czwartek, 1 stycznia 2015

Od Shadow-CD Od Lily

Ćwiczyłyśmy już od dwóch godzin, ale efektów wciąż nie było widać.
- Chyba nic z tego nie będzie – stwierdziła ze smutkiem Lily.
- Ej, dziewczyno! Na pewno nam się uda! Może po prostu źle do tego podchodzimy.
- Co masz na myśli? – zapytała zdziwiona.
- Skoro chcę wywołać moc Hadesa, to powinnam strzelać z ziemii, albo wręcz z pod niej. Ponadto jestem  pomocnikiem, więc może powinnam jako pierwsza kopnąć piłkę do ciebie, a wtedy ty byś dokończyła strzał. Co o tym myślisz?
- To nie głupie – przyznała.
- I to rozumiem – odpowiedziałam z uśmiechem. – A teraz do domu!
- Co? Teraz!? – wykrzyknęła Lily ze zdumieniem. – Powinnyśmy to przetestować.
- I przetestujemy. Ale jutro – dopowiedziałam. – Dzisiaj jesteśmy już zmęczone, a ja muszę pomyśleć jak wydobyć moc Hadesa – odparłam zakłopotana.
- Co!? Nie wiesz jak masz go przyzwać!? – popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczyma.
- Ej, no. Zwykle to samo wychodzi, ale muszę nad tym trochę pomyśleć.
- Ok, niech będzie – odpowiedziała przewracając oczami.
- To co, umawiamy się jutro po treningu?
- A uda ci się do tego czasu przekonać Hadesa by ci pomógł?
- No jasne – odparłam z uśmiechem.
- W takim razie nie ma sprawy – również się do mnie uśmiechnęła.
Zabrałyśmy rzeczy, po czym pokierowałyśmy się do naszych domów. Rozdzieliłyśmy się na jednym z licznych skrzyżowań. Pomachałam Lily na pożegnanie ręką, po czym pobiegłam do domu. Nie to, żeby mi się spieszyło. W życiu! Po prostu lubiłam utrzymywać formę.
W końcu dobiegłam do mieszkania i szybko wpadłam do środka. Ojca jeszcze nie było. Domyśliłam się, że zapewne jest w pracy. W ekspresowym tempie wpadłam do pokoju i się rozpakowałam, po czym zaczęłam odrabiać lekcje. Nie mogłam się na tym jednak skupić. Wciąż myślałam o tym, jak mam przywołać moc Hadesa. Westchnęłam. No trudno. Jak widać muszę poćwiczyć. Przebrałam się w strój gimnastyczny i zaczęłam się rozciągać, myśląc przy tym o technice.
Właśnie utrzymywałam się na rękach przenosząc nogi tuż nad ziemią, gdy nagle wpadłam na pewien pomysł. Szybko przerwałam gimnastykę i chwyciwszy piłkę wybiegłam na dwór.  Stanęłam przed płotem w piłką pod nogami i skupiłam się. Wyskoczyłam w powietrze, po czym wylądowałam na rękach na ziemi, z nogami z tyłu. Przeciągnęłam je pod klatką piersiową zahaczając przy okazji o ziemię i kopnęłam piłkę, która poszybowała z niewiarygodną mocą w kierunku ogrodzenia. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi potężna energia. Wiedziałam jednak, że nie będzie ona pełna bez mocy Lily.
Postanowiłam, że następnego dnia pokarze jej co wymyśliłam. Co prawda miałam w tej chwili mały problem z celnością, ale po dłuższym treningu było już dużo lepiej. Ręce mi lekko opuchły i czułam w nich przeszywający ból. Byłam jednak z siebie dumna. Wiedziałam już co należy zrobić i miałam nadzieję, że już niedługo uda nam się opanować tą nową technikę.



Lily?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz