-Niedaleko targu
jest takie miejsce, tam możemy potrenować.- Powiedziałem nieprzekonany.
-Super, prowadź!-
Wrzasnął Arcady. Szliśmy przez targ, ale nagle usłyszeliśmy dziwnego tragarza:
-Tanie gwizdki,
firmy Imperia i Spółka™! Świetnie nadają się do gwizdania. Sami zobatrzcie!-I
tu zagwizdał tak przeikliwie, że Arcady zakrył sobie uszy.
-Dość tego!-
Krzyknęłem i podeszłem do tragarza. –Co ty sobie wyobrażasz, Mike!?
-No, sprzedaje
gwizdki. Chcesz jeden?Tobie mogę dać za pół ceny!- Powiedział niewinnie.
-Nie i przestań!-
Przewróciłem oczami.
-A gdzie wy się
wybieracie tak późno? Już pierwsze gwiazdy widać na niebie!- Zmienił temat.
-Jest piętnasta.-
Zauwarzył Arcady.
-Idziemy
trenować!- Powiedziałem do Mike’a.
-O ile się nie
mylę, to wy macie boisko koło szkoły!- Powiedział przekonany. Popatrzyliśmy po
sobie.
-Ale dzisiaj jest
mecz juniorów, prze pana!-Skłamał Arcady.
-To czemu Shade w
nim nie uczestniczy?- Spytał zbity z tropu. Ta konwersacja trwała jeszcze
chwile, ale Mike stwierzdził, że odbieramy mu klientów (których i tak nie ma). Jeszcze
trochę spacerowaliśmy, poczym doszliśmy do celu. Boisko było trochę zaniedbane,
ale to nie był żaden problem. Arcady wyciągnął piłkę.
-Co trenujemy?-
Spytał entuzjastycznie.
-Może jakieś
hissatsu?- Zamyśliłem się.
-Obronne? Do tego
potrzeba trzeciej osoby. Aby na nas natarła.- Wytłumaczył Arcady.
-Spoko.-
Powiedziałem i zadzwoniłem do Blue.
-Halo?- Odezwała
się.
-Możesz z nami
potrenować? Jesteśmy na boisku za targiem.- Blue nie sprzeciwiła się i po
kilkunastu minutach zjawiła się.
-Co robimy?-
Spytała
Arkadiuszu, co
robimy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz