wtorek, 20 stycznia 2015

Od Arcady'ego

Dnia dzisiejszego wracałem z treningu razem z Shade'em. Blue wróciła prosto do domu, a my postanowiliśmy się trochę powłóczyć.
-Eh, zapomniałem, że miałem wymienić żarówkę w domu...-westchnąłem.
-No to trzeba iść-Shade zdecydowanie podzielał moje niezadowolenie.
Poszliśmy więc najpierw do najbliższego sklepu z żarówkami. Po jakichś 10 minutach rozważania, jaką mam wziąć w końcu wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę domu.
-Rany, jak mi się nie chce tyle chodzić!-zacząłem marudzić.
-Przed chwilą uważałeś, że możesz tak łazić przez cały dzień-stwierdził Shade.
-Ty nie rozumiesz różnicy-westchnąłem.-Lepiej łazić bez celu, niż iść  wyznaczone miejsce. Jak sobie teraz pomyślę, jaki hektar jest do mojego domu...
Shade nic nie odpowiedział i resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Kiedy po 15 minutach stanęliśmy przed moim domem, Shade rzucił coś w stylu "To przecież wcale nie hektar!". Swoim zwyczajem zignorowałem to, czego nie chciałem usłyszeć. Po 5 minutach szukania wygrzebałem klucze z torby (bez skojarzeń!) i otworzyłem mieszkanie.
-Idę po drabinę-oznajmiłem i udałem się do ogrodu. Shade chyba wszedł do przedpokoju. Tylko, gdzie ta drabina...? Przeszukałem pół ogrodu i przyszedł Shade.
-No co tak długo-zniecierpliwił się.
-Nie mam pojęcia, gdzie jest drabina-oświadczyłem wprost.
Po 5 minutach naszym oczom wreszcie ukazała się drabina. Jakimś cudem wytargaliśmy ją z pomiędzy innych gratów i zatargaliśmy ją do domu. Postawiliśmy ją na środku salonu.
-Trzymaj ją-poleciłem Shade'owi i zacząłem wchodzić. Kiedy byłem już prawie na odpowiedniej wysokości, drabina niespodziewanie się złożyła i wylądowałem obok niej na ziemi. Shade zaczął się śmiać jak opętany.
-No wiesz ty co!-mruknąłem.
Nakazałem mu trzymać mocniej i ponownie wszedłem na drabinę. Miałem wątpliwości, co do tego, czy sumiennie wykonuje wykonuje polecanie, gdyż nadal chichotał, choć próbował to ukryć. Mruknąłem coś i wdrapałem się na najwyższy stopień. Sięgnąłem ręką do lampy i zacząłem wykręcać żarówkę. W tym samym momencie zobaczyłem na suficie coś czarnego.
-Pająk!-krzyknąłem i niestety ponownie spadłem na ziemię.
Shade tylko przyłożył głowę do ściany.
-No co?-mruknąłem. Wstałem i wróciłem do swojego poprzedniego zajęcia. Szło mi to dość mozolnie, ale w końcu udało mi się pozbyć żarówki. I to dosłownie... Upuściłem ją, a ona roztrzaskała się na kawałki. Shade z załamania puścił drabinę i tym razem o mało nie spadłem na szkło. W ostatniej chwili uratowałem się przed tym niewdzięcznym losem i po wypomnieniu przyjacielowi jego czynu zabrałem się do sprzątania. Po kilku minutach (doliczając znalezienie miotły) po rozbitej żarówce nie było już śladu. Wcisnąłem Shade'owi nową żarówkę do ręki i ponownie wdrapałem się po stopniach. Shade podał mi nową żarówkę (zachwiałem się niebezpiecznie przy schylaniu się po nią) i zacząłem ją wkręcać. Wtedy zadzwonił telefon... Tym razem to Shade przestraszył się i puścił drabinę. W związku z tym ponownie znalazłem się na ziemi. Westchnąłem tylko, na co Shade wzruszył ramionami. Zignorowałem telefon. Jak temu komuś zależy to oddzwoni później, a my mamy tu bardzo poważne zadanie. Znowu wszedłem na drabinę i wróciłem do wkręcania żarówki (tej na szczęście przy upadu nie upuściłem). Zajęło mi to małą chwilę. Odetchnąłem z ulgą i przez chwilę stałem patrząc na skończoną pracę. Niestety Shade znowu zapomniał, że miał trzymać drabinę i po chwili runąłem na ziemię razem z drabiną. Jęknąłem bezgłośnie przy spotkaniu z podłogą. Chciałem się podtrzymać rękami, żeby złagodzić upadek, no i... Niestety moja ręka widocznie nie wytrzymała i teraz czułem w niej ogromny ból.
-Ej, co ci jest?-spytał Shade, podchodząc do mnie. Odrzucił drabinę na bok i usiadł koło mnie. Ja trzymałem się kurczowo za lewą rękę. Jęknąłem, kiedy dotknął mojego nadgarstka.
-I znowu się w coś wpakowałeś-mruknął Shade, wzdychając.
-To ty puściłeś drabinę-jęknąłem. Wstałem powoli. Nie miałem pojęcia, co zrobić z tą ręką.


Shade? Znasz się na medycynie? :(


5 komentarzy:

  1. Ballada o żarówce (albo i drabinie). Minori was wszystkich zamorduje, rozjedzie walcem, pokroi, ponownie rozwalcuje i w końcu zakopie. Tylko Arcady mówł zrobić coś takiego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!! BOJE SIĘ!!! DEBCIU RATUJ!!!!!!!!!!!!!!
      ;(

      Płaczę ze śmiechu ^^
      Myślałam, że się uspokoiłam, ale ponownie przeczytałam fragment twojego komentarza, no i... wiesz co XD

      Usuń
  2. Dobrze że Alex w tedy co Arcady i kilka inycho nizyszli przeniosła Tarantue. Ballada o Drabinie jest super. Kiedy będzie kolejna ballada?

    OdpowiedzUsuń
  3. Będe pisać ballade
    o kocie.(Edgard oberwie od kota i siostry)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha.
    Tylko jaka ballada...?
    Ten pomysł z żarówką wleciał mi do głowy wczoraj i nie mogłam się go pozbyć, więc przerobiłam go trochę (pierwotnie był trochę inny) i przelałam wenę na bloga.

    OdpowiedzUsuń