//Jakby co rozdział pisany przed wyprawą do Enigumy//
Mizukawa miała rację. Niepotrzebnie zrobili walcząc z Enigumą, ale
czasu nie da się cofnąć, prawda? Teraz pozostało im jedynie ciężko
pracować, by zaskoczyć swoich przeciwników podczas meczu. Nadiya
westchnęła. Jeszcze Arcady i reszta chcieli szpiegować rywali. Tylko czy
to bezpieczne? Jeżeli ktoś ich przyłapie to będą nie lada kłopoty, a
wtedy nie chciałaby być w pobliżu wściekłej Minori. A propos Minori,
mówiła, że musiała podciągnąć swój drybling... Doskonale wiedziała, co
to oznacza. Gdy była już w domu, przebrała się w strój sportowy i zeszła
do salonu. Tam siedzieli jej rodzice. Nastolatka niepewnie przed nimi
stanęła i czekała, aż przerwą rozmowę.
-Co się stało?- zapytał ojciec
-Tato, proszę, potrenuj ze mną drybling- skłoniła się i czekała
-Dlaczego?
-Nasza menadżerka sporządziła wykresy odpowiadające naszym umiejętnościom. Z dryblingiem idzie mi najgorzej, chcę się poprawić.
-Ach tak- zastanowił się- to prawda, że niedługo gracie mecz?
-Tak, z Enigumą.
Nadiya
sama nie mogła uwierzyć w to co zrobiła. Poprosiła ojca o trening,
sama, z własnej woli. Wiedziała, że jeżeli pójdzie jej źle, prędko z
sali nie wyjdzie.. Jednak była świadoma i w pełni gotowa na takie
ryzyko. Jeżeli to oznaczało poprawę jej umiejętności. Mecz zbliżał się
wielkimi krokami, nie było czasu na lenistwo. Dziewczyna wyszła na taras
i zeszła schodkami do ogrodu. Tam przy krzaczku róż znalazła piłkę
futbolową. Nie należała do niej (wszystkie znajdowały się w sali
gimnastycznej, dodatkowo były numerowane), ta z kolei była wyraźnie
często używana i miała na sobie jakiś grawer, którego nie potrafiła
rozszyfrować. Od razu domyśliła się, że to piłka Noyi. Leżała w miejscu,
z którego do niej podszedł. Wystarczyło tylko żeby ją jej pokazał, a
ona nie oskarżyłaby go o włamanie i nie ciągnęła do domu, a co za tym
idzie nie wyjawiłaby mu prawdy o treningach z ojcem!
-Nadiya, idziesz?- usłyszała głos ojca
-T-tak, już idę- powiedziała i schowała piłkę tam gdzie ją znalazła
Na środku sali w równym rzędzie zostały ustawione pachołki.
-Wiesz
co masz robić- powiedział pan Brown- Liczą się trzy zasady. Pierwsza:
Dokładność, nie pozwól by piłka robiła co chce. Druga: Czas. Im szybciej
ci to pójdzie tym lepiej. Im lepiej będzie ci to wychodzić tym bardziej
będziemy zmniejszać odległości między słupkami. Trzecia: nie możesz
trącić żadnego pachołka, inaczej zaczynamy wszystko od nowa. Zaczynaj.
Trening szedł średnio. Było przyzwoicie, ale nie doskonale. Nadiya nie miała pojęcia, że drybling może być taki trudny. Jednak nic nie przychodzi bez starania.
***
Następnego
dnia przed treningiem dziewczyna dostrzegła kierującego się w stronę
domku klubowego Noyę. Niewiele czekając wyciągnęła z szafki futbolówkę.
-To
chyba twoje- rzuciła mu ją prosto w jego twarz, jednak w tej chwili
dały o sobie znać jego umiejętności siatkarskie i bramkarskie i chłopak
zgrabnie pochwycił piłkę
-Oooo dzięki, wszędzie jej szukałem!
-Spoko-
odwróciła się i poszła w stronę pomieszczenia klubowego. Od czasu ich
rozmowy w pokoju Nadiyi unikała jakiejkolwiek konwersacji z bramkarzem.
Nie chciała by w jakikolwiek sposób poruszył temat jej dodatkowych
treningów. Gdyby to zrobił prawdopodobnie zmieniła się w drugą Mizukawę i
go z miejsca zabiła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz