czwartek, 1 stycznia 2015

Od Shade, CD od Blue

Po godzinie otworzyłem drzwi strychu. Znalazłem tam Florence (blue). Żuciła mi się w ramiona i zaczęła płakać. Kiedy w końcu Florence puściła mnie, zszedłem z nią na dół.
-Tęskniłem, Flo!
-Chyba jednak wolę Blue...-Westchnęłam.
-Spoko, Blue!- Jeszcze raz mnie przytuliła, poczym zeszliśmy na dół.
-Hej Mike!- Przywitał się z 20-latkiem.
- Mamma Mia! Dzieńdobry mała!- Wrzasnął ‘’Mike’’.
- Witaj!- Odparła.- Nic nie sługeruję, ale jest noc.
-Jasne...Tak.-Odpowiedział zamyślony.- Za godzinę biorę udział w aukcji.
-O co?-Spytał Shade.
-O naszą małą Flo, otrzywiście. Blue, która akurat piła wodę, zwróciła ją akurat na mnie.
-Oj... przepraszam. Choć w sumię ci do twarzy w oklapniętych włosach.- Zarzartowała.- A co do tej aukcji, to co masz na myśli?- Tu zwróciła się do Mike’a.
-U kogo będziesz mieszkać.
-Chciałbyś bym z wami mieszkała?- Spytała zdziwiona.
-Jasne, im więcej dzieciaków, tym więcej zabawy!
- Bez obrazy, ale ty sam jesteś jak dzieciak.- Westchnąłem.
-Tak, ale ja jestem pełnoletni, Daley.- Odparował Mike. Zauwarzyłam, że lubił mówić do Shade’a po nazwisku.- No ale na mnie już czas. Nie mogę się spóźnić. A, i nie roznieście chaupki, bo nie będzie gdzie mieszkać. Tu pokiwaliśmy głowami. Kiedy Mike wyszedł, spytałem:
-Co robimy?
-A co masz na myśli?- Blue uśmiechnęła się spokojnie.
-No, chyba nie zamierzasz tu tak siedzieć.- Zamyśliłem się.
-Racja.- Zauwarzyła Blue.
-Gramy w piłkę?
-A jest gdzie?-W tym momęcie uderzyłem się dłonią w twarz.
-Mamy WIELKIE boisko, choćmy.
-Spoko!- Pobiegliśmy odpowiednimi korytarzami. Boisko było wielkie.
-Tu trenuję!- Uśmiechnęłem się radośnie. Trenowaliśmy tak przez godzine i pół, poczym wróciliśmy do naszego domu.
-Nie jesteśmy jedyni. Jest tu wiele innych domków. Taka podziemna metropolia!
-Fascynujące...-odparła nieco przesadnie Blue. Weszliśmy, i czekaliśmy przy stole przez dwadzieścia minut. Potem do domku wrócił Mike.
-Wygraliśmy!!!!!!!!!Zostajesz u nas...Jeśli chcesz.-Ostatnie zdanie wymówił nieco niepewnie.
-Jeśli otrzywiście nie robie kłopotu!
-Nie, nie robisz.
-Dziękuje.- Powiedziała Blue.
-Spoko, ale idź już spać. Dużo cię spotkało.
-Okej, dobranoc.- Pokazałem Blue jej pokój.

Następnego dnia wstałem wcześnie. Blue już też nie spała. Poszliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy Mike’a w trybie pół-drzemki.
-Hej!-Powiedziała pogodnie Blue do Mike`a.
-Witaj niewiasto!- Powiedział ziewając. Nagle podiął próbę zrobienia sobię kawy, jednak stan w którym się znalazł, uniemożliwił go. Wyciągnął miskę, poczym wlał do niej sok porzeczkowy i wsypał ziarka kawy.
-Nie radzę ci tego pić...-Powiedziała Blue.
-Kawa jest dobra...-Wzruszył ramionami.
-Kawa istotnie.- Nagle blue wstała i wylała ten, jakże intrygujący napój.
-Na nas już czas!- Powiedziałem, i wyszliśmy z podziemi. Rozmawialiśmy przez całą drogę. Nagle, przed szkołą, zza zekrętu wyszła Alex i...Edgar. Oboje szli do szkoły.
-Zapłacisz za swoje błędy, mały potworze!- Wrzasnął Edgar. Blue zatrzymała się.
-O co mu chodzi?- wyszeptałem.
-Powiedzmy, że mam z nim na pieńku...-Powiedziała przestraszona.
-Czy ty umiesz nie wdawać się w bójki?- Spytałem żartobliwie, ale odpowiedzi nie dostałem.
-Chodź, to ci przeprasuję twoją jazgotliwą mordę!- Krzyknął Edgar. Alex próbowała go powstrzymać, ale on ją tylko odepchnął.
-Spadaj Lennox!- Krzyknęłem.
-Nie mieszaj się w to, proszę.- Powiedziała Blue.
-Jak mnie zaatakujesz, to będziesz miał jeszcze więcej problemów!- Powiedziała, jednak Edgar już na nas szedł. Popatrzyłem na przestraszoną Alex. Nie wiedziała o co chodzi jej braciszkowi.

Alex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz