czwartek, 1 stycznia 2015

Od Arcady'ego-Przeciwnicy (opowiadanie specjalne)

Lekcje skończyły się już i miałem iść na trening, kiedy zatrzymał mnie jeden z nauczycieli.
-Smith!
Zatrzymałem się i wlepiłem w niego pytający wzrok.
-Tak?
-Chodź, coś ci powiem.
Poszedłem za nim, nie mając pojęcia, o co może mu chodzić. Zaprowadził mnie do swojego gabinetu.
-Za tydzień będziecie mieć mecz-powiedział niemalże od razu.
-Z kim?-zapytałem.
-Z Gimnazjum Eniguma*. Możliwe, że ich znasz. 
-Tak, słyszałem o nich-przytaknąłem.
-Nie są jednymi z najlepszych, ale grają dość dobrze. Mam nadzieję, że sobie poradzicie.
-Dobrze-powiedziałem i wstałem.
-Możesz już iść-potwierdził.
Wyszedłem z gabinetu i zaraz rzuciłem się biegiem, bo byłem już spóźniony z 15 minut. Wpadłem do szatni dysząc ciężko. Tak jak myślałem, nikogo tu już nie było. Rzuciłem torbę w kąt i szybko się przebrałem. Wleciałem na boisko jak burza. Reszta drużyny przerwała trening.
-Spóźniłeś się!-zganiła mnie Lily.
-Gramy...mecz....za...tydzień...-wydyszałem.
-Co?-spytał ktoś.
-Czy to takie dziwne? Mamy już przecież 11-stkę!-wtrąciła Shadow.
-No-przytaknął Noya.
-A z kim?-zapytała Blue.
-Z Eniguma-powiedziałem, prostując się.
-Z nimi? O nie!-oburzyła się Ariana.
-Znasz ich?-zapytała Lucy.
-To palanty-wytłumaczyła.-Grają średnio, ale idioci! Graliśmy z nimi w tamtym roku.
Wyglądała na dość mocno zdenerwowaną.
-Spokojnie, przecież sobie poradzimy. Nie?
Większość przytaknęła i po chwili kontynuowaliśmy trening. Postanowiliśmy podzielić się na dwie grupy i zagrać w bitwę piłkarską, gdyż było to najmądrzejsze wyjście, jeżeli chodzi o praktyczne przygotowanie do meczu. W pierwszej drużynie Noya był bramkarzem, Blue jako obrońca, Shade i Alex jako pomocnicy i Lucy jako napastnik. W drugiej drużynie bramkarzem była Shadow, obrońcą Nadiya, pomocnikami ja i Ariana, a napastnikiem Lily. Zaczynała Lucy w drużynie pierwszej. Podała Alex i razem z Shade'em ruszyli do ataku. Alex wymierzyła do Shade'a, ale Lily przerwała podanie i przejęła piłkę. Podała mi. Ominęliśmy Nadiyę. Użyłem Obrotowego Strzału, ale Noya zatrzymał to Toczącym Grzmotem. Podał Blue, a ona przekazała piłkę Arianie. Szybko wróciliśmy na swoją połowę, gdzie już zdążyli się dostać. W bitwie piłkarskiej jest łatwiej i trudniej jednocześnie. Łatwiej, bo trzeba przejść tylko 4 osoby, a nie 10, ale trudniej, bo to działa też w drugą stronę. Zatrzymaliśmy przeciwników, ale po chwili to oni zatrzymali nas... Przez kilka dobrych minut nie mogliśmy wydostać się z pobliża linii środkowej boiska, w końcu Lucy, Shade i Alex przedarli się przez nas  i Lucy strzeliła Ognistym Płomieniem. Shadow użyła Anielskiej Bramy do obrony i po chwili mocno trzymała piłkę. Dostała ją Ariana. Mimo drobnych trudności przedostaliśmy się do bramki przeciwników i Lily strzeliła Noyi Diamentowym Strzałem. 
Ostatecznym wynikiem był remis 1-1. Był to bardzo udany trening, choć równie męczący. Odpoczęliśmy, przebraliśmy się i rozeszliśmy się do domów. 

***

Wracałem do domu z Lily. W sumie byliśmy jeszcze nie daleko szkoły, więc niektórzy szli w tym samym kierunku, co my. Zauważyłem Blue, Alex i Arianę, które o czymś dyskutowały i kilka innych osób. Z rozmyślania wyrwała mnie Lily, która najwyraźniej właśnie zorientowała się, że wcale jej nie słucham.
-Ej! Arcady!-krzyknęła mi prosto do ucha.
Odskoczyłem gwałtownie i przewróciłem się na chodnik.
-Może byś mnie posłuchał, co?-zezłościła się.
-Daj spokój, zamyśliłem się!-zacząłem się bronić. Usłyszałem masowy śmiech.-No co?-odwróciłem się w stronę. 
Wstałem i szliśmy dalej. Rozmawiałem z Lily o meczu. Potem nie wiadomo skąd pojawiła się Shadow i razem z Lily zaczęły rozmawiać o jakiejś nowej technice hissatsu. Przewróciłem oczami, ale nic już nie mówiłem. Nagle jak z podziemi wyrosło przed nami kilku chłopaków.
-Jesteśmy z drużyny Eniguma-powiedział jeden białowłosy.-To wy macie być naszymi przeciwnikami? Żałosne.
Już chciałem się odgryźć, ale Lily złapała mnie za rękę, mimo, że również wyglądała na niezadowoloną.
-Słyszałem, że w ich drużynie są same dziewczyny-powiedział inny z ciemnymi włosami.
-Żeby tylko nie ryczały, jak ich pokonamy-zaśmiał się jeszcze inny i wszyscy mu zawtórowali. 
W oczach dziewczyn (szczególnie Lily) zobaczyłem niebezpieczne ogniki.
-Żebyście to wy nie ryczeli!-nie wytrzymała Shadow.
Właśnie kilka osób nas dogoniło, ale widząc ich, zatrzymali się w odległości kilkunastu metrów.
-To nie będzie nawet warte grania-ciągnął dalej białowłosy.
-W takim razie pokażcie, czy naprawdę jesteście tacy dobrzy!-tym razem sam nie wytrzymałem.
-Ja wcale nie mówię, że jesteśmy dobrzy-powiedział białowłosy ze złośliwym uśmieszkiem.-Chodzi mi o to, że to WY jesteście słabi.
Uśmiechnął się zaczepnie.
-Ale niech wam będzie. Skoro proponujecie, nie wypada odmówić.
Poszliśmy na najbliższe boisko. Widać było, że przewidzieli, że ich wyzwiemy, bo było ich dokładnie sześciu. Byli w swoich strojach, tak jak my. To potwierdzało moje stwierdzenie. My mieliśmy na sobie stroje, gdyż nie chciało nam się przebierać i założyliśmy na nie bluzy i spodnie. Było nas 6: ja, Lily, Lucy, Nadiya, Blue i Noya. Lily była napastnikiem, ja i Lucy pomocnikami, Nadiya i Blue obrońcami, a Noya bramkarzem. Lily zaczynała. Podała mi, a ja Lucy. Szybko straciliśmy jednak piłkę. Białowłosy napastnik przedarł się przez nas, ale w ostatniej chwili zatrzymała go Nadiya. Pobiegła kawałek naprzód i oddała piłkę Lily. Ona udała, że podaje mi, ale sama przeszła bokiem razem z nią. Takim sposobem oszukała ich. Z pomocą Lucy przeszła obrońcę, a potem strzeliła Diamentowym Strzałem. Bramkarz użył techniki hissatsu i jednak zatrzymał go. Uśmiechnął się złośliwie. Rzucił piłkę jednemu z pomocników. Odebrałem ją i podałem Lily. Ponownie zmierzała w stronę bramki. Na drodze stanął jej obrońca. Chciała podać do Lucy, ale była kryta przez jednego z pomocników. Ja byłem za daleko i ktoś mógłby przejąć podanie. Pobiegła więc dalej, ale nagle drugi pomocnik wyskoczył z boku, popchnął obrońcę i pobiegł dalej. Obrońca przewrócił się, zagradzając Lily drogę. Biegła zbyt szybko, żeby go ominąć, więc skoczyła, ale chłopak podniósł nogi do góry i upadła na ziemię. Piłka potoczyła się bezwładnie po trawie. Przejął ją tamten, który wcześniej popchnął kolegę.
-Oni to zaplanowali-mruknąłem do Lucy.-Nic ci nie jest?-zapytałem Lily.
-W porządku-powiedziała, podnosząc się. Szybko wstała i popędziła w stronę piłki, więc chyba nic się jej nie stało. Tymczasem, kiedy my ociągaliśmy się tak, tamten zdążył już znaleźć się na naszej połowie. Właśnie mijał Nadiyę. Odwrócił się nieco. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby po prostu chciał utrudnić dziewczynie dojście do piłki, ale po chwili z całej siły uderzył ją ramieniem. Nie spodziewając się tego, zatoczyła się i cofnęła, ale nie upadła. On zdążył już jednak odbiec spory kawałek i przymierzał się do strzału. Użył jakiegoś hissatsu, ale Noya zatrzymał go. Potem nie było lepiej. Bombardowali nas atakami i wszyscy byliśmy już wykończeni. W pewnym momencie białowłosy użył Kłów Pantery. Tym razem Noya przepuścił piłkę. Tak jak my był zmęczony bronieniem.
-Chyba wystarczy-powiedział bramkarz.-Chodźcie już.
Wszyscy widocznie podzielali jego zdanie, bo udali się w swoje strony. Przez chwilę staliśmy w miejscu, ale potem poszliśmy w stronę, w którą wcześniej zamierzaliśmy iść.
-Nie wiem, czy to dobrze, że z nimi graliśmy-powiedziałem.
-Czemu?-zapytał Noya.
-Widzieli naszą grę-wtrąciła Blue.
-To nie miało większego sensu-potwierdziła Lily.
-Ale byli nie najgorsi-powiedziałem.
-No-mruknęła skwaszona Lucy.
-I równie wredni-mruknął Noya.
-Zobaczymy jak będzie-westchnąłem.
-A tobie co tak ciężko?-zapytała Lily.
-Nic-odpowiedziałem.

Ktoś może dokończyć.
Udział w bitwie piłkarskiej brali:
Arcady, Lily, Lucy, Nadiya, Blue i Noya.



*japońskie tłumaczenie angielskiego słowa "enigma", które oznacza coś, kogoś zagadkowego, tajemniczego

I jest to pierwsze opko w tym roku ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz