wtorek, 13 stycznia 2015

Od Shadow-CD Od Arcady'ego

Wolnym krokiem szłam w stronę boiska. Nie było mnie tego dnia w szkole. Ojciec przed wyjściem do pracy zapomniał mnie obudzić i smacznie drzemałam do godziny 12:00. Kiedy się obudziłam, ze zgrozą zdałam sobie sprawę z tego, że ominęłam już połowę lekcji. Zerwałam się z łóżka i szybko zaczęłam się pakować, jednak zdałam sobie sprawę z tego, że po 12:00, nie mamy żadnych ważnych lekcji. Postanowiłam zadzwonić do ojca. Odebrał już po drugim sygnale.
- Coś się stało Shadow? – zapytał zaniepokojony.
- Przed wyjściem do pracy zapomniałeś mnie obudzić – odpowiedziałam mu spokojnie.
- Co?! O nie! Tak bardzo cię przepraszam. Kiedy się obudziłaś?
- Przed chwilą – odpowiedziałam ze śmiechem. – Usprawiedliwisz moją nieobecność?
- Tak, zaraz się tym zajmę – obiecał.
- To, ok. Zrobię sobie śniadanie i przygotuje ci obiad. Nie czekaj na mnie. Nieobecność w szkole nie usprawiedliwia mnie od nieobecności na treningu.
- Jasne – odparł roztargniony. – Więc do zobaczenia.
- Pa.
Po zakończeniu rozmowy ogarnęłam się, zrobiłam wszystko co obiecałam ojcu, po czym zarzuciłam torbę na ramię i udałam się w kierunku szkoły.
Właśnie takim oto sposobem znalazłam się w szatni wcześniej niż inni. Przebrałam się, po czym wyszłam na boisko. Przypomniał mi się strzał, który oddałam w trakcie kłótni z Arcadym. No i te wszystkie linie, które widziałam przed oczami. Ale teraz nic się nie działo. Muszę opanować zarówno ten potężny strzał, jak i te głupie kreski.
Rozpoczęłam więc ćwiczenia i strzelałam na bramkę. Próbowałam również zobaczyć linie, ale wciąż byłam na nie ślepa. Westchnęłam. No trudno.
Właśnie w tej chwili rozległ się dzwonek i uczniowie wylegli ze szkoły. Jednym z nich był Arcady, który właśnie pokierował się w stronę domku klubowego.
- Arcady! – krzyknęłam machając ku niemu ręką.
Rozejrzał się i po chwili jego spojrzenie padło na mnie…

Arcady?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz