Kiedy nareszcie
skończyły się lekcje, pognałem z Blue i Regiem do domku klubowego. Był tam już
Arcady, Noya, Shadow, Nadyia i otrzywiście Minori. Noya i Arcady wyglądali na
bardzo zmęczonych.
-Może to nie był
dobry pomysł...- Zaczał Noya.
-Zgadzam się.-
Westchnęła Blue. Kiedy weszliśmy na boisko, zaczęliśmy grę, z tymi samymi
drużynami co wczoraj. Piłkę miał Reg, a że chciał się jej pozbyć- kopnął do
Ariany. Jednak piłka zmieniła kierunek i wylądowała w krzakach. Nagle ktoś zza
krzaków kopnął piłkę tak, że uderzyła Arcadyego w głowę.
-Ała!- Wrzasnął
zdezoriętowany. Nagle zza krzaków wyszedł niski chłopak. Szepnęłem złośliwie do
Blue:
-O popatrz,
nareszcie ktoś jest od ciebie NIEWIELE
wyższy.- Blue odpowiedziała mi ciosem w brzuch.
-Dobrze gracie!-
Powiedział nieznajomy. Widać było, że Arcady się zdenerwował.
-Czego chcesz?-
Spytał wrogo nasz kapitan.
-Chciałem wam
powiedzieć, że nieźle gracie.
-Nawet nie
zaczęliśmy.- Powiedziała zdziwiona Shadow.
- Widziałem waszą
grę.- Spojrzał na Noye, Arcady’ego i Blue.- Wczoraj.
- Czy macie mi
coś do powiedzenia?- Zagrzmiała Minori. Wszyscy trzej zawodnicy spojrzeli na
siebie ze strachem.
- To moja wina,
bo jestem kapitanem.- Powiedział Arcady.
- Nie sądze. Fakt,
że jesteś kapitanem nic nie zmienia!- Zaprzeczyła Blue.
- Ale czy to jest
w ogóle NASZA wina? Przecież nie zrobiliśmy nic złego.- Zauwarzył Noya.
- To w sumie wina
tego małego smarkacza.- Tu Blue wskazała wzrokiem na intruza.
- ‘’Małego’’? On
jest od ciebie wyższy!- Zaśmiał się Arcady.
- Spadaj wesołku,
albowiem powiadam ci: Jeszcze dziś zetrę cię na miazgę.- Odparowała Blue.
- Właściwie twój
wzrost jest w pewnym sensie zaletą.- Powiedział spokojnie Noya.
-Może masz
rację.- Westchnęłam.
-Zazwyczaj ją
mam!- Wyszczerzył się bramkarz (właściwie teraz pomocnik).
-Ja nadal nie
wiem co się stało!- Minori przerwała tą, jakże ciekawą konwersację.
- No,
trenowaliśmy w nocy.- Powiedział Arcady.
-Kto dokładnie?-
Spytała Minori, a w jej głosie można było usłyszeć zgrozę.
-No... Ja, Noya i
Blue.- Ciągnął kapitan.
- A ty? Kim
jesteś?- Nareszcie ktoś zwrócił się do intruza.
- Alan Meray.
Pomocnik z Enigumy.- Na te słowa wszyscy wybauszyli oczy.
-Co tu robisz?-
Spytał groźnie Regg.
- Nic. Po prostu
się na was paczę, a o ile wiem, to jest wolny kraj i mogę to robić.
-Jesteś
szpiegiem?- Spytała opanowanie Minori.
- Nie, tylko patrzę
jak gracie. W końcu nie długo razem gramy.
-Tak, to jest
szpieg.- Powiedziała przez zęby Alex. Kiedy znów spojrzeli na miejsce, gdzie
przed chwilą stał ich wróg, jego już tam nie było. Przez resztę treningu
wszyscy byli podenerwowani. Nowe role wychodziły im całkiem dobrze. Pod koniec
treningu, kiedy wszyscy mieliśmy się rozejść to domów, Blue zawołała:
-Słuchajcie! Kto
ma ochotę odwdzięczyć się Enigumię? Ich trening zaczyna się około godzine po
naszym, więc chyba zdążymy. Są chętni?
A są chętni by
dokończyć?
Może i mnie zabiją, jak się dowiedzą, ale zgłaszam się na wycieczkę ^^
OdpowiedzUsuńDokończyłabym, ale nie wiem, kto się wybiera xD
UsuńI tak dokańczam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńNo właśnie, proszę napisać w komentarzu, kto się wybiera :)
OdpowiedzUsuńAlex (będzie spotkanie rodzine:-))
Usuń