piątek, 2 stycznia 2015

Od Alex

Mój brat szedł na Shade'a i Blue.  Niewiedziałam o co mu chodzi. Ale niepozwole aby skopał mojch przyjaciół. Edgard się zamachnoł chciał och uderzyć pięścią. Bez zastanowienia stanełam przed Shade'em i Blue i oberwałam za nich. Runełam na chodnik.
-Alex!-krzykneła obaj. Edgard opuszcił miejsce zdarzenia. Do ciosów z jego strony się przyzwyczaiłam. Stanełam na nogi w szybkim tempie. Doszły do nas Ariana i Lucy.
-Ma ktoś środek na przeczyszczenia?-moje pytanie było dziwne.
-Co ty chcesz zrobić?-spytała niepewnie Lucy.
-Mam pewien pomysł.
-No to masz.-powiedziała po czym dała mi środek.
-Czy ty chcesz to użyć na nauczycielu?-spytała Blue.
-Bingo.
Po tym wszyscy poszliśmy w kierunku szkoły. Szybko poszłam do sali chemicznej. Nauczyciel dziśaj miał szkolenie i Edgard miał wszysrkie lekcjw chemii. Na szczęście dziśaj jej niemam. Wsypałam do kubka dużą ne no ca ja gadam nie dużą ale ogromną dawke środka. Wyszłam z sali ale nagle droge zatorowali mi Reg , Shade i Blue.
-Alex co ty kombinujesz?-spytała Blue.
-Dowiecie się na lekcji. Mówie wam będziecie mieć luzy.
-Chcesz otruć brata?-spytał Reg.
-Tak ale niestety niezdobyłam trucizny.-odpowiedziałam zabawnie.Poszłam szybko w strone sali od Geografi. Zadzwonił dzwonek , bardzo szybko zajełam miejsce. Nauczyciel niewiadomo dlaczego wyszedł z sali zostawiając bande czternastolatków samych.
-Hej Alex co zrobiłaś z tymi środkami?-spytała Lucy.
-Wsypałam je do kawy brata.
-To twój brat uczy w tej szkole?
-Jest praktykantem u chemika.
-O matko on jest gupi. Czy te plotki na jego temat to prawda?
-Jakie plotki?
-Że on cie bije żeby wyładować złość.
-Może jest nerwowy ale mnie niebije.
-A to co było przed szkołą. Cała szkoła o tym trombi. Nawet nauczyciele.
-Niechce o tym rozmawiać.-dodałam po czym napisałam sms do Blue.
Hej Blue. Czy Edgard opuszcił klase po tym jak wypił kawe?
Nieczekałam długo na odpowiedz.
Tak żałuj że tego niewidziałaś. Nagrałam ci filmik na telefonie.
-Lucy mam takie pytanie. Czy Emma dalej jest w tobie?
-Walcze z nią ale to jest strasznie trudne.
-Dobrze wiedzieć. Lucy może puśćmy w niepamięć ten mecz. Ja się od tamtego czasu strasznie zmieniłam.
-Zgoda.-powiedziała uśmiechając się. Lekcje zleciały dość szybko. Wszyscy byli już na treningu. Jak zwykle biegaliśmy trzy kółka. Testowaliśmy obrone. Nagle Lucy wymineła wszystkich , każdy dostrzegł że jej styl gry odżył. Nagle białowłosa wystrzeliła piłke w góre po czym wyskoczyła. Footbolówka wirowała wokuł niej tworząc bombelki wody.  Skuliła się tym samym obracając się ale po chwili bombelki wody przeniosły się na piłke a u Lucy rozwineły się wodne skrzydła. Kopneła piłke z całej siły której wyrosły wodne skrzydła. Noya niezdążył zareagować i przepuszcił. Niewierzyłam że to ta technika. Posiadała ją pomocniczka dawnej drużyny Lucy.
-Oceaniczne Skrzydła.-powiedziałam ledwo dowierzając. Lucy wywineła kilka gwiazd cofając się do tyłu a na jej twarzy było widać szczęście. Trening przebiegał pomyślnie. Po treningu wszyscy się rozeszli. Zaproponowałam Lucy,Blue i Arianie aby do mnie przyszły. Blue niestety się szpieszyła więc tylko Lucy i Ariana do mnie poszły. Udałyśmy się na same piętro. Dziewczyny strasznie dyszały.
-Myślałam że mieszkasz w domu prywatnym.-powiedziała Ariana.
-Mieszkałam. Teraz mieszkam z tatą. -odrazu poszłyśmy do mojego pokoju. Gadałyśmy bardzo długo a po tym mój tata je odwiuzł do domu. Miałam dziśaj poznać dziewczyne ojca i jej córke. Tata gotował kolacje a ja zastanawiałam w co się ubrać.  Ubrałam czerwone kimono z złotymi smokami. Fryzury niezmieniałam bo i tak bym się niewyrobiła. Moje włosy nigdy niechciały iść na współprace. Nagle zadzwonił dzwonek do dzwi.
-Otworze!-krzyknełam po czym otworzyłam dzwi. Do środka weszła pewna wysoka kobieta o blond włosach i niebieskich oczach. Była ubrana w czarne spodnie, beżową bluzke,czarną marynarke i tego samego kolory byty i jej mała torebka z złotym łańcuchem. Jej córka była też dość wysoka. Miała ona fioletowe włosy i niebieskie oczy. Chodze z nią do klasy to Kora, szkolna blogerka. Była ona ubrana w fioletowe kimono z wzorami różowych kwiatów wiśni. Też takie mam ale żadko je zakładam.
-O już jesteście.-powiedział mój tata dając na stół potrawy.
-Wiem że troche wcześniej przyszłyśmy ale niedało się wysiedzieć.
-Nic nieszkodzi.-przeszliśmy do salonu.-Kira to jest moja córka Alex.-wyciągnełyśmy swoje dłonie po czym je uścisnełyśmy.-A to jej córka Kora.
-Chodzimy razem do klasy.-powiedziałyśmy w tym samym czasie. Po tym wszyscy zajeliśmy miejsca przy stole po czym zaczeliśmy jeść. Kira była bardzo miła , niedaleko pada jabłuko od jabłoni.
-Alex czy to prawda że byłaś kiedyś najszybsza w szkole?-spytała fioletowowłosa.
-Tak, jak się rozpędziłam to niebyło zmiłuj.-odpowiedziałam zabawnie. Kolacja przebiegała w miłej atmosferze. A ja i Kora nawet się polubiłyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz