Po godzinie otworzyłem drzwi
strychu. Znalazłem tam Florence (blue). Żuciła mi się w ramiona i zaczęła
płakać. Kiedy w końcu Florence puściła mnie, zszedłem z nią na dół.
-Tęskniłem, Flo!
-Chyba jednak wolę
Blue...-Westchnęłam.
-Spoko, Blue!- Jeszcze raz mnie
przytuliła, poczym zeszliśmy na dół.
-Hej Mike!- Przywitał się z
20-latkiem.
- Mamma Mia! Dzieńdobry mała!-
Wrzasnął ‘’Mike’’.
- Witaj!- Odparła.- Nic nie sługeruję,
ale jest noc.
-Jasne...Tak.-Odpowiedział
zamyślony.- Za godzinę biorę udział w aukcji.
-O co?-Spytał Shade.
-O naszą małą Flo, otrzywiście.
Blue, która akurat piła wodę, zwróciła ją akurat na mnie.
-Oj... przepraszam. Choć w sumię
ci do twarzy w oklapniętych włosach.- Zarzartowała.- A co do tej aukcji, to co
masz na myśli?- Tu zwróciła się do Mike’a.
-U kogo będziesz mieszkać.
-Chciałbyś bym z wami mieszkała?-
Spytała zdziwiona.
-Jasne, im więcej dzieciaków, tym
więcej zabawy!
- Bez obrazy, ale ty sam jesteś jak
dzieciak.- Westchnąłem.
-Tak, ale ja jestem pełnoletni,
Daley.- Odparował Mike. Zauwarzyłam, że lubił mówić do Shade’a po nazwisku.- No
ale na mnie już czas. Nie mogę się spóźnić. A, i nie roznieście chaupki, bo nie
będzie gdzie mieszkać. Tu pokiwaliśmy głowami. Kiedy Mike wyszedł, spytałem:
-Co robimy?
-A co masz na myśli?- Blue
uśmiechnęła się spokojnie.
-No, chyba nie zamierzasz tu tak
siedzieć.- Zamyśliłem się.
-Racja.- Zauwarzyła Blue.
-Gramy w piłkę?
-A jest gdzie?-W tym momęcie
uderzyłem się dłonią w twarz.
-Mamy WIELKIE boisko, choćmy.
-Spoko!- Pobiegliśmy odpowiednimi
korytarzami. Boisko było wielkie.
-Tu trenuję!- Uśmiechnęłem się
radośnie. Trenowaliśmy tak przez godzine i pół, poczym wróciliśmy do naszego
domu.
-Nie jesteśmy jedyni. Jest tu
wiele innych domków. Taka podziemna metropolia!
-Fascynujące...-odparła nieco
przesadnie Blue. Weszliśmy, i czekaliśmy przy stole przez dwadzieścia minut.
Potem do domku wrócił Mike.
-Wygraliśmy!!!!!!!!!Zostajesz u
nas...Jeśli chcesz.-Ostatnie zdanie wymówił nieco niepewnie.
-Jeśli otrzywiście nie robie
kłopotu!
-Nie, nie robisz.
-Dziękuje.- Powiedziała Blue.
-Spoko, ale idź już spać. Dużo
cię spotkało.
-Okej, dobranoc.- Pokazałem Blue
jej pokój.
Następnego dnia wstałem wcześnie.
Blue już też nie spała. Poszliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy Mike’a w trybie
pół-drzemki.
-Hej!-Powiedziała pogodnie Blue
do Mike`a.
-Witaj niewiasto!- Powiedział
ziewając. Nagle podiął próbę zrobienia sobię kawy, jednak stan w którym się
znalazł, uniemożliwił go. Wyciągnął miskę, poczym wlał do niej sok porzeczkowy
i wsypał ziarka kawy.
-Nie radzę ci tego pić...-Powiedziała
Blue.
-Kawa jest dobra...-Wzruszył
ramionami.
-Kawa istotnie.- Nagle blue
wstała i wylała ten, jakże intrygujący napój.
-Na nas już czas!- Powiedziałem,
i wyszliśmy z podziemi. Rozmawialiśmy przez całą drogę. Nagle, przed szkołą,
zza zekrętu wyszła Alex i...Edgar. Oboje szli do szkoły.
-Zapłacisz za swoje błędy, mały
potworze!- Wrzasnął Edgar. Blue zatrzymała się.
-O co mu chodzi?- wyszeptałem.
-Powiedzmy, że mam z nim na
pieńku...-Powiedziała przestraszona.
-Czy ty umiesz nie wdawać się w
bójki?- Spytałem żartobliwie, ale odpowiedzi nie dostałem.
-Chodź, to ci przeprasuję twoją
jazgotliwą mordę!- Krzyknął Edgar. Alex próbowała go powstrzymać, ale on ją
tylko odepchnął.
-Spadaj Lennox!- Krzyknęłem.
-Nie mieszaj się w to, proszę.-
Powiedziała Blue.
-Jak mnie zaatakujesz, to
będziesz miał jeszcze więcej problemów!- Powiedziała, jednak Edgar już na nas
szedł. Popatrzyłem na przestraszoną Alex. Nie wiedziała o co chodzi jej
braciszkowi.
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz