-Ty chyba powinieneś być w klubie tanecznym,a nie piłkarskim-skomentował Shade.
-Oj tam, oj tam-mruknąłem.-Mówiłem ci już, że mi się nudzi!
***
W tej właśnie chwili Lucy podkrążając zabrała Blue piłkę i pobiegła do przodu razem z Nadiyą, do której po chwili podała. Dziewczyna spróbowała oddać strzał, jednak Alex natychmiast go zatrzymała. W tej chwili podbiegłam do niej i zabrałam piłkę. I nagle, ku zdziwieniu wszystkich, zamiast skierować piłkę do bramki zawróciłam i pobiegłam w kierunku własnej. Wszyscy byli tak zaskoczeni, że zanim zdążyli zareagować, byłam już za połową boiska i właśnie zbliżałam się ku Arcademu i Shade'owi. Druga drużyna nie bardzo wiedziała co ma zrobić. Nie widzieli sensu w odbieraniu mi piłki. I dobrze. Miałam zamiar dać Arcademu małą nauczkę.
Na drodze stanął mi Shade. I kolejne zdziwienie. Chłopak zamiast mnie zatrzymać, odsunął się na bok, pozwalając mi przejść. Mrugnęliśmy do siebie, po czym pobiegłam dalej. Arcady nie bardzo wiedział co ma zrobić. Przebiegłam przez niego z łatwością, ale potem zawróciłam. Był tak zdezorientowany, że nie zrobił nic, by mnie zatrzymać. W tej właśnie chwili stała się kolejna niespodziewana rzecz. Wściekła na jego bierność, skierowałam piłkę prosto w jego twarz i już po chwili leżał na ziemi. Usiadł zszokowany i zapytał mnie gniewnie:
- Co to miało być?
- Grrr... Nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej - warknęłam na niego i kopnęłam w niego piłką jeszcze raz.
- Grrr... Nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej - warknęłam na niego i kopnęłam w niego piłką jeszcze raz.
- Czy mnie odbiło? CZY MNIE ODBIŁO!? - wydarłam się na niego tak głośno, że wszyscy zwrócili na nas uwagę. - Ty chyba nic nie rozumiesz, prawda!? Niedługo mamy mecz z Enigumą, a dzięki tobie i temu twojemu durnemu mózgowi, oni doskonale znają naszą strategię! Robimy teraz wszystko, żeby móc ich później zaskoczyć i wygrać! A TY CO!? Odwalasz tutaj jakiegoś kankana, zamiast przyłożyć się do obrony!
- Tak właściwie to to była kalinka - stwierdził.
Spojrzałam na niego wilkiem. OK. Teraz to już serio byłam mocno wkurzona.
***
-To nie moja wina-powiedziałem.-Zresztą nie tylko ja tam byłem.
-Ale jesteś kapitanem i powinieneś uważać na to, co robisz!-krzyknęła na mnie tak, że aż się cofnąłem. Nikt już nie grał, wszyscy byli wpatrzeni w nas i zapewne zastanawiali się, co zaraz się stanie.
***
Odetchnęłam głęboko i spróbowałam się uspokoić. Wzięłam kilka głębokich wdechów, ale i to nic nie dało. Ze złości, aż zakręciło mi się w głowie. Nagle, tuż przed oczami, zamigotały mi znajome linie. Pokazywały mi idealną trajektorię udeżeń, które mogłabym zadać Arcademu. Nie, nie mogłam tego zrobić. Ja tak nie postępowałam. Ale byłam naprawdę wkurzona. Chłopak, chyba jeszcze nie ogarnął, że powinien przeprosić. W takim razie musiałam przekierować złość.
Szybko pochwyciłam piłkę i trzymałam ją stopą. Arcady patrzył na mnie niepewnie, nie wiedząc, czy powinien zacząć uciekać, czy się osłaniać. Wtedy właśnie się zamierzyłam i kopnęłam piłkę z całą złością, po jednej z linii, które widziałam. Po sekundzie piłka kręciła się w siatce po drugiej stronie boiska, kopnięta z taką siłą, że aż odepchnęła kilku zawodników, którzy stali niedaleko trajektorii jej lotu.
***
Znieruchomiałem ze zdziwienia. "Ale jak!?" pomyślałem. Przecież Shadow nigdy nie oddała jeszcze tak mocnego strzału! Inni również wpatrywali się to w nią, to w piłkę całkowicie zdumieni. Nikt nic nie mówił i wszyscy stali równie sztywno jak ja.
-Shadow...?-zapytałem w końcu niepewnie.
***
- Nie jestem napastnikiem, ale robię wszystko, by być lepszą - wycharczałam przez zaciśnięte zęby. - Ale jak widzę ty masz to gdzieś.
Po tych słowach ruszyłam ku bramce przeciwników. Wyjęłam piłkę z siatki i rzuciłam ją prosto ku Arcady'emu. Przyjął ją ze zdziwioną miną.
- Proszę bardzo! - krzyknęłam do niego. - Skoro uważasz, że obrona jest nudna to strzel mi z miejsca w którym jesteś.
***
-Nie wiem o co ci chodzi-powiedziałem.
Użyłem jednak Obrotowego Strzału. Nie strzelam dobrze, nie wiem czy z normalnej odległości zdołałbym jej strzelić... Tak jak się spodziewałem z łatwością złapała piłkę.
***
- Co to było!? - wydarłam się na niego.
- Ale z czym ty masz znów problem!? - odkrzyknął zdenerwowany.
- Czy ty wogóle wkładasz uczucia w tą grę!?
- Oczywiście, że tak! - krzyknał.
- Jakoś tego nie poczułam - odpowiedziałam zła.
Czułam jak krew wrzy mi w rzyłach. Wciąż byłam wściekła, ale nie mogłam na to nic poradzić. Zeszłam z boiska i poszłam się napić.
***
-Nie wiem o co jej chodzi-powiedziałem.
Podszedłem do bramki, która była za mną. Schyliłem się i wyciągnąłem piłkę z siatki.
-Arcady!-zawołał ktoś.
Natychmiast wstałem i odwróciłem się, ale moja głowa natrafiła na jedną z poprzeczek. Zakręciło mi się w głowie i po chwili upadłem na ziemię.
***
Popatrzyłam na kapitana i mimo całej złości, którą odczuwałam zaśmiałam się. Jak widać sam robi sobie krzywdę i nie muszę mu w tym pomagać.
- Należało ci się! - krzyknęłam do niego, po czym ze śmiechem podeszłam do bramki i pogłaskałam ją z czułością.
- Dobra poprzeczka - powiedziałam.
Popatrzyłam na chłopaka z litością. No i jak ja mam się tu gniewać, gdy on mi mdleje? Ech...
- Dajcie mi wody! - krzyknęłam.
Przez chwilę nikt się nie poruszył, ale w końcu Shade pobiegł po jedną z butelek i szybko mi ją rzucił. Złapałam ją, zanim zdąrzyła upaść. Odkręciłam korek i wylałam na chłopaka całą, mokrą zawartość naczynia.
***
Ocknąłem się mokry na ziemi przed bramką. Byłem lekko zdezorientowany i bolała mnie głowa. Widziałem trochę niewyraźnie. Kiedy już poprawiła mi się jakość obrazu przed oczami dostrzegłem, że większość drużyny stoi nieopodal i patrzy na mnie. Usiadłem i złapałem się za głowę, gdyż nadal czułem w niej pulsujący ból, co mnie oszałamiało.
-Nic ci nie jest?-zapytała Blue.
-W porządku-mruknąłem dość niewyraźnie.
Wstałem powoli.
***
Arcady wstał chwiejąc się niepewnie na nogach. Jeszcze nie zauważył, że jestem tuż za nim. Rozejrzał się niepewnie. Wykorzystałam jego nieuwagę i klepnęłam go w ramię krzycząc:
- BU!
***
Zaskoczony przewróciłem się z powrotem. Shadow zaczęła się śmiać. Trochę się zezłościłem, bo wciąż nie czułem się najlepiej. Shade pomógł mi wstać.
***
- Co to było? - zapytał ze złością
- Należało ci się - odparłam ze śmiechem
- Należało ci się - odparłam ze śmiechem
***
-W sumie lepiej jak się śmieje, niż krzyczy-mruknąłem dostatecznie cicho, że nie usłyszała.
-Ha, bardzo śmieszne-burknąłem.-Wracamy do treningu!-powiedziałem już głośniej do reszty, bo nadal stali jak słupy, przyglądając się z rozbawieniem zaistniałej sytuacji.
***
- Nie będziesz już śpiewał ani tańczył? - zapytałam.
***
Zignorowałem ją i wróciłem na swoje miejsce.
***
Zignorowałem ją i wróciłem na swoje miejsce.
-Wracaj na swoją pozycję-mruknąłem.
***
- A niby czemu? - zapytałam ze śmiechem. - Teraz to ja mam ochotę zatańczyć i zaśpiewać.
Więc zaczęłam się drzeć w niebogłosy i wywijać piruety. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Tanecznym krokiem podeszłam do Lily i zaciągnęłam ją, by tańczyła razem ze mną.
Więc zaczęłam się drzeć w niebogłosy i wywijać piruety. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Tanecznym krokiem podeszłam do Lily i zaciągnęłam ją, by tańczyła razem ze mną.
***
Lily wyraźnie również nie była w najlepszym humorze, bo opierała się Shadow.
-Ej! No zostaw mnie!-dało się słyszeć.
Mimo wszystko po chwili również zacząłem się śmiać.
-To ty możesz, tak?-zapytałem.-A ja nie?
***
- To może wogóle wszyscy zacznijmy śpiewać, tańczyć i co tam jeszcze możemy - zaproponowałam puszczając Lily i odwracając się w kierunku chłopaka z szerokim uśmiechem na ustach. - Co powiesz na zaśpiewanie piosenki z "Gumisiów"?
***
Zrobiłem facepalm z dość głośnym plaskiem.
-Ok, wracamy do treningu, bo zaczyna nam odbijać!-zarządziłem.
Shadow wyglądała jednak na niezdolną do gry, gdyż dostała napadu śmiechu. Lily próbowała ją uspokoić, ale niestety bezskutecznie.
***
- Dajcie mi kilka minut. Zaraz się ogarnę - odpowiedziałam ze śmiechem, po czym zbiegłam z boiska.
Ruszyłam w kierunku drzewa, złapałam za gałąź i zaczęłam wykonywać swoje zwykłe ćwiczenie akrobatyczne. Nic mi to jednak nie dało i dalej byłam wielce rozentuzjazmowana. Wkońcu postanowiłam się ogarnąć. Ja miałam trenować, a nie się wygłupiać. Ruszyłam pędem na boisko i zajęłam swoją pozycję.
- Jestem gotowa do gry! - krzyknęłam radośnie.
***
Trenowaliśmy nadal i szło nam coraz lepiej, mimo, że więcej nie chcę być obrońcą.
***
Miałam już dość treningu. Za wiele emocji i miałam już serdecznie dość. Trenowaliśmy naprawdę długo i ciężko. Wsyscy przykładali się do swoich zadań. Nawet Arcady wziął się w garść i mimo, że pozycja obrońcy mu nie pasowała, starał się i robił wszystko co w jego mocy, by nie przepuścić zawodników przeciwnej drużyny. Poczułam do niego swego rodzaju szacunek. Kto wie, może będzie z niego naprawdę dobry kapitan. O ile znów nie wyskoczy z tańcowaniem i śpiewem na treningu.
Ćwiczyliśmy więc, ale niestety mimo, że oddałam jeden całkiem niezły strzał, kiedy Arcady mnie wkurzył, teraz nie szło mi tak dobrze. Jak mnie w meczu wkurzą zawodnicy przeciwnej drużyny, to zobaczymy. Może wtedy mi się uda zdobyć gola.
Wszyscy trenowali z całych swoich sił i stawali się coraz silniejsi. Eniguma nie będzie miała z nami, żadnych szans.
Ćwiczyliśmy więc, ale niestety mimo, że oddałam jeden całkiem niezły strzał, kiedy Arcady mnie wkurzył, teraz nie szło mi tak dobrze. Jak mnie w meczu wkurzą zawodnicy przeciwnej drużyny, to zobaczymy. Może wtedy mi się uda zdobyć gola.
Wszyscy trenowali z całych swoich sił i stawali się coraz silniejsi. Eniguma nie będzie miała z nami, żadnych szans.
A morał z tej powiastki jest taki, żeby nie tańczyć kankana na treningu dla draki.
OdpowiedzUsuńBo kiedy Shadow się zezłości, to możesz złamane mieć wszystkie kości.
Dziękujemy za uwagę. Nie ponosimy kosztów materialnych za szkody, jakie przyniósł owy materiał.
Nie ponosimy również odpowiedzialności za urazy na muzgu ani nie przeprowadzamy operacji plastycznych twarzy, które napewno wam się przydadzą, po przeczytaniu tego rozdziału.
UsuńDokładnie!
UsuńPiąteczka! ;)
Twarz im się zniekształci od fejspalmów i hedbengów <3