Zarówno mecz z Red Lions jak i z Enigumą zakończył się dla nas
sukcesem. Jednak czułam się podczas tych dwóch spotkań jak powietrze.
Owszem, zablokowałam parę strzałów, jednak gdyby nie perfekcyjne dane
nic z tego by nie wyszło. Ośmieliłam się nawet na użycie Płonącego
Miecza, ale... został on z łatwością pokonany. Więc co mam zrobić?
Ojciec ma rację, obrona nie jest dla mnie. Tylko, że w ataku idzie mi co
najwyżej przeciętnie. Czy te wszystkie godziny spędzone na sali poszły
na marne? Czy nie potrafię wykonać jednego porządnego strzału, który
mógłby zamienić się w gola? Gdy ojciec dowiedział się o odejściu Lily
zażądał jednego - oczywiście bym zajęła jej miejsce. Jak mam być ace
napastnikiem gdy nie wyróżniam się niczym od innych? Teraz jeszcze ten
obóz treningowy. Niechętnie wyszłam z domu, nie lubiłam zbytniej
integracji. Dość szybkim krokiem udałam się w stronę szkoły, gdzie
odbywała się zbiórka. Z zerowym poziomem entuzjazmu zaczęłam zastanawiać
się nad danymi, które widziałam podczas ostatniego meczu. Jednak nie
zdążyłam się nawet zbytnio nad tym rozmyślić ponieważ wpadłam na kogoś. A
raczej ten ktoś wpadł na mnie.
-Przepraszam- chłopak
błyskawicznie pomógł mi wstać- Nic ci nie jest?- dopiero wtedy na niego
spojrzałam, przystojny, owszem, od razu zauważyłam, że lubuje się w
czarnym. Spojrzał na mnie i na chwilę dosłownie zamarł. Wykorzystałam to
i szybko się ulotniłam. Nie miałam czasu. Zresztą zauważyłam, że jeśli z
kimś zamieniam więcej zdań niż powinnam kończy się to dla nie
delikatnie mówiąc źle. I to bardzo źle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz