Patrzyłam na Nadiyę w odbiciu szyby i dostrzegłam, że w jej oczach czają się łzy. Właśnie wtedy przypomniałam sobie, że kilka lat temu byłam w podobnej sytuacji, tyle że to ja wtedy byłam na miejscu Nadiyi. Poczułam nagłą potrzebę powiedzenia dziewczynie, o tamtym wydarzeniu. Westchnęłam i przemówiłam łagodnym głosem:
- Kilka lat temu, moja matka i brat, zostali napadnięci na ulicy. Policjanci znaleźli ją martwą, a brata... Nigdy nie odnaleźli - musiałam przełknąć gulę, która zebrała mi się w gardle, po czym kontynuowałam - Kiedy to się wydarzyło, nie byłam sobą. Ciągle miałam napady smutku, bądź wściekłości. Nikt z mojej dawnej drużyny, nie wiedział co się ze mną działo. Kiedy policjanci poddali się i przestali szukać mojego brata, postanowiłam szukać go na własną rękę. I wtedy przydarzył mi się wypadek. W szpitalu odwiedziła mnie moja młodsza przyjaciółka, Cleo. Wypytywała mnie, tak długo, aż wkońcu opowiedziałam jej o wszystkim. Zaoferowała mi pomoc. Ale ja się nie zgadzałam. Byłam pewna, że poradzę sobie z tym sama. Ale ona mi na to nie pozwoliła. Jeszcze kiedy byłam w szpitalu, zajęła się poszukiwaniem mojego brata. Nie rozumiałam dlaczego to robi, nawet go nie znała. Kiedy ją o to zapytałam, wyjaśniła, że zależy jej na mnie. Wtedy pozwoliłam jej pomóc. Razem szukałyśmy poszlak. Napady wściekłości oraz smutku zdarzały mi się coraz rzadziej. Kiedy wszystkie ślady się urwały i nie miałyśmy już żadnych pomysłów, jak mogłybyśmy go znaleźć, wkońcu się z tym pogodziłam. Dzięki niej. Gdybym nie miała przy sobie Cleo, w tej chwili zapewne byłabym zupełnie inną osobą. Dzięki niej nauczyłam się, że nie ze wszystkimi problemami, można sobie poradzić samemu. Czasami potrzeba człowiekowi wsparcia. Nie będę cię naciskać, ale chcę, żebyś wiedziała, że jeśli będziesz potrzebowała pomocy, możesz na mnie liczyć. I nie martw się, mnie nie jest tak łatwo się pozbyć - dokończyłam z lekkim uśmiechem, patrząc na Nidiyę, która wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.
NADIYA?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz