałam właśnie wejść do środka, gdy nagle moją uwagę przykuł mały świstek papieru leżący na wycieraczce. Podniosłam go i przeczytałam:
`` Rozejrzyj się i bądź czujna  ``
Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Co to miało znaczyć? Obejrzałam się na ulicę i przeczesałam ją uważnie wzrokiem, ale nie dostrzegłam niczego niepokojącego. Weszłam po cichu do domu i poszłam do swojego pokoju zastanawiając się co to mogło być. W końcu doszłam, do wniosku, że to zapewne wiatr przywiał na wycieraczkę tą kartkę i że to zapewne jakieś dzieciaki wymyśliły do jakiejś zabawy.
Tak, to zdecydowanie była pomyłka. Odłożyłam kartkę do pudełka na niepotrzebne graty i postawiłam je na półce. Miałam nadzieję, jak najszybciej o tym zapomnieć.