-Co robimy?- Spytał zdezoriętowany Arcady.
-Bawimy się w chowanego?- Spytała oburzona Blue.- Robimy
plan działania tępaku!- Na te słowa Arcady wziął arkusz papieru i rozłożył go
na dywanie.
-Kogo wtajemniczamy?- Spytał kapitan.
- Mnie, ciebie, Shade’a, Mike’a, Edgara i Mizukawę.
-Kto to Mike?- Spytał Arcady.
-Dziwny dwudziesto-latek. Jego specjalność to łuk.-
Odpowiedziałam najzwyklejszym tonem.
-A do tego pięć dzieciaków...- Kapitan nie dawał za
wygraną.
-Jeśli mam rację, a za zwyczaj ją mam, to Mizukawa też
umie się bić. Ja i Shade...- Tu zawiesiłam głos.- No cóż, my też. Edgar jest
całkiem silny. Jedyny żółtodziub to ty.- Powiedziałam słodko.
-Ale jestem od ciebie wyższy.- Wzruszył ramionami Arcady.
Jak dotąd siedziałem cicho. Nagle powiedziałem.
-Blue, ty jedź do Mike’a i Edgara. My coś wymyślimy.
-Jesteś pewien? Z tobą nie mam problemu, ale Arcady to
bezmózgowiec...- Odparła.
-Idź, idź!- Arcady pogonił dziewczynę.
// Zeskoczyłam z parapetu i puściłam się biegiem, prosto
do domu Alex. Przebiegłam przez skrzyżowanie, poczym skręciłam w boczną ulicę.
Po kilku minutach truchtu, stałam pod majestatycznym domem. Zauwarzyłam pokój
Alex, a z tego co mówiła, jej brat mieszkał na poddaszu. Wspięłam się po
parapetach i zapukałam w okno. Edgar właśnie pisał coś w zeszycie, a moje
wparowanie sprawiło, że podskoczył lekko. Otworzył okno i pozwolił mi wejść.
Kiedy zeskoczyłam z parapetu, przygwoździł mnię do podłogi. Zadał mi cios w
głowę. Ku jego zdziwieniu, nie zareagowała.
-Boimy się?- Spytał złowieszczo.
-Musisz nam pomóc.- Odpowiedziałam, jakby był moim
kolegą.
-Zapomnij.- Odparł i uderzył mnie w nogę.
-Jak nie przestaniesz, zemdleje, a w tedy nie dowiesz się
prawdy.
-Jakiej prawdy?- Spytał zbity z tropu.
-Mogę wstać?- Spytałam przymilnie. Edgar mruknął coś pod
nosem, poczym oddalił się w głąb pokoju.
- Alex jest porwana, przez Maxa. Mówiła, że jest na
obrzeżach miasta którę zaczyna się na ‘’Ed’’. Powiedziała, że wiesz o czym
mowa.
-Istotnie, wiem. A teraz idź i zapomnij o całej sprawie.
Jutro Alex przyjdzie na trening.- Powiedział ostro. Czy jemu się wyobraża, że
zostawię całą sprawę w jego rękach?
-Spadaj hipokryto!- Powiedziałam zimno.- Zebrałam kilku
ochotników, więc albo idziemy razem, albo w ogóle tam nie idziemy!
-No dobra.- Westchnął ciężko.- Prowadź!- Wróciliśmy do
domu Arcady’ego. Chłopaki przywitali Edgara, Shade zrobił to z przymusu.
Widocznie pamiętał zajście przed szkołą.
-Dzwonię do Mike’a.- Powiedziałam im, poczym wystukałam
jego numer.
-Halo?- Odezwał się zaspany głos.
-Śpisz?- Zdziwił się Shade.
-Nie, co ty! Przecież dzisiaj leci powtórka opery
mydlanej!- Oburzył się Mike.
-Macie w dokumentach coś o Maxwellu? Jest spokrewniony z
Lennoxami.
-Czekaj, niech skończą tę pieśń! Oni mają takie anielskie
głosy.- Odparł Mike.
-Tak jak Arcady!- Powiedział Shade i wraz ze mną,
zaczęliśmy wić się po podłodze ze śmiechu.
-Hej!- Krzyknął oburzony Arcady. Nagle usłyszeli głos
Mike’a przez telefon.
-Zaraz będę, dzieciaki. Tylko podaj adres, Shade.- Po
chwili namysłu, Shade podał dokładny adres, że aż Arcady się zdziwił. Czekali w
napięciu. Nagle ktoś zapukał w okno. Był to Mike. Ubrany był w czarny
kombinezon do trenowania.
-Trzeba opracować plan działania!- Powiedział Mike, po
tym jak opowiedzieliśmy mu całą historię.
-Czy oni wiedzą, że jesteście mądrzy?- Spytał Mike.
-Tak, ale nie sądzę, że to ma jakieś znaczenie.-
Powiedział obojętnie Shade.
-Ma, bo widzisz, możemy udać, że upuściliśmy plan na
podłogę. Gdy oni znajdą plan, zaatakują nas z zaskoczenia- znają nasze pozycje.
Ale jeśli plan będzie podrobiony to oni wpadną w pułapkę!
-Dobry pomysł, to powinno załatwić kilku z nich. Ale co z
resztą?- Spytał zrezygnowany Arcady.
-Chyba nie doceniasz pełnoletniego obywatela!-
Odpowiedział dumnie Mike.- Ja, Shade i Flo...Blue, załatwimy kilku! A wasza
menadżerka ma jakiś plan! Z dobrym planem, jeden może wygrać z pięcioma!
-Napiszmy wszystko na kartce.- Zaproponował Edgar.
-Na początku, osoba A musi być porwana. Po drodze
podrzuca fałszywy plan. Wrogowie nie wiedzą, że osoba ma na sobie kamerkę.
Dzięki niej, widzimy co się z nią dzieje i gdzie jest! Reszta w tym czasie
ukrywa się w restauracji, za rogiem. Po pięciu minutach, osoby: B, C i D,
wchodzą do akcji: Wchodzą przez okno na trzecim piętrze, i wślizgują się do
budynku. Trzecie piętro to poddasze, a wycięty na ukos sufit jest wypełniony
metalowymi konstrukcjami i rurami. Z tego co powiedział nam Edzio, zwykle
właśnie tam porywacze rozprawiają się z ofiarą. Dwadzieścia minut po tym jak
B,C i D opuszczają kawiarenkę, do akcji wchodzą E i F. Oni na celu mają, by
schować się w pomiestrzeniu na miotły, obok sali na trzecim piętrze. Kiedy
przez dziurkę od klucza zobatrzą biegnących Karateków, czekają aż ci wejdą do sali,
a kiedy zagrożenie ich ominie, biegną by ratować Alex, Lucy i osobę A.Jeśli
koło więzienia zostało kilka karateków, walczą z nimi. Pomagają Alex i Lucy,
tak aby te wydostały się z budynku, a kiedy to robią, członek F wraca z nimi do
domu. Członek E, wraca na trzecie piętro i pomaga w walce z karatekami. Kiedy
wróg jest pokonany, uciekmy przez okno. To by było tyle.- Podyktował Mike.
-A kto jest kim?- Spytał Shade. Mike odpowiedział mu, a
Edgar zanotował to na kartce. Wyglądało to mniej więcej tak:
a. Arcady
b. Mizukawa
c. Mike
d. Edgar
e. Shade
f. Blue
-Czemu to ja jestem A?- Spytał nadąsany Arcady.
-Bo nie umiesz walczyć!- Powiedziałam zadziornie.
-Przynajmniej jestem od ciebie wyższy.- Odparł spokojnie
Arcady.
-To właściwie zaleta!- Powiedział Mike.- Na przykład
kiedyś jako maluch, Blue zgubiła się w tłumie, i nie mogła mnie znaleść.
-To rzeczywiście frajda.- Powiedział sarkastycznie Edgar.
-No dobra, dzwonimy do Mizukawy i umawiamy się na za
godzinę pod tym budynkiem. Jednak najpierw bądź tak miły i podaj nam adres,
Edgarze.- Powiedziałam. On napisał go na kartcę. Arcady wziął telefon i
wystukał na klawiaturze numer mizukawy.
-Arcady?- Spytała ożywiona.
-Tak, spotkajmy się za godzinę w restauracji obok tego
budynku, dobrze? Adres podam w SMS.- Powiedział.
-Dobrze.- Westchnęła Minori.- Pamiętajcie, by przedstawić
mi plan i mnie w nim uwzględnić!
-Otrzywiście, już to zrobiliśmy!- Powiedział uradowany
Arcady.
-No to do zobatrzenia!- Powiedziała spokojnie. Po
rozłączeniu, wszyscy opuścili dom Arcady’ego, kierując się na przystanek
autobusowy. Nagle na niebie ujrzeli pięknego i majestatycznego ptaka.
-To dama, mój sokół- Powiedział Mike.- Przywołam ją!- To
powiedziawszy wyciągnął z kieszeni płaszcza wściekle czerwoną chustkę, poczym
pomachał nią w powietrzu. Sokół nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
-Nieźle ją wyszkoliłeś!- Powiedział Edgar.- Umie także
prosić i aportować?
-Oj, żebym to ja się na śmierć nie zaśmiał!- Oburzył się
Mike. W końcu dama przyfrunęła do nas. Mike wyciągnął składaną klatkę ze swojej
torby, poczym wpuścił tam zmęczonego ptaka.
-Nosisz klatkę w torbie?- Spytał zdziwiony Arcady.
-A ty nie?- Również zdziwił się Mike. W tym momęcie
przyjechał autobus. Wsiedli do niego i ze zdziwieniem zobatrzyli, że są
jedynymi pasażerami. W końcu dojechali na ulice, na której stała stara fabryka
i ponura restauracja. Weszli do środka. O dziwo nie było tam Mizukawy, a oni
spóźnili się o pięć minut.
-O nie! To moja wina!- Powiedział Mike.- Zapomniałem, że
ustawiłem zegarek na późniejszą godzinę!
-Czyli mamy jeszcze całą godzinę!?- Wrzasnął kapitan.
-Jeśli to ci poprawi humor, to właściwie 59
minut...-Powiedział Mike.- To może coś zjemy? Ja stawiam!- Po chwili przyszła
staromodna kelnerka.
-Co sobie życzycie?- Spytała szorstkim głosem.
-Może dałaby nam pani menu?- Zasługerowałam.
-Nie dysponujemy takim daniem.
-A jakim dysponujecie?- Spytał Edgar.
-Zaraz przyniosę menu, to sobie wybierzecie!- Powiedziała
kelnerka.
-Co za kobieta!- Przewróciłam oczami. Po chwili wróciła, z wymiętą i poplamioną
kartką. Jak się okazało, restauracja nie dysponowała wieloma daniami, więc
zamówili po herbacie. Po godzinie, do kawiarni weszła Minori. Podeszła do nas i
przemówiła:
Ja znam techniki ninja!
OdpowiedzUsuńDebcia, wiesz jakie ;)
I walczę jak prawdziwy mężczyzna, o ile wiecie, o co chodzi ^^
Mike mnie rozbawia. A ta historia z Blue to mnie rozwaliła. Gdybym siedziała na ksześle to dawno bym z niego spadła.
OdpowiedzUsuńOpera mydlana vs Trudne Sprawy
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi Ci o pętanie, to fejspalm.
OdpowiedzUsuńNie
UsuńO zwalanie przeciwnika z nóg <3
Ale pętanie też dobre <3
OdpowiedzUsuń<3
Usuń