piątek, 16 stycznia 2015

Od Shade'a- CD od Arcady'ego

-Nie wiem…-Mruknął zafascynowany Arcady.- Ale warto to rozwinąć.
Reszta treningu przebiegła całkiem znośnie. Euforia wygranej wisiała jeszcze w powietrzu, gdzieś po między lekką bryzą i swądem potu. Trzeba było przyznać, że nieustanne treningi bardzo męczyły. Pod koniec treningu ja i Blue podeszliśmy do Arcady’ego.
-Co powiesz na mały trening?- Spytała dziarsko Blue.
-Jestem trochę zmęczony.- Odparł Arcady.
-Ale musisz to opanować!- Krzyknęła Blue, na co połowa drużyny popatrzyła na nią nieprzytomnie.
-Niech wam będzie!- Westchnął kapitan. Poszliśmy więc na boisko, poczym Blue wygłosiła mowę:
-Zebraliśmy się tu, by pomóc Arkadiuszowi Szmitowi (Tu Arcady zrobił się lekko czerwony). Jeśli mam racje, a zwykle ją mam, to tu chodzi o coś więcej niż Hissatsu.
-Ale o co?- Powiedział dramatycznym tonem Arcady.
-Nie dowiesz się, jeśli będziesz tak tu stał!- Powiedziałem rozwarznie. Po wymianie zdań, zaczęliśmy trening. Właśnie dryblowałem, gdy Arcady podbiegł do mnie i usiłował zabrać mi piłkę. W tej samej sekundzie naokoło niego pojawiło się granatowe światło. Nareszcie zrozumiałem, co robić.
-Jesteś nikim!-Wrzasnąłem, a Arcady i Blue wytrzestrzyli na mnie oczy.- Małym śmieciem, nic nie wartym smarkaczem! Brudasem i nieukiem!- Wtedy Granatowe światło się powiększyło, ale szybko zniknęło.
-No wiesz!- Zawołał z oburzeniem Arcady.
-No, ale mój plan wypalił.- Wzruszyłem ramionami.
-Jaki plan?- Spytał kapitan.
-Chciałem wydobyć z ciebie energię.- Powiedziałem dumnie. Po kilku podejściach, usiedliśmy na trawie.
-Na dzisiaj koniec!- Powiedziała stanowczo Blue.
-Racja!- Westchnął Arcady.- Ale nadal nie wiem, co się ze mną stało.

-Nie zamartwiaj się tak!- Poleciłem, poczym porzegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz